Bitwa Gigantów! Nie ukrywam, że do tej pory nazwa tego pucharu mnie bawi. Zarząd, a dokładnie Rokotakala powiedział mi, że mam walczyć o każdy punkt, aczkolwiek czuję, że trzeba wziąć ten zespół w obroty, gdyż może być źle.
Przygotowania
Jako, że do starcia pucharowego zostały nam niemalże dwa tygodnie postanowiłem w tym czasie rozegrać sparing z Vatukoulą - zespołem, który znajduje się poza fidżyjską ekstraklasą. Chłopaki dobrze wykorzystali ten mecz, jako poprawienie morali przed najważniejszymi spotkaniami. Wygrana 3 - 0 po bramkach Tomy z karnego w 60 minucie, Takali w 65, oraz występującego gościnnie Tuilau w 81 minucie.
BITWA GIGANTÓW - Nadroga
Chyba pierwszy raz w życiu czułem tak ogromny stres związany z pracą menedżera. Teoretycznie grałem już z Nadrogą i została rozbita 4 - 1 przez moich podopiecznych, ale to puchary. One rządzą się swoimi prawami. Tutaj malutki może stać się gigantem.
Postanowiłem lekko zmodyfikować polecenia dla drużyny. Od tej pory mieli utrzymywać niższe tempo rozgrywania akcji. W połączeniu z bezpośrednimi podaniami na pierwszy rzut oka się to nie kleiło, ale co z tego wyszło...
Spotkanie od początku jednak rozczarowywało. Pierwszą groźną akcję przeprowadziła Nadroga w 25 minucie spotkania, gdy Coster reprezentant Fidżi U-20 uderzył mając na plecach dwóch obrońców, ale Moshin popisał się świetną interwencją. Potem gra się uspokoiła i zespoły walczyły w środku pola o dominację. W 34 minucie mamy pierwszą bramkę. Monit Chand do Varesy Toma, a ten świetne prostopadłe podanie za plecy obrońców do Raju, który perfekcyjnie po długim słupku tuż przy ziemi pokonuje bramkarza rywali. Poczuliśmy krew. Z wolnego niecelnie uderzył Toma. Chwilę potem Nayzal Dutt miał świetną okazję do pokonania bramkarza, ale Peter Peters fantastycznie interweniował po strzale głową naszego skrzydłowego. Następnie Nadroga z rzutu wolnego próbowała pokonać Moshina, ale nasz bramkarz 16 - letni był dziś w dobrej dyspozycji.
Drugą połowę rozpoczęli lepiej moi podopieczni. Navua dziś była na fali. Czułem, że ten mecz będzie mój. Co prawda strzelaliśmy niecelnie, ale to była tylko kwestia czasu. Bardzo dobrze pracował w ataku nasz tercet TTR. W 61 minucie mieliśmy już 2 - 0. Strzelcem gola Roland Lawrence. Jego debiutancki gol w barwach Navui. Akcja sunęła prawą stroną. Rajneel Chand zagrał do Dutta, który posłał piłkę wzłuż linii pola karnego do Tomy, a ten świetnie wypatrzył młodego skrzydłowego w drugim końcu pola karnego. Bramkarz bez szans. Nadroga tym razem rzuciła się do odrabiania strat, a my dzielnie zwalnialiśmy tempo gry i gdy nadażała się okazja po wymianie kilku piłek na własnej połowie rzucaliśmy długą piłkę do napastników. W 71 minucie udało się im zdobyć kontaktowego gola. Z narożnika potężnie huknął Tukai, ale Moshin świetnie wybił ją do boku. Błąd w kryciu naszych obrońców sprawił, że Matanitu dobił ją do naszej bramki. Rywale jednak długo się z tej bramki niecieszyli, gdyż znów dało o sobie znać nasze ofensywne trio. Toma do Raju. Jego jeszcze obronił Peters, ale dobitkę wykorzystał Takala. W końcu! Snajper się przełamał w tak ważnym dla nas meczu. Mecz był już nasz! Drobnego urazu nabawił się M. Dutt, który pograł 10 minut. W końcówce po raz kolejny Takala dobił przeciwnika i mogliśmy się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w grupie!
