Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika MC_Mike przeczytało już 643 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
ROZDZIAŁ IV
Mike szedł krętymi ulicami Kielc. Narzucił sobie dość szybkie tępo, widać było, że telefon, który właśnie odebrał, przejął go mocno. Przejął, a być może zaciekawił, ponieważ rozmowa była krótka, tajemnicza, ograniczająca się do podania lokalizacji spotkania i jednego dodatkowego zdania: „ szykują się kłopoty”. Te słowa krążyły mu po głowie. Kłopoty oznaczały za pewne początek jakiejś nowej operacji, a Mike już od dłuższego czasu pozostawał „bezrobotny”. Ostatnią akcje odnotował w zeszłym roku, kiedy to brał udział w rozbiciu jednej z grup, zajmującej się handlem bronią. Całe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, wiec Mike dostał zasłużone wolne, które właśnie wczoraj dobiegło końca. Spojrzał na zegarek i jeszcze przyspieszył. Spotkanie miało odbyć się w barze „Laguna” za 10 minut, a on nie miał nawet pojęcia, gdzie ten bar się znajduje. Przed momentem pewien miły pan wskazał mu drogę, jednak jego objaśnienia wydawały się prostsze, niż w rzeczywistości były.
- Mike! Mike! – nagle usłyszał zza siebie. Odwrócił się i zobaczył wielki szyld z napisem „Laguna”, a pod nim swego partnera z agencji i zarazem przyjaciela
- Scott’a.Scott?! Co ty tu robisz? Myślałem, że zostałeś w USA? - – pytał zdziwiony
- Miałem taki zamiar, ale okazało się, że tu przydam się bardziej, więc przyleciałem południowym lotem. Dostałem zadanie, ale niestety nie mogę się nim z tobą podzielić. Wybacz.
- Przyzwyczaiłem się przez ten czas – odparł z uśmiechem – może wejdziemy do środka, mam ochotę na szklaneczkę whisky – poklepał kolegę po ramieniu i razem udali się do baru.
W barze panował typowo polski klimat typowo polskiego baru. Przy barze pustki. Przy stolikach siedzieli albo studenci z pobliskiego akademika lub miejscowi stali bywalcy. Pod ścianą, przy stole bilardowym swe umiejętności pokazywali, jak to w Polsce się ich nazywa, „dresy”. Mężczyźni znaleźli wolny stolik tuż koło baru. Zdjęli marynarki i rozsiedli się wygodnie. Od razu w ich stronę skierowało się większość spojrzeń ludzi z knajpy. Nikt ich tu nie znał, a do tego byli zbyt elegancko ubrani jak na taki bar. W polskich realiach mogło zwiastować to pewnego rodzaju kłopoty. Jednak póki co panował spokój.
- Co chcesz? – spytał Scott
- Jak przyjdzie kelner to zamówię sobie szklaneczkę whisky – odparł
- Wiesz jest taki problem, że tu nie ma kelnerów. Nie te realia – zaczął z uśmiechem tłumaczyć mu przyjaciel – jesteśmy w polskim barze, a nie w Las Vegas, więc o whisky zapomnij – na twarzy Mike’a pojawiło się lekkie przerażenie – więc jak? Piwo, drink czy czysta? – zaproponował
- To może chociaż szkocka? – wymamrotał z niedowierzaniem
- Nie bądź dzieckiem. Ja biorę sobie piwo i też ci proponuję. Zobaczysz co to znaczy prawdziwe piwo – dumnie odpowiedział mężczyzna i już nawet nie czekając na odpowiedź, udał się do baru, postał przy nim pół minuty, w tym czasie wymieniając parę zdań z barmanem, odbierając dwa kufle złocistego trunku, po czym wrócił zadowolony do stolika
- O czym z nim rozmawiałeś? - spytał Mike
- Doradzał mi, co wybrać. Spróbuj, podobno najlepsze jakie tu ma! – zawołał z entuzjazmem, po czym podniósł swoje naczynie, przystawił do ust i mocno przechylił. Przyjaciel patrzył na niego trochę zdziwiony, jednak ufając swej wiedzy, że za granicą nie wolno wybrzydzać, bo można nieźle oberwać, poczynił to samo, co Scott. Uniósł kufel w górę i poczuł jak chłodny, orzeźwiający napój pieści jego gardło. Od razu pociągnął parę kolejnych łyków i odstawił trunek.
