LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika Jadranko przeczytało już 1079 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Aby pracować w Lechu musiałem przeprowadzić z rodzinnego Białegostoku do Poznania. Na początku, kiedy nie byłem jeszcze menedżerem Kolejorza było mi ciężko znaleźć kontakt z mieszkańcami. Dopiero kiedy zostałem oficjalnie przedstawiony mediom jako nowy menedżer Lecha, byłem rozpoznawalny na ulicach. Później poznałem nowych przyjaciół w pobliskim klubie disco. Ludzie z tego miasta są niezwykle otwarci na świat i bardzo przyjacielscy:
- Cześć, jestem Adrian. Przyjechałem z ...
- Tak wiemy wiemy. Jesteś z Białegostoku i przyjechałeś tu pracować dla Lecha Poznań. Sam tu przyjechałeś?
- Szczerze mówiąc, to tak. Moi znajomi mówili że przeprowadzą się do Poznania, jeżeli z Kolejorzem odniosę znaczący sukces. Pewnie chodzi im o MP.
- Zapewne tak, przy Bułgarskiej długo nie było tego trofeum. My również jako kibice Kolejorza mamy nadzieję że poprowadzisz klub do sławy.
- No mam taką nadzieję. Powiedzcie mi szczerze, jak mnie odbierają inni kibice?
- Są do Ciebie sceptycznie nastawieni. Pierwszy raz słyszą twoje nazwisko, nie słyszeli o twoich sukcesach z Jagiellonią. Jednak mają cichą nadzieję, że doprowadzisz klub do sławy.
- Postaram się spełnić ich wymagania. Co będziemy tak gadać i gadać, chodźmy się zabawić!
I porwaliśmy się w wir tańca i muzyki. Grano utwory pochodzące z moich rodzinnych stron, ogółem królowało Disco Polo. Nie przeszkadzało mi to, że wytykano mnie palcami, chcę pokazać że umiem znieść presję i nadaję się do pracy w Lechu.
Przyjeżdżając do Poznania wiedziałem że nie mają oni menedżera, jednak grali już mecze towarzyskie. Do Super Pucharu Polski z Wisłą Kraków miałem bardzo mało czasu. W tym krótkim okresie rozegrałem dwa sparingi z MTK oraz z Boracem.
W pierwszym spotkaniu wystawiłem najmocniejszy skład z Kriwcem i Lewandowskim na czele. Zabrakło kontuzjowanych Buricia i Wojtkowiaka. Ku zszokowaniu węgierskiej publiczności ich ukochany klub pokonał Kolejorza aż 3:0. Taki wynik spowodowany jest brakiem przygotowania fizycznego, tak przynajmniej się tłumaczyłem przed polskim dziennikarzem.
W drugim meczu styl naszej gry zmienił się nie do poznania. Dokonałem kilku korekt w składzie. Między innymi za Krzysztofa Chrapka wstawiłem Mateusza Olszaka. To był strzał w dziesiątkę, spotkanie zakończyło się naszym zwycięstwem 3:1. Dwie bramki zdobył niezawodny Robert Lewandowski, a jedną dołożył wspomnieny przeze mnie wcześniej Olszak. Ten wynik dawał nam spore nadzieje przed SPP.
Przed moim debiutem w roli menedżera Lecha przeprowadziłem cztery transfery. Myślę że opłaci się ich sprowadzenie, oto oni:
Chodząc po ulicach Poznania rozmyślałem o niedalekiej przyszłości, a dokładnie o Lidze Europejskiej. Wracając do domu zauważyłem, że sklep z AGD i RTV transmituje losowanie tych europejskich rozgrywek. Jak mogłem zapomnieć? Widzę, że losujący trafił na moją drużynę, odetchnąłem bo pierwszy mecz gramy u siebie. Lecz gdy zobaczyłem rywala, mina mi trochę zrzedła. Jest to zespół z dalekiego Izraela, Bnei Jehuda. Czeka nas dłuuuga podróż w nieznane.
Przyszedł niezwykle oczekiwany SPP. Gramy z Mistrzem Polski z sezonu 2009/2010. Jest to rywal (jak na polskie boiska) znakomity. W swoich szeregach mają klasowego napastnika. To właśnie z Białą Gwiazdą przegraliśmy bitwę o Marka Saganowskiego, dziś gra przeciwko nam.
Wyjściowa jedenastka prezentowała się następująco:
Kasprzik - Gancarczyk, Arboleda, Bosacki, Kikut - Wilk, Krivets, Bandrowski, Salcinovic - Chrapek, Peszko
Postanowiłem, że w ataku zagra Sławek Peszko, a tuż za duetem napastników Krivets. To miał być zabójczy trójkąt, którego nikt nie mógł zatrzymać. Niestety okazało się inaczej, przeważali Wiślacy. Niemalże do końca spotkania utrzymywał się bezbramkowy remis. Jednak w końcówce gola z rzutu wolnego na wagę trofeum strzelił Arkadiusz Głowacki. Byliśmy rozbici tą sytuacją...
Czytając nagłówki krajowych gazet byłem zdruzgotany. Obelgi na moją osobę lały się bez końca. Czułem się upokorzony, bałem się wyjść na ulicę. Przeglądając pocztę znalazłem pewien list od pewnej piłkarskiej federacji. Był on napisany w dość w dziwnym stylu, po polsku jednak z masą błędów. Kazano mi jechać do Warszawy, ale po meczu z Bnei Jehuda. Byłem bardzo zaskoczony tą propozycją, zgodziłem się bez wahania.
Czekałem na tą chwilę cały czas, debiut w Lidze Europejskiej. Miałem coś do udowodnienia sobie oraz moim kibicom. Chciałem zatrzeć złe wrażenie po SPP. Do gry delegowałem takich oto piłkarzy:
Kasprzik - Gancarczyk, Arboleda, Bosacki, Kikut - Krivets, Injac, Bandrowski, Peszko - Chrapek, Mikołajczak
Jak widać dokonałem korekty w ustawieniu, zamiast ofensywnego pomocnika wstawiłem defensywnego pomocnika jest nim Injac. W ataku Peszkę, którego przesunąłem na lewo, zastąpiłem Mikołajczakiem. Krivetsa wstawiłem na lewą pomoc.
Pierwsza bramka padła dopiero w drugiej połowie, niestety dla gości. Sprytnym strzałem popisał się Victor Shriki. Później do roboty wziął się duet Krivets - Chrapek. To właśnie ta dwójka dała zwycięstwo Kolejorzowi 2:1. Obie bramki zdobył Krzysiek po podaniach Sergeya. Mamy korzystną sytuację przed rewanżem.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Powołania dla ogranych! |
---|
Jeżeli jesteś selekcjonerem reprezentacji, zwracaj uwagę na procentową wartość ogrania zawodnika. Znajdziesz ją w ekranie taktyki przy wyborze składu. Wystawiając do gry piłkarza o niskiej wartości tego współczynnika, sporo ryzykujesz - może nie znajdować się w odpowiednim rytmie meczowym. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