Ladbrokes Premiership
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 3351 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
20 sierpnia 2017r. - ABERDEEN, godz. 14:00
Właśnie wtedy rozpoczął się mój pierwszy mecz o punkty na ławce trenerskiej „The Dons". W sumie chyba gorzej trafić nie mogłem, bo rozpoczynanie sezonu od potyczki z mistrzem kraju nie nastrajało optymistycznie. Celtic przyjechał na Pittodrie Stadium oczywiście po to, aby wygrać. Komplet publiczności pokładał jednak nadzieję we mnie oraz w drużynie, chociaż aż 7 zawodników pierwszego składu Aberdeen było debiutantami(!). Mecz zaczął się spokojnie, chłopcy jednak bali się, że ich zgranie jest zbyt małe by zagrozić ekipie „The Bhoys", Celtic z kolei sprawdzał na co nas stać. I to właśnie nasi rywale zaatakowali jako pierwsi. Chociaż mecz nie zaczął się dla nich zbyt pomyślnie - już w 3 minucie z boiska musiał zejść Michael Kightly, który nabawił się urazu. Ataki ekipy z Celtic Park były bardzo groźne i tylko dzięki przytomności umysłu naszego bramkarza Vinogradova nie przegrywaliśmy po 20 minutach 0:2. „The Celts" poczynali sobie coraz śmielej, podczas gdy my nie byliśmy w stanie zagrozić bramce debiutującego młodziutkiego 20-letniego Francuza - Jeana-Luca Vogela. Wszystkie nasze próby ataków rozbijały się o defensywę Celticu. Próby zagrywania podań w pole karne kończyły się stratami piłki. Przez całą pierwszą połowę oddaliśmy zaledwie jeden celny strzał. Na szczęście pomimo dogodnych sytuacji nasi przeciwnicy nie potrafili skierować piłki do naszej bramki, więc na przerwę schodziliśmy z korzystnym 0:0.
Nie mogliśmy jednak rozgrywać piłki w taki sposób, bo niechybnie skończyłoby się to ostatecznie porażką, więc zamiast pchać się w pole karne kazałem piłkarzom strzelać w każdej możliwej sytuacji. Zwolniliśmy jeszcze dodatkowo tempo, aby móc spokojnie rozgrywać futbolówkę, w pierwszej połowie mieliśmy zbyt dużo strat wynikających ze zbyt szybkich prób inicjowania akcji. Na drugą połowę wyszliśmy w takim samym składzie, zadziwił nas natomiast Celtic. Dokonał dwóch kolejnych roszad wykorzystując tym samym limit zmian. Na boisku pojawiła się m.in. ikona „The Bhoys" - Artur Boruc, który zmienił swojego młodszego kolegę. Jak się miało okazać najbliższe 10 minut miało wstrząsnąć całym stadionem.
