Mimo tego, że od pierwszego wpisu o podobnej tematyce minęło zaledwie trzy dni, to w piłce zdarzyło się dość trochę. Mniejsza o Wisłę, o zapowiedzi hołoty z FK Moskwa oraz powołania Leo. Można też przymknąć oko na polskie gazety, które udają głupie i piszą, że w Lidze Mistrzów zagrają: Anorthosis Famagusta, Aalborg BK, BATE Borysów zupełnie nie zauważając kogo te zespoły wyeliminowały. Sukces „małych”, jak zwykle stał się wydarzeniem, które daje okazje do analizowania prowincjonalności polskiej piłki i ubolewania nad jej kondycją.

Liga Mistrzów nie obniżyła poziomu, nie zeszła na psy – po prostu Cypryjczycy ograli Olympiakos, Duńczycy Kowno, które wcześnie rozprawiło się z Glasgow Rangers, a Białorusini w II rundzie byli lepsi od Anderlechtu. Te wyniki wyszły nawet naprzeciw zapowiadanej reformie przez prezydenta UEFA Michela Platiniego. Prowincjonalne zespoły pokazały, że stać je na coraz śmielsze dobijanie do piłki na europejskim poziomie. Teraz wszyscy będą zadowoleni – bogaci bo te wyniki poniekąd zamknęły usta Platiniemu, a małe kluby dlatego, że wzbogacą swoje budżety. Trochę zboczyliśmy z tematu, bo cykl miał być przecież o naszej rodzimej piłce.

Czas wrócić stamtąd gdzie nas nie wpuszczają od dwunastu lat. Na początek może coś przyjemniejszego, czyli spekulacje pod tytułem Błaszczykowski w Liverpoolu – talent chłopak ma, ale czy musi go już marnować w tak młodym wieku na ławce The Reds? Mam nadzieje, że ten transfer last minute, to całkowity wymysł.

Im dalej, tym gorzej. PZPN, PZPN… Już jak widzę nazwiska: Listkiewicz i Kolator to mi niedobrze. Chłopaki poczuli się ewidentnie w barwach Samoobrony, bo przygotowali dla sędziów i obserwatorów weksle. Takiej treści:

Cytat:

Jako sędzia piłki nożnej zobowiązuję się wypełniać swoją funkcję w poszanowaniu przepisów oraz z wiernością dla zasad prawdziwego ducha piłki nożnej. Wiem, iż moja bezstronność i ciągłe dążenie do podnoszenia własnych umiejętności dają mi prawo do oceniania przebiegu sportowej rywalizacji. Dołożę wszelkich starań, aby o wynikach prowadzonych przeze mnie meczów decydowały wyłącznie umiejętności piłkarzy i trenerów. W okresie wypełniania swojej funkcji sędziego czynnego zobowiązuję się nie angażować się w jakąkolwiek inną działalność związkową wymagającą poparcia klubów piłkarskich będących członkami PZPN i Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, z wyjątkiem organizacji sędziowskich.
W przypadku dopuszczenia się przeze mnie przekupstwa sportowego lub też podżegania lub pomocnictwa w popełnieniu takiego czynu, stwierdzonego prawomocnym wyrokiem sądu karnego zobowiązuję się wpłacić na konto PZPN kwotę 1.000.000 zł.
Oświadczam, iż w swojej działalności sędziowskiej nie popełniłem czynu przekupstwa sportowego, a w przypadku stwierdzenia prawomocnym wyrokiem sądu karnego popełnienia przeze mnie przekupstwa sportowego lub też podżegania lub pomocnictwa w popełnieniu takiego czynu, przed 1 lipca 2008 roku zobowiązuję się wpłacić na konto PZPN kwotę 1.000.000 zł.
Jednocześnie tytułem stosownego zabezpieczenia, składam w PZPN weksel in blanco wraz z deklaracją wekslową.

Potem szef Kolegium Sędziów PZPN Sławomir Stempniewski mówi: Ci, którzy nie podpiszą, nie będą mogli sędziować. Koniec, kropka. Gieniuś też jest dobry: Sędziom się nie podoba? Nie ma w Polsce obowiązku sędziowania.

Szkoda, że czegoś takiego nie podpisze cały zarząd PZPN i w ogóle juniorzy w klasie B. Wszystko wymusiła Ekstraklasa SA ze względu na kary, które może zapłacić w wyniku umów zawartych z sponsorami. Oczywiście w przypadku pojawienia się jakiś korupcyjnych afer. Nawet jakoś ironizować na ten temat nie ma jak, bo to taka głupota i dziwaczne pomysły, że szkoda słów. Jak już prawo, policja, CBA, CBŚ, prokuratura i sądy nie wystarczają, to weksle będą. Jakaś Lepperiada normalnie. To jest Afryka, czy środek Europy? Jedno na pewno się udało Listkiewiczowi – nieważne jakie to miasto, jaki stadion i jaki kibic – każdy o tym związku śpiewa tak samo, ale dokładnie jak, to przytaczać nie potrzeba. Bo każdy wie i kultura jakaś wyższa zobowiązuje.

Potem wyskoczył Dziekanowski, który nie wiem gdzie spędził swój „pamiętny urlop”. Może któryś z Was mnie oświeci, czy był to zakład psychiatryczny, odwyk alkoholowy albo coś takiego. W każdym razie palma lekko odbiła. Leo zwolnił Darka i zaczęła się jatka. Mówił o kłótniach w zespole na Euro, o skakaniu sobie do gardeł wraz z Fransem Hoekiem i żalu do Beenhakkera. Może wyjedzie wreszcie gdzieś i zajmie się trenerką – może do Larisy, bo to taki klub odpowiedni na zbieranie Polaków z spadającymi umiejętnościami. Wspieraliby się z Żurawskim – obaj mogliby sobie poopowiadać jak to było, kiedy się gole strzelało. I jak Celtic zdobywali – gdzie gdyby pododawać, to razem przez sześć lat strzelili trzydzieści dwa gole. Nawet Maciek ma spory udział, bo dwadzieścia dwa aż nastrzelał… szacunek/respekt/na kolana. Szkocje zdobyli, a potem się rozmyli.

Co dzisiaj zobaczymy? Ano Lecha, który jakoś do tego cyklu się nie chce załapać – i chwała, no i Legie – błądzącą, ale nawet jak odpadną, to zostaną te HiszPany: Descarga, Tito i Arruabarrena. Szkoda, bo mówili w telewizji, w gazetach pisali, żeby teraz już Polacy na wagę nie kupowali, bo się nie opłaca. Pamiętajcie - dzisiaj wszyscy za Legią! Jak Rosja przeciwko, to my na odwrót! Oczywiście, aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej.