La Liga Santander
Ten manifest użytkownika Mlody_Trener przeczytało już 1227 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Rozdział III - Po pierwsze primo...
Już następnego dnia po tym jak kibice pierwszy raz na trybunach skandowali moje nazwisko, mogłem się cieszyć z następnego kroku w przód. Udało mi się zorganizować kolejny turniej, na który przybędą trzy zespoły:
- Porto
- Valencia U-19
- Dynamo Kijów
Po tym co wydarzyło się na poprzednim turnieju, myślę, że tylko z Porto powinniśmy walczyć o zwycięstwo w tym turnieju. Dynamo bowiem nie jest klubem takiej klasy jak klub z Estadio Mestalla, czy Porto. Natomiast nasz juniorski klub może nabrać sporego doświadczenia grając z gwiazdami z drużyn portugalskich i ukraińskich.
Od paru dni wieje nudą. Nic się nie dzieje. Oprócz paru rozmów na temat kolejnych transferów, które przeprowadzimy z powodu braku funduszy na transfery dopiero w styczniu.
Udało mi się niepotrzebnych w tym sezonie graczy wypożyczyć do klubów, w których powinni grać lub przynajmniej być tymi pierwszymi do wejścia rezerwowymi. U mnie Ci gracze nie znaleźli by miejsca nawet na ławce rezerwowych. Oto lista zawodników, którzy na rok opuścili stadion Valencii:
Thiago Arleto – Charlton Athletic
Fabian Estoyanoff – Catania
Hugo Viana – Recreativo
Henri Saivet – Racing Santander
Ruben Baraja – Racing Santander
Curro Torres – Sporting Gijon
Maduro – Recreativo
Pablo Hernandez – Mallorca
Guillermo Moreno – Le Mans
Jairo Vinuales – Mouscron
Po tych transferach prezes wezwał mnie na poważną rozmowę. Czułem, że coś się stało, ale nie wiedziałem co. Na pewno nie spodziewałem się, że takie coś mojego prezesa tak zdenerwuje.
- Witam Panie prezesie. Już jestem do gotowości. Musiałem załatwić formalności związane z turniejem.
- Siadaj i nie gadaj. Już mam Cię dość.
- Co się stało? Nic nie zrobiłem – zacząłem się bronić
- Ty się pytasz co się stało. Wypożyczasz zawodników do naszych rywali i jeszcze się pytasz co się stało!? Baraja, Saivet, Hugo Viana, Torres, Hernandez, Maduro, wypożyczyłeś ich do naszych rywali, z którymi będzie nam się spotkać w lidze i pucharze. Teraz będziesz musiał za to odpowiedzieć przed zarządem. Teraz żegnam.
- Je*… do widzenia. – odpowiedziałem ze zdenerwowaniem.
Na szczęście pierwszego słowa nie słyszał. Ze zdenerwowaniem poszedłem do biura i szukałem sparing partnerów. Mimo, że byłem zdenerwowany, to udało się w 100%. Na dziewięć dni od 3-12 sierpnia będziemy na zgrupowaniu w Kamerunie. Tam zagramy z czterema zespołami z górnej pułki kameruńskiej:
- Coton Sport
- Canon
- Union Douala
- Oryx Douala
Udało mi się też sprowadzić pieniądze na wyjazd do Brunei. W wspaniałych warunkach zagramy z dwoma zespołami półzawodowymi z tego ciepłego kraju:
- Indera
- Wijata
Spotkanie z zarządem zbliżało się nieubłaganie, a ja już układałem sobie to co powiem. Wreszcie nadszedł moment, w którym musiałem się obronić. Na zebranie przyszli:
Vicente Soriano - Prezes
Miguel Angel Ruiz – Dyrektor Generalny
Josepho Estefano – Dyrektor Finansowy
Marioz Angulirro – Właściciel klubu
Yorki Torman Alamos – Zarządca Sztabu Szkoleniowego
Zaczął prezes:
- Spotkaliśmy się tutaj, by omówić to karygodne zachowanie naszego menadżera, któremu przyszło do głowy wypożyczanie na rok zawodników pierwszego składu właśnie w tym przełomowym roku, w którym Valencia tak ciężko stawia kolejne kroki przez brak finansów to po pierwsze primo. Pan Lipski też organizuje turnieje i „wycieczki” do takich krajów jak Brunei, Kamerun czy Libia. Proszę teraz to wszystko wyjaśnić.
