Wiejska piłka wraca po dwutygodniowej przerwie i serwuje czwarty odcinek cyklu poświęconego polskiej piłce nożnej. Ostatnia opowieść miała miejsce pierwszego dnia września, dlatego ta być może będzie odrobinę dłuższa niż poprzednie. W każdym razie jakoś przebrniemy przez liczne labirynty ciemnogrodzkich zameczków i zamczysk.
Na początek najbardziej charakterystyczny przedstawiciel głupiej tłuszczy, czyli PZPN i jego wycofanie się z wekslowania arbitrów, o których szczegółowiej było trochę wcześniej. Dlaczego związek się wycofał? Okazało się, że ekspertyzy prawne stworzone specjalnie na tą okazję poddawały pod wątpliwość zgodność takich umów, czy też oświadczeń z prawem. Szum i wiocha jakoś nie przemyślana, ale to takie jakieś normalne się stało… O Manchesterze City i szejkach, którzy nikczemnie wjeżdżają w piłkę niczym kiedyś Roman Abramowicz lepiej się nie wypowiadać – na szczęście (?) to nie w Polsce. Chociaż ten problem (?) także dotknął polskich klubów – oczywiście w skali mikro. Przykłady chociażby Lecha Poznań lub ostatnio Polonii Warszawa.
O meczu ze Słowenią i Leo Beenhakerze już było, więc żenadę można pominąć. Na początku września w obronie Michała Listkiewicza po raz kolejny stanął szef ukraińskiego związku piłkarskiego i członek Komitetu Wykonawczego UEFA Hryhorij Surkis. Czyżby miała nastąpić kolejna europejska kampania pt. „Michał zostań!” ? No i powiedzcie sami jak w takiej sytuacji można by było opuścić polską piłkę? Przed prezesem PZPN trudny orzech do zgryzienia. Co z tego, że nie chce go ogromna większość kibiców przecież i tak oni nie mają prawa głosu!
Ben Starosta zdecydował się na zasilenie Lechii Gdańsk. To akurat taka ładna historia polskiego patrioty, który urodził się w Anglii a chciał grać w naszej reprezentacji. Heroizm, wynik rachunku „za” i „przeciw” albo skrajna głupota. Ja jednak wybiorę tą pierwszą opcję.
W między czasie policja dorwała 741 osób przed meczem Legii i Polonii. Szkoda, że potem biła, przetrzymywała i zmuszała do zeznań. Nie wiem do końca jak to się skończyło, ale kibice mieli wnieść do sądu pozew zbiorowy. Trzeba także zaznaczyć, że w tej grupie byli oczywiście bandyci, o czym w jakimś stopniu może świadczyć fakt dobrowolnego poddania się karze przez część tej grupy.
Wichniarek został piłkarzem miesiąca w Bundeslidze, ponieważ w trzech meczach zdobył bagatela… cztery bramki! I to w Arminii! Szkoda, że potem okazał się reprezentacyjnym niewypałem i to nawet zanim dostał jakąś konkretniejszą szansę. Obrzydliwy i haniebny pokaz.
Reprezentacja Polski gra o MŚ. Mniejsza już o żałosny mecz z San Marino, ale do podziału w razie zakwalifikowania kadra dostanie aż 5 milionów złotych. A każdy piłkarz za przyjazd na mecz eliminacyjny 10 tysięcy złotych. Jeszcze kilka lat i w reprezentacji też będzie się grało dla pieniędzy.
Może teraz zagadka na rozluźnienie i rozprostowanie. Poziom naszej Ekstraklasy jest powszechnie znany, ale wiecie ilu obcokrajowców z naszej ligi pojechało na wrześniowe mecze swoich reprezentacji? Poszukajcie albo zgadujcie, oczywiście bez przesady.
Nasza młodzieżowa reprezentacja U-21 po eliminacyjnej porażce z Kazachstanem rozgromiła Gruzję, aż 5:0! A do 74 minuty zespół Zamilskiego prowadził zaledwie 1:0 na boisku w Mińsku. Chyba przeciwnicy byli przybici mentalne. Zresztą to akurat dziwić nie powinno.