Nadroga - Navua 1:4 (0:1)
Bramki: Matanitu (73) - Raju (34), Lawrence (61), Takala (77, 89)
Skład: Moshin - Sami, Rokotakala, Maikali (74. Nailevu), R. Chand - Lawrecne, M. Chand, N. Dutt (77. M. Dutt) (87. Nawatu) - V. Toma - J. Takala, R. Raju
MoM: Takala (8.8)
Widzów: 60
Świetne spotkanie zespołu. Pierwszy raz w życiu widziałem tak dobrze spisujących się moich zawodników. Cieszy mnie dyspozycja całego ofensywnego trio, a zwłaszcza powrót do formy Takali. Oby tak dalej.
BITWA GIGANTÓW - Rewa
W bardzo dobrych nastrojach podchodziliśmy do spotkania z najcięższym przeciwnikiem naszej grupy. Spodziewałem się w tym meczu walki na noże, ale to co się działo z moją ekipą przerosło moje oczekiwania!
W szatni przekazałem graczom, że gramy swoje. Od pierwszej minuty zaczęliśmy kąsać rywala. Strzał Takali wyłapał bramkarz. My również mogliśmy zostać szybko skarceni, lecz Moshin wyciągnął setę strzelaną przez gwiazdę Rewy Waqę. Chwilę po tym Monit Chand wymienił podania z Tomą, a ten strzałem z niemalże 30 metrów zasadził taką brazylianę Masilagiemu, że aż Kaka wyskoczył z klapków jak to zobaczył. Czapki z głów przed tym graczem. Chwilę potem próbował ponownie, lecz tym razem obok bramki. Chwilę później Lawrence, tym razem ten z Rewy niewiele się pomylił i trafił z boczną siatkę. Ten mecz miał jednak tylko jednego bohatera. Jesoni Takala w 41 minucie strzela po podaniu gościnnie występującego Mamatukiego, który zastępował kontuzjowanego kolegę Dutta. Minęła dosłownie chwilka, a Toma znów precyzyjnym prostopadłym podaniem obsługuje Takalę i mamy już tuż przed przerwą 3 - 0!
Kazałem swoim podopiecznym rozgnieść rywala. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy Toma z wolnego próbował, lecz niewiele się pomylił. Chwilę potem tym razem nasz Lawrence posyła krzyżowe podanie do Dutta, który uderza w słupek, a tam kto?! Takala 4 - 0! Nie minęła chwila, a mamy rzut rożny. W polu karnym czaił się Takala, ale ubiegł go obrońca, który wybijając piłkę trafił swojego gracza w d... w pośladki i mamy 5 - 0. Nokaut! Kaka biegał jak głupi po linii boiska! Do końca meczu już nic ciekawego się nie działo. Radość moich graczy była nie do opisania. Świętowaliśmy awans z grupy, ale wiedziałem, że to nie koniec zmagań.
Navua - Rewa 5:0 (3:0)
Bramki: Toma (23), Takala (41, 45+1, 52), Roko (61)
Skład: Moshin - Sami, Rokotakala, Maikali (84. Nailevu), R. Chand - Lawrecne, M. Chand, Mamatuki (45. M. Dutt) - V. Toma (76. L. Nawatu) - J. Takala, R. Raju
MoM: Takala (9.6)
Widzów: 65
Cóż tu mogę powiedzieć. Takala złapał życiową formę. 2 mecze 5 goli. Wyrasta nam król strzelców pucharu. Toma skończył mecz przedwcześnie z powodu lekkiego urazu. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
BITWA GIGANTÓW - Labasa
Tego rywala obawiałem się w grupie najbardziej. Porażka 2 - 5 w naszym poprzednim spotkaniu bardzo mnie podłamała. Tym razem miało być inaczej. Chciałem, aby chłopaki odegrali im się za ostatni blamaż.
