Jelen SuperLiga
Ten manifest użytkownika Aros93 przeczytało już 3520 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Czwartek 30.07.2009r. Nadspodziewanie dobra gra z niemieckim beniaminkiem.
Na własnym stadionie: tj. stadion Czika Dacza w Kragujevacu przyszło mi się spotkać z drużyną beniaminka niemieckiej Bundesligi. Mimo, iż moja drużyna kończyła przygotowania przed meczami ligowymi, a drużyna niemiecka je dopiero rozpoczynało to i tak to Niemcy byli zdecydowanymi faworytami.
Obie ekipy rozpoczęły w następujących zestawieniach:
W mojej drużynie do bramki wrócił Zivkovic, a miejsce Spalevicia w ataku tym razem zajął Peric. W drużynie gości największą gwiazdą był oczywiście Andras Ivanschitz, który jednocześnie pełnił rolę kapitana. Na niego postanowiłem najbardziej uczulić zawodników przed początkiem spotkania.
Spotkanie od ataku rozpoczęli faworyci, jednak w 3minucie okazji nie wykorztstał Christian Wolff, który nie wytrzymał w sytuacji sam na sam i uderzył futbolówkę wprost w mojego golkipera. 20 sekund później z świetną kontrą ruszył mój zespół co zakończyło się "setką" Pericie. Ten jednak nie skorzystał ze swej szansy i kopnął piłkę obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Rotha. Półtorej minuty później kibice na stadionie w Kragujevacu byli już świadkami bramki. Po stracie piłki przez gości moja drużyna ruszyła z kontrą. Świetnym dryblerem okazał się Jaksic, który po minięciu 2 rywali w środkowej strefie boiska oddał piłkę Krasiciowi i ruszył przed siebie. Tymczasem w posiadaniu piłki był już Fikru, jednak momentalnie utracił panowanie nad futbolówkę. Ten fakt próbował wykorzystać Schafer, jednak wybił piłkę na tyle fatalnie, że ta odbijając się od Assou-Ekotto znalazła się pod nogami Jakcisia. Ten minął golkipera gości i wpakował piłkę do pustej bramki. W 10 minucie padła kolejna bramka wynikająca z nieudolności niemieckich zawodników. Po nieudanym dośrodkowaniu Brezancicia piłkę przejął Baumann mając szansę na wyprowadzenie kontry. Niespodziewanie jednak zamiast kopnąć futbolówkę do przodu wycofał ją do stojącego w własnym polu karnym Wolffa. Zrobił to jednak na tyle nieudanie, że łaciata trafiła do stojącego za linią obrony Pericia. Podanie było od przeciwników toteż nie było mowy o offsidzie. Peric odegrał ją natychmiast do wbiegającego w pole bramkowe Jaksicia i było już 2-0. 9 minut później powinna paść kontaktowa bramka, jednak znów nieudolnością wykazali się goście. Po kapitalnym podaniu od Ivanschitza w znakomitej sytuacji znalazł się Baumann, jednak nie uderzył, a puścił piłkę wzdłuż piątego metra od bramki Zivkovicia. W kapitalnej sytuacji znalazł się Huber, jednak uderzył wprost w przesuwającego się Zivkovicia. Do odbitej piłki pierwszy dopadł Tutoric i wybił ją poza linię boczną. W 27 minucie w końcu drużynie przyjezdnych udało się zdobyć bramkę kontaktową. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Ivanschitz. Piłka po licznych perturbacjach trafiła do Wolffa, który dośrodkował bez przyjęcia do wbiegającego Hubera, który z metra głowa umieścił piłkę w bramce. 