47 minuta... Marcone w środku boiska przechwytuje niedokładne podanie rywali. Zagrywa trochę do przodu na lewo do niepilnowanego Mateva, który jest na 35 metrze. Nieatakowany przez nikogo 19-letni Bułgar schodzi do środka i gdy jest w okolicach 30 metra postanawia uderzyć z prawej nogi... nie było chyba w tym momencie osoby na Pittodrie Stadium, która nie złapała się za głowę, łącznie ze mną, piłkarzami Celticu i ich sztabem szkoleniowym. To była najpiękniejsza bramka jaką w życiu widziałem. Przez sekundę świat jakby się zatrzymał... zapadła kompletna cisza, piłkarze stali jak zahipnotyzowani na boisku... a potem... jeden wielki szał... Aberdeen - Celtic 1:0!!! Ilko Matev strzela bramkę życia, a ja w głębi duszy dziękuję Liverpoolowi, że to właśnie jego nam przysłali na wypożyczenie. Miałem wrażenie, że kompletnie wtedy pogubił się manager rywali - Krasimir Balakov. Mieli dużo czasu na odrabianie strat, tymczasem od razu rzucili się do ataków. 51 minuta... Mulgrew, który jest około 30 metrów od naszej bramki zagrywa piękną prostopadłą piłkę do przodu... kompletnie zaspała obrona Celtów i sam na sam z Borucem pędzi Atienza... 30 metrów... 25 metrów... próbuje go gonić Thomson, ale nie ma szans... 20 metrów... Atienza zwalnia szykując się do wykończenia akcji... 18 metrów... 17... 16... w tej właśnie chwili, gdy noga Hiszpana miała trafić w piłkę brutalny faul z tyłu wykonuje obrońca Celticu... Atienza pada na murawę zwijając się z bólu, tymczasem na boisku zaczynają się przepychanki piłkarzy obu drużyn, około 5 minut trwa uspokajanie sytuacji. Thomson oczywiście otrzymuje czerwoną kartkę i wylatuje z boiska. „The Bhoys" do końca meczu będą musieli grać w „10". Jakimś cudem sędzia dyktuje rzut wolny z 16 metrów, chociaż wszystkie powtórki, które będzie mi dane później oglądać pokazują wyraźnie, że faul miał miejsce już w polu karnym. Rzut wolny niestety wykonujemy bez pomysłu, a Celtic pomimo osłabienia nadal atakuje odsłaniając tyły. Przy jednej z prób wyprowadzenia piłki z własnej połowy rywale gubią piłkę, przejmuje ją Coutts, podaje do Mateva, który z pierwszej piłki wypuszcza Atienzę... ten dryblingiem mija obrońcę Celticu i znów znajduje się sam na sam przed Borucem... tym razem nikt mu nie jest w stanie przeszkodzić, Atienza z zimną krwią pakuje piłkę do bramki i w 54 minucie wygrywamy z Mistrzem Szkocji 2:0!!!
Tu już nic nie mogło się wydarzyć, prowadząc dwoma bramkami i grając z przewagą jednego zawodnika cofnęliśmy się do obrony i przeszliśmy na grę z kontry, Celtic bowiem nadal atakował mając nadzieję na zmianę niekorzystnego rezultatu. Graliśmy jednak bezbłędnie a jedna z naszych kontr okazała się zabójcza. W 73 minucie Matev uwolnił się spod opieki obrońców już na 50 metrze i popędził na bramkę Boruca... jego szybkość jest naprawdę porażająca, pod tym względem jest bardzo podobny do Piotrka Pałysa... położył spokojnie polskiego bramkarza i na Pittodrie Stadium zrobiło się 3:0!!! Celtic na kolanach. Ta bramka kompletnie podcięła skrzydła piłkarzom z Glasgow. Poza tym nie mieli już sił, grali non-stop na pełnych obrotach pomimo osłabienia, przyszedł więc kryzys. Zemściło się to na najlepszej drużynie ubiegłego sezonu. Nie byli w stanie za nami nadążyć, gdy w 83 minucie Maloney strzelał obok bezradnego Boruca na 4:0. Na stadionie trwała prawdziwa fiesta, a Majo w 85 minucie podwyższa na 5:0!!! Piłkarze w biało-zielonych strojach błagalnie patrzyli na sędziego, aby ten skończył rzeź, której byliśmy świadkami... musieli przeboleć jednak jeszcze jedną bramkę - w 90 minucie meczu Atienza z narożnika pola karnego pięknym strzałem ustala wynik: Aberdeen - Celtic 6:0!!! Po tym meczu Artur Boruc oznajmił, że będzie to jego ostatni sezon w zawodowym futbolu...
Oczywiście rezultat tego pojedynku poszedł w świat, więc przez kilka kolejnych dni byliśmy na ustach wszystkich, a skróty meczu pokazywały telewizje na całym świecie. Nie potrafiłem zliczyć telefonów z gratulacjami. Lepszego debiutu wymarzyć sobie nie mogłem. Chociaż większa była w tym zasługa błędów Celticu, niż naszej dobrej gry.
