Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika MC_Mike przeczytało już 807 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
ROZDZIAŁ II
W mieszkaniu panował mrok. Zasłonięte zasłony nie wpuszczały nawet odrobinki światła z ulicznych latarni. Mimo ciemności w lokalu dało się słyszeć przyciszone rozmowy, które ledwo przebijały się przez stuk deszczu , który niemiłosiernie uderzał zarówno w okna jak i w parapety. W domu unosiła się dziwna atmosfera. Atmosfera wróżąca kłopoty.
Władysław ocknął się nagle i poczuł od razu dotkliwy ból głowy:
- Gdzie… gdzie ja jestem? – pytanie jego było skierowane w ciemne odchłanie pokoju – jestem tam kto? – spróbował poruszyć ręką, ale gruba lina, którą był związany, uniemożliwiała mu to – co tu się dzieje? – krzyczał dalej, wykorzystując nijako fakt, że nie był zakneblowany, nagle usłyszał głos zza siebie:
- Ej! Chłopaki! On się obudził – zabrzmiał niski, basowy głos mężczyzny – szybciej niż myślałem, ale to jeszcze lepiej dla nas! Teraz już możemy go grzecznie przepytać – roześmiał się, prawdopodobnie ze swojego dość marnego żartu
- Dobra to podnieś go, posadź na krześle i możemy zaczynać – ozwał się inny, tym razem dużo wyższy głos
- Kim do cholery jesteście – wtrącił porwany – pytam jeszcze raz czego chcecie? – jednak tym razem już nie usłyszał odpowiedzi, poczuł jedynie, że ktoś łapie go za barki i dźwiga do góry, po czym umieszcza go na drewnianym kuchennym krześle.
- Dobra dziadku, nie mam ochoty na zabawy, więc przejdę od razu do sedna. Zadam tylko dwa pytania – zaczął mężczyzna w czarnym stroju, z lekką szczeciną na twarzy oraz ledwo widoczną blizną pod lewym okiem – albo odpowiesz, albo nie ręczymy za siebie!
- Ale o co chodzi? Kim w ogóle jesteście? – pytał usilnie zakładnik
- Kim jesteśmy pytasz? Więc ci powiem – należymy do Czerwonej Klepsydry. Chyba nie musze ci mówić nic więcej, prawda? – odparł z lekkim szyderczym uśmiechem na twarzy
- Klepsydra? Łżesz psie! – krzyknął na cały głos Władysław – Oni zostali rozbici w latach 90. Wszyscy jej członkowie zostali namierzeni i wsadzeni do więzień lub pozbawieni życia! To niemożliwe! – wrzeszczał dalej
- Skończ już to przedstawienie dziadku – mężczyźnie zmienił się wyraz twarzy, tym razem widać już było, że należy on do tego typu ludzi, którzy zawsze osiągają to, czego chcą i nieważne jak – a teraz słuchaj uważnie, bo każde powtórzenie będzie cię kosztować dawkę bólu. Mów szybko gdzie znajdują się plany Twierdzy narodów? – spytał doniośle
- Twie… twierdza narodów? Skąd o niej wiesz? – oczy wyszły mu z orbit, a na twarzy pojawił się strach, ogromny strach, który był zapewne ciężki do opisania
- Już ci mówiłem – jesteśmy z Klepsydry, a za to że musiałem ci to powtórzyć zgodnie z obietnicą twoja dawka – ruchem palca przywołał jednego z ludzi stojącymi za jego plecami, który wymierzył staruszkowi potężnego lewego sierpowego. Starzec razem z krzesłem przewrócił się – Podnieść go szybko – krzyknął mężczyzna, po czym ten sam facet, który przed momentem powalił porwanego w jednej chwili podniósł go razem z siedziskiem.