Ruszyliśmy z impetem, ale nasze ataki łatwo powstrzymywała defensywa rywala. Świetną okazję miał w 20 minucie Raju, ale Dickson piękną paradą wybił piłkę, a nasz napastnik nie zdołał jej dobić. W 25 minucie Dunadamu wykorzystał błąd naszej obrony i musieliśmy zacząć gonić. Jednak byłem spokojny o moich chłopaków. Dałbym sobie rękę uciąć, że gol też padł ze spalonego, ale kłótnie i tak nic nie zmienią. Bardziej byłem potrzebny przy linii bocznej niż w jakiejś klitce z boku. Gra nam przestała się kleić. Rywalom też, choć mieli jeszcze jedną okazję z wolnego do zdobycia gola, ale Moshin dobrze się zachował. Do końca połowy bryndza.
W przerwie postanowiłem zmotywować chłopaków. Chciałem żeby zapałali chęcią rewanżu na Labasie, ale przyniosło to tylko bramkę rywalom z rzutu rożnego. Naqeleca wykorzystał błąd defensywy. 0 -2 gorzej być nie mogło. Po tym golu zezwałem ich od najgorszych skurwysynów i wiecie co? Podziałało! Widzieli mnie chyba pierwszy raz tak nabuzowanego i zaczęli coś grać. Przejęliśmy inicjatywę. Chłopaki zaczęli grać szybciej piłką, ale Dickoson zaczął wyciągać piłki niemożliwe. Toma, Takala, Raju. Miał dzień konia. Do czasu... 77 minuta była przełomowa. Lawrence świetnie podcinką zagrał do Takali, a ten z woleja w końcu napoczął Dicksona. I dalej walimy głową w mur. Akcja za akcją. Labasa zamknęła się na cztery spusty. Wiedziałem, że muszą pęknąć. 92 minuta gry. Rajneel Chand zagrywa 40 metrowe podanie, główkę wygrywa Takala, który zgrywa do wchodzącego Lawrence`a, a ten po linii wrzuca kąśliwie na nogę Raju. 2 - 2! Koniec meczu!
Navua - Rewa 5:0 (3:0)
Bramki: Dunadamu (25), Naqeleca (48) - Takala (77), Raju (90+2)
Skład: Moshin - Sami, Rokotakala, Maikali, R. Chand - Lawrecne, M. Chand, Mamatuki (77. M. Dutt) - V. Toma - J. Takala, R. Raju
MoM: Lawrence (7.6)
Widzów: 71
Dobre zawody. Mieliśmy dużą przewagę w okazjach w tym meczu, ale najważniejsze, że udało się wygrać grupę i doprowadzić do remisu. Lawrence dziś 2 asysty. Powoli się przyzwyczaja do nowej pozycji. Dzięki temu remisowi wyszliśmy z pierwszego miejsca w grupie mając przewagę w różnicy bramek nad drugą Labasą!
BITWA GIGANGÓW - PÓŁFINAŁ - Nadi
Losowanie było dla nas pomyślne. Trafiliśmy na słabszego rywala z dwójki, która awansowała z drugiej grupy. Labasa trafiła na mistrza zespół Ba. Nadi to przede wszystkim solidny bramkarz, którym się mocno interesowałem swego czasu, jednakże Beniaminio Mateinaqara nie chciał przyjść do Navui. W tym meczu nie mógł zagrać Rajnesh Raju, który nabył infekcję wirusową, która wykluczy go na kilka dni. Być może i na finał, jeśli się dostaniemy.
Pierwsza połowa nie zwiastowała ciekawego widowiska. Oba zespoły raczej badały swoje możliwości, a większość akcji kończyła się strzałami z dystansu. Toma próbował z wolnego z 20 metrów i na tym ta połowa się zakończyła, jeżeli chodzi o ciekawe akcje.