Premier League - 1. kolejka: Aberdeen - Celtic 6:0
Największe wrażenie zrobił na mnie (zresztą nie tylko) oczywiście Matev. W prasie po tym spotkaniu ukazały się artykuły, w których można było przeczytać porównania młodego Bułgara do Dimitara Berbatova. Przeciw Celticowi strzelał 5 razy (zawsze celnie), trafiając dwa razy do bramki Boruca i dokładając do tego dwie asysty. Postanowiłem pogadać z Prezesem Belkevichem, aby wszystkie możliwe do wydania pieniądze przeznaczyć natychmiast na wykupienie Ilko z Liverpoolu. Działacze z Anfield Road zażądali 5 mln £ + 30% zysków z następnego transferu + cena odkupu... 5 mln £. Nie bardzo przypadła nam do gustu ta propozycja, więc rozpoczęły się dość długo trwające negocjacje. Ostatecznie stanęło na kwocie 6,5 mln £ (rozłożonej na 48 rat) bez żadnych klauzul dodatkowych, co nas bardzo cieszyło. To największy w historii transfer drużyny Aberdeen. Ale byłem pewien, że szybko się to zwróci, a w przyszłości Bułgar będzie wart co najmniej kilkanaście milionów funtów.
26 sierpnia 2017r. - KILMARNOCK, godz. 15:00
Wyjazdowy mecz drugiej kolejki szkockiej ligi przyniósł nam pojedynek z Kilmarnock, który w pierwszej serii spotkań sensacyjnie pokonał na wyjeździe Glasgow Rangers. Absolutnie więc nie można było lekceważyć rywala. Zapowiadał się ciężkie 90 minut i tak właśnie było. Przy padającym deszczu obejrzeliśmy mecz walki. Byliśmy częściej przy piłce, ale nie wiele z tego wynikało. Do przerwy 0:0. Druga połowa była praktycznie kopią pierwszej. Z tym, że kibice obejrzeli w końcu bramki. W 65 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po strzale Brysona zza pola karnego. Nie popisał się tu Vinogradov, który był kiepsko ustawiony w bramce. A my spokojnie graliśmy swoje. Nie chciałem popełnić takiego błędu jak Celtic z nami. Pogoda też sprawy nie ułatwiała. Udało się w 79 minucie. Była to kopia akcji z 90 minuty pojedynku z „The Bhoys", gdy Atienza ustalił wynik meczu. Strzał z narożnika pola karnego i Hiszpan ustala wynik meczu w Kilmarnock. Wyjeżdżamy z jednym punktem, byłem zadowolony.
Premier League - 2. kolejka: Kilmarnock - Aberdeen 1:1
29 sierpnia 2017r. - ABERDEEN, godz. 19:30
Po dwóch meczach ligowych nastąpiła przerwa na Puchar Ligi. Zaczęliśmy rozgrywki od drugiej rundy, a naszym rywalem było występujące w 3 lidze Montrose. W związku z tym, że akurat Puchar Ligi nie bardzo mnie interesował wystawiłem do tego meczu rezerwowy skład. I tak było pewne, że przecież awansujemy. Jak się miało okazać był to jeden z najbardziej emocjonujących meczów mojej kariery. Zespół, który rozgromił mistrzów kraju nie potrafił sobie poradzić ze słabeuszem. Już w 6 minucie przegrywaliśmy 0:1. Całe szczęście na ten mecz przyszło niecałe 8,5 tysiąca widzów, więc gwizdy nie były aż tak głośne. Dość szybko udało się nam uspokoić sytuację na boisku i już w 16 minucie było 1:1 po bramce Ibrahima Bamby sprowadzonego z Legii. W 38 minucie Gary Stuart zakupiony z Gwardii podwyższył na 2:1. Kolejne bramki miały być tylko kwestią czasu, ale po przerwie. Tymczasem kazałem chłopakom spokojnie dograć pierwszą połowę meczu. Niestety spokój zmącił nam sędzia dyktując w drugiej minucie doliczonego czasu gry rzut karny dla gości. Chyba tylko on widział w tym momencie jakikolwiek faul naszego obrońcy, bo nawet piłkarze Montrose byli zdziwieni. Sytuację