1. Bundesliga
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 1480 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
PIORUNUJĄCY POCZĄTEK
Zaczęło się. Rozgrywki wreszcie ruszyły. A wraz z nimi emocje, które dostarcza nam Mistrz Niemiec. Co prawda pierwszy mecz sezonu wyglądał wręcz fatalnie, ale z każdym kolejnym spotkaniem Wolfsburg się rozkręcał, a apogeum nastąpiło w meczu o Superpuchar Europy. Nikt nie dawał „Wilkom" żadnych szans przeciwko wielkiej Barcelonie. Jednak to, co pokazała drużyna z Klimowicz Park przeszło wszelkie pojęcie. Katalończycy nie mogli rozwinąć skrzydeł, a trzydzieści minut dogrywki tego pojedynku z pewnością przejdzie do historii europejskiej piłki. Meczów z hiszpańską drużyną w tym roku nie zabraknie, bo los skojarzył Wolfsburg i Barcelonę w Grupie G Ligi Mistrzów. Podsumowując VfL awansował do drugiej rundy Pucharu Niemiec, już prowadzi w Bundeslidze i zdobył Superpuchar Starego Kontynentu!!! Z niecierpliwością czekamy na kolejne potyczki „Wilków".
PODSUMOWANIE SIERPNIA
Dziś, po raz pierwszy w tym sezonie, przypomnimy Wam co się działo w VfL Wolfsburg w zeszłym miesiącu.
Puchar Niemiec - 1 runda - 2.08.2019r.
ZFC Meuselwitz - VfL Wolfsburg 1:2 (1:1)
Bramki: Cherepanov (27) - Sadakov (26, 65)
Widzów: 3000
Skład: Szczęsny - Bilic, Amouya, Walsh, Gallego - Larsen, Ouattara, Antolic (56. Teixeira), Majo (65. Schmidt) - Sadakov, Panait (76. Matev)
Gilbert na mecz z drużyną Oberligi wystawił rezerwową drużynę, która jak się okazało całkowicie zlekceważyła swoich przeciwników. Brak koncentracji i nonszalancja sprawiły, że zupełnie niepotrzebnie było dość nerwowo. Gdy Sadakov wyprowadził Wolfsburg na prowadzenie gospodarzom udało się wyrównać już po dwudziestu sekundach. W tym okresie mógł wykazać się Szczęsny, bowiem ZFC za wszelką cenę chciało sprawić sensację na swoim kameralnym obiekcie. „Wilki" jednak w końcu uspokoiły grę, ale piłkarze byli bardzo nieskuteczni. Dopiero w drugiej połowie udało im się strzelić drugą bramkę i do końca spotkania bronili wyniku. Jak na finalistę zeszłorocznej edycji nie był to powód do chwały. Ostatecznie udało się dowieźć zwycięstwo i wywalczyć awans, ale kolejne spotkania Wolfsburg musi zagrać sto razy lepiej. Pierwsze koty za płoty. W drugiej rundzie przeciwnikiem VfL będzie drugoligowa ekipa RB Leipzig.
Bundesliga - 1 kolejka - 9.08.2019r.
1.FC Köln - VfL Wolfsburg 0:2 (0:0)
Bramki: Matev (60, 68)
Widzów: 46535
Skład: Benaglio - Guillermo (61. Bilic), Barth, La Rocca, Tarcísio (45. Walsh) - Galván, Mahoto, Teixeira (75. Majo), Simovic - Lemrabet, Matev
Pozostałe wyniki 1 kolejki:
Bayern - Hoffenheim 2:0, Dortmund - 1860 Monachium 1:0, Frankfurt - Bochum 2:1, Gladbach - HSV 2:4, Nürnberg - Leverkusen 3:2, Werder - Koblenz 1:1, Stuttgart - Bielefeld 3:1, Karlsruhe - Schalke 1:1
Mecz z beniaminkiem Bundesligi Wolfsburg rozegrał w najsilniejszym możliwym składzie. Tak przynajmniej widział to Gilbert. Dla nas największą niespodzianką było wystawienie w składzie Włocha Carmine La Rocca, który ma obecnie być podstawowym obrońcą „Wilków". Pomimo wzmocnień w pierwszej połowie goście prezentowali się słabo. Zawodził szczególnie Alex Teixeira, który swym występem być może pożegna się z pierwszym składem. Dodatkowo dwóch piłkarzy w czasie meczu nabawiło się urazów, które zmusiły managera VfL do dokonania zmian. Na szczęście zarówno Guillermo, jak i Tarcísio będą gotowi na kolejne spotkanie. Po przerwie Wolfsburg nareszcie zaczął grać piłkę, do której przyzwyczaił nas w zeszłym sezonie. Dokładnie, szybko, z polotem. Swoje możliwości pokazał Galván popisując się wspaniałym podaniem do Mateva. Młody Bułgar nadal jest głodny bramek, dwukrotnie w tym meczu pokonując bramkarza gospodarzy. VfL nie zachwycił, ale w ich grze pojawiły się przebłyski zeszłorocznej formy. Najważniejsze są trzy punkty na starcie sezonu.