4 minuty później było już 3-1. Lewą flanką ruszył Huber i spróbował dośrodkowania w pole karne. Piłka trafiła jednak pod nogi Otasevicia, który uruchomił natychmiast Pericia. Chwilę później piłka trafiła do Fikru. Etiopczyk próbował odegrać ją do Jaksicia, jednak po odbiciu od rywala futbolówka trafiła pod nogi Assou-Ekotto, który posłał kapitalne podanie za linię obrony. Tam zdążył już dobiec czarnoskóry napastnik, który bez problemów wpakował piłkę do siatki Niemców po raz trzeci. W 44 minucie Kameruńczyk Assou-Ekotto był również bliski wpisania się na listę strzelców, jednak jego atomowe uderzenie zza pola karnego trafiło w poprzeczkę. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę, a ja żeby dopełnić tradycji na drugą połowę wypuściłem zupełnie inny skład. Na boisku pozostali jedynie dwaj stoperzy: Otasevic i Tutoric, dla których nie było zmienników. Po 17 sekundach drugiej połowy stan meczu się zmienił. Po szybkim rozegraniu w środku pola piłka trafiła pod nogi wysuniętego Misdogrande. Czadyjczyk oddał futbolówkę do Nenadicia, który wysunął ją na 16 metr do wbiegającego Savicevicia. Ten uderzył co prawda niemal w środek bramki, ale na bramkarza gości to wystarczyło. 2 minuty później było już 5-1!. Piłkę 25 metrów przed bramką otrzymał Sulejmanovic i oddał ją do Misdogrande. Czarnoskóry napastnik widząc, że ma przed sobą defensora gości posłał piłkę obok jego nogi. Tam dobiegał właśnie Stoskovic i w sytuacji sam na sam uderzył piłkę nie do obrony dla golkipera gości. Od tego gola próbujący ocalić resztki honoru Niemcy rzucili się do ataku większą liczbą graczy, a moi zawodnicy wyprowadzali jedynie nieliczne kontrataki. Niespodziewanie jedna z takich kontr przyniosła kolejną bramkę. Znowu Sulejmanovic świetnym podaniem obsłużył Misdogrande, ten po przyjęciu piłki znowu pokazał się kapitalnym przeglądem pola i znakomicie wysunął piłkę do wbiegającego za linię obrony Nenadicia, który uderzył bez przyjęcia obok golkipera rywali podwyższając wynik. Kolejne ataki Niemców ograniczały się jedynie do zdobywania kolejnych kornerów. Tymczasem po kolejnej kontrze piłka trafiła do Nenadicia, ten minął zwodem obrońcę, ale widząc, że przed nim jest kolejnych 4 defensorów, a zawodników do rozegrania piłki brakowało zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłka minęła golkipera rywali, ale uderzyła jedynie w słupek. Większość kibiców gości widząc nieporadność swoich ulubieńców zaczęła opuszczać stadion. Bliski kolejnej bramki w 70 minucie był Nenadic, jednak po podaniu Sulejmanovicia, który grał dziś kapitalny mecz, nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. W 81 minucie szansę na gola honorowego miał Gohlert, jednak po zmarnował świetne podanie od Amriego i uderzył piłkę w trybuny. Po kolejnych minutach już bezbarwnej gry sędzia zakończył spotkanie.
Zmiany i oceny:
Mecz w statystykach:
Piątek 31.07.2009r. Perypetii z murzynkiem część dalsza.
7:30 Tydyt.....Tydyt.....Tydyt...
Dzwonek budzika, ten dźwięk brzmi jak wyrok, który powtarza się bez ustanku nie dając Ci żyć i skazując Cię na mękę. Najpierw uchylam pościel i patrzę na okno: Jeśli słońce jebie mi w oczy to znak, że już pora wstać. Odchylam głowę i macam rękoma twarz, mając nadzieje, że już jej nie mam, ale nie, ona codziennie tam jest, codziennie to samo. Przez chwilę patrzę w sufit, góra 3 minuty, lekarze mówią, że z rana trzeba dać sobie chwilę na pobudkę organizmu. Wiem, że mógłbym wstać od razu i nic by się nie stało, jednak patrzę w ten sufit jak debil i czekam. W końcu wstaję.
Na śniadanie robię sobie jedną kanapkę. Jem ją powoli, dokładnie przeżuwając. Nie chce się zadławić, bo boje się głupiej śmierci.
