Informacje o blogu

Subiekywne subiekcje obdukcji

Sampdoria Genua

Serie A TIM

Włochy, 2009/2010

Ten manifest użytkownika MC_Mike przeczytało już 868 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

Wiosna w tym roku przyszła szybko. Szybciej niż bym się tego sam spodziewał. A lato? Lato miało przyjść już za dni parę i jak to było w tej piosence, która śpiewałem jako młokos: „ lato, lato, lato czeka – razem z latem czeka rzeka, razem z rzeką czeka las, a tam ciągle nie ma nas!”. Ta piosenka towarzyszyła mi przez calutki roczny pobyt w ośrodku. Poprzednie lato widziałem tylko zza krat okna mojego pokoiku. Widziałem ptaki, chmury, niebo. Niestety przez rok nie widziałem słońca, gdyż moje okienko było skierowane na północ. Ale zaraz, zaraz ja tak o tej wiośnie i o zakładzie, a wy pewno nikt wciąż nie wie o co mi chodzi, więc się przedstawię, choć to dość głupie i dumne, by we własnym pamiętniku przedstawiać się, tak jakby nie wiadomo kto miał to czytać w przyszłości. No ale się rzekło – Mike. To moje imię. Oficjalnie to w moim dowodzie i akcie urodzenia widniało imię Michał, ale nie używałem go już. Zbytnio wiązało mnie z moją przeszłością. No, ale ja nie o tym chciałem. Wróćmy do tego radośniejszego tematu – moje wyjście ze ośrodka. Lekarze uznali już miesiąc temu, że jestem znowu gotowy na podjęcie normalnego życia, ale dla świętego spokoju woleli się upewnić. Tak więc miesiąc minął i jestem tu – stoję przed bramą i cieszę się rześkim powietrzem pieszczącym mój nos. Oczy cieszy widok słońca, a uszy ten cały zewnętrzny gwar. Teraz czas zabrać się za to, co sobie obiecałem przychodząc tu…

            Wynająłem sobie mały pokój w pobliskim motelu. W końcu długo tu nie pobawię. Po drodze zahaczyłem jeszcze o sklep i kupiłem sobie jakieś normalne ubranie i coś konkretnego do jedzenia. Nareszcie miałem coś, co posiada rękawy idealne do długości moich ramion. O tak! W mikrofalówce nastawiłem sobie jakąś minipizze i udałem się do łazienki. W lustrze zobaczyłem, że włosy. Które uporczywie zapuszczałem już lekko opadają na ramiona, a zarost osiągnął już poziom „miękkiej poduszeczki”. Włosy spiąłem, a potem szybkie golenie. Teraz wyglądałem zupełnie inaczej niż ten feralny rok temu. I o to mi chodziło – zerwać z duchami przeszłości. W kuchni brzdęknęła mikrofalówka, a ja wziąłem komórkę do ręki. Otworzyłem klapkę szybkim ruchem kciuka i wybrałem numer:

- Dzień dobry! Tu obsługa klienta na lotnisku we Wrocławiu. W czym mogę pomóc? – usłyszałem kobiecy głos

- Witam chciałbym jakiś bilet lotniczy w jedną stronę – grzecznie poprosiłem

- Oczywiście, a dokąd i na jaki termin?

- I tu jest pewien problem, gdyż nie wiem, lub jest mi to obojętne – niech pani sobie wybierze opcje, a potem coś mi wybierze choćby na zasadzie entliczek – pentliczek – zaproponowałem, gdyż naprawdę nie miałem pojęcia gdzie chciałbym spędzić resztę życia

- Eeee – chyba troszeczkę ją zakłopotałem – no, ale czy pan tak na serio?

- To jak wybierze mi pani coś, czy jeszcze parę razy się pani upewni czy jestem pewien zanim się rozłączę? – na ironie mi się zebrało…

- No dobrze, to piesek, kotek, bum cyk cyk i mamy zwycięzcę – jutro godzina 8.00 cel Włochy, a dokładniej Genoa. A teraz żegnam i życzę miłego lotu… pi pi pi – chyba jednak nie lubi ironi, tylko ciekaw jestem skąd będzie wiedzieć komu ten bilet zarezerwować? Dobra to odliczamy: 3,2,1 … pi,pi,pi rozległ się dzwonek telefonu, a ja z uśmiechem podniosłem słuchawkę:

- Witam znowu, lotnisko?....

 

***

 

            W Genoi było prawie tak samo jak w Polsce. Z jedną małą różnicą – tu nikt nie mówił po polsku. No, ale cóż ważne, że to kolejny krok na mojej drodze do zerwania z przeszłością. O podróży samolotem może niezbyt się rozpiszę, gdyż browar z apapem szybko mnie ululały.