Bundesliga - 2 kolejka - 17.08.2019r.
VfL Wolfsburg - Eintracht Frankfurt 4:2 (2:0)
Bramki: Panait (4, 49), Simovic (32), Teixeira (70) - Jȏ (52, 54)
Widzów: 34639
Skład: Benaglio - Guillermo, Barth, La Rocca, Tarcísio (56. Gallego) - Galván, Mahoto (56. Ouattara), Antolic (56. Teixeira), Simovic - Lemrabet, Panait
Pozostałe wyniki 2 kolejki:
1860 Monachium - Köln 0:0, Bochum - Werder 1:1, Koblenz - Gladbach 2:2, Leverkusen - Karlsruhe 2:0, Schalke - Bayern 1:2, HSV - Stuttgart 2:4, Bielefeld - Nürnberg 0:1, Hoffenheim - Dortmund 1:1
Nie licząc trzech minut drugiej połowy meczu, kiedy Wolfsburg dał sobie wbić w bezsensowny sposób dwie bramki, wreszcie zespół zagrał na miarę swoich możliwości. Rywale wręcz nie istnieli, na boisku dominowali gospodarze i nikomu nie przeszkadzał brak Ilko Mateva, który na treningu nabawił się kontuzji i nie zagra do końca miesiąca. Niestety oznacza to również jego brak w meczu z Barceloną. Wspaniale zastąpił go Panait, a Galván popisał się dwiema asystami. Widać po nim, że wspaniale wkomponował się w zespół. Z dobrej strony pokazał się również Teixeira, który ustalił wynik meczu. Martwi jedynie występ Tarcísio, bo to jego fatalna postawa pozwoliła rywalom, w krótkim czasie na zdobycie dwóch bramek, gdy Wolfsburg prowadził już pewnie 3:0. Brazylijczyk momentalnie został przez Gilberta zdjęty z boiska wraz z dwoma swoimi kolegami. Zmiany wyszły gospodarzom na dobre, bo odzyskali kontrolę nad wydarzeniami. Ostatecznie skończyło się na zwycięstwie 4:2, ale mamy nadzieję, że nie będziemy musieli więcej oglądać takich przestojów w grze, jakie zaprezentowali nam piłkarze „Wilków" w tym pojedynku.
Bundesliga - 3 kolejka - 24.08.2019r.
Werder Brema - VfL Wolfsburg 1:4 (0:4)
Bramki: Petrik (70) - Panait (5), Larsen (11), Gallego (27), Sadakov (32)
Widzów: 54277
Skład: Szczęsny - Bilic, Amouya, Gallego, Walsh - Larsen (56. Ouattara), Koberskiy, Schmidt (67. Teixeira), Majo (77. Simovic) - Sadakov, Panait
Pozostałe wyniki 3 kolejki:
Frankfurt - 1860 Monachium 2:1, Bayern - Leverkusen 2:4, Gladbach - Bochum 1:1, Karlsruhe - Bielefeld 4:1, Köln - Dortmund 1:4, Stuttgart - Koblenz 1:2, Schalke - Hoffenheim 1:0, Nürnberg -HSV 1:1
Wreszcie. Gra Wolfsburga wyglądała tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. W dodatku na murawie pojawił się rezerwowy skład, bo w najbliższy piątek czeka nas potyczka z Barceloną. Z pewnością zwycięstwo nad Werderem podniesie morale drużyny, ale teraz to pierwszy skład będzie musiał pokazać swoje umiejętności. Gospodarze w tym meczu nie mieli żadnych szans, już do przerwy wszystko było przesądzone. Wspaniale ze swoich zadań wywiązuje się Panait, który ma na koncie już trzy bramki w Bundeslidze. Jego koledzy również wykazali się znakomitą skutecznością. Zwrócić należy także uwagę na kapitalny występ Bilica, który dogrywał świetne piłki swoim partnerom. Wydaje się, że Gilbert widzi go jako zmiennika podstawowych piłkarzy, ale jeśli Chorwat z polskim paszportem utrzyma formę może zmusi managera „Wilków" do zmiany zdania. Wolfsburg po trzech kolejkach jest jedynym zespołem z kompletem punktów.