Myje zęby codziennie, tak jak mnie uczyli rodzice, mimo, że codziennie myje je tą samą szczoteczką, nigdy nie mogę zapamiętać jej zasranego koloru. W końcu ją znajduję. Potem nakładam pastę na szczoteczkę i zaczynam myć zęby lewą ręka, w prawej trzymam pastę i czytam jej skład: eukaliptus, rumianek, mięta, anyż, szałwia, mirra, mogliby by tam nasrać i napisać gówno po łacinie, a i tak połowa społeczeństwa myła by tym codziennie ryj. Po umytych zębach czas na twarz. Wyciągam jeden wacik i polewam go dziwną substancją. Potem wcieram go bardzo dokładnie w twarz wyobrażając sobie, że zabijam wszystkie bakterie. Umierają spalane siłą tonika. Potem biorę do ręki krem, wyciskam go trochę na rękę i równomiernie wcieram w twarz. Czuję się jak jakiś gej przed ramką. Potem patrzę chwilkę w lustro i myślę na sensem życia, czasem jednak odzywa się żołądek....czas się wysrać. Przed wejściem do kibla szukam gazety, przebieram w nich jak debil, wiedząc, że i tak nie będę tego czytał, ale mimo tego szukam tej jednej, jest, biorę ją. Wchodzę...smród, w kiblu nachodzą człowieka różne rzeczy, staram się wymyślić cokolwiek, ale i tak nic to nie daje. Mam wrażenie, że z każdym załatwianiem się wydalam z siebie kawałek mózgu. Kiedyś w końcu zasram się na śmierć.
Nie wiem, w co się ubrać. Dziś piątek, zasrany dzień: Ni to weekend, ni to jeszcze dzień roboczy. W co się ubrać: Jak metal, czy jak ziomal? Metal? Ziomal? Metal? Ziomal? - rozmyślam przeglądając się przed lustrem. Idę w stroju ziomala, jest mniej wyzywający, a poza tym szybciej wmieszam się w wyluzowany piątkowy nastrój.
Wchodzę do windy. Pierwsze co robię to wącham kabinę: Jeśli zapach jest miły to jadę do końca, ale najczęściej to smród. Zamiast na parter jadę na 2 piętro i schodzę schodami do garażu. Jeszcze jakiś gej wejdzie po mnie na parterze i pomyśli, że to ja tak cuchnę. Nie wiem, czemu ludzie się nie myją.
Wchodzę do samochodu i odpalam. Jeden raz, drugi, trzeci, w końcu nie wytrzymuje:
- Pierdole jadę autobusem, a z powrotem jakiś mój murzynek mnie odwiezie - pomyślałem idąc na przystanek.
Patrzę na rozpiskę, był pół minuty temu: Kurwa, ja pierdole - wykrzyknąłem w myślach.
Czekam na tego zasranego gruchota. Wtem stanął koło mnie jakiś murzyn.
- Pedał, gej, albo jakiś psychol - pomyślałem zmierzając go wzrokiem. Po chwili rozpoznałem go, to był murzyński gej z klubu dla homoseksualistów. Gapi się na mnie, może chce mnie zgwałcić. Nie wytrzymam. Czego kurwa Ci ludzie chcą?
- Idź Pan stąd - powiedziałem do niego. Ten ani drgnął, a jedynie po raz kolejny zmierzył mnie wzrokiem. - No idź Pan stąd mówię - powiedziałem po raz wtóry. - No wypierdalaj! - wykrzyknąłem w końcu ze zdenerwowaniem, co widocznie podziałało, gdyż murzyn natychmiast się ewakuował.
Słyszę hurkot starego silnika. Jedzie, jedzie czerwono-żółta śmierć.
Budynek klubu na prawdę przypomina mi obóz. Czuje się jak jakiś Żyd, któremu hitlerowcy każą iść do komory. Wchodzę, bo jestem tak na prawdę nieświadomy tego, że mam wybór i nie muszę tam iść.
13:00.
