Ligue 1 Conforama
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 2080 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
***
W poprzednim odcinku:
Chorwat #12 - podsumowanie sezonu 2015/16
***
Zazwyczaj w przerwie między sezonami kibice emocjonują się wielkimi transferami pomiędzy klubami, no i czekają. Czekają wreszcie na ten dzień, w którym ich ulubieńcy wrócą na ligowe boiska. Tym razem piłkarska Francja żyła oczywiście czymś innym. Mało kogo obeszło zakończenie kariery przez Zlatana Ibrahimovica. Najważniejsze były Mistrzostwa Europy, które właśnie tego lata odbywały się nad Sekwaną. Po raz pierwszy mogliśmy na tym turnieju ujrzeć aż dwadzieścia cztery reprezentacje podzielone na sześć grup. Nie wiem czy to akurat słuszna decyzja. Niektórzy mieli wrażenie, że jednak obniża to poziom imprezy. Nie zmienia to faktu, że dzięki takiej formule z trzecich miejsc w swoich grupach zdołały wyjść drużyny Niemiec, Rosji, Anglii i Polski. Niestety kompletnie zawalili moi rodacy. Chorwacja zajęła ostatnie miejsce z zaledwie jednym zdobytym punkcikiem, za przeciwników mając Bośnię, Szkocję i Walię. Francja oczywiście w swojej grupie awansowała z pierwszego miejsca.
Gospodarze nie mieli zresztą problemów z awansem do ćwierćfinału pokonując 3:0 Białoruś. Dalej grali również Portugalczycy, Austriacy, Niemcy, Włosi, Szwajcarzy (sensacyjne 3:1 z Anglią), Ukraińcy oraz Hiszpanie, którzy po pogromie 5:0 nad Polską urośli do rangi faworyta. W kolejnej fazie nie było żadnych sensacji, bo i drabinka ułożyła się jednoznacznie. Francja wygrywa z Portugalią 2:1, Niemcy z Austrią również 2:1, natomiast Włosi i Hiszpanie pokonali swoich rywali (odpowiednio Szwajcaria i Ukraina) po 1:0. Półfinały też zakończyły się takimi rezultatami, a lepsi okazali się Niemcy od Włochów, no i oczywiście gospodarze. Wielki finał to już popis Francuzów, zwycięstwo 2:0 i wielka radość w całym kraju. Nic więc dziwnego, że na dalszy plan zeszło to, co działo się w klubach.
Jakby tego było mało te lato przyniosło również Igrzyska Olimpijskie w Brazylii, które ostatecznie skończyły się wielką sensacją. Już po fazie grupowej odpadli kandydaci do złota – Włosi. W ćwierćfinale polegli kolejni: Argentyna przegrała z Czechami 0:1, a Brazylia z Koreą Południową 1:2. Dodatkowo awans wywalczyła Polska pokonując Nigerię 2:1 oraz Kolumbia po zwycięstwie nad Meksykiem 3:1. Już wtedy było pewne, że nie ważne kto wygra i tak będzie to niespodzianką. Półfinały były dość jednostronnymi widowiskami, o czym świadczą wyniki: Czechy – Korea Południowa 4:0 oraz Polska – Kolumbia 2:0. Ostatecznie to Kolumbijczycy wywalczyli brązowe medale. Ogólnie miałem wielką satysfakcję z takiego, a nie innego składu meczu finałowego. W reprezentacji Czech U-23 grało dwóch zawodników, których odkryłem będąc managerem Metalurha Donieck. Jaroslav Volsik już jest piłkarzem Newcastle, ich klubu patronackiego, a Michal Gottwald być może przebije się w tym roku do pierwszego zespołu mistrzów Ukrainy. Z kolei w olimpijskiej kadrze Polski grał Karol Linetty, moje odkrycie z Metalurha. Chłopak pod moją opieką bardzo ładnie się rozwijał, po moim odejściu został praktycznie od razu sprzedany do Legii Warszawa, co według mnie było poważnym błędem Doniecka. Bramkarzem olimpijczyków jest Kazimierz Wasilewski, którego zakupiłem do Metalurha z Polonii Bytom. Jest jeszcze młodziutki, ale być może kiedyś zastąpi Łukasza Fabiańskiego w bramce Ukraińców. Ostatnim dla mnie akcentem jest Adam Rachubiński, który jest piłkarzem Rennes. Raporty scoutów były obiecujące i postanowiłem im zawierzyć. Kupiłem go z Zagłębia Lubin, a wiosnę poprzedniego sezonu spędził na wypożyczeniu do Regginy. Obecny z kolei rok będzie grał w Ligue 2, w Vannes OC, które jest naszym klubem filialnym. Nie zmienia to faktu, że mam w ekipie mistrza olimpijskiego, bo to właśnie Polska wygrała finał z Czechami 2:1, a ich piłkarz – Michał Kucharczyk został królem strzelców imprezy z siedmioma bramkami.