- Proszę bardzo. Tylko uprzedzam, że nie będzie to dla Pana miłe spotkanie. Jak wszyscy wiedzą od początku mojego przyjścia na stadion Mestalla szanowny prezes Soriano nie polubił mnie. Tylko dla tego, że nie wszystko poszło po jego myśli i musiał zatrudnić kogoś takiego jak mnie. Jestem młodym i niedoświadczonym trenerem, choć mam dużą wiedzę i interesuję się „trenerką” od małego. Teraz zacznę wszystko omawiać, nie tłumaczyć się, bo winny się tłumaczy. Panie prezesie… nie mówi się po pierwsze primo, bo primo oznacza we włoskim „pierwszy, pierwszy itd.”. Jak, by to brzmiało. Po pierwsze pierwsze? Dobrze, już nie będę Pana poprawiał, bo szkoda czasu. Pierwszą sprawą, którą Pan tutaj „wystawił” to wypożyczenia graczy pierwszego składu do klubów z ligi Hiszpańskiej. Arleto, Estoyanoff, Vinuales, Moreno to nie są piłkarze pierwszego składu. Gdy tu przyszedłem już grali w rezerwach i nie przesunąłem ich do pierwszego składu, bo brakowało im doświadczenia i ogrania na wysokim poziomie. Mają oni wysokie umiejętności techniczne, których nie chce stracić, a mogę ich zyskać wypożyczając ich do słabszych Hiszpańskich klubów. Po Hiszpanii łatwo się nam przemieszczać. Mam wielu informatorów w różnych regionach Półwyspu Iberyjskiego. Spokojnie każdego oglądać będzie ktoś do kogo mam zaufanie i kto zna się na tym. Curro Torres, Maduro, Fernandes to gracze, którzy najprawdopodobniej zostali by przeniesieni do rezerw naszego klubu. Torres jest już w podeszłym wieku i nie imponuje mnie kompletnie. Natomiast Fernandes jest bardzo młodym i szybkim skrzydłowym, któremu brak techniki i ogrania, a w takim klubie jak Mallorca może wyrosnąć z niego bardzo dobry gracz. Maduro to kapitalny młodzian, ale mamy już dużo obrońców i przyda się on w zespole, który utrzymuje się przed spadkiem. Viana i Baraja to zawodnicy, którzy by nie grali w ogóle w meczach. Często nawet nie wchodziliby na ławkę rezerwowych. Viana jest po poważnej kontuzji i jeszcze nie wrócił do formy. Być może za rok będzie to jakieś wzmocnienie na pomocy, ale nie teraz. Na tej pozycji mamy naprawdę wielu kapitalnych zawodników dlatego musiałem też zrezygnować z Baraji. Co do Saivet, to jest to 16-letni jeden z największych talentów w europie grających na pozycji napastnika. Musiałem go wypożyczyć, bo bez gry na jego talent będziemy czekać 2 razy dłużej. Na turnieju, który był z udziałem Bayernu, Fenerbache i naszej młodzieżowej kadrze zarobiłem ponad 1,5 mlnE. Za wyjazd do Libii zapłaciłem 170tysE. a za Kamerun i Brunei razem 900tysE. Tak więc tylko na tym turnieju jesteśmy na plusie 430tysE. Już załatwiłem drugi turniej, w którym zagrają takie drużyny jak mistrz Portugalii Porto i czołowy klub Ukrainy, Dynamo Kijów. W związku z tym, że lepsze drużyny na dobre zaczęły ostre treningi i nie rozgrywają takich sparingów z ważnymi klubami w europie nie mogłem już zaprosić klubów pokroju Bayernu. Mam nadzieję, że na „czysto” zarobimy około 1mlnE. co i tak będzie dobrym osiągnięciem, bowiem przez miesiąc zainkasujemy ponad 2,5 mlnE. Zainteresujemy też rynek w krajach takich jak Brunei, Kamerun czy Libia, gdzie sport jest bardzo popularny choć jest tam biednie. Natomiast my zostaliśmy ulubieńcami dzieci i rodziców. W ubiegłym tygodniu z Libii przybyło 60tysE za pamiątki sprzedawane w naszych sklepach. Tak więc i to się opłaca. Teraz proszę, żeby wszystkie osoby siedzące tutaj wypowiedziały się na ten temat.