Po odwiezieniu przez Fikru do domu, wchodzę i odpalam TV. Codziennie oglądam te same kanały: Cartoon Network, TVP, Polsat, czasem Discovery, żeby poczuć się mądrym. Patrzę się w kineskop i słucham:
- Nowe piwo Rozpierdalator. Rozpierdoli wam mózg!!!
- Proszek do prania Obciągacz, sprawi, że wasze rzeczy będą obciągnięte z brudu do reszty.
17:00 Dydong
Nagle słyszę dzwonek do drzwi:
- Kurwa, kto znowu? - myślę idąc do drzwi.
Po wejrzeniu przez małą dziurkę w drzwiach widzę kontury murzyńskiej twarzy:
- Może coś wygrałem? - myślę optymistycznie. - A może chce mnie zgwałcić? - natychmiast pojawia się myśl pesymistyczna.
Dobra otworzę:
- Czego? - mówię otwierając drzwi. Natychmiast przed moimi oczyma ukazał się dobrze znany mi murzyn wraz z swoim mongolskim przyjacielem, którego pierwszy raz na oczy widzę.
- Dzień dobry, czy mógłby mi pan poświęcić chwilę swojego czasu? - zapytał Mongolczyk, obok którego stał uśmiechnięty murzyn.
- Chwileczkę - powiedziałem i zamknąłem drzwi przed przybyszami. - No to ja już wiem kto to. Jebani w dupę świadkowie Jehowy. - pomyślałem. Po krótkich przemyśleniach otwieram drzwi.
- Ależ oczywiście - zacząłem - Jahwe jest pierwiastkiem życia, więc mój czas jest Waszym czasem - powiedziałem do zaskoczonego Mongolczyka.
- yyyyy.... Czy zastanawiał się Pan kiedyś nad tym, że na świecie panuje jakaś odgórna sprawiedliwość, żeeeeee Bóg mimo wszystko rządzi według swojego uznania?
- Ależ oczywiście - zacząłem znowu - Jahwe to istota najwyższa, jego mądrość jest nieoceniona.
- Tak rzeczywiście....yyyyyy..... - zaczął znów Azjata. Widział jednak, że nic nie wskóra to też o licznych przebąkiwaniach odszedł wraz z swym murzyńskim partnerem.
23:00
W nocy myślę nad tym co zrobiłem i czego nie zrobiłem przez cały dzień. Kurwa, dlaczego zawsze więcej jest niezrobionego? Obiecuje sobie, że jutro wszystko nadrobię. Na koniec tego nędznego dnia wyobrażam sobie, że umieram. Umieram w chwale jako bohater, umieram we śnie.
Poniedziałek 03.08.2009r. Spotkanie z pierwszoligowcami
Po spotkaniu z beniaminkiem Bundesligi przyszedł czas na spotkanie z dużo słabszą drużyną beniaminka pierwszej ligi serbskiej: FK Kolubara Lazarevac. Obie ekipy przystąpiły do spotkania w następujących zestawieniach:
Do meczu przystąpiłem z szesnastoletnim Bojiciem w bramce. Od pierwszych minut zagrał jeden z bohaterów ostatniego spotkania Misdogrande. Ogólnie jednym słowem mój skład nie zaskakiwał i wszyscy kibice w liczbie 310 osób (spadek o ok.1400 osób) czekało już na pierwszy gwizdek na stadionie Czika Dacza w Kragujevcu.