jednak wykorzystali i na przerwę schodziliśmy z remisem 2:2. W szatni powiedziałem pod adresem piłkarzy kilka gorzkich słów, bo czas było skończyć błazenadę jaka się działa na murawie. Poskutkowało, niestety na krótko. W 56 minucie po drugiej bramce Bamby znów wychodzimy na prowadzenie... które trwa 9 minut. Montrose wyrównuje i nie ma zamiaru na tym poprzestać. Chyba nie muszę mówić, co o tym myśleli nasi kibice. Mecz zakończył się rezultatem 3:3. Dogrywka. Widzowie już nawet nie mają siły gwizdać. Na szczęście dla nas dodatkowy czas gry zaczyna się wyśmienicie i w 93 minucie Bamba kompletuje hattricka. Montrose już nie ma sił i w 118 minucie Stuart kończy zabawę. 5:3 i wymęczony awans do kolejnej rundy. Jedno jest pewne - tak grać nie możemy.
Puchar Ligi - 2. runda: Aberdeen - Montrose 5:3
4 września 2017r. - EDYNBURG, godz. 19:45
Trzecia kolejka Premier League. Hibernian. Zespół, który jest typowany do zajęcia miejsca w środkowej części tabeli. Pokonali 3:1 Falkirk i przegrali 0:1 z Celtikiem. Po fatalnym występie w Pucharze Ligi postanowiłem wystawić najsilniejszy możliwy skład. Szczególnie liczyłem na Mateva. Miałem nadzieję, że udowodni on wszystkim, że wykupienie go z Liverpoolu nie było błędem, co zarzucały mi niektóre media twierdząc, że zbytnio się pospieszyłem z tą decyzją. W sumie mecz nie zdążył się jeszcze na dobre rozpocząć, a 19-latek już miał dwie bramki na koncie. Najpierw przedryblował dwóch rywali i strzałem zza pola karnego otworzył wynik w 3 minucie, by 5 minut później wykorzystać dośrodkowanie Huttona i strzałem głową z najbliższej odległości podwyższyć na 2:0. W tym momencie piłkarze Hibernian zrozumieli, że jest po meczu. Cofnęli się do defensywy i starali się nie tracić kolejnych bramek. Nie udało im się... 24 minuta - Marcone wypuszcza Mateva i ten w sytuacji sam na sam kompletuje hattrick. W 36 minucie Atienza wykonuje rzut rożny. Dośrodkowanie w pole karne trafia na głowę Mateva, który strzela czwartą bramkę w meczu!!! 38 minuta - Matev jest faulowany w polu karnym. Do piłki podchodzi Atienza, który trafia wprost w bramkarza. Piłka jednak jakimś cudem wyskakuje golkiperowi gospodarzy z rąk, trafia pod jego brzuch. Smith próbuje ponownie złapać piłkę w ręce, ale robi to w tak dziwny sposób, że pakuje ją do własnej siatki... do przerwy wygrywamy 5:0. W drugiej połowie oszczędzaliśmy siły, bo przy takim wyniku nie ma co się forsować. W okolicach 60 minuty kibice drużyny z Edynburga zaczęli już opuszczać Easter Road Stadium. Może to i dobrze, bo nie widzieli potężnego strzału Marcone z 20 metrów w 78 minucie, który dał nam prowadzenie 6:0. Gospodarzom udało się strzelić jednak honorową bramkę po rzucie rożnym na dwie minuty przed końcem meczu. Od tych widzów, którzy jeszcze zostali na stadionie dostali gromkie brawa za walkę do końca. Musieli jednak jeszcze poczuć rozgoryczenie, gdy dosłownie kilkadziesiąt sekund później Matev strzelił swoją piątą bramkę w tym spotkaniu! Wygrywamy 7:1 i z siedmioma punktami przodujemy w tabeli przy bilansie bramkowym 14-2! Trzecia kolejka to znów sensacyjne rezultaty. Rangers zaledwie remisuje u siebie 2:2 z Motherwell, a Celtic przegrywa na wyjeździe z Inverness 2:3. Zapowiada się bardzo ciekawy sezon w lidze szkockiej. Tymczasem nadeszła przerwa na mecze reprezentacji narodowych...
