Ten manifest użytkownika Pucek przeczytało już 4249 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Gdybym pracował dla Sports Interactive (musieliby mi dużo płacić) i usiadł sobie gdzieś w Londynie z Milesem Jacobsonem, zaczął rozmawiać, po prostu, na luzie o Football Managerze, o piłkarskim sezonie i miał wybrać dzisiejszą twarz tej gry, to na pewno byłby to André Villas-Boas. Ktoś niezwykły, ktoś pasujący idealnie.
Sir Alex Ferguson, Jose Mourinho, Josep Guardiola, to menedżerowie z najwyższej półki. I nieważne, nie będę przykładał wielkiej uwagi do tego w jakiej kolejności należy ich wymienić. Wszyscy mają coś, ale każdy co innego. Ferguson jest już legendą, a dalej stara się rozbudowywać swoją historię jeszcze bardziej. Mourinho… to terminator w drodze do zwycięstwa, zrobi wszystko, jest szalony, nieokrzesany. Lubię to. Guardiola zaś jakby przy nich mniejszy, ale tak utytułowany, że niewymienienie go byłoby faux pas. Niektórzy nie przejmują się nim, twierdzą, że zarządzanie zespołem Barcelony, to nic wielkiego. Że szara eminencja Cruyffa działa tam bardzo. Ale rządzenie tak mocną drużyną i wygrywanie z nią tak wiele zasługuje na to grono. Przecież oni, Katalończycy zmiażdżyli Manchester! Diabły na tym tle wyglądały jak ćwoki. Zupełnie jakby bez wiary, energii, brakowało wszystkiego. Bez siły woli, bezsilni.
Tak jak są świetni w swojej robocie, tak wszyscy nie pasują do Football Managera. Gra od Sports Interactive, jeżeli jest gdzieś znana, jeżeli wspomina się o niej w piłkarskim światku, to zwykle dzięki temu, że czasem udaje się jej ustrzelić jakiś talent. Ktoś zaczyna brylować w grze dzięki bazie danych, która jest corocznie przygotowywana przez siatkę scoutów. Dochodzą do tego korekty przy wydawaniu łatek. Może i nawet więcej razy nie udaje się trafić z potencjałem, trzeba mieć szczęśliwe podejście do przewidywania potencjału, ale Carlos Tevez czy Robinho byli znani w Europie, w szerszej skali właśnie dzięki owej grze. Można by jeszcze wymieniać, wymieniać, wymieniać. I wcześniej i później. Nie w tym rzecz. Nie przyszliśmy sobie tutaj strzelić piwka i pogadać.
Trudno trafić z trenerem, z menedżerem. Czy ktoś w ogóle może przytoczyć jakieś nazwisko z tego szczebla klubowej hierarchii? Najpierw wybijającego się w Football Managerze, a potem w prawdziwej piłce? Coś co się tak sprawdziło. Ten mechanizm w grze, w silniku pewnie działa inaczej. Często zatem piłkarze stają się trenerskim cyborgami. Celnie? Pytam nie oczekując odpowiedzi.
Ale gdybym miał podpowiedzieć Milesowi Jacobsonowi czyja historia, zwłaszcza patrząc jeszcze na miniony sezon pasowałaby do gry, to André Villas-Boas przychodzi mi na myśl błyskawicznie.
Został włączony do sztabu szkoleniowego FC Porto jako nastolatek. Po Football Managera w większości sięgają młodzi ludzie. Duchem, czy już nie tylko, to nieistotne! Oni też najczęściej interesują się jego losami. W serwisach zastępują pracusiów pamiętających Championship Managera. Trudno mi powiedzieć w jakiej kategorii wiekowej gra sprzedaje się najlepiej, ale najwięcej tutaj właśnie młodych ludzi. Nastolatków.
W 1993 roku, 16-letni wówczas Villas-Boas mieszkał w tym samym apartamentowcu co ówczesny trener FC Porto Sir Bobby Robson. Jest młodym Portugalczykiem, bogatym, z arystokratycznej rodziny. Zna świetnie angielski. Nie podobało mu się, że w składzie Smoków nie gra napastnik Domingos Pacienca. W liście do trenera, w którym wyjaśniał powody swojego rozczarowania zawarł spostrzeżenia, które zainteresowały Robsona. Ileś razy rozpoczynający spisywanie swojej tandetnej, kiczowatej i nudnej kariery, której nikt nie czyta zaczynają od tego, że ktoś znikąd objął jakąś drużynę. Z Boasem było inaczej. Ciekawiej, ale są tego drobne znamiona.
