Jupiler Pro League
Ten manifest użytkownika Dzwoniu przeczytało już 2215 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Polska dochodzi do ćwierćfinału Mistrzostw Świata, Wisła Kraków zagra w ćwierćfinale LM, a Lech Poznań jest bardzo blisko półfinału Ligi Europejskiej! Niesamowita radość, polska piłka odbija się od dna! Skakałem po pokoju, gryzłem kable telefoniczne, wypiłem litr farby „Śnieżki" i wyskoczyłem przez okno lądując w krzakach. Kiedy już się opanowałem, wyłączyłem Football Managera i położyłem na najwyższej półce. Co tak gra robi z ludźmi, euforia z powodu wirtualnych wyników... Pora z tym skończyć, bo jeszcze sobie coś zrobię...
Siedziałem tak na fotelu i patrzyłem się przekrwionymi oczami na pudełko z FMem, kiedy zadzwonił telefon. Okazało się, że Omar Mussa, mój 5 napastnik, ma problemy ze swoim nowym mieszkaniem.
- Trenerze, straszny problem w kuchni - powiedział. - Od rana mam włączony ten piecyk na gaz i nadal się nie zapalił! Tylko strasznie śmierdzi wszędzie...
- A zapałkę zapaliłeś?
- Aaaa, racja - zakrzyknął Omar. - Już to robię!
- Czekaj...! - nie dokończyłem, bo walnęło na pół Tubize. Całe szczęście Omarowi nic się nie stało, bo uciekł na lampę pod sufitem i nie był nawet draśnięty. Ale dom do kompletnego remontu. Prezes nie będzie zachwycony...
Udałem się więc do Langendrisa, aby ustalić do tego kwestię dofinansowania sędziego w naszym następnym meczu - spotkaniu pucharowym z KAA Gent. Wszedłszy do gabinetu prezesa przywitałem się i usiadłem na krześle. Pierwszy zaczął Raymond:
- Słuchaj, czy ty nie wiesz która jest godzina?
- Wpół do czwartej - odparłem patrząc na zegarek.
- To dziwne - zamyślił się Langendris. - Ilekroć kogoś dzisiaj o to spytam, otrzymuję inną odpowiedź... Ale do rzeczy. Musimy jutro awansować do 7 rundy Pucharu Belgii. Koniecznie! Dlatego podwajam sumę jaką mu damy.
- Super, 60 euro! - wykrzyknąłem podekscytowany. - Teraz na pewno będzie nasz.
- No właśnie - uśmiechnął się prezes. - Aha, jak będziesz wychodził - tam na rogu czeka jakiś dziennikarz, odpowiedz mu na parę pytań.
Rzeczywiście, kiedy opuściłem siedzibę klubu i zakręciłem na główną ulicę Tubize naprzeciw wyszedł mi dziennikarz „Gazety Wybiórczej":
- Dzień dobry panie Zdzicho. Chciałem porozmawiać na temat formy pańskiej drużyny w obecnej sezonie. Z pewnością zdobycie tego 6 miejsca wiele kosztowało pańską ekipę.
- No cóż, piłkarzy nie, ale prezesa z pewnością - odparłem. - Dlatego z takimi pytaniami proszę do niego.
- Jest pan strasznie wesoły - powiedział reporter. - Pił pan coś dzisiaj.
- Tylko farbę. Uwielbiam to. I nic ci do tego pismaku!
- Dobrze, spokojnie - powiedział przestraszony. - Zatem ostatnie pytanie: dlaczego jest pan taki kontrowersyjny i ekscentryczny?
- Ty to możesz mnie co najwyżej w dupę pocałować i to jak sobie mordę umyjesz - odparłem z wściekłością. - Jaki znowu kontrowersyjny? Geniusze są ekscentryczni! Do tego moja skromność co prawda nie pozwala na przyznanie się do mojego geniuszu, ale wiem, że jestem obecnie najlepszym trenerem na świecie.