Premier League - 3. kolejka: Hibernian - Aberdeen 1:7
9 września 2017r. - LARNAKA, godz. 19:30
Rozpoczęła się runda rewanżowa meczów eliminacji do Mistrzostw Świata w grupie ósmej. Po zwycięstwie u siebie z Cyprem 5:3 czekał nas ciężki rewanż na boisku rywala. Naszym celem była obrona czwartego miejsca w grupie, więc satysfakcjonowałby nas nawet remis. Absolutnie nie interesowało to reprezentacji Cypru, która zaatakowała od pierwszej minuty. Jednak to piłkarze prowadzonej przeze mnie Albanii jako pierwsi strzelili bramkę. W 29 minucie Andis Shala wyprowadził nas na prowadzenie. Gdy wydawało się, że zejdziemy na przerwę z jednobramkową zaliczką Cypr w pierwszej minucie doliczonego czasu gry doprowadził do wyrównaniu. W 58 minucie sytuacja całkowicie się odwróciła. Cypryjczycy zdobywają bramkę i przegrywamy 1:2. Jakby tego było mało wprowadzony w 45 minucie Sejdini łapie kontuzje i muszę go zmienić. Udaje się nam jednak zmobilizować. A przy okazji mieć trochę szczęścia gdy w 64 minucie Rama wyrównuje, a 3 minuty później Shala zdobywając drugą bramkę w meczu wyprowadza nas znów na prowadzenie. Końcówka meczu to frontalne ataki piłkarzy Cypru i rozpaczliwa obrona i wybijanie piłek gdzie popadnie z naszej strony. Na szczęście udało się dotrwać do końca meczu i zwycięstwo stało się faktem. Cypr - Albania 2:3 i z 6 punktami w grupie możemy być już spokojni o czwarte miejsce.
Eliminacje MŚ - 8.grupa: Cypr - Albania 2:3
13 września 2017r. - TIRANA, godz. 19:30
W meczu z liderującą w tabeli Turcją faworyt mógł być tylko jeden. Nie pozostało nam więc innego jak ustawić się defensywnie i liczyć na kontrataki. Zgodnie z oczekiwaniami Turcja od samego początku przejęła inicjatywę. Ale jeden ich błąd w polu karnym dał nam „jedenastkę", którą z zimną krwią wykorzystał Valdet Rama. W 7 minucie sensacja - prowadzimy z Turcją 1:0! Oczywiście podziałało to na naszych rywali jak płachta na byka. Nie wytrzymaliśmy zbyt długo i już w 20 minucie na telebimie pojawił się wynik 1:1. Jakimś cudem dotrwaliśmy do przerwy z takim wynikiem. Poczuliśmy, że jesteśmy w stanie uzyskać w tym meczu korzystny rezultat. Uwierzyliśmy w to jeszcze bardziej, gdy w 2 minucie drugiej połowy meczu znów wyszliśmy na prowadzenie po golu Andisa Shali. Oczywiście Turcja ponownie przycisnęła. I niestety ponownie nie byliśmy w stanie się temu przeciwstawić. W 57 minucie już było 2:2. Co gorsza od 67 minuty musieliśmy grać w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Sejdiniego. Od tego momentu nie istnieliśmy. Do końca rywalizacji kibice oglądali natarcia Turków i wybijanie piłek reprezentacji Albanii. Ale udało nam się. Zremisowaliśmy 2:2. Radość była ogromna. Ten remis pokrzyżował plany Turkom. Co prawda nadal prowadzą w tabeli z 15 punktami, ale mają już rozegrać tylko jeden mecz. Druga Szkocja z 13 punktami oczekuje na jeszcze dwa spotkania w tym z nami u siebie. Trzecia Bułgaria nie ma już szans na awans, mając na koncie 8 oczek i siedem rozegranych spotkań. My jesteśmy na czwartym miejscu - 7 punktów w sześciu meczach. Tabelę zamyka Cypr z jednym punktem w sześciu pojedynkach. 14 października gramy u siebie z Bułgarią, a 18 października na wyjeździe ze Szkocją. Już pojawiają się głosy, że jako manager szkockiego Aberdeen nie powinienem w tym meczu za bardzo Szkotom przeszkadzać.