Na pierwszą okazję nie przyszło mi długo czekać, bo jedynie 95 sekund, jednak po dośrodkowaniu z lewej strony Fikru uderzył nad poprzeczką gości. Dość niespodziewanie w 4 minucie prowadzenie objęli goście. Znowu padł gol, po przeklętych ostatnio dla mnie autach. Po wykonaniu tego stałego fragmentu gry przez Askovicia piłka trafiła na 30 metr do Obradovicia, ten oddał ją do zbiegającego z prawej strony do środka Zivkovicia. Ten nieco podholował futbolówkę wzdłuż linii pola karnego i huknął w samo okienko bramki strzeżonej przez młodego Bojicia. Mój bramkarz nawet nie mrugnął i musiał wyciągać piłkę z bramki już po czterech minutach gry. Moja drużyna natychmiast rzuciła się do odrabiania strat i na efekty nie trzeba było długo czekać, bo już w 9 minucie było 1-1. Piłkę w środku pola przejął nieoceniony w takich sytuacjach Dragutinovic i zgrał ją do niepilnowanego Misdogrande. Ten minął jednego z zawodników rywali i posłał wspaniałą prostopadłą piłkę pomiędzy 2 obrońców. Tam dopadł do niej Fikru i bez kłopotów pokonał golkipera gości. Kolejna groźna akcja przyniosła kolejną bramkę. Piłkę przy narożniku pola karnego od Brezancicia otrzymał Misdogrande i dośrodkował ją w pole karne gości, gdzie świetnie złożył się w powietrzu Fikru i strzałem głową tuż przy słupku nie dał szans bramkarzowi rywali. W 16 minucie powinna paść kolejna bramka. Tym razem po świetnym zagraniu od Fikru w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Jaksic, jednak Marinkovic wyszedł z tego pojedynku górą. Kiedy wydawało się, że moja drużyna zdobyła panowanie na boisku nagle padł kolejny cios ze strony gości. Po rzucie rożnym piłka trafiła na 30 metr, gdzie ustawiony był Zajic. Zawodnik gości potężnie uderzył z dystansu i kiedy wydawało się, że piłka wpadnie spokojnie w "koszyczek" przygotowany przez mojego golkipera, Jabulani nagle odbiła się od Dragutinovicia i zmieniła kierunek myląc kompletnie młodego golkipera mojej drużyny. 2:2. Półtorej minuty później Fikru miał szansę na hat-tricka, jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. Po kilkunastu minutach bezbarwnej gry z obu stron uderzenia z dystansu spróbował Krasic, jednak minimalnie przestrzelił. Po 3 minutach kibice doczekali się w końcu bramki. Piłkę przez niemal 30 metrów przeprowadził Krasic, który nie był przez nikogo atakowany, by po chwili posłać prostopadłe podanie do stojącego milimetry przed ostatnim obrońcą Jaksicia, który wpakował piłkę do bramki gości. Po kilki minutach sędzia zakończył pierwszą połowę, a po mojej stronie na drugą część meczu wybiegła inna ósemka graczy. Na boisku podobnie jak w ostatnim meczu pozostali Otasevic, Tutoric oraz Bojic. Tuż po przerwie bliski gola był Peric. Ku zaskoczeniu obrońców sędzia nie podniósł chorągiewki co sugerowało by spalonego, a sam Peric, chyba jeszcze bardziej zaskoczony tym faktem uderzył jakby od niechcenia trafiając w słupek.W 62 minucie szansę na bramkę zmarnował Petrovic, który znalazł się w sytuacji oko w oko z rezerwowym golkiperem gości, którym był Rankovic, jednak zbyt długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie został zablokowany przez jednego z obrońców. Do końca spotkania nie ujrzeliśmy ciekawych sytuacji i wynik się nie zmienił.
Zmiany i oceny.
Mecz w statystykach.
Następnego dnia doszła również kolejna dobra wiadomość, a mianowicie Darko Rakocevic wraca do gry po kontuzji ręki spowodowanej kopnięciem a'la Chuck przez Spalevicia.
Niedziela 09.08.2009r. Ostani sparing.
Przyszedł czas na ostatni sparing przed startem ligowej karuzeli. Moim rywalem była półamatorska drużyna FK Tekstilac Ites Odżaci. Spotkanie jak poprzednie dwa było rozgrywane na stadionie Czika Dacza, co oznaczało, że sprawowałem rolę gospodarza. Na stadionie zjawiło się 312 kibiców, toteż można powiedzieć, że zanotowaliśmy mały progres w stosunku do ostatniego spotkania (progres liczący dwóch kibiców).
