Premier League
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 2235 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Zwycięstwo z Barceloną na rozpoczęcie rozgrywek Ligi Mistrzów było bardzo ważnym wydarzeniem tego sezonu. Nie tylko klasa rywala o tym zadecydowała, ale przede wszystkim styl w jakim wygraliśmy. Blaugrana w tym pojedynku nie istniała. Zagraliśmy tak, jak oni za swoich najlepszych lat. Pep nie mógł wyjść z podziwu, a media nazwały mnie „młodszym Guardiolą”. Jest ode mnie starszy o dziesięć lat i hiszpańska prasa już namaściła mnie na jego następcę w Barcelonie. Myślę jednak, że nie prędko to nastąpi… jeśli w ogóle.
Tamto spotkanie na Old Trafford zapoczątkowało coś, czego jeszcze nikt w klubie nie widział. Nadchodzące tygodnie pod wieloma względami przeszły do historii Manchesteru United…
Powtórka pojedynku z Barcą. Udało mi się stworzyć drużynę, która była w stanie pokonać każdego, która potrafiła zdominować rywala. Ilko Matev znów zrobił swoje, choć mecz skończył przedwcześnie. Na szczęście okazało się, że uraz był niegroźny. Wygrana 1:0 oczywiście oznaczała, że pozostajemy na fotelu lidera, sytuacja Chelsea w tabeli stawała się nieciekawa.
Carlo Ancelotti, manager Chelsea:
„Zagraliśmy fatalnie, całkowicie oddaliśmy pole Manchesterowi. Chylę czoła przed Gilbertem, wspaniale dziś przygotował zespół. Musimy wreszcie się przebudzić, początek sezonu jest w naszym wykonaniu niemrawy. Jeśli szybko coś z tym nie zrobimy, to możemy mieć poważne problemy z obroną tytułu.”
Mike Phelan, asystent managera MU:
„Zespół wykonał dziś perfekcyjnie wszystkie założenia taktyczne. Nie pozwoliliśmy rywalom rozwinąć skrzydeł. Mecz może nie był jakiś wybitnie piękny, ale liczą się trzy punkty. Powoli będziemy dążyć do celu. Wierzymy, że w tym sezonie stać nas na niespodziankę.”
Na mecz ze słabeuszem wystawiłem rezerwy… i w przerwie meczu w szatni musiałem wygarnąć chłopakom, co myślę o ich beznadziejnej grze. Statystyki mówiły wszystko, tymczasem przez nonszalancję zawodników awans był zagrożony. Druga połowa wreszcie jednak pokazała różnicę klas obu drużyn i spokojnie dowieźliśmy zwycięstwo 3:1 do końca. Puchar Ligi jest najniżej na naszej liście priorytetów, ale póki w nim gramy będziemy się starać wygrywać.
Paul Robinson, manager Walsall:
„Przez chwilę mieliśmy nadzieję na mały cud, ale niestety, znamy swoje miejsce w szeregu. W każdym bądź razie i tak dziękuję chłopakom, że podjęli walkę z takim rywalem. Zdaję sobie sprawę, że United nie zagrali w najmocniejszym składzie, ale strzelenie im bramki to w tym sezonie i tak wielki sukces, nawet Barcelonie się to nie udało.”
Marek Bendkowski:
„Cieszę się bardzo, że w tym sezonie wróciłem do pierwszej drużyny. Zrobię wszystko, żeby zostać już w niej na lata. Już nie pamiętam kiedy ostatnio zdobyłem bramkę dla Czerwonych Diabłów, więc radość z awansu do kolejnej rundy jest jeszcze większa.”
Po raz kolejny na boisku pokazał się skład rezerwowy, ale tym razem było to już nieco ryzykowne. Burnley co prawda nie należy do ligowych potentatów, ale próbowali zwietrzyć okazję i powalczyć o zdobycz punktową. Błyskawicznie jednak Helmut Cordes wykorzystał błędy obrony gospodarzy i było praktycznie po meczu. Potem już na spokojnie kontrolowaliśmy wynik 2:0 i kolejne trzy punkty zasiliły nasze konto.