Dobra został mi jeszcze jeden krok, który mogę zrobić od ręki. Bez zastanowienia chwyciłem simkę i złamałem w pół. O tak, teraz poczułem dreszczyk wolności. No ok., ale co dalej? Chyba pojadę standardem – znajdę mieszkanie, pracę, jakąś piękną bellę i jakoś to będzie. Jednak jak się okazało wybór Genoi wcale nie był jakimś czczym przypadkiem. Los jeszcze raz mi chciał pokazać, że nawet ten rok w ośrodku nie pokrzyżował mu planów wobec mnie, a tylko troszeczkę je odsunął. No nic zebrałem swoje pakunki w postaci walizki i torby z tego śmiesznego podajnika i ruszyłem na poszukiwania jakiegoś noclegu.

            W centrum znaleźć jakieś lokum to tak jakby opalać się w nocy – można, ale jest to zupełnie nieopłacalne. Więc z centrum przeniosłem się na jakieś lekkie przedmieścia. Autobusy tam to klasa. Nie to co u nas te ikarusy czy many. Tam klimatyzacja to standardzik, a zdarzają się nawet i większe bajery. No a gdy tam już dotarłem zobaczyłem, że tu również to samo co w Polsce, jednak nikt tutaj nie mówił po polsku. Już w pierwszym małym hoteliku znalazłem pokój, więc resztę wieczoru mogłem spędzić w lokalnym barze, by pokazać Włochom jak się pije. A co! Rok abstynencji to mi się teraz należy. A że przy okazji zawstydzę paru lokalnych makaroniarzy dzierżących tytuł pijaka osiedla to już nie mój problem. Założyłem jeszcze tylko luźniejsze ciuchy i pokierowałem się za jakimś menelem, który albo szedł napić się do baru, ewentualnie przespać na dworzec. Tak czy siak poznam nowe rejony.

            Jak się okazało daleko nie musiałem iść, ponieważ tuz za rogiem był pub. Nie powtórzę tu nazwy, bo po 15 godzinach włoski nie stał się jeszcze moim mocnym punktem.

Wchodząc do środka moje oczy zostały zaskoczone. Kulturalne towarzystwo, muzyka przyjemna dla ucha, śmiechy rozmowy i przyjacielska atmosfera. Jednak nie dla mnie. Jako nowy zostałem szybko obrzucony podejrzliwymi spojrzeniami i takimi tam szeptami, jednak czy mnie obrażali to wam nie jestem w stanie powiedzieć. Podszedłem do baru i wpól migowym, a w pół angielskim zamówiłem sobie zimne piwko. Faktycznie może najlepsze nie było, ale z braku laku piłem. Po piątym chyba zyskałem szacunek barmana i innych lokalnych zawodników, gdyż szóste dostałem za darmo, a po nim z siódmym w ręku zostałem zaproszony do stolika przez jakiegoś dość poważnie wyglądającego mężczyznę w koszuli i w spodniach od garnituru. Łamanym angielskim zagadał, po tym jak zająłem miejsce koło niego:

- Witaj, widzimy z kolegami, że niezły z Ciebie zawodnik. Powiedz mi gdzie Ty się tego nauczyłeś? – w głosie dało się słyszeć lekki podziw

- U mnie w Polsce to się nazywa rozgrzewka, więc o ile wytrzymacie tu jeszcze trochę to zobaczycie na co mnie stać – pewnym hardym głosem im odrzekłem. Chyba się im to spodobało bo do 3 piliśmy na umór. Około 1 godziny jego dwóch znajomych musiało lecieć, a my wdaliśmy się w dośc ciekawe dyskusje na teamt piłki nożnej. Chłopak nieraz wybuchał gromkim śmiechem, gdy mu opowiadałem co to u nas się dzieje. W końcu jednak przeszliśmy do dość podstawowej rzeczy:

- A słuchaj kolego jak Ci w ogóle na imię – po 4 godzinach picia w końcu by się wypadało dowiedzieć, pomyślałem.

- Mam na imię Alessandro i jestem dyrektorem sportowym Sampdori Genoa. A Ci którzy wyszli to byli Antonio i Gianpaolo nasze gwiazdy! – ćwiergotał jak nakręcony

- Taaa – przytaknąłem mu z taktem ,jednak wiedziałem, że alkohol zrobił swoje

- No a Ty? – wskazał mnie swoim kuflem, po czym dopił jego zawartość

- No ja jestem Józef Stalin i na co dzień zajmuję się szerzeniem ruchu komunistycznego, choć jestem również menedżerem. – jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, a co!