Eliminacje MŚ - 8. grupa: Albania - Turcja 2:2
13 września 2017r. - LIZBONA, godz. 19:30
Właśnie o tej samej porze reprezentacja Polski przegrywała w meczu grupy piątej eliminacji MŚ z Portugalią 0:1. Ale tego dnia nie to było dla mnie ważne. Praca managera przynosi satysfakcję nie tylko gdy wygrywa się ligę, puchar, gdy pokonuje się odwiecznego rywala. To również te momenty, gdy zawodnik, którego sam wyszukałeś, pod Twoją opieką rozwija się i zaczyna odnosić wielkie sukcesy. Wtedy wiesz, że odwalasz dobrą robotę. Wojciech Kolarz. Miał zaledwie 16 lat, gdy w 2009 roku zadebiutował w C Klasie w zespole LKS Adamowice. Był to talent czystej wody, już wtedy dostawał regularnie powołania do reprezentacji U-19. W połowie tamtego sezonu ściągnąłem go na Racławicką za równowartość 110 £. Z miejsca wskoczył do podstawowego składu Gwardii i był z nami w latach 2010-2013. Niestety wtedy było w klubie krucho z kasą, więc Wojtek odszedł do Lecha Poznań za równowartość 350 tys. £. Spędził tam trzy kolejne lata, będąc czołową postacią Kolejorza, zdobywając m.in. Mistrzostwo Polski. W 2016 roku za 1,1 mln £ wrócił do Harpagonów. Wyceniany obecnie na 1,9 mln £ właśnie 13 września 2017r. o godz. 19:30... w wieku 24 lat zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski rozgrywając pełne 90 minut. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zawodnik Gwardii założył koszulkę z orłem na piersi. Rozpierała mnie duma. A muszę nadmienić, że regularnie powołania otrzymują też Piotrek Pałys, Wojtek Szczęsny oraz Tadeusz Kołacki. Oni jednak nadal czekają na swój debiut.
16 września 2017r. - ABERDEEN, godz. 15:00
Po emocjach związanych z meczami reprezentacji przyszła kolej na powrót na ligowe boiska. Czwarta seria spotkań przyniosła nam pojedynek z Inverness CT, które w trzeciej kolejce pokonało Celtic 3:2. O Aberdeen już wtedy było głośno, oczywiście przede wszystkim dzięki pogromowi nad „The Bhoys". Zmieniło się więc nastawienie pozostałych ekip do naszej drużyny. Mowy nie było o lekceważeniu. Widać to było na boisku. Już w 6 minucie po błędzie estońskiego bramkarza Vinogradova przegrywaliśmy 0:1. Zresztą cały mecz grał niezbyt pewnie. Jak na reprezentanta swojego kraju nie prezentował się zbyt dobrze. Na szczęście dla nas bardzo szybko doprowadziliśmy do wyrównania. Atienza bez problemu minął dwóch rywali i strzelił płasko po ziemi obok bezradnego bramkarza gości. Do przerwy trwała wyrównana walka i żadnej z ekip nie udało się już strzelić kolejnych bramek. Drugie 45 minut wyglądało zresztą podobnie, ale z czasem uzyskaliśmy nieznaczną przewagę. Udało się nam ją udokumentować w 59 minucie, gdy Atienza wykorzystał wspaniałe podanie Mateva w pole karne - 2:1. Udało się nam obronić ten korzystny wynik i kolejne trzy punkty powędrowały na konto „The Dons". Chociaż sama gra daleka była od ideału. Konieczny był mały wstrząs w kolejnym spotkaniu. Oczywiście i tym razem w lidze nie obyło się bez sensacji. Rangersi przegrali kolejny mecz - tym razem na wyjeździe 1:2 z St. Mirren.