- Tu ewidentnie rację ma Pan Lipski. Pięknie wszystko rozegrał i jeszcze jakie wyniki mam z tego. Jestem zdecydowanie za Panem Lipskim – Miguel Angel Ruiz
- Pięknie, pięknie. Cudownie to określiłeś Dawid, miło mi, że wziąłeś moje uwagi do serca i wykorzystałeś swoje znajomości do podwyższenia stanu konta w naszym klubie – Josepho Estefano
- Nie mam nic do powiedzenia, zaraz sobie pogadamy Soriano – odezwał się wkurzony właściciel
- Przepięknie Pan to określił. Forma naszej drużyny jest naprawdę bardzo dobra, a jak pan mówił jesteśmy w połowie przygotowań. Dodatkowo te pieniądze z turniejów. REWELACJA! – Torman Alamos.
Z jeden strony zadowolony, a z jednej zdenerwowany wyszedłem z sali rozmownej i poszedłem odsapnąć do swojego biura. Nie mogłem jednak zasnąć. Przygotowywałem taktykę na mecz z Porto, który odbyć się miał już jutro na stadionie Mestalla. Każdy widzi w nas małego faworyta, lecz ja zachowuje dystans do takich spraw. Dzisiaj miałem iść na wywiad dotyczący następnych części przygotowań do sezonu. Nie chciałem iść i wysłałem tam mojego kolegę 26-letniego przygłuchawego b-boy’a z bloku, w którym mieszkałem. Nie był to jednak dobry wybór.
- Witam nazywam się John Sparow
- A ja nie – odpowiedział mój kolega
- Dobrze przejdźmy do pierwszego pytania. Mogę?
- Ciekawe to pierwsze pytanie. Przepraszam muszę zadzwonić do Lipskiego. Miałem się go pytać co mam odpowiadać jak będą jakieś trudne pytania.
# Eee… Dawid on jest jakiś głupi. On mi zadał pytanie czy Mogę? Co mam mu powiedzieć?
# Nie wiem, weź leć na spontana, ale już nie dzwoń
- Dobrze. Załóżmy, że mogę.
- Jak Pan ocenia grę drużyny Valencii w sezonie przygotowawczym?
- Oceniam dobrze
- Może więcej szczegółów?
- Grozisz mi?
- Dobrze, ale wyluzuj…
- Od kiedy jesteśmy na ty?
- Nie jesteśmy na ty proszę Pana. Gdzie Panowie jadą z drużyną na przygotowania?
- W restauracjach jemy z drużyną. Chociaż Dawid zawsze powiada, że nie wolno jeść niczego niezdrowego. – widocznie nie usłyszał dobrze pytania.
- Dobrze. Przymknę oko na to pytanie. Opowie coś Pan o drużynie?