W drugiej powłowie moi podopieczni wyszli z przekonaniem, że są w stanie strzelić gola. Początkowo jakby trochę się bali, ale sygnał do ataku dal nie kto inny jak, Veresa Toma. Nasz gwiazdor miał dzień wcześniej urodziny, więc nie liczyłem, że tego dnia będzie miał siłę, by pociągnąć grę zespołu, ale rzut wolny to u niego znak firmowy. Piękny i mocny strzał z 25 metrów dał nam prowadzenie. Bramkarz bez szans. Druga okazja po kilku chwilach również z rzutu wolnego się nadarzyła, ale tym razem Mateinaquara dwukrotnie świetnie interweniował. Najpierw potężny strzał Tomy, a po chwili dobijającego Takalę. Drugi gol padł po strzale Nawatu, który wszedł za kontuzjowanego Monita Chanda. Mocny strzał z 14 metrów. Bramkarza gości był kompletnie zasłonięty. 10 minut później było już po zawodach! Takala do Mamatukiego i mamy 3 - 0. Finał musi być nasz! Szybko jednak zostałem sprowadzony na ziemię, gdyż minutę po naszym ostatnim golu Veenair strzela kondona. Nie ma co ukrywać. Błąd Moshina, który nie obronił lekkiego strzału. Ale chłopcy nie pozwolili mi na nerwową końcówkę! Maikali pakuję z woleja po dokładnym rzucie rożnym. Nadi jeszcze strzeliło gola minutę po tym, ale na nic więcej nie było ich stać. FINAŁ jest nasz!
Nadi - Navua 2:4 (0:0)
Bramki: Veenair (81), Tukai (87) - Toma (58), Nawatu (70), Mamatuki (80), Maikali (86)
Skład: Moshin - Sami, Rokotakala, Maikali, R. Chand - Lawrecne, M. Chand (45. Nawatu), N. Dutt (71. M. Dutt) - V. Toma - J. Takala, Mamatuki
MoM: Toma (8.3)
Widzów: 57
Byliśmy zabójczo skuteczni. Toma kolejny raz potwierdza swoją klasę. Tym razem bramka i asysta.
Ciekawostka
Zanim moi drodzy przejdę do opisu finałowego spotkania. Chciałem poinformować, iż trójka moich graczy została powołana do reprezentacji Fidżi U - 20. Anand Sami, Ronald Lawrence, oraz Sheik Moshin otrzymali powołania na dwa mecze z Papuą Nową Gwinęą, oraz Tuvalu. Gratulacje i oby tak dalej!
BITWA GIGANGÓW - FINAŁ - Labasa
Ha! Jakież to zaskoczenie było, gdy dowiedziałem się, że Labasa pokonała w karnych mistrza. Niemniej jednak byłem też pełen obaw, gdyż grałem z tym zespołem dotychczas najcięższe mecze w karierze. Raju nie zdążył wyleczyć infekcji wirusowej, a mi udało się dowiedzieć, że zbyt mocno opijał urodziny Tomy i się chłopak zatruł. Szkoda, bo bardzo by się przydał. Dodatkowo w półfinale kontuzja też nie ominęła Monita Chanda, którego też niestety zabraknie. Był bardzo ważnym ogniwem zespołu.
Przed spotkaniem dowiedziałem się, że Navua nigdy nie dotarła nawet do półfinału tychże rozgrywek, a co dopiero mówić mamy o finale w swojej 71 - letniej historii! To pierwszy tak ważny mecz dla większości graczy. Media zrobiły straszną nagonkę na moją ekipę, a ja starałem się uspakajać na wszelkie możliwe sposoby dociekliwych dziennikarzy. Dla mnie też to był najważniejszy mecz w dotychczasowej przygodzie z piłką na Fidżi.