Premier League - 4. kolejka: Aberdeen - Inverness CT 2:1
23 września 2017r. - DUNDEE, godz. 15:00
Co tu dużo mówić, w meczu z Dundee Utd zagraliśmy po prostu fatalnie. To był chyba najgorszy ligowy pojedynek w naszym wykonaniu. Nie wiele w sumie pomogło posadzenie Vinogradova na ławce. Z drugiej strony debiutujący w Premier League Ikechukwu nie wiele miał do powiedzenia przy straconych bramkach. A pierwszą wpakowali nam już w 3 minucie. Jak widać nad tym trzeba popracować. Znów musieliśmy odrabiać straty. I co ciekawe znów nam się to szybko udało. Wspaniałe dośrodkowanie Atienzy na bramkę w 6 minucie zamienił Bamba. Potem to Dundee przejęło inicjatywę, a my próbowaliśmy kontratakować, nie wiele jednak z tego wynikało. Niestety zabrakło nam koncentracji w ostatniej akcji pierwszej połowy, gdy po rzucie rożnym gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie. W szatni nie było za wesoło. Dundee było tego dnia dobrze dysponowane i nie pozwalało nam rozwinąć skrzydeł. Moje uwagi do zespołu też na nie wiele się zdały, pierwszy kwadrans drugiej połowy nie przyniósł nam ani jednej podbramkowej sytuacji. Wystarczyła jednak ogromna dawka szczęścia, którym zostaliśmy obdarzeni przez 3 minuty tego meczu. Najpierw w 62 minucie Atienza nie wiedząc za bardzo co robić z piłką uderzył na bramkę, a ta po odbiciu się od słupka zatrzepotała w siatce rywala. 65 minuta to z kolei akcja skrzydłem Sobika, zejście do środka, minięcie rywala i potężne uderzenie z lewej nogi, które przełamało dłonie bramkarza Dundee Utd. Nagle z 1:2 zrobiło się 3:2 dla nas. Momentalnie piłkarze „The Tangerines" zabrali się do odrabiania strat, ale pomimo naszej kiepskiej gry nie zdołali nawet wyrównać. Drugie z rzędu jednobramkowe zwycięstwo stało się faktem. W niezbyt dobrym stylu, ale nadal zdobywaliśmy punkty. Cały czas trwała fatalna passa klubów z Glasgow - Celtic na wyjeździe zaledwie zremisował 2:2 z St. Johnstone, a Rangersi ulegli u siebie Falkirk 1:3.
Premier League - 5. kolejka: Dundee Utd - Aberdeen 2:3
27 września 2017r. - FALKIRK, godz. 19:30
To właśnie zespół Falkirk był naszym kolejnym przeciwnikiem, czekał nas tym razem pojedynek 3 rundy Pucharu Ligi. Widać było, że obie drużyny nie traktują tych rozgrywek zbyt poważnie wystawiają do gry zmienników. Okazało się, że to nasi rezerwowi są lepsi, a samo spotkanie raczej nie należało do zbyt emocjonujących - kontrolowaliśmy je od początku do końca. Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po bramce Fyvie w 36 minucie. Obraz gry po przerwie nie zmienił się, a kolejne gole dołożyli Green w 64 oraz Mahoto w 68 minucie z rzutu karnego. Gospodarze zdobyli honorową bramkę na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem i pewna wygrana 3:1 pozwoliła nam na awans do ćwierćfinału. Losowanie tej fazy rozgrywek nie było dla nas zbyt szczęśliwe - 1 listopada na Ibrox Stadium zmierzymy się z Rangersami.