Tabela Bundesligi po 3 kolejkach:
Superpuchar Europy - 30.08.2019r.
VfL Wolfsburg - FC Barcelona 4:1 (1:0, 1:1)
Bramki: Lemrabet (42), Sadakov (98), Galván (116, 118) - Henrique (87)
Widzów: 18524
Skład: Benaglio - Guillermo (84. Amouya), Barth, Tarcísio, Bilic - Galván, Larsen, Antolic (59. Teixeira), Simovic - Lemrabet (72. Sadakov), Panait
To był mecz godny nawet finału Ligi Mistrzów. Zresztą kto wie, może te właśnie drużyny w nim zagrają. Póki co jednak na Stade Louis II Wolfsburg pokazał galaktyczny wręcz futbol przeciwstawiając się Barcelonie. Gilbert znając potencjał rywala nastawił swój zespół bardzo defensywnie, a znana z solidnej obrony drużyna „Wilków" skutecznie stawiała opór atakom Katalończyków. Prawdziwy szok kibice przeżyli tuż przed przerwą, gdy fantastyczną akcją popisał się Lemrabet, który wraz z początkiem sezonu dołączył do VfL. Atomowym strzałem z narożnika pola karnego pokonał Víctora Valdésa. Druga połowa w wykonaniu podopiecznych Gilberta była równie niesamowita, zawodnicy byli po prostu bezbłędni. Aż do 87 minuty, gdy przy rzucie rożnym dla rywali nie upilnowali Henrique, który głową wyrównał stan meczu. A zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Obie drużyny dość zmęczone przystąpiły do dogrywki, ale jednak lepszą kondycją i wolą walki wykazali się gracze niemieckiego klubu. Najpierw Teixeira wspaniale wypuścił Sadakova, który nie zmarnował sytuacji sam na sam, a w końcówce Martín Galván postarał się, by nazywano go nową gwiazdą „Wilków". Dwa atomowe strzały, oba z ponad trzydziestu metrów, trafiały prosto w okienko bramki Barcelony. Nawet nie da opisać się radości, jaka ogarnęła piłkarzy i kibiców VfL. To już drugie europejskie trofeum w dorobku Gilberta i jego ekipy. Wierzymy, że nie ostatnie.
SYTUACJA KADROWA
Kontuzje:
Carmine La Rocca (skręcony staw kolanowy) - powrót za 7-10 dni, Guillermo (stłuczona głowa) - powrót za 5-7 dni
Rozstanie z klubem:
Dymitar Vodenicharov nie jest już piłkarzem VfL Wolfsburg. 11 sierpnia Bułgar został zawodnikiem Sportingu Lizbona. Kwoty transferu nie ujawniono, ale mówi się o 5,5 mln €.
EUROPEJSKIE PUCHARY
LIGA MISTRZÓW
Wolfsburg z niecierpliwością oczekiwał na rozstrzygnięcia, które miały zapaść w Nyonie, w siedzibie UEFA. Zgodnie z przewidywaniami Gilberta „Wilki" trafiły do drugiego koszyka, gdzie m.in. była też Legia Warszawa. Niestety Wojskowi będą jedynymi reprezentantami naszego kraju w Champions League, ponieważ wywalczyć awansu przez eliminacje nie zdołała Lechia Gdańsk. Najwyżej rozstawione zostały AC Milan, Olympique Lyon, Real Madryt, Atletico Madryt, Juventus, Manchester City, Inter i oczywiście obrońcy trofeum - Barcelona. Wolfsburg trafił najgorzej jak tylko mógł, bo to właśnie Katalończycy będą rywalami VfL w Grupie G. Z pewnością będą oni chcieli się zrewanżować za porażkę w Superpucharze Europy. Na szczęście w dalszej części losowania do tej grupy nie trafiły już najsilniejsze ekipy z możliwych. Jako trzeci dołączył zespół AZ Alkmaar (rewelacja zeszłorocznej Ligi Europejskiej) oraz duńskie Brøndby. Legia Warszawa z kolei zagra w Grupie D z Atletico Madryt, Romą i RB Salzburg. Pierwsze mecze 17 i 18 września, „Wilki" podejmować będą Barcelonę. Poniżej przedstawiamy wyniki losowania.
