Campeonato Brasileiro Série B
Ten manifest użytkownika hader przeczytało już 588 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Z lekko podkrążonymi oczami dotarłem na poranny trening. Hudson Jose zapytał na wejściu:
- Czy Ty spać nie możesz?
- Nie da się, po prostu się nie da. Cały czas myślę, że goście którzy od dziś z nami mają trenować to za mało. Do 4 za cholerę nie mogłem zasnąć. I teraz sam widzisz jak wyglądam.
- Chodź na kawę, a potem zobaczymy na co stać te nasze potencjalne gwiazdeczki.
Trening zaserwowałem dosyć ciężki, trzeba było się przekonać, na co stać nowych. Jednak po treningu moja notatka wyglądała tak:
Do Prado - nadaje się na typowego środkowego pomocnika, świetnie drybluje, dobry fizycznie, nieźle wykonuje wolne, dużo walczy.
Tininho - lewy obrońca - świetnie odbiera piłkę, bardzo silny, zawsze dobrze ustawiony, bardzo dobry strzał z dystansu.
Maurinho - prawy obrońca - dobry w odbiorze, fizycznie nienajgorzej, cały czas walczy, nie ma straconych piłek.
Assis - niby uniwersalny, ale do tych chłopaków najlepiej na prawą pomoc, dobrze dogrywa, wrzuca, niezły fizycznie, technika nienaganna, odebrać też potrafi.
Paulo Isidoro - mimo świetnej kondycji nie zachwyca, zobaczymy co będzie dalej.
Po treningu pojechałem z Hudsonem Jose do małej restauracji niedaleko klubu, żeby coś zjeść i omówić poranny trening.
- Co o tym sądzisż? - zacząłem.
- Po jednym treningu nie ma co mówić, prócz "dziadka" Isidoro wszyscy pokazali się z dobrej strony.
- Co ze sparingami? Możemy coś zorganizować, czy jednak musimy czekać na tych amatorów, do których na dzień dobry jedziemy w ramach Otwartych Stanowych Santa Catarina?
- Nie możemy nic zrobić, musimy czekać na pierwszy mecz z Concordią niestety.
- Jasna cholera, do dupy z czymś takim. Oboje wiemy, że bez sparingów guzik się dowiemy na temat nowych, mam ich w ciemno brać?
- Witaj w Brazylii, przyjacielu.
Nie no to jest jakaś masakra - pomyślałem. Trzeba będzie ich przetrzymać kilka dni, może to mi troche rozjaśni myśli na ich temat. Przez 7 dni bacznie przyglądałem się całej piątce chłopaków. Praktycznie całe moje notatki były tylko na ich temat. Z zawodników, których miałem do dyspozycji od początku bardzo dużym zaangażowaniem wykazywali się:
Bruno Santos - napastnik - kapitalnie gra głową, jest bardzo szybki, dobrze się ustawia.
Pedrinho - lewy pomocnik - bardzo mi zaimponował swoim zaangażowaniem na treningach, braki kondycyjne nadrabia świetną techniką, dryblingiem, determinacją, grą bez piłki czy dośrodkowaniami.
Ból głowy miałem ze środkowymi obrońcami - miałem 6 zawodników i każdy z nich zasługiwał na miejsce w pierwszym składzie, a w moim założeniu mogło grać dwóch. Pierwszy mecz miał odbyć się 14 stycznia, więc do tego czasu wiele rzeczy mogło się zmienić. 4 stycznia przyszła do nas oferta z Atletico Paranaense, przysłali ofertę, w ramach której miałby do nas dołączyć na zasadzie wypożyczenia Alex Sandro, 17-sto letni lewy obrońca. Nie wypaadało odmówić, szczególnie, że są dla nas klubem patronackim. Nie namyślając się długo kazałem go sprowadzić do klubu, w końcu zawsze lepiej mieć jednego zawodnika więcej niż mniej.
5 i 6 stycznia odbywały się zebrania zarządu w klubie. Sam nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać potem. W końcu zależało mi, aby mieć trochę więcej funduszy na pensje i transfery. To były dwa ciężkie dni. Mało spałem, za dużo myślałem. Nawet prochy nasenne nie pomagały tak jak powinny. 6 stycznia jednak popołudniu zadzwonił telefon:
- Dzień dobry trenerze, szef z tej strony.
- Witam szefie, co się stało?
