2. Bundesliga
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 4548 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
***
Poprzednio:
Phönix aus der Asche [#134]
***
Objęcie przeze mnie ekipy Bayernu Monachium dość niespodziewanie odbiło się głośnym echem w środowisku piłkarskim. Z jednej strony uznanie, że udało się wrócić na ławkę trenerską, z drugiej jednak szok i niedowierzanie ze względu na wybór klubu. Bayern München – kiedyś to brzmiało dumnie. Teraz drużyna spadła z hukiem do drugiej ligi niemieckiej, ale proces rozkładu trwał już od wielu lat. Mogłem oczywiście wybrać bardziej emocjonujące towarzystwo, ale praca na Allianz-Arena miała swój nieodparty urok – to miało być wyzwanie na wiele sezonów z możliwością odbudowy tej upadłej potęgi.
Pierwsze dni to był koszmar. Morale tych piłkarzy było gdzieś na poziomie dwóch metrów pod ziemią. Wszystko było w rozsypce, więc trzeba było zakasać rękawy i brać się do roboty. Kadra, sztab szkoleniowy, rezerwy, juniorzy – powoli zacząłem kontrolować najważniejsze kwestie, choć echa spadku były odczuwalne jeszcze przez naprawdę długi czas. Największa wiara na powrót do elity istniała wśród kibiców i chyba tylko dzięki temu ten cały mechanizm się nie posypał. Na starcie sezonu byliśmy po prostu przeciętnym drugoligowym zespołem, cel jednak był jasny – jak najszybszy powrót do Bundesligi. Od tego tak naprawdę zależała przyszłość Bayernu.
Letnie wzmocnienia nie były optymalne, ale cóż poradzić – w tamtym okresie tyle mogliśmy zdziałać. Kolejne, już bardziej znaczące ruchy, miałyby odbyć się zimą, no i przede wszystkim przed sezonem 2030/31, który mieliśmy już spędzić w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wierzyłem, że tak będzie, choć zdawałem sobie sprawę, że jeszcze przez kilka lat ten klub nie będzie walczył o najwyższe cele. Już na początku sierpnia Bawarczycy rozegrali pierwszy oficjalny mecz pod moją wodzą – w pierwszej rundzie Pucharu Niemiec odprawiliśmy w kwitkiem Pößneck wygrywając 5:0. Oczywiście jeszcze nie wszystko wyglądało idealnie, tym bardziej trzeba się było cieszyć, że graliśmy z tak słabym rywalem. Niestety w losowaniu nie sprzyjało nam szczęście – we wrześniowej potyczce drugiej rundy mieliśmy zagrać na wyjeździe z Borussią Dortmund.
Bardzo nam zależało na udanym starcie rozgrywek, ale początek kalendarza nie należał do najłatwiejszych. Tak się nam przynajmniej wydawało, bo ekipy FC Köln i Kaiserslautern miały walczyć z nami o awans. Z perspektywy czasu okazało się jednak, że to inne zespoły staną z nami w szranki. Tym bardziej martwiły ledwie wymęczone zwycięstwa – 2:1 u siebie i 4:3 na wyjeździe. Szczególnie ten drugi mecz miał szalony przebieg. W trzeciej kolejce pokonaliśmy pewnie 3:0 Kassel i usadowiliśmy się na czele tabeli z kompletem punktów. Początek więc wymarzony, choć gra jeszcze nie wyglądała zbyt dobrze.
Kicker:
„Już po pierwszych czterech meczach tego sezonu możemy spokojnie stwierdzić, że widać rękę Gilberta w prowadzeniu zespołu. Bayern gra ofensywnie, szybko, bez bojaźni. Nadal widać jednak niezaleczone rany po spadku z Bundesligi, szczególnie obrona ma tendencje do popełniania błędów z zeszłego sezonu, co uwidoczniło się przy utracie aż trzech bramek z 1.FC Kaiserslautern. Na szczęście dla Bawarczyków atak jest lepszy od obrony, więc drużyna już na początku rozgrywek kompletuje zwycięstwa. Z każdym kolejnym pojedynkiem gra podopiecznych polskiego managera będzie z pewnością wyglądać lepiej, co dobrze wróży na resztę sezonu.”