- Łooo! Zajebiście Józek, bo wiesz słuchaj my właśnie nowego menedżera potrzebujemy. Może byś się skusił. Ba co ja gadam, na pewno się skusisz, daj mi numer to się odezwę po konsultacji z szefem – dałem mu numer, a co! Choć nie spodziewałem się zbyt dużo. Jednak zaryzykować można. Dobrze, że kupiłem nowy starter. Po tej krótkiej wymianie danych osobowych, mój nowy znajomy musiał udać się do toalety i tylko chyba wrodzony honor, kazał mu powiedzieć, że idzie sikać. Bo nie wyglądał, ale co mi do tego. Ja zostawiłem barmanowi 100 euro i udałem się do domu,a  raczej tego co nim teraz było. Należał mi się odpoczynek.

 

***

 

            Pi,pi,pi,pi – zaczął dzwonić telefon. Ja pierdzielę o 8 rano tożto powinno być karane obcięciem palców czy czegoś tam, odebrałem:

- Halo! Józef! – usłyszałem zachrypnięty męski głos. – Józef przy telefonie? – się zacząłem zastanawiać jaki Józef, po czym przypomniałem sobie tego gościa ze wczoraj

- Tak, słucham?

- Bracie, pogadałem z prezesem i jest w stanie z Tobą obgadać koncepcje Twojej menedżerki. Cieszysz się?! – krzyczał mi do ucha

- Noo tak, ale o co tak właściwie chodzi – wczorajszą rozmowę pamiętałem piąte przez dziesiąte, więc do końca gościa nie kumałem

- Weź się nie wygłupiaj tylko pucuj ciałko, myj ząbki i o 10.00 masz spotkanie. Ciał! – urwał i skończył. Ok. ta ostatnia wypowiedź mnie przestraszyła. Nie wiem czy wszyscy Włosi mają takie hasełka, ale nie oszukujmy się – brzmi to gejowsko. Dobra nic ogarnę się i chyba pójdę. Co mi szkodzi?

            O 9.45 byłem pod siedzibą klubu. Co ja tam w ogóle robiłem? A jeśli to tylko jakiś żart i wyjdę tam na debila? No nic zobaczymy. Nagle ktoś klepnął mnie w plecy.

- Siema! – usłyszałem i ni stąd ni zowąd jakiś wysoki gość podał mi rękę. Ale zaraz! Przecież to jeden z tych co się o 1 zebrali z baru. Hmm Gianpaolo mu było chyba.

- Hej – uścisnąłem mu dłoń z oczami wyrzuconymi z orbit

- Pogadamy potem, bo teraz pędzę na trening, ciał! – kurde to ciał mnie dobija. Ale cóż co kraj to obyczaj. Czyzby cały ten cyrk wczoraj okazał się prawdą? Kurwa! A ja się od Stalinów przedstawiłem… No nic mam nadzieję, że pierwsze wrażenie choć będzie dobre…

            Jaki przypał, gdy sekretarka krzyczy na cały korytarz Józef Stalin, a Ty podnosisz tyłek z fotela i każdy patrzy na Ciebie, jakbys był jakiś nienormalny. No nic idę. W pokoju powitał mnie Alessandro i szef. Jako, że prezes nie znał jeszcze mego imienia zostałem zaanonsowany przez dyrektora jako Józef Stalin. Kurwa…

- O to tak samo jak ten słynny rosyjski przywódca? – spytał jak ostatni pajac

- No tak, ale nie zupełnie. Widzicie ja to tak wczoraj wypaliłem, bo nie wziąłem was na poważnie. Nie no sorry. Mam na imie Mike tak naprawdę – ukazałem skruchę jak najbardziej umiałem tylko.

- No tak, rozumiemy. Dobra nieważne jak się nazywasz, ważne jaką masz koncepcję na prowadzenie naszej drużyny, więc słucham… - był koleś bezpośredni, ale tym razem Alessandro mnie uratował:

- Prezesie przecież mówiłem, że jego koncepcja jest bardzo dobra i myślę, że powinniśmy go wypróbować. W końcu ma tę wschodnią myśl. Szefie tyle razy miałem nosa, zwłaszcza, że wczoraj dość dogłębnie zostałem zapoznany z jego pomysłami, więc najpóźniej jutro będzie miał pan raport na biurku. – szczerzył się chłopak

- Hmm no dobra. Ufam Ci, bo jednak parę razy Ci się już w życiu udało, więc ok. Mike wita jako nowy menedżer Sampdori. Pierwszy cel – uzupełnij skład i rozegraj jakieś sparingi. Potem ocenimy co i jak, ok? – teraz z tego bezpośredniego typa przeszedł gość jakąś transformację w dość uprzejmego typa.

- Się rozumie szefie!!!!

 

Cdn….

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.