Ante Bilic:
„Miło znów spotkać się z Gilbertem, choć szkoda, że akurat w takich okolicznościach. Bardzo wiele mu zawdzięczam i żałuję, że nie ma go już w Wolfsburgu. Myślę, że i ja wtedy cały czas grałbym na Klimowicz Park. Mam nadzieję, że gdy już wrócę z tego wypożyczenia wywalczę sobie miejsce w składzie Wilków. Tymczasem gratuluję Trenerowi kolejnego zwycięstwa.”
Maciej Rybus:
„To wspaniała sprawa, gdy polski trener prowadzi tak wielki klub. Szkoda, że nie zagrałem dziś od pierwszej minuty. To już mój dwunasty sezon w Burnley i nadal będę walczył o miejsce w podstawowej jedenastce.”
Dominik Kowal:
„To chyba historyczna chwila, aż czterech Polaków w meczu angielskiej Premiership. Myślę, że selekcjoner naszej kadry musi częściej zaglądać na Wyspy. Cieszę się z dobrego występu i liczę oczywiście na kolejne.”
Porażka w pierwszym meczu stawiała Serbów pod ścianą. Jednak dla Czerwonej Gwiazdy nasz klub to jednak stanowczo za dużo. Już pierwsza akcja przyniosła nam bramkę. Potem wyczekiwaliśmy kolejnych, co nastąpiło w drugiej połowie. Wygrana 3:0 pozwoliła nam z kompletem punktów spokojnie prowadzić w tabeli. Sensacyjnie Barcelona miała tylko punkcik po dwóch meczach.
Aleksandar Mandic, manager Crvena Zvezda:
„Co tu dużo mówić, dziś byliśmy bezradni. Nadal będziemy jednak walczyć o Ligę Europejską, wyjście z takiej grupy wydaje się być mało realne.”
Gilbert:
„Piłkarzom należą się wielkie brawa za dzisiejszy mecz. Co prawda nie mieliśmy jakoś dużej przewagi w posiadaniu piłki, ale szesnaście celnych strzałów przy zerowym dorobku rywali mówi wszystko. Jestem pod wrażeniem gry Dlaminiego w bramce Crveny, gdyby nie on, to myślę, że zdobylibyśmy jeszcze co najmniej trzy bramki.”
Gospodarze w tym meczu popełnili jeden wielki błąd – zagrali z nami otwarty futbol. Ich kibice patrzyli z przerażeniem na wydarzenia, które miały miejsce na boisku. Tottenham nie istniał, a my po prostu graliśmy swoje. Miło było zobaczyć Łukasza Fabiańskiego na murawie, chociaż on sam zapewne w takim spotkaniu wolałby nie grać. Przyjechaliśmy po wygraną, ale wyniku 5:0 nie spodziewał się chyba nikt.
Phil Robinson, manager Tottenhamu:
„Nie wiem co się dzieje z drużyną, przegrywamy mecz za meczem i to jeszcze w takim stylu. Musimy wreszcie wziąć się w garść. Nie będę w żaden sposób się odnosił do informacji, że kolejny mecz zadecyduje o mojej posadzie.”
Ilko Matev:
„Wreszcie. Czekałem na ten dzień, wiedziałem, że to w końcu musi się stać, pytanie tylko kiedy. To nie jest wywyższanie się, po prostu dzięki Trenerowi poznałem swoją wartość. Mój pierwszy hattrick w barwach Manchesteru, nie mogę się już doczekać kolejnych.”
Spotkanie, które przeszło do historii United. To co się działo w Teatrze Marzeń odbiło się szerokim echem w całym piłkarskim świecie. Zagraliśmy fenomenalnie, widać było wyraźnie, że ta ekipa gra na 200% swoich możliwości. Pogrom 9:0 jest największym zwycięstwem w historii klubu. Warto też nadmienić, że był to dla nas czwarty mecz z rzędu bez straty bramki.
Eddie Howe, manager Wolves:
„Przepraszam, ale nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę.”
Ilko Matev:
„Nie spodziewałem się, że tak szybko przyjdzie mi się cieszyć z kolejnego hattricka. W dwóch meczach strzelić sześć bramek… cudowne uczucie, cudowne. Myślę, że mam duże szanse na tytuł króla strzelców. Po Szkocji i Niemczech czas na Anglię.”