LIGA EUROPEJSKA
Zwycięzca z zeszłego sezonu grać będzie w Champions League, więc przed resztą stawki otwiera się szansa na wywalczenie tego trofeum. Oczywiście istnieje szansa, że Wolfsburg pojawi się w tych rozgrywkach, ale nie życzymy tego zawodnikom Gilberta, bowiem mamy oczywiście nadzieję na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Także i tutaj Polska będzie mieć tylko jedną drużynę. Na całej linii poległy bowiem GKS Katowice, Wisła Kraków, a także Lechia Gdańsk, która po odpadnięciu z eliminacji bardziej elitarnych rozgrywek również i tu sobie nie poradziła. Tym samym jedynym reprezentantem rodzimego futbolu będzie były zespół Gilberta - Gwardia Warszawa, która trafiła do Grupy C razem z Austrią Wiedeń, Szachtarem oraz FC Groningen.
PIŁKARZ MIESIĄCA WG UŻYTKOWNIKÓW „KlimowiczPark.pl" - SIERPIEŃ
Wraz ze wznowieniem rozgrywek pora wrócić do plebiscytu na najlepszego zawodnika miesiąca. My piłkarzy nominujemy, Wy dokonujecie wyboru. Oto kandydaci do tytułu najlepszego piłkarza Wolfsburga w zeszłym miesiącu:
- Radoslav Sadakov - na początku sezonu dowiedział się, że będzie tylko rezerwowym napastnikiem, ale to właśnie on zdobył w sierpniu najwięcej bramek dla zespołu, aż czterokrotnie pokonując bramkarzy rywali.
- Claudiu Panait - kolejny rezerwowy piłkarz formacji ataku, z pewnością grał częściej z powodu kontuzji Ilko Mateva, ale swoją szansę wykorzystał zdobywając trzy bramki i dorzucając jedną asystę.
- Ilko Matev - dopadła go kontuzja, ale jeszcze przed nią zdążył udowodnić swoją wartość strzelając dwie bramki, dzięki którym zespół wygrał z FC Köln.
- Martín Galván - 26-letni meksykański pomocnik jest nową twarzą w zespole Wolfsburga i z miejsca stał się jego nową gwiazdą. Jego występy w zeszłym miesiącu przyniosły drużynie dwie bramki i trzy asysty.
PROGRAM NA WRZESIEŃ
04.09.2019 - BUNDESLIGA: VfL Wolfsburg - Borussia Mönchengladbach
14.09.2019 - BUNDESLIGA: VfB Stuttgart - VfL Wolfsburg
18.09.2019 - LIGA MISTRZÓW: VfL Wolfsburg - FC Barcelona
21.09.2019 - BUNDESLIGA: VfL Wolfsburg - FC Nürnberg
24.09.2019 - PUCHAR NIEMIEC, 2 RUNDA: RB Leipzig - VfL Wolfsburg
28.09.2019 - BUNDESLIGA: Karlsruher SC - VfL Wolfsburg
CIEKAWOSTKI Z KLIMOWICZ PARK
NAJWIĘKSZE TRANSFERY - ŚWIAT
NAJWIĘKSZE TRANSFERY - BUNDESLIGA
NAJWIĘKSZE TRANSFERY - POLSKA
NAJWIĘKSZE TRANSFERY WSZECHCZASÓW
WIADOMOŚCI Z KRAJU I ZE ŚWIATA
Ekstraklasa
Po pięciu kolejkach ligowych prowadzi Legia - 13 punktów, przed Wisłą - 12 oraz Lechią - 10 punktów. Tabelę zamyka GKS Katowice, który jako jedyny przegrał wszystkie dotychczasowe spotkania.
Premiership
Rozgrywki dopiero co ruszyły, póki co na czele tabeli Manchester City z 10 punktami w czterech meczach. Tuż za nim liczna ekipa zespołów, które uzbierały po 9 punktów: Chelsea (3 mecze), West Brom oraz Wigan (po 4 mecze).
Scottish Premier League
W Szkocji rozegrano jeszcze mniej spotkań. Prowadzi Celtic z 7 punktami w trzech meczach. Za nim zdobywcy 6 oczek: Hibernian (2 mecze), St. Johnstone i Rangers (po 3 mecze).
Primera Division
Hiszpańska liga wystartuje dopiero dziś wieczorem.
Gambrinus Liga
Czeskie rozgrywki ligowe są najbardziej zaawansowane, spośród tych, które grają systemem jesień - wiosna. Rozegrano już sześć serii spotkań. Prowadzi obecny mistrz kraju Mlada Boleslav z 16 punktami. Drugie miejsce zajmuje Trinec - 11 punktów, trzecie - Viktoria Pilzno - 10 oczek.