- A nie mówiłem, że ci zasmakuje – krzyknął triumfalnie jego współpracownik – ja cię bracie nigdy nie wykiwam, zapamiętaj!
- Faktycznie pychota! – odpowiedział z błyskiem w oku – chyba jednak ten kraj nie jest taki zły. Ale dobra przejdźmy do konkretów. O co chodziło z tym telefonem? – uciął nagle Mike, a na jego twarzy pojawił się wyraz pełnej powagi.
- Jak zwykle prosto z mostu. Za to właśnie cię cenię – odparł Scott – a więc dobrze, słuchaj uważnie. Moje źródła donoszą, że Czerwona Klepsydra szykuje kolejną operację na tym terenie – zaczął
- Jak to kolejną – zdziwił się przyjaciel – to już jakąś przeprowadzili? – pytał dociekliwie
- To ty nic nie wiesz? – wybałuszył oczy – Władysław Gęsior – twój poprzednik na stanowisku menedżera Korony został zamordowany wczoraj wieczorem, zaraz po tym jak do klubu napłynęło jego wypowiedzenie. Cały zespół był tym zszokowany, gdyż w poprzednim sezonie team prezentował bardzo dobrze i tylko afera korupcyjna sprawiła, że został zdegradowany do 2. ligi, gdzie był teraz faworytem. Jak potem nasi agenci donieśli to Klepsydra maczała w tym palce, gdyż Władek był naszym byłym agentem już w stanie spoczynku. Prawdopodobnie chcieli upozorować jego zniknięcie albo coś podobnego, lecz po tym, gdy dziś rano znaleziono jego zwłoki w jego domu, wydaję nam się, że coś pokrzyżowało ich plany. Nasza agencja wykorzystała to jednak najlepiej jak mogła i zgłosiła cię na menedżera, przy okazji tworząc ci nową historię – Scott zrobił przerwę, by łyknąć piwa. Mike wpatrywał się w niego z lekkim zdziwieniem i zarazem z wielkim zainteresowaniem, tymczasem jego przyjaciel kontynuował – My nie możemy dopuścić, by taka sytuacja się powtórzyła na naszym terenie, a mamy sygnały, że skurczybyki obrali sobie nowy cel - Andrzej Skrośny – był on pracownikiem naszej agencji przez parę lat. Jako, że pracował w centrali, przez jego ręce przechodziły różnego rodzaju dokumenty i tak naprawdę sami nie wiemy do końca co on wie, a czego nie. Jest łakomym kąskiem dla Klepsydry – przystopował chwilę, by złapać powietrze
- Rozumiem, poważna sprawa się kroi, ale powiedz mi jakie w tym moim zadanie? – zaczął Mike – mam gościa nie spuszczać z oczu przez 24 godziny? Nie dam rady, mam robotę w klubie. – z lekkim wyrzutem dodał
- Nie, nic z tych rzeczy. Nasi ludzi już się tym zajęli. Mamy około 2 tygodnie, bo w tych porach Klepsydra ma przeprowadzić swą akcję. Twoje zadanie to rozeznać się w realiach, spróbować nawiązać kontakty oraz w miarę możliwości zbierać informację na temat Twierdzy – odpowiedział mu ze spokojem mężczyzna
- Na temat Twierdzy? A po co? – zdziwił się
- Klepsydra chce tam dotrzeć. Jeżeli dowiemy się, gdzie ją umieszczono będziemy mogli zastawić na nich pułapkę – na twarzy Scott’a pojawiła się dziwna mina
- A nie możemy po prostu zapytać kogoś u góry? Może nich oni zastawiają pułapki?