Spodziewałem się, że ten mecz wygra ten, kto będzie miał mocniejsze nerwy. Cała pierwsza połowa to aż trzy strzały. Widać było paraliż po obu stronach. Choć to Labasa miała groźną akcję, ale minimalnie jej napastnik się pomylił. Do końca 0 - 0. W przerwie straciłem jeszcze Rajneel`a Chand`a. Kolejne ważne ogniwo.
Zdenerwowanie było widać przede wszystkim w poczynaniach Takali. 40 metrowy strzał omal nie zaskoczył bramkarza rywala. Następnie jego strzał głową zatrzymał ponownie Dickson, ale potem zaczął strzalać na oślep, byle tylko pozbyć się piłki. Sam się stresowałem, ale wyobrażam sobie co czuł Takala. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.
- Takala! - zawołałem do napastnika kiwając mu ręką, by przyszedł, gdy Dickson szedł po piłkę.
- T...T...tak trenerze?
- Co robisz? Dlaczego strzelasz na ślepo?
- N...N...nie wiem.
- Wierzę w Ciebie! Pierdolnij im bramkę, bo Cię zdejmę! Na spokojnie. Przecież potrafisz i dobrze o tym wiesz.
Pierwszy raz zdecydowałem się na indywidualną rozmowę z graczem w trakcie meczu i poskutkowało. Poczułem, że gracze w końcu mnie słuchają! Takala momentalnie się uspokoił. Zaczął być dokładniejszy. 66 minuta Nazayl Dutt wrzuca z prawej strony wprost na głowę Takali. Ten uderza, ale za lekko. A gdzie tam! Dickson wpuścił kondona. Piłka mu wyślizgnęła się z rąk i wpadła do bramki! Gol zaliczony Takali! To takie gole z cyklu kondon. Prowadzimy zasłużenie! Stres. Kazałem grać swoje i pełną koncentracja! Chwilę potem Moshin świetnie interweniuje w akcji sam na sam gorszy Dunadamu. Rzut rożny. Na korner wybija Lawrence. Rzut rożny przed pole karne wybija Mamatuki. Podanie na skrzydło do Naira, ten centruje do Dunadamu. Główka! Nad bramką minimalnie. Kurwa zaraz padnę na zawał! Krzyczę do zawodników. - Na spokoju panowie! Nic się nie dzieje. Udało się zapanować nad sytuacją. Kontra! Takala, przegrywa pojedynek, ale do piłki dochodzi Sami, ten podaje do Manasy Dutt, Takala, oddaje do Tomy strzał! Obok bramki...Ostatnie podrygi Labasa ma kontrę. Kurwa trzech na dwóch. Sami wybija na rzut rożny rozpaczliwym wślizgiem! Kocham tego dzieciaka! Ostatnie sekundy Labasa bez sił i pomysłu! Mamy puchar! BITWA GIGANTÓW JEST NASZA! Setki kibiców wbiega na boisko. Krzyczą, tańczą, skaczą i śpiewają! Jak to zrobiłem!? Sam tego nie wiem. To już tylko silna motywacja dla zawodników była tutaj kluczowym bodźcem.
Navua - Labasa 1:0 (0:0)
Bramki: Takala (66)
Skład: Moshin - Sami, Rokotakala, Maikali, R. Chand (45. Watkins) - Nawatu (70. M. Dutt) Lawrecne, N. Dutt - V. Toma - J. Takala, Mamatuki
MoM: Toma (8.3)
Widzów: 892
Nie ma jednego bohatera. Są nim wszyscy zawodnicy, którzy występowali w tym turnieju. Jestem z nich dumny. Serio od dawien dawna nie miałem łezki w oku.
Byłem dumny z siebie i z chłopaków. Kibice byli w ekstazie, o czym może świadczyć najlepiej to:
Garść statystyk
Takala i Toma zniszczyli rywali. Końcówka sezonu zapowiada się emocjonująco. Mamy szanse na podium. Czy się uda?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