Kolejne spotkanie, które przeszło do historii. Był to pierwszy mecz po otwarciu przebudowanego Teatru Marzeń. Niestety rywal nie sprowadził na trybuny kompletu widowni, ale 88252 widzów robiło wrażenie. Sama rywalizacji bez większych emocji. Szykując się do pojedynku w Champions League wystawiłem rezerwową jedenastkę i to spokojnie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa 2:0.
Sasa Radojkovic:
„Nie rozmawiałem z Gilbertem teraz, nie rozmawiałem z nim odkąd opuścił reprezentację Serbii. Każdy głos to zupełnie inna opinia na temat jego odejścia. Ja wiem swoje i tę wiedzę zatrzymam dla siebie. Co do meczu… no cóż, byliśmy bezsilni, żałuję tylko, że trener nie dał mi dziś szansy.”
Joost Gallo:
„Mam nadzieję, że wreszcie kontuzje przestaną mnie omijać. Jestem gotów na rywalizację o miejsce nawet w podstawowym składzie. Niestety w tym roku urazy dość często wyłączały mnie z gry. Pozostaję jednak optymistą. Po dzisiejszym występie mam ku temu podstawy.”
Chorwaci dość niespodziewanie pokonali Crvenę w pierwszym meczu Champions League, by w drugiej kolejce urwać punkt z Barceloną. Przestrzegałem więc swoich piłkarzy przed lekceważeniem rywala. Opłaciło się. Być może wynik nie był najbardziej sprawiedliwy, bo gospodarze nie zasłużyli na takie lanie, ale rezultat 4:0 zdecydowanie pokazał kto rządzi w tej grupie Ligi Mistrzów.
Krunoslav Jurcic, manager NK Dinamo:
„Prowadzę klub już od 2009 roku, przechodziliśmy razem dobre i złe chwile. Wprowadzenie go do Ligi Mistrzów to wspaniałe osiągnięcie. Kilka lat temu rywalizowałem z Gilbertem w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Dostaliśmy wtedy niezłe baty, miałem nadzieję na rewanż. Jednak to nie jest takie proste. Strzelenie Manchesterowi bramki graniczy z cudem, o zwycięstwie nie wspominając. Postaramy się pokazać z dobrej strony na Old Trafford.”
Nico Auer:
„Mam już serdecznie dość. Tej presji, tych oczekiwań. Ciągle na około słyszę, że mogę być drugim Matevem, ale ja chce być pierwszym Auerem. Muszę w końcu się przełamać, strzelić jakąś bramkę. To mi da spokój psychiczny.”
Tak naprawdę taki a nie inny wynik zawdzięczamy również szczęściu. Dwukrotnie po rzutach wolnych wykonywanych przez gospodarzy piłka trafiała w poprzeczkę. My wykazaliśmy się większą skutecznością, stąd zwycięstwo aż 3:0. Widać było wyraźnie, że rezerwowy skład jest wystarczający na Queens Park Rangers. Był to nasz siódmy mecz z rzędu bez straty bramki, co jest nowym rekordem w historii Manchesteru United.
Marc Van de Welde:
„Gilberta poznałem jeszcze za czasów, gdy prowadził Gwardię Warszawa. Sprowadził mnie zimą, w tym sezonie, w którym odszedł, więc miałem z nim styczność przez zaledwie pół roku. Dał się jednak poznać jako człowiek z olbrzymią charyzmą, nie dziwią więc mnie teraz wyniki Czerwonych Diabłów. A nam najprawdopodobniej pozostanie walka o pozostanie w lidze, ale wierzę, że nie będziemy mieć z tym problemów.”
Nick Bowden:
„Gdy przechodziłem z Leicester do Wolfsburga dużo ryzykowałem, rzadko kiedy Anglik poradzi sobie na niemieckiej ziemi. Nie spodziewałem się, że tak szybko wrócę do kraju, ale myślę, że ten okres nie był czasem straconym. Teraz moja kariera nabrała tempa, a gra i strzelanie bramek dla tak wielkiego klubu to powód do dumy. Mam nadzieję, że doczekam się również powołania do reprezentacji.”