- Myślę, że nie ma ich co na razie niepokoić. Mają ważniejsze sprawy – uciął szybko. Dopił piwo i dodał: - znasz swoje rozkazy, więc nic tu po mnie – muszę się zbierać – podał rękę Mike’owi przez stół, po czym szybko opuścił bar. Mike zdziwił się trochę, ponieważ jego przyjaciel stał się dość dziwny, gdy weszli na temat twierdzy. Może to po prostu zboczenie zawodowe? Nasz bohater nie przejął się tym za bardzo. Przynajmniej nie na tyle, by nie zamówić sobie kolejnego kufla złocistego trunku. Tymczasem Scott wsiadł do swojej czarnej Toyoty, stojącej za rogiem i odjechał. Dokąd? On sam tylko pewnie to wiedział…
***
Ciszę, panującą w samochodzie przerwała komórka Pereza. Wyciągnął ją z kieszeni, poczym rzucił okiem na wyświetlacz. Kiedy uświadomił sobie kto dzwoni, krzyknął:
- Zatrzymaj auto! – rozległ się pisk opon i auto stanęło. Perez wybiegł na zewnątrz i odebrał:
- Witam pana, panie Kolarov – nigdy nie lubił się uniżać, nawet przez telefon, ale tym razem niewiadomo czemu jego głos był bardzo miękki i miły dla ucha – tak, wszystko przygotowane – w aparacie dało słyszeć się odpowiedź:
- To dobrze. Bo wszyscy tu bardzo na was liczą i ewentualna porażka nie będzie przyjęta zbyt radośnie – kontynuował głos – tak jak się umówiliśmy, przelaliśmy na wasze konto pierwsza ratę i chcemy zobaczyć jakieś efekty
- To zrozumiałe. Gdy tylko dotrę do naszej siedziby, natychmiast prześlę Panu kopie dokumentów, które udało mi się wczoraj zdobyć – mówił triumfalnie – myślę, że wniosą one sporo do sprawy
- Obyś się nie mylił. Twierdza narodów to teraz cel numer jeden Niedźwiedzi Pracy, więc każdy kto stanie nam na drodze, zostanie wdeptany w ziemię. Zapamiętaj Perez! – ton głosu z telefonu stał się teraz nieco groźniejszy
- Pamiętam oczywiście. Na razie wszystko układa się po naszej myśli. – powtarzał, aby umocnić rozmówcę w tym przekonaniu
- No powiedzmy, że ci wierzę. Tak więc odezwiemy się wkrótce… pi…pi…pi – Preze włożył telefon do kieszeni i wrócił do furgonetki.
- Kto to był, szefie? – zapytał jeden z goryli
- Z centrali – skłamał- chcieli się upewnić, że dostaliśmy wszystkie rozkazy – dodał i ruchem ręki wskazał kierowcy, aby ten ruszał. Musiał skłamać, ponieważ żaden z jego goryli nie mógł się dowiedzieć, że współpracuje on z Niedźwiedziami pracy. Organizacją, a raczej narodami połączonymi paktem, który ma na celu osiągnięcie na ziemi monopolu nuklearnego. Gdyby zasoby z Twierdzy Narodów trafiły w ich ręce, żaden inny kraj nie mógł by nic zrobić. Niedźwiedzie dążyły do tego, by przejąć kontrolę nad światem, wprowadzając reżim nuklearny. Organizacja mogła by trzymać w szachu USA, Anglię czy Francję, dzięki tej broni. Perez często rozmyślał nad tym, czy dobrze robi zdradzając Klepsydrę, jednak gdy przed oczami malowały mu się te wszystkie zera na koncie, wszelkie niepewności znikały. I tym razem ogarnął go dziwny nastrój, z którego wybił go dopiero jeden z goryli:
- Szefie! Jesteśmy na miejscu! – na ustach Pereza pojawił się kąśliwy uśmieszek. Wyszedł z auta i podążył do swego „biura”.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