Odszedłem wściekły i zły na cały świat. Z tej złości zacząłem nawet zauważać rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia - światła na przejściach, innych ludzi na ulicy. I jak tu skupić się na rozpracowaniu rywala i pozbycia się jego silnych punktów! Zbliżał się wieczór, poszedłem więc do kiosku po poranną gazetkę i pieczywko na śniadanie. Niestety, piekarnia była zamknięta. Tego dnia musiałem zadowolić się makaronem ze smalcem. Chrupiąc skwarki i przeglądając gazetę natrafiłem na relację polskiego kibica z meczu Legia - HB Thorshavn w I rundzie preeliminacyjnej do kwalifikacji Ligi Europejskiej:
„Do Thornshavn pojechaliśmy pełni nadziei. Nie, nie chodziło wcale o wynik. Wiedzieliśmy po prostu, że Farerzy są słabo zorganizowani kibicowsko. Tak więc ustawka na pastwiskach doszła do skutku. Pobiliśmy 12 z nich, zdobyliśmy 5 szalików - 1 z napisem Thornshavn, 1 w kratkę i 3 zimowe. Naszym łupem padła także woalka. Ponadto zdobyliśmy dwie flagi, które jak się potem okazało były nasze, ale ostatecznie można je zaliczyć po stronie plusów. Kiedy zaczęło się już ściemniać postanowiliśmy sprawdzić jak radzi sobie na stadionie nasz Legiunia. Kiedy przebiliśmy się przez kordon policji i wbiegliśmy na płytę boiska okazało się, że przegrywamy 5:0. Wtedy podbiegło do nas 100 policjantów i zaczęło pałować i zbierać do radiowozów. Cóż za bezczelna prowokacja psów! Co my im przeszkadzaliśmy?! Staliśmy tylko grzecznie na boisko, no może czasem poleciał jakiś kamień w stronę białych kasków. A oni w nas od razu pałami i na komisariat. Ogólnie jednak wyjazd zdecydowanie wygrany i na plus. Wynik? Nie pamiętam, jestem jedynie fanatykiem, dla mnie to nie on jest ważny. Z kibicowskim pozdrowieniem".
„Jak to dobrze mieć najlepszych kibiców w Europie! - pomyślałem. - Od razu każdy ma o Polsce lepsze zdanie."
****************************************
Następnego dnia przyjechał do mnie po powrocie z Chorwacji Josip Barisic. Nie powiem, lubię tego chłopaka, mamy te same zainteresowania, lubimy zbierać skórki od bananów, opakowania po musztardzie i znajomych na Naszej-Klasie. Cud, miód i kartofle. Nie przywoził jednak do końca dobrych wieści:
- Wszystko było pięknie, zbiory kartofli ładne i w ogóle, ale niestety, ślimaki mutanty napadły nasze pola i zeżarły ponad połowę ! - i rzucił w moim kierunku gazetą.
- Jak mówi stare chińskie przysłowie: połowa to więcej niż ćwierć. Więc się nie przejmuj - pocieszyłem go. - Ale teraz lećmy już na trening, mam dzisiaj sporo rzeczy taktycznych do omówienia.
Dotarliśmy na stadion i weszliśmy do pomieszczenia gdzie już zgromadziła się cała nasza drużyna. Od razu przy wejściu uderzył mnie niesamowity smród.
- Co to jest? - zapytałem. - To śmierdzi gównem.
-Ależ się trener nie zna -odparł Dennis Masina. - To najnowszy zapach od Emporio - Eau de Szamboeu. Znakomite recenzje zbiera. No i nie śmierdzi gównem tylko pachnie ludzkimi odchodami i wydzieliną fizjologiczną. Trzeba być modnym przecież. A takiego nowatorskiego zapachu jeszcze nie było.
- Zastanowiłeś się dlaczego?! - wykrzyknąłem. - Czy jeżeli modne będzie jedzenie gówna to też je zjesz? Śmierdzi tu teraz jak w klozecie, otwórzcie wszystkie okna, bo się wytrzymać nie da.
Masina wkręcił się w krzesło, di Gregorio otworzył okna, więc można już było w miarę swobodnie przystąpić do omawiania taktyki na mecz z Gent.
- No więc tak. To jest lewy skrzydłowy rywali - pokazałem wskaźnikiem na planszy. - Dla uproszczenia nazwijmy go „zawodnikiem linii pomocy, znajdujący się na lewej jego flance, o usposobieniu ofensywnym, mającym na celu częste dośrodkowanie w pole karne." Analogicznie po drugiej stronie znajduje się „zawodnik linii pomocy, znajdujący się na prawej jego flance itd.". No więc co trzeba zrobić aby wygrać mecz? Nie moi drodzy, wcale nie trzeba rozpracowywać rywala. Wystarczy strzelać do poprawnej strony słupka.
- Której - padło pytanie.
- Tej po lewej stronie prawego, albo prawej stronie lewego jeśli patrzysz na wprost. Logiczne, że strzelanie po prawej stronie prawego i lewej stronie lewego nie prowadzi do sukcesu. Klucz do sukcesu już znacie, nie jest trudny - piłka nożna to w końcu bardzo prosty sport. Rozumiecie to? Świetnie. W takim razie wszyscy do domu i niech każdy napisze wypracowanko na temat : Mój wymarzony gol i piłkarz z jakim chciałbym kiedyś zagrać w jednej drużynie.
Zawodnicy rozeszli się do domów, ale di Gregorio postanowił zostać. Miał do mnie jakąś ważną sprawę:
- Trenerze, ja się muszę nauczyć po polsku. Jadę tam na wakacje, chcę znać język. Trochę trenowałem, myślę, że już coś umiem.
- No dobrze. To może przedstaw się najpierw.
- Dżemdłobry, Yestem Jurek Kiler yestem odebrać złoto i mam wszystko w dupie!
- Kurwa, Joris, gdzieś ty się polskiego uczył?!
- Z filmów - uśmiechnął się. - Kurwa, ładne słowo też znam z filmów.