Obie drużyny przystąpiły w następujących składach:
Moja drużyna przystąpiła do meczu z jedną zmianą: Młodego Bojicia w bramce zastąpił Vujovic. Samo spotkanie można uznać jako obraz nędzy i rozpaczy, bowiem zawodnicy nie zaprezentowali niczego szczególnego.
Szansę na bramkę już w 2 minucie meczu miał Cordasic, jednak w wspaniałym stylu strzał obronił wyżej wspomniany Vujovic. W 17 minucie świetne uderzenie z dystansu oddał Assou-Ekotto, jednak jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce. W 37 minucie w niemal stuprocentowej sytuacji znalazł się Fikru, jednak uderzenie mojego napastnika wybronił bramkarz gości. Minutę później ten sam piłkarz zdecydował się na uderzenie z dystansu jednak piłka musnęła poprzeczkę i opuściła boisko. Po kilku minutach kopania się po czołach sędzia zakończył pierwszą połowę. Na drugą część moja drużyna wyszła z dziesięcioma nowymi twarzami. Na boisku został jedynie Tutoric, dla którego tradycyjnie już zabrakło zmiennika. Ci, którzy liczyli na poprawę widowiska w drugiej połowie gorzko się rozczarowali, bowiem w na pierwszą okazję przyszło czekać wszystkim aż do 72 minuty, kiedy to po rajdzie lewą stroną Filipovicia i świetnym płaskim dośrodkowaniu szansę na bramkę zmarnował Peric, który z sześciu metrów nie potrafił skierować piłki w stronę bramki. Szansę na bramkę w doliczonym czasie spotkania miał Tutoric, jednak po rzucie rożnym piłka uderzona głową przez mojego stopera zatrzymała się na poprzeczce, które podczas przygotowań mnie prześladowały. Po odbiciu od tejże części bramki piłka trafiła do Stoskovicia, ten półwolejem dośrodkował ją na głowę Savicevicia, który uderzył nie do obrony dla bramkarza, ale piłkę wybił stojący na linii defensor, a chwilę później sędzia zakończył mecz,który zakończył się wynikiem 0:0.
Chwilę jeszcze spędziłem na murawie przed zejściem do szatni, gdzie oczekiwali na mnie moi podopieczni. Zastanawiałem się nad przyczynami naszej porażki, jaką był remis z drużyną półamatorską. Po małym opierdolu podszedłem do Suticia, który opatrywał Sulejmanovicia.
- Co mu się stało? - spytałem zmartwiony kontuzja zawodnika, który ostatnio prezentował solidny poziom.
- Skręcił kostkę i będzie dostępny dopiero za 5 tyg.
- Kiedy skręciłeś kostkę i czemu nie zasygnalizowałeś tego? - spytałem 17-letniego Czarnogórzanina, który z kretyńskim uśmieszkiem patrzył na mnie.
- Nie pamiętam - powiedział smutny, po chwili dodał w stronę lekarza: - A kto to jest? - wskazując palcem na mnie.
- No tak Alzheimer- pomyślałem i machnąłem ręką, by po chwili oddalić się od lekarza.
Środa 12.08.2009r. Nowy murzyn w kadrze.
Jak to miałem w zwyczaju przed porannym treningiem wybrałem się na bazar. Jakież było moje zdziwienie kiedy przed wejściem przez bramę główną spotkałem Pudziana, który stał na dziwnej podłodze, wyglądem przypominającej scenę i rozmawiał z przechodniami:
- K***a, niedługo kupię rybę i jak otworzę puszkę to wyskoczy mi Pudzian - pomyślałem nieco zirytowany faktem,że gdzie się nie obejrzę tam spotykam Pudziana.
Jednak zainteresowany nieco tym co wykombinował Strongman podszedłem bliżej sceny.
- Witam na KSW XIII, czyli Kup, Sprzedaj, Wymień organizowany przeze mnie po raz trzynasty. Jak zwykle z tej okazji zorganizowałem dla was mały handel niewolnikami, a zapewniam, że jest w czym wybierać.