Priemjer- Liga
Rosyjska liga wkracza w decydującą fazę. Na siedem kolejek przed zakończeniem zmagań pierwsze miejsce w tabeli dzierży Amkar Perm z 47 punktami. Pozycję lidera na pewno będą chciały mu odebrać Spartak Moskwa - 44 punkty oraz Krylja Sowietow - 43 punkty.
Ranking FIFA
Najlepszy mecz w karierze... nie pamiętam już ile razy zadawano mi to pytanie. Ciężko wybrać ten jeden przy tak dużej ich ilości. Obecnie kluby pod moją wodzą rozegrały 432 spotkania. Do 30 sierpnia 2019 roku nie potrafiłbym wskazać tego jedynego... teraz już mogę.
Nic jednak nie zapowiadało takiego rozwoju sytuacji. O ile mecze sparingowe wypadły naprawdę całkiem nieźle, to pierwsze spotkanie o stawkę, czyli pojedynek w Pucharze Niemiec był w naszym wykonaniu kpiną. Tyle razy chłopakom powtarzałem, że teraz zapanuje zasada „bij mistrza", więc nie można nikogo lekceważyć. Nikt nam się podkładać nie będzie, nawet klub z Oberligi. Oczywistym jest, że umiejętnościami nam nie dorównają, ale ambicją w tamtym meczu przewyższali nas stokrotnie. Gryźli trawę, podczas gdy moi piłkarze grali na stojąco. W przerwie meczu w szatni leciało tyle przekleństw, ile normalnie wypowiadam w miesiąc. Nie wiele to dało. Dlatego po zakończeniu meczu zawodnicy przebiegli dodatkowo jeszcze pięć kółek wokół boiska. Żarty się skończyły.
Ligowe spotkania też nie wyglądały za ciekawie, chociaż trzeba przyznać, że każdy następny mecz był lepszy od poprzedniego. Najważniejsze było by dobrze zacząć, to po prostu ułatwia sprawę. Pojedynek z beniaminkiem z Köln w pierwszej połowie był prawdziwą męczarnią, na szczęście druga wreszcie przyniosła nam upragnione bramki. Co prawda z tyłu zagraliśmy na zero, ale nie byłem zadowolony z gry obrony. Z drugiej jednak strony to właśnie ta formacja przeszła największe zmiany, więc nie można od razu oczekiwać bezbłędnych występów. Pierwszy minus zaliczył ode mnie Teixeira, a taki zawodnik nie ma prawa załapać żadnego. Nie po to wydaje 25 mln €, żeby musieć go zdejmować z powodu słabej gry. Jeśli się nie weźmie za siebie, to będzie jego ostatni sezon na Klimowicz Park. Niestety gospodarze w tym spotkaniu nie grali zbyt czysto, więc obawiałem się o mały szpital w klubie, ale na szczęście okazało się, że Guillermo i Tarcísio zostali tylko mocno poobijani bez większych konsekwencji.
Pierwsze pięćdziesiąt minut meczu z Frankfurtem to było mistrzostwo świata w naszym wykonaniu. Chłopaki wreszcie załapali o co chodzi i nasi przeciwnicy nie mieli pojęcia co się dzieje na boisku. Posadzenie Teixeiry na ławce miało być dla niego sygnałem ostrzegawczym i chyba to zrozumiał. Gorzej z Tarcísio, który grał poprawnie, aż przyszły trzy minuty, w których pokazał, że jest piłkarzem o bardzo szerokim spektrum umiejętności - potrafi grać jak zawodowiec, ale amatorszczyzna również nie jest mu obca. Nie wiem czy niektórzy piłkarze sprawdzali moją cierpliwość, ale wybrali złą metodę. Młody Brazylijczyk natychmiast musiał zostać zmieniony, bo stanowił zagrożenie dla drużyny. Zmiany wprowadzone w tym momencie wyszły zespołowi na dobre, powróciły spokój i kontrola, co przełożyło się na podwyższenie rezultatu. Niestety takie wpadki na pewno cieszyły Barcelonę, która obserwowała nas przed pucharową potyczką.