O Polsce, ich piłkarzach i klubach ostatnio zrobiło się zresztą głośno. Legia Warszawa praktycznie co roku występuje w Lidze Mistrzów, ostatnio kończąc dopiero na półfinale. Poziom tamtejszych rozgrywek bardzo się podniósł, w zeszłym sezonie mieli dwie drużyny w Champions League. Obecnie naszej chorwackiej MAXtv Prva Liga daleko do nich. Mojemu ukochanemu Hajdukowi nie będzie łatwo w potyczce z Lechem Poznań w eliminacjach Ligi Europejskiej.
W obecnej edycji dostąpimy zaszczytu gry w Lidze Mistrzów. Wśród ekip mających zapewnioną grę bezpośrednio w fazie grupowej mamy szósty od końca współczynnik. Gorszy ma między innymi Metalurh Donieck. Być może przyjdzie się nam zmierzyć z nimi albo z Szachtarem, o ile oczywiście przejdą eliminacje. Byłoby to z pewnością ciekawe wydarzenie. Niby zdobyłem mistrzostwo Ukrainy, ale głównie dzięki obecnemu managerowi Metalurha nie jestem tam osobą mile widzianą. Ciągle dochodzą do mnie głosy, że staram się im podbierać zawodników. Nie wiem o co im chodzi, skoro sami wystawiają ich na listę transferową. Mamadou Koné nikt nie kazał przechodzić do Rennes, chciał i tyle. Mój zysk, ich strata. Od początku chciałem też zabrać ze sobą Eugena Golyuka, ale zaporowa cena skutecznie to uniemożliwiała. Coś jednak zmieniło się pod koniec lipca. Stało się jasne, że Ukraińca nie chcieli puścić tylko dlatego, że to ja chciałem go kupić. Gdy Braga złożyła swoją ofertę, którą zaakceptowali, nie mogli już odmówić i mi. Teraz wszystko w rękach Eugena.
Jeśli chodzi o nasz klub to w ogóle dużo się działo. Zarząd bardzo mile mnie zaskoczył decydując się na polepszenie obiektów. Po pierwsze doczekaliśmy się podgrzewanej murawy. Skończą się dzięki temu problemy, które mieliśmy choćby w styczniu, gdy z powodu fatalnej pogody przełożone zostały dwa nasze mecze. Powodowało to jeszcze większy ścisk w, i tak bardzo napiętym, terminarzu. Zachęciłem również Zarząd do rozbudowy obiektów treningowych, jak i wykupienia od miasta naszego stadionu. O ile pierwsza kwestia ma mieć swój finał w październiku, o tyle sprawa stadionu miała zakończyć się w lipcu, ale nagle zrobiło się w tym temacie cicho i wygląda na to, że jednak z tych ambitnych planów nic nie wyjdzie. Za to niedawno dowiedziałem się, że mogę zatrudnić dodatkowych trenerów, dzięki czemu jeszcze optymalniej będziemy mogli dobrać zajęcia dla piłkarzy.