- Nie. Proszę wziąć tą kartkę, tu coś jest napisane o drużynie i transferach, bo ja spadam na browca. Ema elo witka pozdro pozdro cześć 555. – odpowiedział i poszedł do pobliskiego sklepu o nazwie „pod Miśem”
Wreszcie pierwszy mecz. Przeciwnikiem jest grające w lidze mistrzów Porto. Na mecz wystawiłem zawodników, którzy byli obecnie w najlepszej formie:
Janukiewicz – Miguel, Del Horno, Albiol, Marchena – Ramos, Silva, Buonanotte, Fernandes – Villa, Lewandowski
Pierwsze minuty należały do nas. W 7 minucie piękną akcją popisał się Silva, wrzucił piłkę, ale niestety strzał Lewandowskiego obronił bramkarz przyjezdnych. Przez całą pierwszą połowę przeważaliśmy, ale dopiero niezawodny Villa po podaniu Fernandesa, skierował piłkę do siatki. Do końca połowy mieliśmy optyczną przewagę. W drugiej połowie za Lewandowskiego, który wrócił po grypie do drużyny wszedł na boisko Morientes i to on pięknym strzałem głową strzelił na 2:0 w 53 minucie. W 64 minucie meczu niefortunnie piłkę do własnej siatki po rożnym w wykonaniu Silvy wpakował Bruno Alves. Następne minuty, to nasza efektowna gra i bronienie się przed utratą kolejnej bramki. Lecz coś pod koniec się załamało. W 86 minucie Renteria zmniejsza straty wykorzystując dobitkę po swoim karnym, a w 90 minucie Alan strzela kontaktową bramkę. Mecz zakończył się wynikiem 3:2, a my zainkasowaliśmy 3 punkty.
Następny mecz należał do nas zdecydowanie. Krótko mówiąc:
David Villa (7, 13, 41, 45, 58, 66, 81, 90)
Fernando Morientes (10)
Eneko Irazoki sam.(27)
Robert Lewandowski (55, 82)
Wygrywamy z juniorami po fantastycznym meczu Villi aż 12:0
Ostatni mecz tak jak cały turniej należał do drużyny prowadzonej przeze mnie. Skład był mocny:
Canizares – Miguel, Del Horno, Albiol, Marchena – Joaquin, Silva, Buonanotte, Fernandes – Villa, Morientes
Początek był nudny, ale już pierwsza akcja dała nam prowadzenie. Cudowny pomocnik Silva kapitalnym strzałem z ostrego konta pokonuje bramkarza ukraińskiego zespołu. Już siedem minut później było 2:0. Bramkę dla naszej drużyny strzelił Joaquin. Dominacja absolutna i w 31 minucie bramkę na 3:0 strzelił „wieżowiec” Morientes, który jak zawsze wpakował piłkę do siatki strzałem z główki. Niespodziewanie… Marchena wpisał się na listę strzelców. W 42 minucie wykorzystał dobrą „wrzutkę na banie” od Silvy i było 4:0. Niestety znowu działo się to co w meczu z Porto. Straciliśmy trzy gole i wszystkie od Minima Shatskikha. 51, 53 i 77 minuta to czas, w którym strzelał bramki as ukraińskiej drużyny. Na szczęście nikt już nic nie strzelił i spotkanie skończyło się wynikiem 4:3.
Znowu wygraliśmy nasz turnieju i tak jak się spodziewałem zarobiliśmy… dwa razy więcej niż mówiłem. Aż 2mlnE wpłynęło na nasze konto po wygranym przez nas turnieju. Kapitalne wyniki finansowe i sportowe. Wszystko powoli zmierza w dobrym kierunku. Dyrektorzy zadowoleni, a prezes w końcu się zamknął. Trzech piłkarzy wyrasta na gwiazdy ligi. Mianowicie na ataku bryluje Villa, pięknie rozgrywa Silva, a Albiol kapitalnie dyryguję obroną. Nasz zespół jest coraz bardziej zgrany, a morale są bardzo dobre. Dogadałem się też już z bardziej doświadczonymi graczami i uważanymi za tych najlepszych w naszym zespole. Po rozmowie z Canizaresem, Villą, Silvą, Albionem, Albeldą i Marchena, Ci oraz inni zawodnicy zaczęli mieć do mnie zaufanie i wierzyć w moje metody trenerskie. Nie boją już się, że mogę ich zatrzymać w rozwoju, czy mogę zaszkodzić klubowi. Zawodnicy pracują około 30% lepiej niż przed rozmową, a każdy trening jest wykorzystany do maksimum.