Długo się zastanawiałem kogo wystawić do meczu z Werderem. Zaryzykować ligowe trzy punkty i posłać na boisko rezerwy, by w meczu z Katalończykami zagrał świeży pierwszy skład, czy jednak na początku sezonu ograniczyć do minimum ryzyko niepowodzenia w Bundeslidze kosztem Superpucharu Europy, na zdobycie którego i tak według większości mediów nie mieliśmy szans... Nie spróbujesz, to się nie dowiesz, a ja musiałem wiedzieć czy zrobiłem wszystko, by Barcelonie się przeciwstawić. Dlatego w Bremie na murawie pojawili się zmiennicy, którzy wręcz roznieśli gospodarzy. Praktycznie jedenaście minut wystarczyło. Potem kibice oglądali jedynie dobijanie konającego. Ponieważ już do przerwy wygrywaliśmy 4:0 całkowicie odpuściliśmy drugą połowę, by oszczędzać siły na najważniejszy mecz sierpnia. Poza tym nie chcieliśmy zbyt wiele zdradzać naszemu najbliższemu rywalowi, który oczywiście nadal nas obserwował. To pokazywało jak poważnie Barcelona traktuje ten pojedynek.
Spotkanie pomiędzy triumfatorem Champions League a zdobywcą Ligi Europejskiej tradycyjnie oficjalnie rozpoczyna sezon w europejskich pucharach. Nazajutrz miały się odbyć losowania grup. Wielka Barcelona była uważana za zdecydowanego faworyta. Co prawda liga hiszpańska jeszcze nie wystartowała, ale Katalończycy rozpoczęli sezon od zdobycia Superpucharu swojego kraju. Legendą klubu jeszcze za życia jest Josep Guardiola piastujący stanowisko managera nieprzerwanie od 2008 roku. 48-letni trener nie wygrał ze swoją drużyną jedynie Ligi Europejskiej, ale akurat z tego powodu raczej nie płacze. Trzy razy Champions League, siedem razy Mistrzostwo Hiszpanii, dwa razy Puchar Hiszpanii, siedem razy Superpuchar tego kraju, no i oczywiście raz Superpuchar Europy i dwa razy Klubowe Mistrzostwo Świata. Czego chcieć więcej? Guardiola chyba tylko z grzeczności odpowiadał dziennikarzom, że póki piłka jest w grze to wszystko jest możliwe. Facet jest naprawdę sympatyczny, tuż przed meczem życzył mi szczęścia. Trzeci już raz zresztą.
Nasze pierwsze spotkania miały miejsce w październiku i listopadzie 2016 roku, gdy jeszcze prowadziłem Gwardię. Trafiliśmy na siebie w jednej grupie Ligi Mistrzów. Oczywiście nikt nie dawał nam najmniejszych szans. Rzeczywiście na Camp Nou ulegliśmy 1:5, a Messi zdobył wtedy trzy bramki, ale przy Racławickiej przegraliśmy zaledwie 0:1, a była nawet szansa na remis. Zagraliśmy maksymalnie cofnięci, a widać było, że rywale tego nie lubią. Nasza obrona spisywała się bez zarzutu, a dodatkowo udało nam się wyprowadzić kilka groźnych kontr. Właśnie tak samo chciałem zagrać i tym razem. Smaczku sprawie dodawał fakt, że wtedy w Harpagonach w tym meczu grali tacy piłkarze jak Ante Bilic, Konan Ouattara, Sdrjan Simovic, a na ławce rezerwowych siedział Guillermo. Punktualnie o godzinie 20 na niewielkim Stade Louis II w Monako rozpoczął się mecz, który wszystkim głęboko zapadł w pamięć.
Oczywiście największym problemem wydawał się być brak Ilko Mateva. Miał on jednak godnych następców, więc jego absencja nie była jednak aż tak dotkliwa. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami rozpoczęliśmy bardzo cofnięci. Z takim klubem jak Barca nie można prowadzić otwartej gry. Naszym celem było przede wszystkim przeszkadzanie, wybijanie z rytmu, aby nie pozwolić im rozwinąć skrzydeł. Sami, gdyby nadarzyła się okazja, mieliśmy przeprowadzać szybkie kontry. Pierwsze założenie udało się wręcz zrealizować perfekcyjnie. Katalończycy mieli ogromne problemy ze stworzeniem składnej akcji, o przedostaniu się w nasze pole karne nie wspominając. Większość prób stanowiły strzały z dystansu, ale nawet gdy były celne, nie sprawiały większych problemów Benaglio. Gorzej było z naszymi kontrami. Podopieczni Guardioli bardzo się pilnowali wiedząc już jak będziemy prowadzić grę. Popełnili jednak błąd w 37 minucie, gdy nieupilnowani Lemrabeta. Nie bardzo miał co zrobić z piłką, bo pozostali jego koledzy byli dobrze kryci, więc zdecydował się na uderzenie z dwudziestu metrów. To była bomba, a huk jaki się rozniósł po stadionie, gdy piłka trafiła w słupek wywołał niesamowity jęk zawodu na trybunach. Pięć minut później kibice nie byli zawiedzeni, byli zszokowani. Kolejny potężny strzał Marokańczyka, prawie z tego samego miejsca, przełamał palce Víctora Valdésa, a piłka zatrzepotała w siatce. Sensacja: Wolfsburg - Barcelona 1:0! Do przerwy już nic się nie zmieniło.