Na rynku transferowym również nie próżnowaliśmy. Odeszło trochę szrotu, a także piłkarze, którzy musieli ustąpić miejsca nowym nabytkom. Łącznie dzięki temu zarobiliśmy 12 mln €. Z drużyną pożegnali się tacy zawodnicy jak Jonathan Pitroipa (Fulham), który nie rokował już nadziei na poprawę po złamaniu nogi w zeszłym sezonie. Pierwszy zespół opuścili też Abidin Türkaslan (FC Metz), Guirane N’Daw (Frankfurt) oraz Nicolas Maurice-Belay (Betis). Pozostaje mieć nadzieję, że ich następcy nie zawiodą, bo łącznie na zakupy wydaliśmy aż 18,5 mln €, a nie wiadomo jak się skończy sprawa z Golyukiem. Na szczęście w klubowej kasie jest jeszcze 11 mln €, a przed nami wypłata premii z Ligi Mistrzów. Zmieni się nasz trzeci bramkarz, chociaż akurat Quentin Beunardeau przyszedł za darmo z LEMANS FC. Szkoda tylko, że stracił praktycznie cały okres przygotowawczy z powodu kontuzji. Najwięcej kosztował (7 mln €) Radivoje Mitrovic. Wygląda obiecująco i na pewno się przyda, gdy znów trzeba będzie grać co 3-4 dni i rotować składem. Drugi w kolejce najdroższych (6 mln €) był Milcho Stoyanov. Potrzebowałem kogoś na lewą stronę, bo sam teraz nie wiem gdzie będę wystawiał Markovica, ale najprawdopodobniej będzie to środek. Trochę kasy poszło też na zakupy piłkarzy z „myślą o przyszłości”. Bądź co bądź w młodzież trzeba inwestować. Cieszę się jednak, że pierwszy zespół za darmo zasilili również Ryan Gauld z Dundee Utd, Franck Béria z Lille, który swoim doświadczeniem będzie wspomagał młodszych kolegów, no i przede wszystkim Mbaye Niang. Przez ostatnie cztery lata był piłkarzem wielkiego AC Milan, ale pierwsze trzy sezony grał ciągle na wypożyczeniu. W ostatnim roku dostał szansę i zagrał w 23 ligowych meczach… aż 18 razy wchodząc z ławki rezerwowych. Niang miał dosyć takiego obrotu sprawy, więc skorzystałem z okazji, bo kończył mu się kontrakt. Mam nadzieję, że będzie skuteczniejszy od Kweuke. No i trzeba odnotować jeden powrót. Naprawdę nie wiem czemu w zeszłym roku Tongo Doumbia został wypożyczony do Hannoveru. Tym razie nigdzie go nie puszczam, z pewnością będzie w stanie nam pomóc w walce o najwyższe cele. Taki, a nie inny rozwój sytuacji sprawił, że Denis Petit, Wesley Saïd, Athman Odhiambo oraz Fabio Mendoza zostali przesunięci do zespołu rezerw, ale w każdej chwili mogą pojawić się w pierwszym zespole, gdy tylko będzie taka potrzeba.
Zawodnicy wrócili z urlopów pod koniec czerwca i z początkiem kolejnego miesiąca wzięliśmy się ostro do roboty rozgrywając łącznie aż osiem sparingów. Już drugiego lipca wystawiłem do gry wszystkich nowych zawodników. Oczywiście nasze zgranie było na tragicznie niskim poziomie, więc rezultat 1:1 z Saarbrücken wcale mnie nie zdziwił. Potem jednak było już tylko lepiej. W Niemczech rozegraliśmy jeszcze jedno spotkanie pokonując Arminię Bielefeld 4:1, po czym wróciliśmy do kraju. Skupiliśmy się na aspektach taktycznych, trenowaniu stałych fragmentów gry, więc nie mierzyliśmy się ze zbyt wymagającymi rywalami. Stąd takie wyniki jak 7:1 z AC Arles-Avignon, 7:0 z Francs Archers Laval czy 12:0 z TA Rennes. Bardzo słabo zaprezentowaliśmy się z Chamois Niortais FC wygrywając ledwie 1:0, ale odbiliśmy sobie to na OC Cesson gromiąc ich 11:0. Na tydzień przed startem rozgrywek Ligue 1 rozegraliśmy wreszcie sparing, który miał rzetelnie sprawdzić nasze umiejętności – na Stade de la Route de Lorient przyjechał mistrz kraju – PSG, które tydzień wcześniej odprawiło 3:0 Saint-Etienne w meczu o Trophée des Champions. Po bardzo wyrównanym meczu ostatecznie padł remis 0:0. To dobrze wróży przed sezonem, wygląda na to, że jesteśmy gotowi.