Następne treningi były typowo taktyczno-technicznymi treningami. Chciałem coś w tym klubie stworzyć nowego. Coś nowego w Europie, jakiś nowy styl gry. Nonszalancki, niekomfortowy dla rywala, trudny, ale kapitalny do oglądania. Wzięliśmy się więc do roboty. Każdy pracował na 100%, albo nawet więcej. Często piłkarze byli odwożeni do fizjoterapeuty, bo nie wytrzymywali tempa, niestety poprzedni trenerzy ich zaniedbali. Teraz ja muszę coś z nimi zrobić. Mieliśmy tydzień do pierwszego meczu z Orylem Douala, z którym myślałem, że wygramy dwoma bramkami. Szczególnie zmieniłem dużo w pomocy i obronie.
- Panowie gramy wąsko jak się bronimy i szeroko jak atakujemy. Ty Silva i Joaquin jesteście 5 i 6 obrońcą, gdy piłkę mają obrońcy. Dochodzicie do zawodnika, który ma piłkę i już zbiera się do dośrodkowania. To ma być szybko. Wy macie tą szybkość i przyspieszenie. Albiol i Marchena blisko siebie przy dośrodkowaniach, nie może was minąć żadna piłka, ani żadna wejść w środek. Będziemy to jeszcze ćwiczyć. Villa i Morientes, wy musicie się zmieniać pozycjami, ale pamiętajcie… Morientes zawsze jest trochę z tyłu i jest takim bardzo wysuniętym rozgrywającym. Ty natomiast Villa musisz szukać miejsca, by wychodzić z pułapki ofsajdowej. Miguel i Del Horno, wiem, że macie żelazną wytrzymałość. Musicie to wykorzystać. Często omijajcie Silve i Ville i z dośrodkowaniem. Cofamy się wtedy od razu i powracamy do ustawienie. Buonanotte, ty jesteś bardziej wysunięty jeżeli mamy piłę. To tyle panowie spotykamy się jutro na następnym treningu.
To staraliśmy się zrobić na treningach. Nie zawsze za pierwszym razem się udawało, ale dochodziliśmy do coraz większego automatyzmu w naszych taktycznych działaniach.
W końcu wyjechaliśmy do Kamerunu. Jeden dzień przerwy i pierwszy mecz z Oryxem. Skład wyglądał następująco:
Canizares – Miguel, Del Horno, Albiol, Marchena – Joaquin, Silva, Buonanotte, Fernandes – Villa, Morientes
Jeszcze ostatnie słówka w szatni i wyjazd.
- Chłopaki, musicie sobie przypomnieć o co teraz gramy. To nie jest zwykły mecz sparingowy, to jest to co ciągle robiliśmy ostatnio. To mamy pokazać tutaj, dzisiaj na tym meczu przeciwko Oryxowi. Pamiętajcie, gramy konsekwentnie i nie zmieniamy żadnych koncepcji. Wszystko tak jak robiliśmy na treningach. Kocham Was chłopaki, ale teraz ZAPIER***** na boisko!!
Od początku realizowaliśmy tylko w 45% to co robiliśmy na treningach. Mimo tego gra wyglądała inaczej… lepiej i ładniej. Morientes w 24 i 32 minucie swoim chyba jedynym atutem, czyli głową strzelił bramki, dzięki którym spokojnie mogliśmy dalej prowadzić grę. Bramkowało nam trochę wykończenia akcji, ale to głównie dlatego, że trenowaliśmy tylko i wyłącznie taktykę. Pięć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę Fernandes strzelił piękną bramkę zza linii pola karnego. Do końca meczu mało się działo, ale ja byłem zadowolony.
Drugi mecz graliśmy z Coton Sport. Jedna z drużyn, które są najbardziej rozpoznawane w Kamerunie i Afryce. Widziałem, że na wczorajszym krótkim wieczornym treningu dobrze nam poszło i dzisiaj liczyłem na dobry wynik.
Już w piątej minucie meczu bramkę na jeden zero strzelił Villa. On sam dwie minuty później wykorzystał sam na sam z bramkarzem i pokonał bramkarza drużyny przeciwnej. Podobała mi się gra mojego zespoły i w 28 minucie Morientes strzela bramkę na 3:0. To on też po 11 minutach pogrążył rywala strzelając swoją drugą, a dla zespołu czwartą bramkę. Na następną bramkę musieliśmy długo czekać, bowiem dopiero w 82 minucie meczu bramkę na 5:0 strzelił niezawodny Villa. Ostatnią bramkę rzutem na taśmę strzelił nie kto inny jak David Villa i przypieczętował swoją większość nad rywalami z czarnego lądu. Mój zespół w dobrym stylu wygrał z Coton Sportem 6:0
Następny mecz graliśmy z Union Douala.