W szatni było bardzo spokojnie, nie było przecież powodów do nerwów. Prezentowaliśmy się bardzo dobrze i tłumaczyłem chłopakom, że po prostu mamy grać dalej tak samo. Widać było natomiast, że Guardiola nakazał drużynie bardziej zdecydowanie ruszyć do przodu, ale nasza obrona nadal była bezbłędna. Czas powoli uciekał, a rezultat się nie zmieniał. Gigantyczna niespodzianka była coraz bliżej. Zacząłem wierzyć, że nic złego nie może się nam dziś stać. Dwadzieścia minut do końca, piętnaście, dziesięć... W 84 minucie dokonuję ostatniej zmiany, po chwili robi to Guardiola wprowadzając m.in. Henrique. Za 120 sekund to właśnie on pokona Benaglio doprowadzając do remisu. Perfekcyjnie wykonany rzut rożny pozbawił nas wielkiego triumfu tuż przed końcem spotkania. Niestety chłopaki wyraźnie się podłamali kompletnie oddając inicjatywę rywalom. Przez ostatnie minuty meczu Barcelona praktycznie nie schodziła z naszej połowy. Dotrwaliśmy jednak. Sędzia zatrzymał fantastyczne widowisko, które po chwili zostało wznowione na dodatkowe trzydzieści minut.
W czasie tej krótkiej przerwy miałem okazją na szybko porozmawiać z zawodnikami. Spojrzałem wcześniej na graczy Blaugrany - byli bardziej zmęczeni niż my. Podjąć ryzyko? Postawić wszystko na jedną kartę? Dalsza defensywna gra, gdy Barcelona po bramce złapała wiatr w żagle mogła źle się skończyć. Trzeba było podjąć rękawice. Przyspieszyliśmy grę i przeszliśmy do ataku. Efekt zaskoczenia zadziałał. Przejęliśmy inicjatywę. Apogeum nastąpiło w ósmej minucie dogrywki. Alex Teixeira otrzymał przy linii bocznej na pięćdziesiątym metrze podanie i od razu z pierwszej piłki wypuścił Sadakova. Bułgar był świeży, na boisku przebywał niecałe pół godziny, więc bez problemu urwał się obrońcom. Víctor Valdés w sytuacji sam na sam był bez szans. Szok i niedowierzanie: prowadzimy 2:1! Katalończycy nie mieli wyjścia, musieli zaatakować, bo czas uciekał. Do krótkiej przerwy w dogrywce nic jednak ciekawego się nie wydarzyło.
Ostatnie piętnaście minut gry to ataki Blaugrany i kontry „Wilków". I popis Martína Galvána. Te dwie bramki powtarzały na okrągło wszystkie stacje telewizyjne. A naprawdę było co pokazywać. Cztery minuty do końca, Barth jest na wysokości szesnastego metra, piłkę wycofał do niego Panait, który wdał się w drybling z dwoma rywalami przy linii końcowej... Belg dośrodkowuje, ale Henrique bez problemu wybija słabe dośrodkowanie... ale piłka trafia z powrotem do Bartha... który znów mocno dośrodkowuje... wprost na Henrique, który tym razem główkuje i wybija piłkę na trzydziesty piąty metr... tu stoi Galván... przyjmuje lecącą futbolówkę na klatkę piersiową, pozwala jej się odbić od ziemi po czym momentalnie uderza z półwoleja... Víctor Valdés wyciąga się jak długi... wygląda jakby zawisł w powietrzu... piłka tymczasem z ogromną prędkością trafia wprost w okienko bramki Barcelony... 3:1!!! Stadion szaleje, piłkarze Wolfsburga szaleją, cała ławka szaleje!!! Nie ma szans by to odrobili... wygramy... wygramy... zawodnicy Dumy Katalonii mają spuszczone głowy... to koniec... Wolfsburg zdobędzie Superpuchar Europy!!! Czekamy z niecierpliwością aż sędzia skończy te wspaniałe widowisko. W okolicach pola karnego Barcelony Simovic wrzuca z autu długą piłkę w „szesnastkę"... trafia ona jednak wprost na głowę Subotica, który spokojnie wybija ją w pole... przejmuje ją Larsen, który podaje na prawo na trzydziesty metr do Galvána... ten przyjmuje podanie i od razu uderza na bramkę... strzał jest potężny... Valdés nawet nie drgnął... znów wprost w okienko... 4:1!!! Barca na kolanach!!! Po prostu szał!!!
