Z początku chciałem awansować do LM mistrzem Luksemburgu lub Mołdawii - drużynami które od kilku lat nieprzerwanie (!) wiodą prym w kraju. Z przyczyn wszystkim znanym, objąć ich nie mogłem. Padło na kogo.
Dinamo Zagrzeb.
Mała kopalnia talentów, z Luką Modriciem na czele. Cel jest jeden: przejść jak tornado przez Chorwację, zdobyć Puchar, Mistrzostwo i awansować do Ligi Mistrzów. Za dużo? Ambicji nigdy za wiele.
Zaraz po rozpoczęciu okienka transferowe szybko ugadałem się z Zenitem i ściągłem, w mojej opinii, jednego z najlepszych bramkarzy na Wschodzie. Kamil Contofalsky mógłby z łatwością konkurować z bramkarzami pokroju Buffona i Boruca. Obsada bramki jest, czas ruszać na dalsze poszukiwania. 2,5 miliona (dodam, że funtów) ubyło z kasy klubowej.
Już po pierwszym treningu zrozumiałem, że mam w drużynie prawdziwego dowódcę. Generał Modrić - to on będzie pełnił najważniejszą rolę w drużynie, i to on ma odpowiadać za naszą grę. Regulacja tempa gry, przenoszenie na skrzydła, strzały z dystansu czy prostopadłe piłki. Słowem, musi się wykazać.
Obrona prezentowała się solidnie, chociaż mimo wszystko szukałem wzmocnieć. Gorzej było z atakiem - mocno drżałem o naszą skuteczność.
Szybko zakontraktowałem napastnika. Kwabena Agouda kosztował klub zaledwie 180 tysięcy, więc zrobiliśmy interes życia. Nie zwlekając długo za ponad 400 tysięcy dołączył do drużyny stary znajomy Polaków - Toto Tamuz.
Trzy poważne wzmocnienia to wciąż było za mało. Szykowałem miliony na kolejne transfery - musiałem poważnie wzmocnić skrzydła. Na kogo padł wybór i kto zagra z Dynanem? Sam jeszcze nie wiedziałem...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