Canizares – Miguel, Del Horno, Albiol, Marchena – Joaquin, Vicente, Buonanotte, Fernandes – Angulo, Morientes
Mieli to po prostu wygrać. Tyle im tylko powiedziałem przed meczem. I dopełnili obowiązku. Pierwszą bramkę w 27 minucie strzelił Angulo, który musi walczyć o miejsce w składzie. Dobrze graliśmy lecz dopiero w 45 minucie samobójczą bramkę strzelił Ambassa. W 50 minucie Morientes dorzucił coś od siebie i było 3:0. Osiem minut później następny zawodnik walczący o skład, a mianowicie Vicente strzelił bramkę na 4:0. Jedyną bramkę dla zespołu z Douali strzelił Etame. 4:1, a ja byłem zadowolony z wyniku.
Ostatni już mecz graliśmy przeciwko. Tam postawiłem na trochę inny skład:
Canizares – Angulo, Del Horno, Albiol, Marchena – Joaquin, Mata, Vicente, Fernandes – Lewnadowski, Morientes
Mecz z Kanonem to popis polskiego talentu, czyli Lewandowskiego, który w 14, 48, 53 i 63 strzelał bardzo ładne bramki i został graczem meczu. Bramkę w 9 minucie strzelił Morientes. W 27 strzelił Joaquin. W 61 znowu dzięki swoim warunkom fizycznym Morientes wpakował piłkę do siatki. W 72 minucie Fernandes dobrze wykorzystał atomowe uderzenie i strzelił bramkę. Dwie bramki strzelił Angulo 75 i 81 minuta należała do niego. Wynikiem 10:0 zakończył się mecz pomiędzy Canonem, a Valencią
Cudownie zakończyło się zgrupowanie w Kamerunie. Wypróbowaliśmy nowy styl gry i on przyniósł oczekiwane efekty. Strzeliliśmy dużo bramek. Bardzo zadowolony jestem też z obrony i bramkarza. Zawsze traciliśmy jakieś bramki, tutaj tylko jedną. Mogę zaliczyć to zgrupowanie do bardzo udany.
Niestety tego samego dnia zdarzyło się coś strasznego i nieoczekiwanego.
- Słuchaj Dawid jest poważna sprawa – powiedział Bakero
- No dawaj, mów – odpowiedziałem
- Ktoś dostał do ręki naszą listę życzeń i dał ją do Soccer-Sport. Teraz wszyscy wiedzą o naszych talentach, które szukaliśmy od samego początku na całym świecie
Lista składała się z takich piłkarzy jak:
- Ari
- Borysiuk
- Douglas
- Dutra
- Etto
- Forster
- Imatar
- Janota
- Kouame
- N’Dri
- Nunez
- Ochoa
- Thomas
- Villaluz
- Zamora
- I co najgorsze, na tej liście był też kapitalny obrońca. Znakomity drybler co pokazał nie raz na meczach. Równowaga, pomysłowość, drybling to jego atuty. Mowa o Kikucie, który znalazł się na liście życzeń Lipskiego i wywołał szok w gazecie, bo tak znany gracz żadko kiedy przychodzi do takiego zespołu
- Był na tej liście Lenilson? – spytałem o nasz największy talent. Brazylijczyk, grający w Meksyku.
- Nie był. Musiałeś go przeoczyć i nie wpisać do listy.
- Ale skąd ktoś miałby moją listę, ona leżała na moim biurku…
Ciekawe kto mógłby dać gazecie moją kartkę z talentami…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Poluj na regena |
---|
Po 18 marca każdego roku (dzień po urodzinach CM Rev) warto rozglądać się za utalentowanymi regenami w polskich ligach. Jest to data „powstawania” nowych graczy, automatycznie dodawanych do bazy przez silnik gry. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