Jest już zupełnie wyjątkowy i… został zauważony.
Przygotował raport i dostał się na staż do Porto. Niedługo praktyki na Wyspach, w Ipswich. Ciągle pomaga Robson. Przed osiemnastymi urodzinami dzieciak dostaje najniższą (C), ale już licencję trenerską UEFA. Wkrótce prowadzi drużyny złożone ze swoich rówieśników.
Mając 23 lata trafia mu się robota. Zostaje selekcjonerem reprezentacji… Brytyjskich Wysp Dziewiczych, które dzisiaj plasują się na 183 miejscu w Rankingu FIFA. Nie zakotwiczył tam długo, ale ciekawa jest ta ścieżka pozornego spadania ze szczytu: Porto – Ipswich – Brytyjskie Wyspy Dziewicze. W takim zestawieniu bardzo fałszywa. Andre zdobywa bezcenne doświadczenie – dorasta, staje się samodzielny. O pieniądze nigdy nie musiał się martwić.
Od 2002 do 2009 roku współpracuje z Jose Mourinho jako asystent. Kolejno w Porto, Chelsea i Interze. W Realu razem już pracować nie będą. Tego brakuje w Football Managerze. Asystentem zostać nie możesz. Nie możesz zacząć z niższego szczebla, by kształtować, zrobić po swojemu, tego brakuje. Możliwości, nie przymusu.
Villas-Boas rozpoczyna karierę w portugalskiej lidze. Ma 32 lata i jego zadaniem jest to, aby wybronić przed spadkiem Académicę Coimbra. Z ostatniego miejsca w chwili rozpoczęcia pracy awansuje na jedenastą pozycję. Tak kończy sezon.
Wraca do Porto. Tak krętymi drogami! Z tylu stron świata! Zdobywa Superpuchar Portugalii, pobija rekord Mourinho w serii nieprzegranych meczów (36 w każdych rozgrywkach). Smoki zdobywają mistrzostwo Portugalii (27 wygranych w lidze, 3 remisy, 0 porażek). Boas dokłada wygraną w Lidze Europy, jest najmłodszym trenerem, który zdobywa to trofeum. Na deser Puchar Portugalii. Też dla Porto.
Nie ma lepszego kandydata, lepszego wizerunku wschodzącego na szczyt (czy już tam jest?) menedżera na pudełko Football Managera, gdyby miał się na nim pojawić się prawdziwy człowiek. A zdarzało się już to w niektórych krajach.
Gdyby nawet, na marginesie przyjąć kategorie narodowe, to w Polsce nie ma takiego trenera, który nawet w skali mikro spełniałby takie warunki. Wszystkich łączy to, że ich historie są zwykłe, nie wygrali niczego wartościowego, nie mieli tak bliskiego kontaktu z najlepszymi, nie wyróżnia ich nic, brakuje charyzmy, wizerunku. Są wyjątkowi w tym, że na Zachodzie... ale nawet w Moskwie, czy Kijowie nikt ich nie zna. Nikt nie oferował pracy, zabiegał. Czy polska klasa trenerska jest pozbawiona ambicji? Dawno już nie słyszałem, żeby któryś z nich miał choćby drobny pomysł, innowację na to, jak planuje opanować świat. Ale nie, to im nie grozi.
Kursy organizuje PZPN, któremu szefuje Grzegorz Lato. Licencje przyznaje między innymi Engel, Łazarek, czy Strejlau. To nie może się udać. Czy ktoś w ogóle wierzy w to, że po takich fundamentach można zostać dobrym polskim trenerem?
- Teraz nadszedł mój czas, jednak pamiętam, co zawdzięczam innym ludziom, na przykład Bobby'emu Robsonowi czy właśnie Mourinho. Nie chcę jednak, żeby ludzie mówili, że nie mam własnych pomysłów.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