Niestety każda dobra passa kiedyś się kończy, tak więc i my musieliśmy stracić bramkę. Rozwścieczyło to jednak moich piłkarzy, którzy w drugiej połowie wręcz roznieśli gości. Wreszcie swoje umiejętności zaprezentował Auer, pomimo wejścia do gry z ławki. Rezultat 6:1 dał nam spokojny awans do ćwierćfinału, w którym zmierzymy się na swoim stadionie z Sunderlandem.
Łukasz Winiarczyk:
„Co ja mogę powiedzieć… fajnie było zagrać na tym stadionie, ale o tym meczu chciałbym jak najszybciej zapomnieć, to z pewnością nie był mój dzień.”
Maciej Janus:
„Za każdym razem, gdy dostaję szansę i jestem w meczu rezerwowym bramkarzem adrenalina daje znać o sobie, czuję jak w środku wszystko we mnie się gotuje, tak bardzo chciałbym zagrać. Mam nadzieję, że Trener da mi w tym sezonie szanse i zadebiutuję w barwach Manchesteru.”
To był właśnie ten dzień. Pod wieloma względami jedyny w swoim rodzaju. Wielkie wydarzenie, odwieczny rywal wraca na Old Trafford w meczu Premiership. Nic dziwnego, że po raz pierwszy od rozbudowy obiektu na stadionie pojawił się komplet publiczności – 92212 widzów. Byli oni świadkami koncertowej wręcz gry bramkarza gości, który aż czternaście razy został zmuszony do trudnych interwencji. Ten jeden jedyny raz udało się go pokonać i dzięki zwycięstwu 1:0 ustalony został kolejny rekord – Manchester United wygrał swój dwunasty mecz z rzędu i nadal będzie się starał śrubować ten wynik.
Tommy Forecast:
„To miło, że zostałem uznany piłkarzem meczu, ale dla nas nic to nie zmienia. Nadal jesteśmy w strefie spadkowej i ciężko będzie się z niej wydostać. Zrobimy jednak wszystko, by nie żegnać się już po roku z Premiership. Kibice zasługują by Leeds pozostało w gronie najlepszych.”
Gilbert:
„To było prawdziwe święto futbolu. Wypełniony po brzegi stadion prezentuje się fantastycznie. Doping jest wręcz ogłuszający. Bramkarz Leeds miał dziś dzień konia, ale na szczęście Matev znalazł na niego sposób. Mam nadzieję, że tak zasłużony klub pozostanie w szeregach najlepszej ligi świata i za rok znów będziemy przeżywać takie emocje na Old Trafford.”
Trzeba przyznać, że udało mi się stworzyć drużynę, która spokojnie może walczyć o najwyższe cele. Wygrywamy mecz za meczem i nikt nie jest w stanie się nam przeciwstawić. Wystarczy powiedzieć, że w osiemnastu dotychczasowych spotkaniach przegraliśmy tylko raz, pozostałe pojedynki wygrywając. Bilans bramkowy 52-5 wzbudza zachwyt wszelkich ekspertów piłkarskich. Z drugiej jednak strony zagraliśmy stosunkowo mało pojedynków z rywalami, o których można powiedzieć, że są w stanie nam dorównać. Dwukrotnie Chelsea, Liverpool oraz Barcelona to naprawdę mało jak na tę ilość spotkań. Nie graliśmy jeszcze z Evertonem, Arsenalem, Notts Co, Manchesterem City. Listopad przyniesie także pojedynek na Camp Nou. Będę się starał po raz pierwszy tam nie przegrać. Sytuacja w tabeli jest wprost wymarzona. Nie wolno nam roztrwonić tej przewagi. Na pewno Chelsea nie zdobędzie po raz czwarty z rzędu mistrzostwa Anglii.
Tymczasem już w najbliższym meczu, który rozegramy z NK Dinamo w Lidze Mistrzów możemy sobie zapewnić awans do fazy pucharowej, wystarczy wygrać. Jesteśmy murowanym faworytem, choć oczywiście lekceważyć rywala nie można. Zwycięstwo znacznie przybliży nas też do wygrania swojej grupy, dzięki potknięciom Barcelony. To może być sezon Manchesteru… to może być mój najlepszy rok w dotychczasowej karierze… musimy po prostu spokojnie robić swoje.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