Wkrótce potem sędzia skończył mecz. Od razu podszedł do mnie Guardiola gratulując dobrego meczu i zdobycia trofeum. Oczywiście wyraził nadzieję, że będzie mieć możliwość szybkiego rewanżu. Uśmiechnęliśmy się do siebie, rzuciłem jeszcze „oby nie za szybko" i utonąłem w ramionach swoich piłkarzy. Zdobyliśmy Superpuchar Europy!!! Nie byłby to tak wielki sukces gdyby nie klasa rywala, z którym wygraliśmy i styl w jakim to zrobiliśmy. Tego wieczora o Wolfsburgu było bardzo głośno. A ja już znałem odpowiedź na pytanie o najlepszy mecz w mojej karierze.
Z Monako następnego dnia z Prezesem udałem się do Szwajcarii na losowanie grup Ligi Mistrzów. Drużyna wróciła bezpośrednio do Wolfsburga, bo już 4 września czekał nas mecz z Gladbach. Drugi koszyk, do którego trafiliśmy oznaczał, że nie zagramy z Legią Warszawa, a ja ciągle marzę by w europejskim pucharze spotkać się w końcu z jakąś polską drużyną. Gdyby ktoś się mnie spytał o grupę śmierci bądź marzeń nie byłbym w stanie wskazać jednoznacznie. Z pierwszego koszyka nie chciałem trafić na Real, Juventus, Inter, no i Barcelonę. Wymarzony byłby Olympique Lyon. Trzeci koszyk to niechciane przeze mnie Arsenal i Roma oraz wypatrywane z utęsknieniem Krylja Sowietow oraz Braga. Z najniższej rozstawionych drużyn obawiałem się PSV oraz Marsylii, reszta była dla mnie bez znaczenia.
Zaczęło się... najpierw bez emocji, bo po prostu do odpowiednich grup przydzielono najlepsze ekipy. Przyszła pora na drugi koszyczek. Kolejne nazwy klubów pojawiały się w zestawieniu grup. Zaczęło się robić nieciekawie gdy zostały tylko cztery drużyny, w tym Wolfsburg, które musiały być dolosowane do Juventusu, City, Barcelony oraz Interu. Juve... z Porto. Zacząłem się modlić, by to właśnie teraz wyciągnięta została karteczka z „Wilkami". Niestety z Manchesterem City zagrać miał Celtic. No żesz... Przesądzone - Barcelona lub Inter... kolejna kulka... otwierają ją... VfL Wolfsburg... po sali przeszedł szmer, wszyscy szukali wzrokiem mnie oraz Guardioli... żaden z nas zbyt szczęśliwej miny nie miał. Jak dziecko z kolei cieszył się Prezes Mário Silva, bo taki rywal to szansa zbicia niezłej kasy na wejściówkach. Z mojej perspektywy losowanie zaczęło się najgorzej jak tylko mogło. To właśnie Blaugrana będzie naszym pierwszym rywalem w Champions League, zagramy na Klimowicz Park. Trzecia seria... dość szybko ubywa zarówno Arsenal, jak i Roma, więc uspokoiłem się... zostały Galatasaray i AZ... w duchu myślę o tych drugich... tym razem się udaje, czeka nas bliski wypad do Holandii. Na szczęście i czwarty koszyk został rozlosowany dla nas pomyślnie, czeka nas wycieczka do sąsiedniej Danii. Plan minimum to drugie miejsce. Myślę, że nie powinno być z tym problemów. A Barcelona... no cóż... w korytarzu natknąłem się na managera Dumy Katalonii. Podszedłem do niego, podaliśmy sobie ręce, po czym powiedziałem:
- Tym razem dogrywki nie będzie.
- Dlatego nie wygracie.
- Zapraszam do mnie na kawę, jeśli do tego dojdzie.
- W sumie możesz już zacząć zaparzać...
- Eh, Ty niepoprawny optymisto...
Zaśmialiśmy się głośno i pożegnaliśmy serdecznie. Już 18 września spotkamy się znowu...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