- Joris, pomocy - załamałem się. - Ty nie oglądaj filmów, ani meczów po polsku, bo co ty się nauczysz... Przyjdź do mnie jutro wieczorem to ci pomogę.
***************************
Następnego dnia przeglądałem plik wypracowań moich piłkarzy. Wyznawałem prostą zasadę - piłkarz musi też myśleć, więc u mnie nie tylko grali, ale także mieli pisać takie proste tekściki. Lektura przekonała mnie o słuszności moich poglądów. Rzeczywiście - przyda im się nieco nauki, bo czasami aż wstyd puszczać ich na jakikolwiek wywiad.
„Moim ukohanym piłkażem byłby RasiaQ! Hciałbym szczelać z nim gole! Jakby mi podał to bym szczelił! „ Dennis Masina
„Moim mażeniem jest zagrać z Kakom. Podałbym mu przewrotkom a on by mi odegrał i ja bym strzelił!" Tomek Gruszczyński
„Ja sam bym strzelił. Nie chcę żadnych nobuw!" Joris di Gregorio
Ech, ciężko z nimi będzie - pomyślałem. Postanowiłem przedstawić im to co myślę na odprawie przedmeczowej. Dojechałem na stadion i wszedłem do szatni:
- Generalnie piszecie całkiem nieźle. Ale - zacząłem recytować. - Józef Stalin nie był rozgrywającym reprezentacji Włoch, Kaka wcale nie jest bramkarzem Realu, a w piłce nożnej piłkę się kopie, a nie rzuca ręką. Poza tym językiem urzędowym w Polsce jest polski a nie „kurwa", Mur Berliński wcale nie stoi w Rzymie, a Brazylia nie może grać w Lidze Mistrzów bo nie jest klubem. Przemyślcie swoje błędy, a teraz na boisko. Jak się spiszecie dostaniecie po lizaku.
Stałem w mroźnych powiewach wiatru przy ławce rezerwowych. Twarz, wyraźnie wyrzeźbiona i smagana chłodnym, acz solidnym wichrem nie wyrażała żadnych uczuć. Liczyło się tylko jedno... „HOOOT DOOGI, GORĄĄCEE!" Cholera, to znowu ten bęcwał przeszkadza mi w myśleniu. Jak tu się skupić? Wróciłem na ławkę i już na siedząco obserwowałem dalszy ciąg meczu. W 14 minucie - bramka! Fantastyczny rajd di Gregorio, który z gracją Chinyamy minął rywali i z gracją tegoż samego piłkarza trafił z 3 metrów w słupek. Na szczęście obok jest Gruszczyński i dobija ten strzał. Mamy gola, mamy prowadzenie, Habemus Papam! Do przerwy 1:0. Posłałem do pokoju sędziów chłopczyka, któremu wręczyłem kopertę z 60 euro i liścikiem:
Ten wynik mi się podoba
Po kilku chwilach otrzymałem drogą powrotną:
Mi nie za bardzo. Jestem do niego za mało przekonany.
Dorzuciłem 20 euro i napisałem:
Człowiek nie krowa, zmienia poglądy.
Sędzia odebrał pieniądze i napisał:
Tak więc zostałem przekonany. Gratuluję siły przekonywania.
I już do końca wszystko poszło po naszej myśli. Najpierw sędzia kopnął w tyłek Dario Smoje przez co ten opuścił na noszach boisko, a chwilę później nie uznał gola, twierdząc, że jest dziura w siatce i piłka obok bramki przeleciała. Tak więc 1:0 i awans do następnej rundy pucharu!
Idąc na konferencję nie wiedziałem nawet jak mam odpowiadać na pytania. Radość mnie przepełniała.
- Co pan powie o formie pańskich zawodników? - padło pierwsze pytanie.
- Myślę, że wszyscy mają już internaszynal lewel. Grają jak nigdy, bo większość gra po raz pierwszy. I to się chwali.
- Czyli co pan przewiduje na przyszłość?
- Przewidzieć można wiele rzeczy, co więcej jestem ich nawet pewien. A więc: śmierci, codziennej Mody na Sukces, rozwodu Marka z Hanką, Kevina samego w domu w święta i tego, że jak się za dużo wypije to ma się kaca następnego dnia.
- Ogląda pan polską ligę?
- Hę? - spytałem zdziwiony. - Wolę popatrzeć jak surykatki robią kupę. Zdecydowanie ciekawsze.
- Polskie drużyny w europejskich pucharach?
- Pierwsze słyszę.- zdawkowe pytanie zdawkowa odpowiedź.
- Pierwiastek ze stu?...
Tak ciągnęła się ta konferencja, dziennikarze znów nie zauważyli, że już dawno opuściłem pomieszczenie i udałem się do domu. Następny mecz ze Standardem Liege - powiem chłopakom, żeby sobie zapolowali na tego czarnego z dredami, jak mu tam, Witsela, czy jakoś tak...
Poprzednia część. Proszę o opinie i komentarze. Naprawdę.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