Jak się miało okazać wrzesień i początek października przyniósł pierwsze poważniejsze problemy. Czwarta kolejka meczowa zakończyła się pierwszą stratą punktową po wyjazdowym remisie 2:2 z Mannheim. Nie do końca tego dnia zawodnicy wypełniali swoje zadania, a i sędzia nie pomagał co doprowadziło do dwóch czerwonych kartek. Powrót na Allianz-Arena pozwolił nam jednak szybko zapomnieć o tej wpadce, a spotkanie z Bochum było bardzo jednostronnym widowiskiem. Kulała trochę skuteczność, ale najważniejsze były trzy punkty po wygranej 2:0. Niestety akurat był to okres naszej gry w kratkę, bo w kolejnym tygodniu po naprawdę fatalnej grze z ledwością zremisowaliśmy 0:0 z RW Essen. Oczywiście zagraliśmy rezerwowym składem szykując się do poważniejszej rywalizacji, jednak okazało się przy okazji, że zmiennicy nie są w stanie zagwarantować odpowiedniej jakości.
Druga runda Pucharu Niemiec. Nikt nie dawał nam większych szans na powodzenie i nie ma się czemu dziwić. Drugoligowy Bayern nie jest w stanie jeszcze na tę chwilę przeciwstawić się najlepszym drużynom w kraju. Na Signal Iduna Park wyszliśmy z bardzo defensywnym nastawieniem, z nadzieją, że może po jakimś kontrataku będziemy w stanie sprawić sensację. I naprawdę przez długi czas ta taktyka była bardzo skuteczna. Nasze posiadanie piłki utrzymywało się na poziomie 60-65%. Liczyliśmy na ten jeden błąd rywali, bo sami nie byliśmy w stanie przebić się przez ich obronę. I kiedy wydawało się, że pierwszą połowę zakończmy z korzystnym bezbramkowym remisem dostaliśmy bramkę do szatni. Jakby tego było mało tuż po wznowieniu gry straciliśmy kolejną i marzenia o sensacji prysły. Przede wszystkim fatalnie wyglądała nasza skuteczność – na osiem strzałów tylko jeden był celny. Porażka 0:2 zakończyła naszą przygodę z Pucharem. Trzeba było dość szybko o niej zapomnieć i udało się to w rywalizacji z FC St. Pauli na Allianz-Arena po wygranej 3:0. Radość ze zwycięstwa przyćmiły trochę dwie kontuzje, które odnieśli nasi zawodnicy, na szczęście nie były to zbyt poważne urazy. Październik tuż przed przerwą na spotkania reprezentacji rozpoczęliśmy z kolei od jednego z ważniejszych ligowych pojedynków. Jechaliśmy do Brunszwiku świadomi czekającego nas wyzwania, planem minimum było zdobycie choć jednego punktu. Przez jakiś czas mogliśmy nawet to osiągnąć, ale zarówno kontuzja w pierwszej połowie, a potem czerwona kartka w drugiej, skutecznie nam to uniemożliwiły. Eintracht Braunschweig okazał się lepszy, a nasza porażka 1:2 oznaczała, że nasi rywale na poważnie myślą o awansie.
Kicker:
„Ostatnie pojedynki ekipy Gilberta wyraźnie pokazują, że awans do Bundesligi nie jest sprawą oczywistą, ale jak najbardziej możliwą. Dramat drugoligowego Bayernu polega też na tym, że ten wielki niegdyś klub jest idealną ofiarą dla kolejnych drużyn. Bo jak tu nie spróbować dobić mentalnie Bawarczyków wygrywając z nimi ligowy pojedynek. Braunschweigowi się to udało, bliscy byli też zawodnicy Mannheim czy RW Essen. Polski manager jest jednak coraz bardziej tego świadom i wydaje się, że mentalnie ta drużyna najgorsze ma już za sobą. Trzeba jednak pamiętać, że pucharowa potyczka z BVB wyraźnie obnażyła słabość FCB jeśli chodzi o plany na Bundesligę – bez odpowiednich wzmocnień europejskie puchary będą jedynie mrzonką.”
Dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji bardzo się nam przysłużyła. Mogliśmy spokojnie trenować, ćwiczyć różne rozwiązania taktyczne. Pozostała część października i listopad okazały się naszym najlepszym okresem. Co prawda pierwsze z tamtych spotkań mogło skończyć się inaczej, ale pokazaliśmy w nim charakter grając prawie całą drugą połowę w dziesiątkę. Pomimo tego drużyna Reutlingen nie była nas w stanie pokonać i wygraliśmy 2:1. Kolejne trzy potyczki to przede wszystkim fenomenalna gra w obronie, która zaowocowała brakiem straconych bramek. Byliśmy jak rozpędzony pociąg, nie można nas było zatrzymać. Boleśnie przekazała się o tym Hansa Rostock, odprawiona z wynikiem 5:0. Potem było skromniej, ale zwycięstwa 2:0 nad Münster i ponownie 2:0 nad Alemannią Achen jednoznacznie wskazywały na faworyta tegorocznych rozgrywek 2. Bundesligi. Listopad zakończyliśmy wyjazdową wygraną 3:2 nad Burghausen, dwukrotnie w tym meczu przegrywając. Drużyna była wyraźnie na fali i oczywiście wyraźnie prowadziła w tabeli. W tym momencie spokojnie można już było powiedzieć, że awans jest na wyciągnięcie ręki.
Kicker:
„Ostatnie półtora miesiąca to wręcz demolka Bayernu. Piętnaście punktów w pięciu meczach wysforowało Bawarczyków na czoło tabeli i wydaje się, że już nic nie jest w stanie ich strącić z tego miejsca. Już tylko cztery kolejki zostały do przerwy zimowej i Gilbert będzie mógł spokojnie rozglądać się za wzmocnieniami, bo te z pewnością są potrzebne – Gwiazda Południa może już myśleć o Bundeslidze, ale musi mieć świadomość, że bez transferów nie wiele tam zdziała. W styczniu więc możemy zobaczyć zupełnie inny Bayern.”
Niektórym wydawało się, że piłkarska jesień nie przyniesie już żadnych ważnych rozstrzygnięć. Naszym piłkarzom też się chyba tak wydawało, bo w ich szeregi wdarł się brak koncentracji. Może niektórzy już byli myślami przy zimowej przerwie, inni mieli z kolei w planach opuszczenie Allianz-Arena. Już pierwszy dzień grudnia przyniósł duże rozczarowanie. Po raz drugi w sezonie ligowym schodziliśmy z boiska pokonani. Bolało szczególnie to, że stało się to na naszym obiekcie. Jakby tego było mało to przegraliśmy 0:1 z Hannoverem 96, czyli głównym rywalem do zwycięstwa w lidze. Nikt już bowiem nie wierzył, że sezon możemy zakończyć bez awansu. Piętnasta kolejka spotkań przyniosła mecz, który niespodziewanie wywołał niesamowite emocje. Co prawda graliśmy na wyjeździe, ale RB Leipzig nie wydawało się wymagającym rywalem. Tymczasem dość szybko straciliśmy bramkę, a nasza gra daleka była od ideału. Ten mecz jednak jest wyśmienitym przykładem co to znaczy grać do końca. Bramkę wyrównującą zdobyliśmy w drugiej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Zwycięstwo 2:1 zapewniliśmy sobie z kolei w dziewięćdziesiątej piątej. Radość piłkarzy po końcowym gwizdku była niesamowita. A to tylko trzy zdobyte punkty w 2. Bundeslidze. Udało się nam pójść za ciosem i w przedostatnim jesiennym meczu odprawiliśmy z kwitkiem Dynamo Drezno 4:0. W dobrych nastrojach pojechaliśmy więc do Bremy na zakończenie piłkarskiej jesieni. Po pięciu minutach byliśmy wręcz wniebowzięci po szybko zdobytym golu, jednak już do przerwy miny nam zrzedły. Werder błyskawicznie wyprowadził dwa ciosy, a potem skutecznie się bronił. Tym samym rok 2029 zakończyliśmy porażką 1:2, która tuż przed Świętami popsuła nam trochę humory.