- Murzynki wchodźcie - powiedział w stronę zasłoniętej części sceny. Po chwili na scenę wyszła murzyńska grupka licząca ok. 10 osób.
Postanowiłem pozostać do końca widowiska. Nagle przy 6 Mariusz zawołał:
- Nigeryjczyk Nwokolo Obinna. Grał tam sobie w jakimś klubie z Nigerii toteż pewnie jest dobry w kopaniu, a ja mogę zaświadczyć, że tanio skóry na pewno nie sprzeda. Cena wywoławcza 2,5 tys. euro.
Wśród widowni rozszedł się odgłos niezadowolenia, ponieważ liczący na jakiegoś murarza, czy innego operatora pługa konnego ludzie nie byli zainteresowani kupnem Nigeryjczyka. Po szybkim przemyśleniu uznałem, że skoro liczba zawodników w lidze jest nieograniczona, a zawsze brakowało mi jakiegoś obrońcy na zmianę to taki gracz na pewno się przyda, zwłaszcza, że wyglądał solidnie: wysoki i dobrze zbudowany.
- Dobra, biorę go! - wykrzyknąłem podnosząc rękę.
- No to dawaj na ring! - powiedział uśmiechnięty Mariusz, po czym wręczył mi kartę piłkarską zawodnika oraz łańcuch, do którego był przywiązany Nigeryjczyk. Na karcie od razu zwróciłem uwagę na pozycję: OŚ, czyli to czego oczekiwałem. Zawiozłem go do klubu, a po kilkunastu minutach oficjalna strona poinformowała:
Zaskakujący nabytek
3 dni przed pierwszym meczem ligowym, Metalac Gornji Milanovac postanowił się wzmocnić. Do klubu za 2,5 tys. euro przybył Nigeryjczyk Obinna Nwokolo, który ostatnio występował w drużynie Enyimba, choć występował to za dużo powiedziane, bo nie zagrał w tym klubie ani jednego spotkania, podobnie jak w wcześniejszym klubie: Heatland. Tak więc nie dysponuje on żadnym doświadczeniem na poziomie ligowym. Ma 185 cm wzrostu i waży 81 kg. Będzie grał z numerem 49. Kontrakt ma ważny przez 2 lata i będzie otrzymywał 650 euro tygodniowo, choć jako ciekawostkę należy dodać, że chciał grać za darmo, jednak nie zgodziła się na to serbska federacja.
Chwilę później strona podała kolejną informację:
Zarząd ogłasza liczbę sprzedanych karnetów.
Główny księgowy klubu Metalac Gornji Milanovac poinformował, że klub sprzedał ogólną liczbę 706 karnetów na ten sezon.
Po kilku minutach można było odczytać koleją wiadomość.
Podsumowanie sparingów:
W niedziele niemal tydzień temu odbył się ostatni sparing naszej drużyny. Postanowiliśmy podsumować, więc wszystkie dotychczasowe gry naszego zespołu.
Wyniki:
Metalac - Metalac II 1-0
Radniczki - Metalac 0-0
Lechia Gdańsk - Metalac 3-2
Radnik Rosa - Metalac 2-1
Dolina - Metalac 0-5
Żelazniczar INON - Metalac 0-2
Sliwen 2000 - Metalac 0-5
Metalac - Mainz 6-1
Metalac - Kolubara 3-2
Metalac - Tekstilac Ites 0-0
Na 10 rozegranych sparingów odnieśliśmy: 6 zwycięstw, 2 porażki i 2 bezbramkowe remisy.
Bilans bramkowy wygląda następująco: 25 zdobytych - 8 straconych
Najlepszym strzelcami okazali się: Fikru i Jaksic z 5 bramkami na koncie
Najwięcej spotkań w pierwszym zespole rozegrała dwójka: Otasevic - Brezancic po 9
Najwięcej razy z ławki wchodził: Srdjan Simovic - dziesięciokrotnie.
Najwięcej asyst zaliczył: Betogliar Misdongarde: 4
Największą notę wśród wszystkich zawodników od mediów zyskał Darko Spalevic: 7,50.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