- Nic…nic wam nie powiem – spojrzał prosto w oczy swemu oprawcy, a z jego nosa i łuku brwiowego zaczęła lecieć krew – nie ma takiej siły, która mogłaby to ze mnie wyciągnąć – tymi słowami Władysław tylko rozeźlił faceta, który jeszcze raz nakazał swemu gorylowi poznęcać się na staruszkiem, jednak tym razem spadł na niego grad uderzeń, a kiedy leżał osiłek doprawił mu paroma kopnięciami, po czym powtórnie podniósł go i posadził na krześle przed swoim szefem
- I jak? Dalej chcesz się bawić w kotka i myszkę czy zamierzasz mi teraz wszystko grzecznie opowiedzieć – pytał dalej, zaciskając już tym razem dłoń w pięść – twój wybór
- Khe, khe – starzec krztusił się już krwią – nic…nic…nic wam nie powiem cholerne dupki! – wykrzyknął ostatkiem sił. Spojrzał na swego oprawcę zakrwawionymi oczami i powiedział: - idź do diabła!
- Ty pierwszy się tam znajdziesz! – ryknął zdenerwowany napastnik i wyciągnął z kabury pistolet, przystawił mu do głowy i już chciał pociągnąć za spust, gdy nagle odezwał się jeden z goryli:
- Szefie! Szefie! Jak go teraz wykończysz to skąd u licha ciężkiego uzyskamy informacje?
- Niech cię szlag, masz rację – odsunął spluwę od głowy zakładnika – przeszukać dom natychmiast! Każdy zakątek, piwnicę, strych, nawet szufladę na skarpetki! Już! – wrzasnął
- Tak jest – jednym głosem odpowiedziała reszta ludzi i rozproszyli się po domu. Zaczęli masowo przerzucać rzeczy, opróżniać szafki i przeglądać papiery.
- Szefie! Tu nic nie ma oprócz jakiś dokumentów związanych z Koroną Kielce! Nie mam pojęcia co to jest, ale chyba nic ważnego dla nas! – zaczął jeden
- Nic nie znajdziecie, jesteście tacy tępi na jakich wyglądacie – wtrącił Władysław
- Milcz bo za siebie nie ręczę – uciszył go facet z pistoletem – szukać mi dalej!
- Życzę powodzenia, przyda wam się skurczybyki! – dalej prowokował. W tym momencie napastnik nie wytrzymał. Chwycił dziadka za fraki, podniósł do góry, przystawił lufe do skroni i krzyknął:
- Uważaj, bo jeszcze trochę i nieważne czy coś od ciebie wyciągnę czy nie, ale przysięgam, że odstrzelę ci ten łeb! – i rzucił staruszka prosto na stół. Czarny drewniany stolik zawalił się pod impetem uderzenia. Blat huknął o ziemię, natomiast nogi wystrzeliły w cztery różne strony. Jedna z nich uderzyła o frontową ścianę i złamała się na pół. Mężczyzna z pistoletem z ciekawością patrzył jak z rozłamanej nogi wysunął się zawinięty zwitek papieru. Z zaintrygowaniem podszedł, odrzucił resztę drewna, podniósł rulon i rozwinął. Nagle na jego ustach pojawił się szyderczy uśmiech triumfatora:
- Pięknie! Bosko! – wykrzykiwał – Teraz mogę spełnić swą obietnicę, którą złożyłem wobec ciebie dziadku – wycelował w starca
- Nie! Co ty robisz? Zastan… - nie dokończył. Kula, która przeszyła jego czoło nie pozwoliła mu na to, a dom przez jeden krótki moment wypełnił huk wystrzału, po którym nastała głucha cisza, którą od czasu do czasu zakłócały dźwięki deszczu dudniącego w okna. Jako, że okna były zasłonięte nawet księżyc i gwiazdy nie były świadkami wydarzeń, które przed momentem miały miejsce w tym domu…