Kicker:
„Zgodnie z oczekiwaniami Bayern został mistrzem jesieni, ale grudzień z pewnością dał Gilbertowi dużo do myślenia. Bawarczycy przegrali w tym sezonie tylko trzy mecze, ale wszystkie te porażki to pojedynki z rywalami z czołówki, którzy również walczą o awans. Tym samym można uznać, że FCB jest za silny na drugą ligę, ale pojawiają się wątpliwości czy nie za slaby na najwyższą klasę rozgrywkową. Najbliższy miesiąc będzie z pewnością pracowity dla managera i scoutów, my już nie możemy się doczekać wznowienia ligi. Piłkarska wiosna będzie z pewnością nie mniej ciekawa.”
Oczywiście pierwsze miejsce nie jest żadnym zaskoczeniem. To silny sygnał dla reszty stawki, że mamy zamiar wrócić do grona najlepszych. Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego zaczął się wyścig po wzmocnienia. Nie możemy liczyć na wielkie nazwiska, ale trzeba było robić wszystko co możliwe aby powoli szykować już Bayern na Bundesligę. Okienko transferowe jednak nie do końca było przewidywalne i skończyło się na kilku niezamierzonych transakcjach i jednym poważnym przeoczeniu.
Zaczęło się już pod koniec listopada, gdy Nilton Mafla oświadczył, że musi zmienić otoczenie. Nasz klub nie był już wystarczająco dobry dla Kolumbijczyka. Niestety nie miałem wyjścia i musiałem wystawić naszego podstawowego obrońcę na rynek transferowy. Dość szybko znaleźli się chętni i już na początku grudnia wiedziałem, że mogę liczyć na większy zastrzyk gotówki po transferze do Sevilli. Zazwyczaj z wszelkimi działaniami czekam do przerwy w rozgrywkach, mam już wstępnie wszystkie interesujące mnie nazwiska w swoim notesie. Potem zostaje już tylko dokładne przeanalizowanie wszystkich za i przeciw i podjęcie ostatecznej decyzji. Pierwszy transfer do klubu zapoczątkowała… plotka. Dziennikarze zaczęli wypytywać o zainteresowanie Bayernu jednym z piłkarzy Hoffenheim, które broni się przed spadkiem z Bundesligi. Okazało się, że rzeczywiście jest to zawodnik warty naszej uwagi, w dodatku cena była przystępna. Mogliśmy szybko potwierdzić, że Konstantinos Samaras będzie nowym nabytkiem FCB.