Puchar Ligi - 3. runda: Falkirk - Aberdeen 1:3
30 września 2017r. - ABERDEEN, godz. 15:00
O naszym ostatnim ligowym spotkaniu we wrześniu można po prostu powiedzieć, że się odbyło. W przeciwieństwie do poprzednich potyczek w końcu zagraliśmy dobry futbol, kompletnie nie pozostawiając zespołowi St. Johnstone złudzeń kto jest lepszy. Po raz kolejny Ilko Matev udowodnił, że nie warto żałować wydanych na niego gigantycznych pieniędzy. Swój koncert zaczął w 11 minucie, gdy w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi gości. W 35 minucie w zamieszaniu pod bramką rywali przytomnością umysłu wykazał się Sobik podwyższając wynik na 2:0. Obawiałem się trochę końcówki pierwszej części spotkania, bo zazwyczaj wtedy traciliśmy bramki, ale tym razem sami dobiliśmy rywala. Po dośrodkowaniu Sobika przepięknym wolejem z jedenastego metra popisał się Matev - 3:0. Bułgar dzieło zniszczenia dokończył w 50 minucie indywidualną akcją ustalając wynik meczu na 4:0. Kibice byli wniebowzięci, ja też. Pokazaliśmy, że będziemy w stanie włączyć się do walki o europejskie puchary. Pomimo fatalnego początku Celtic i Rangers na pewno jeszcze nie złożyli broni. A już w niedzielę 8 października czeka nas ciężka przeprawa w 7 kolejce szkockiej Premier League - jedziemy na potyczkę z ostatnią drużyną w tabeli... Rangers Glasgow.
Premier League - 6. kolejka: Aberdeen - St. Johnstone 4:0
GWARDIA WARSZAWA
Co tu dużo mówić, ten klub na zawsze pozostanie w moim sercu. Dlatego nieustannie śledzę ich wyniki. Trochę nie rozumiem po co Marek Iwanicki sprowadził do klubu bośniackiego napastnika Dalibora Pandzę mając w klubie tak utalentowanych atakujących. Pandza kosztował klub z Racławickiej 6,25 mln £, ale wg mnie nie jest wart tych pieniędzy, co potwierdza zdobywając tylko dwie bramki w dwunastu meczach (dla porównania Pałys ma 6 w 14 spotkaniach). Gwardia bez porażki lideruje w Ekstraklasie mając 21 punktów po dziewięciu meczach. Aż cztery drużyny w lidze nie schodziły jeszcze z boiska pokonane. Oprócz Gwardii są to Legia (druga w tabeli z czterema punktami straty), Cracovia (trzecie miejsce, również 17 punktów), a także Górnik Zabrze okupujący miejsce w środku tabeli (w dziewięciu meczach aż 7 remisów!). W Pucharze Polski Harpagony pokonały na wyjeździe Pogoń Szczecin 2:1 i teraz w 1/8 finału zmierzą się u siebie z... Wisłą Kraków. Skąd ja to znam. Niestety słabiutko idzie mojemu byłemu klubowi w Champions League. Zarówno pojedynki z Manchesterem City, jak i Benficą zakończyły się porażkami 0:2. Przed meczem z Juventusem nie jestem optymistą. Niestety nie idzie też Legii w swojej grupie Ligi Mistrzów, ani Polonii Warszawa w Lidze Europejskiej. To nie jest rok polskich, a dokładniej warszawskich ekip. Trzymam nadal jednak kciuki za drużynę z Racławickiej... kto wie, może kiedyś jeszcze tam wrócę...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