- Przyjedź do klubu, Hudson poprowadzi dzisiaj za Ciebie ostatni trening, musimy porozmawiać.
- Dobra już jadę.
Zebrałem się, wsiadłem do auta i pojechałem do klubu. Od razu udałem się do gabinetu prezesa.
- Witam szefie, co jest grane? - zacząłem od razu.
- No jest mały kłopot z pieniędzmi, które miałeś dostać. Obecnie na pensje wydajesz dokładnie 57,822 euro w tygodniu tak?
- No tak - odparłem spokojnie.
- A według naszych obliczeń możesz wydać 49,500, więc już zdrowo przekroczyłeś limit.
- Cholera, to co ja teraz zrobię? A co z kasą na tranfery?
- Kasy nie dostaniesz więcej. Jest 20 tysięcy na wydanie, mogę to zmniejszyć do 2, ale wtedy reszta pójdzie na pensje i będziesz miał limit na poziomie ponad 53 tysiące.
- Ale to i tak zostaną 4 tysiące nadwyżki. I co ja zrobię?
- Póki co nie martw się o to, jak będą wyniki to zarząd to puści mimo uszu i będziesz mieć spokój. Najważniejsze jednak jest to, że musisz mieć wyniki.
- Zrobię co w mojej mocy szefie.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem, na dzisiaj masz wolne, jedź do domu i się wyśpij porządnie, bo po oczach widzę, że chyba ostatnio masz z tym problemy.
- Dzięki szefie, do jutra.
W końcu zasnąłem, chyba nie minęła 20, a twardy sen ogarnął mój organizm. Poranny budzik wyrwał mnie z cudownych, sennych krain i powiadomił, że czas na powrót do rzeczywistości. Doprowadziłem się do stanu używalności i pojechałem na poranny trening. Organizm przyzwyczaił się do życia w Brazylii, dobrze spałem, języka się uczyłem, więc coś zacząłem klepać do chłopaków.
W końcu nadszedł ten dzień - 14 stycznia 2009 roku. O 20:30 na stadionie Domingos Machado de Lima w Concordii (SC) zadebiutowałem w roli menagera Figueirense. Jeśli chodzi o pierwszą jedenastkę, to wyglądała ona tak:
- Wilson w bramce;
- w obronie od lewej Tininho, Rafael Lima, Bruno Perona oraz Maurinho;
- w pomocy od lewej Pedrinho, Romulo, Fernandes oraz Assis;
- atak tworzyli Bruno Santos i Ricardinho.
Wynik w 20 minucie otworzył Bruno Perone. W rzutu rożnego dośrodkował Pedrinho, a mój obrońca główką pokonał bramkarza rywali. W 32 minucie podwyższył drugi z moich obrońców - Rafael Lima. Z tego samego roku dośrodkował po raz kolejny Pedrinho, i mieliśmy praktycznie kopię sytuacji sprzed 12 minut. Odetchnąłem z ulgą, ale to nie był koniec spotkania. W 39 minucie Assis z rogu szesnastki zagrał po ziemi do Bruno Santosa, a ten wkręcił obrońcę Concordii w ziemię i strzałem w krótki róg pokonał golkipera gospodarzy. 6 minut później Romulo przejął piłkę w środkowej części boiska, zagrał ją do Fenrandesa, a ten prostpadle wyłożył piłkę Bruno Santosowi, który spokojnie skierował piłkę do siatki i po 1. połowie było 4:0 dla nas !! W przerwie dokonałem dwóch zmian: Bruno Santosa zastąpił Schwenck , a Assisa Do Prado. W 61 minucie meczu Ricardinho był faulowany przez obrońce gospodarzy, Estevana. Do piłki podszedł Pedrinho i umieścił piłkę w lewym rogu bramki. 3 minuty później zszedł Fernandes, a jego miejsce zajął Juninho. W ostatnich dwudziestu kilku minutach mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, między innymi słupek Schwencka, ale wynik nie zmienił się. Z uśmiechem na ustach poszedłem do szatni. Nic nie mogło mi zepsuć humoru tego dnia. Nie minęła godzina, a odebrałem telefon od szczęśliwego prezesa, który jednak przestrzegł mnie, by chłopcy nie wpadli w samozachwyt, bo to byli amatorzy. Teraz czekał nas mecz u nas, z CN Marcilio Dias.
C.D.N.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