Cała reszta dokonanych zmian odbyła się na przełomie grudnia i stycznia. Szczególnie zadowolony jestem z okoliczności, które sprawiły, że przy Allianz-Arena grać będzie Petri Åberg – skończył mu się kontrakt z fińskim HJK, dzięki czemu mogliśmy mieć go za darmo. Duże zmiany czekały obronę oraz atak. Trzeba było w końcu się pozbyć „dziadków”, którym bliżej do zakończenia karier niż do kolejnych sukcesów. Dlatego odeszli Mohammed Yahaya i Rachid El Jazouli. Z kolei Władysław Dudka oraz Marcus Otte zaczęli kręcić nosem, że dostają za mało szans w podstawowym składzie. Ich miejsce zajęli kupieni Marcelo Ramos, Piotr Rucki oraz Denys Mamonov. Miał do nich dołączyć Aloísio, ale doszło tutaj do dużej wpadki organizacyjnej. Przepracował z nami okres przygotowawczy, zagrał w dwóch sparingach i okazało się… że przez pół roku nie może grać w Bayernie. Nikt nie dopatrzył się, że grał w tym sezonie już w dwóch klubach. Najbliższe miesiące spędzi więc w ekipą U-19. Tymczasowo z juniorów przesunięci zostali do pierwszego zespołu Michael Yenga oraz Robert Kurz. Jeśli sobie poradzą to być może zostaną już z nami również na kolejny sezon. Udało mi się też pozbyć z klubu piłkarzy, którzy po prostu samą obecnością przy Allianz-Arena potrafili psuć atmosferę. Spokojnie można stwierdzić, że pożegnanie z Willi Langerem, Dino Lukicem, Vytautasem Butkusem oraz Haraldem Mayerem pozytywnie wpłynęło na drużynę. Czekamy już spokojnie na rozpoczęcie rozgrywek. Tak wzmocniona drużyna powinna bez problemu utrzymać prowadzenie w ligowej tabeli.
Oczywiście 99% mojego czasu poświęcałem Bayernowi, ale również z wielkim zaciekawieniem spoglądałem na całą Europę, w szczególności Polskę, żeby być na bieżąco. Najważniejsze były europejskie puchary – mam nadzieję, że wkrótce i Bawarczycy będą w nich walczyć. Po udanych eliminacjach ostatecznie mieliśmy po dwie ekipy zarówno w Lidze Mistrzów, jak i Lidze Europy. Jedynie Górnik Zabrze zakończył swoje zmagania jesienią, ale trzeba przyznać, że walczył dzielnie i dopiero stracona bramka w ostatniej serii spotkań na dziewięć minut przed końcem meczu zadecydowała o trzecim miejscu w grupie LE. Lech Poznań z kolei wygrał swoją grupę i w 1/16 finału rozegra dwumecz z Atletico Madryt, które w Lidze Mistrzów okazało się gorsze m.in. od Gwardii Warszawa. Harpagony okazały się rewelacją grupy A, zajmując w niej pierwsze miejsce w pokonanym polu pozostawiając Arsenal, wspomniane Atletico oraz Olympiakos. Z kolei Legia Warszawa w grupie E nie dała szans Juventusowi, FC RB Salzburg i Aberdeen. Pojedynki 1/8 finału będą naprawdę emocjonujące, a polskie klubu naprawdę nie są bez szans.
W Ekstraklasie z kolei z wielką przewagą nad resztą stawki prowadzi Górnik Zabrze. Fakt, że Zabrzanie nie będą już grać na wiosnę w Europie sprawia, iż są murowanym kandydatem do zdobycia mistrzostwa. Legia i Gwardia w tym roku skończą chyba poza podium. W Anglii walka o tytuł powinna rozegrać się między Chelsea i Manchesterem United, w Szkocji z kolei trwa supremacja Aberdeen i chyba to się nie zmieni. Dla FCB najważniejsza jest jednak Bundesliga, do której chcemy wrócić. Tutaj jak co roku o mistrzostwo walczy Wolfsburg, tym razem jednak depcze mu po piętach Schalke. Bardzo kiepsko z kolei radzi sobie Borussia Dortmund, która przecież w poprzednim sezonie była trzecia. W Brazylii natomiast Corinthians po moim odejściu radzą sobie wyśmienicie zwyciężając w rozgrywkach stanowych São Paulo, w lidze brazylijskiej oraz Copa Libertadores.
Piłkarska wiosna powinna być dla Bayernu dość spokojna. Mamy do rozegrania tylko siedemnaście spotkań na przestrzeni czterech miesięcy, co oznacza mecze raz w tygodniu. Będę mógł też w miarę spokojnie rozglądać się za kolejnymi wzmocnieniami. Co tu dużo mówić – Bundesliga czeka.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