Tymczasem w Górniku Zabrze trener wyleciał i prezes – normalnie rewolucja! Dać im aliasy i blogi! Nie no, wróćmy na trochę poważniejszy ton. Jeżeli o polskiej piłce da się w takim rozmawiać, czy też choćby prowadzić zwykły monolog. Kasperczak zjawi się niebawem i tutaj Allianz chyba na poważnie zaczyna realizować swoje mocarstwowe plany. Na razie jest nieźle – z kibicami chyba całkiem dobry układ, klubowa historia jest bogata i najważniejsze, że wizja długofalowa i wszystko na spokojnie. Tak normalnie, rzec by się chciało. Stadion trzeba zbudować/zreperować, drużynę przebudować i co szczególnie ważne nauczyć kibiców, że to Europa a nie folwark dla hołoty (patrz mecz z Piastem). Prawda jest taka, że fani Górnika mają podstawy do wiary w to, że potęga zostanie odbudowana. Może przy tej okazji, bo to też na Śląsku sprawa Duszana Radolskiego, który w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął z Chorzowa – czy ktoś ma jakieś informacje na ten temat?
Okazało się, że pomyliłem się co do oceny Ireneusza Jelenia. Patrzcie na oświadczenie.
Cytat:
W związku z pojawiającymi się ostatnio w mediach informacjami o mojej rzekomej rezygnacji z gry w reprezentacji Polski pragnę stanowczo zaznaczyć, że nigdy z występów w drużynie narodowej nie zrezygnowałem i nie zrezygnuję. Gra dla Polski, barw mojej ojczyzny była, jest i zawsze pozostanie dla mnie największym zaszczytem. Będę więc robił wszystko co w mojej mocy, by reprezentować kraj w rozgrywkach międzynarodowych, jeśli oczywiście tylko zdrowie mi na to pozwoli. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że przy obecnym selekcjonerze reprezentacji Polski - Leo Beenhakkerze niezmiernie trudno mi będzie spełnić moje marzenie występów w narodowych barwach, gdyż zwyczajnie nie pasuję temu trenerowi do koncepcji, o czym niestety nigdy nie raczył mi wprost powiedzieć. Święcie jednak wierzę, że będę miał jeszcze niejedną okazję udowodnienia swojej przydatności do gry w drużynie narodowej i potwierdzenia powyższych słów.
Ireneusz Jeleń, Auxerre
Jego menedżer ma jakiś za długi język widocznie albo urojenia czy jakieś fatamorgana. A propos głupków, to można wspomnieć o Majdanie i Świerczewskim, którzy przywlekli do Lisa swoich kolegów a potem ich zamknęli za składanie fałszywych zeznań.
Puchar Ekstraklasy – twór zbędny. Przydatny chyba tylko w FM-ie, ponieważ można zagrać trochę więcej meczów i zdobyć punkty do hall of fame. A tam grywa taki Lech ze Smudą przeciwko Lechii Gdańsk. I co się okazuje? U poznaniaków zagrało zaledwie czterech piłkarzy uprawnionych do gry w meczach ligowych, tymczasem przepisy wymuszają pojawienie się aż ośmiu takich zawodników. Oczywiście Lechia zwyciężyła walkowerem – szkoda, że w FM-ie komputer nie dopuszcza do takich sytuacji, tylko blokuje przejście do meczu – byłoby ciekawiej. Wracając do tematu - problemy z liczeniem czy celowość działania?
Na koniec
szlagier Ekstraklasy na Reymonta - Wisła Kraków przeciwko Lechowi Poznań. Byłem na trybunach,
kibicowałem ale baty dostaliśmy ładne. Kolejorz (chociaż używanie tej nazwy po słynnej fuzji z Amicą jest raczej błędne, ale niech już będzie) wcale jakoś super meczu nie grał. Fatalny Łobodziński, słaby Pawełek i co trzeba przyznać genialny Lewandowski – tyle wystarczyło.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