Cieszę się również, bo udało mi się przedłużyć kontrakty zarówno z członkami sztabu szkoleniowego, jak i z najważniejszymi piłkarzami, którym umowa kończyła się za rok. Dzięki temu nie stracę nikogo z powodu wolnego transferu. Kolejnym powodem do optymizmu jest brak poważniejszych kontuzji w zespole. Tak naprawdę mieliśmy z nimi spokój przez cały lipiec, dopiero kilka dni temu jeden z zawodników doznał niegroźnego na szczęście urazu na siłowni. Tym samym zwarci i gotowi przystępujemy do sezonu 2016/17, który będzie wielkim sprawdzianem naszych możliwości. Na razie terminarz nie wygląda strasznie, ale gdy dojdą jeszcze Puchar Ligi, Liga Mistrzów oraz Puchar Francji nie będzie nawet kiedy złapać oddechu. A tak wygląda kadra, która będzie musiała się z tym zmierzyć.
BRAMKARZE
Benoît Costil, Abdoulaye Diallo, Quentin Beunardeau
OBROŃCY
Facundo Roncaglia, Franck Béria, Onyekachi Apam, Chris Mavinga, John Boye,
Hassen Ben Salem, Ludovic Gicquel, Radivoje Mitrovic, Cristian Llama, Kieran Gibbs
POMOCNICY
Abdoulaye Doucouré, Tongo Doumbia, Mamadou Koné, Rigoberto Joachim,
Dragoslav Markovic, Ryan Gauld, Mario Vasev, Mehdi Carcela, Moi Gómez, Milcho Stoyanov
NAPASTNICY
Mbaye Niang, Léonard Kweuke, Abdoulaye Sané
Zarząd wyznaczył mi cele na obecny sezon. Spodziewałem się, że Puchar Ligi będę mógł sobie odpuścić tak jak w zeszłym roku. Tymczasem żąda się ode mnie co najmniej półfinału. W przypadku Pucharu Francji na razie milczą. Taka, a nie inna struktura tych rozgrywek powoduje, że przystąpimy do nich zapewne dopiero w styczniu. Prezes trochę rozbawił mnie na spotkaniu oczekując, że w Lidze Mistrzów awansujemy do fazy grupowej… będzie o to ciężko, bo już tam jesteśmy. Natomiast Ligue 1… tu jest ambitnie. Mamy walczyć o zapewnienie sobie ponownie gry w Champions League, czyli musimy skończyć w czołowej trójce. Nie będzie o to łatwo, ale bukmacherzy twierdzą, że nie jesteśmy bez szans. Trochę tylko martwią mnie fanaberie Zarządu. Tuż przed rozpoczęciem sezonu podpisali umowę partnerską z japońskim Yokohama F Marinos. Nie dość, że czeka nas co roku wyprawa do kraju kwitnącej wiśni, to jeszcze trzeba będzie im dorzucać blisko 3 mln € w każdym sezonie. Ponoć ma to przynieść korzyści dla Stade Rennais. Oby, bo osobiście czarno to widzę.
Sezon 2016/17 oficjalnie w Ligue 1 zaczął się w piątek 5 sierpnia. I zaczął się od mocnego uderzenia, bowiem Marsylia przegrała z Montpellier 0:2. W sobotę między innymi Monaco uległo Tuluzie aż 0:3. Już widać, że będzie to ciekawy rok. My, podobnie jak PSG, zaczynamy dopiero dziś, w niedzielę. To właśnie ten początek jest najważniejszy. W trzydziestej ósmej kolejce poprzedniego sezonu pokonaliśmy u siebie Lille 3:0. Teraz zaczynamy od meczu z nimi. Taki wynik na otwarcie to marzenie. Ale marzenia ponoć się spełniają. Pora to sprawdzić…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zaskocz pozytywnie |
---|
Na początku gry nie wyznaczaj sobie celów wyższych niż przewidywania mediów. W razie niepowodzenia nie zawiedziesz oczekiwań zarządu, w przypadku nieoczekiwanie dobrej postawy ucieszysz działaczy i kibiców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