***
W samolocie było cicho. Tylko co niektórzy pasażerowie gawędzili wesoło ze sobą. Mike siedział pod oknem z słuchawkami na uszach, przeglądając papiery. Na kolanach miał dwie teczki. Jedną czarną, a drugą żółtą. W tym momencie dokładnie studiował dokumenty z czarnej. Widniały w nich informacje dotyczące Czerwonej Klepsydry. Jako agent z kilkuletnim stażem wiedział on o tej największej, najniebezpieczniejszej, a zarazem najmniej znanej grupie terrorystycznej. Zwykły człowiek nie miał pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje, ponieważ nie działali oni jak typowi terroryści. Zamiast powodować wybuchy, eksplozje i przeróżne zamachy działali oni w taki sposób, by poniekąd inne grupy zrobiły to za nich. I takim sposobem to Klepsydra dostarczyła Najwyższej prawdzie sarin – wyjątkowo trujący gaz – który to posłużył zamachowcom do ataku w tokijskim metrze. To Klepsydra dostarczała broń Al.-Kaidzie, dzięki której mogła ona wykonać tyle swych operacji. Jednak nie zajmowali się oni tylko współpracą z grupami terrorystycznymi. Były poszlaki, które wiązały tę organizację z zamachem na prezydenta John F. Kennedy’ego, z zamachem na Jana Pawła II , dostarczaniem broni do Afryki, gdzie panują wojny domowe, a zwłaszcza do Rwandy, bliską współpracą z Koreą Płn w ich programie nuklearnym oraz znaleziono nawet ślady wiążące zrzucenie bomby atomowej na Japonię z tą grupą. Dziś każdy wieży, że zrzucenie bomby na Hiroszimę i Nagasaki było decyzją podjętą w odwecie za atak na Pearl Harbor, a z zamachem na polskiego papieża powiązane było ZSRR. Dzięki takim przekonaniom Klepsydra wciąż pozostaje w cieniu innych. Na szczęście agencja, do której należy Mike w porę zarejestrowała działalność terrorystyczną tej grupy i w końcówce lat 90. rozbiła jej główne ośrodki w Sydney, Sao Paulo, St. Petersburgu, Sztokholmie, Kapsztadzie, Tunisie, Nagano i jeszcze paru innych miastach na całym świecie. Zagadką pozostaje to jak tak wielka operacja nie wyszła na światło dzienne. Całą broń, zwłaszcza atomową i jądrową, którą udało się odebrać terrorystom agencja ukryła przed światem gdzieś na Ziemi w miejscu zwanym Twierdzą Narodów. Po tak wielkiej operacji, która zakończyła się sukcesem na każdej linii, członkowie i współpracownicy organizacji zostali albo wtrąceni do więzień, o których zwykły człowiek nie ma pojęcia, albo zabici przy operacji. Jednak z biegiem czasu zaczęły napływać plotki i pogłoski o powrocie i odbudowie organizacji, lecz agencja nie potrafiła ich potwierdzić, więc uznała je za fałszywy alarm. Teraz sytuacja stawała się coraz gorsza, kiedy byli agenci, którzy brali udział w operacji, znikali w niewyjaśnionych okolicznościach i znajdowano coraz więcej ciał. Istniała możliwość, że Klepsydra chce dowiedzieć się, gdzie umieszczono Twierdzę Narodów.
W oczach Mike’a widać było już lekką frustrację i zmęczenie powodowane tematem z czarnej teczki. Tym razem wyjął dokumenty z żółtej. Znalazł tam coś w stylu instrukcji, która mówiła mu, że od dziś jest trenerem Korony Kielce, klubu z 2. polskiej ligi. Jest to przykrywka, dzięki której będzie mógł w Polsce pracować nad rozbiciem oddziału Klepsydry.
Ma on jednak skupić się również na pracy w klubie, ponieważ terroryści często zwracają uwagę na obcokrajowców wkraczających na ich teren. Jeżeli Koronie nie będzie szło w lidze może się okazać, że rozpracują przykrywkę, dowiedzą się kim naprawdę jest nowy menedżer klubu i może on mieć spore kłopoty. Następnie w jego rękach pojawiły się kartki z opisem i historią klubu. Od razu odłożył je do teczki. Zabrał się za oglądanie profilów zawodników. Od razu w oczy rzucili mu się gracze:
Ten ostatni zapowiadał się ciekawie. Ogólnie skład był mocny. Mike znał się trochę na piłce, ojciec uczył go w nią grać, gdy był mały. Do tego słynął z dużej inteligencji i miłości do szachów, więc wierzył, że może coś osiągnąć, a jednocześnie cieszył się na podjęcie nowego wyzwania. Jeszcze rzucił okiem na terminarz:
Kiedy nagle samolot zaczął podchodzić do lądowania…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