- A może tak byśmy zawarli współpracę z jakimś większym klubem?
- Nie.
- Ale to bardo ważne...
- Nie.
- Ale wiecie...
- Nie.
- Ale...
- Nie.
- Rozumiem, do...
- Nie.
- widzenia.
Basałaj zamknął drzwi. Gbur. Cham i prostak. Myśli, że bez wzmocnień się uda. Ciekawe tylko skąd wziąć pieniądze na transfery w zimowym okienku? Budżet transferowy oraz wynagrodzeń świeci już pustkami, a do tego informacje o spłatach niebotycznych pożyczek... W co ja się wpakowałem. Nic to, należy zatem grać tak, jak graliśmy do tej pory - czyli nadspodziewanie dobrze.
Październik upłynął pod znakiem sukcesów. Korona została bez korony, ale za to z trzeba pięknymi bramkami Sarkiego, Garguły i Stilića. Potem nudne 0:0 z Jagą i równie nudne 1:0 z Pogonią u siebie. Pod koniec października przyszło 3:0 z Rakowem w piątej rundzie PP. Szło nam świetnie, więc z dużym animuszem ruszyliśmy na podbój końcówki rundy jesiennej. Ostatnie dwa mecze odbyły się na początku listopada i było to 3:1 ze Śląskiem na wyjeździe oraz wymęczone 1:1 z Legią u siebie. Fatalny mecz zagrał Dudka, który puścił strzał Saganowskiego, Brożek zszedł z kontuzją, a Jankowski został pod koniec meczu pokopany, ale dortwał do końca. Można to spokojnie pokazać na statystykach:
Paweł. Co z Tobą!? Nic? Paweł po meczu wstał z ławki i bawił się z kolegami po wygranej. Co za łajza. Paweł skwitował to uśmiechem "w swoim stylu".
Zaczynamy więc rundę wiosenną jeszcze w 2014 roku. Na początek rewanże z Bełchatowej, Górnikiem i Ruchem na wyjeździe, i Łęczną. Bełchatów to marna gra, marne 1:0 i wygrana po golu z karnego, oczywiście Stilića. W Zabrzu było marne 1:1, oczywiście Stilić strzelił. Potem w Chorzowie marne 2:1, chociaż przegrywaliśmy 0:1, ale wyrównał Brożek, a wygraną zapewnił... Stilić. Na koniec roku u siebie żegnając ten piękny rok... 5:0 z Łęczną i gole Garguły, Stilića (2), Jovića i Kalinichenki.
Rok 2014 - Podsumowanie
Było dobrze.
Wracając do domu po ostatnim meczu u siebie i myśląc nad przyszłością w klubie przypomniałem sobie pewne chwile z dzieciństwa, do których wracam bardzo często i żałuję, że na takie bzdety nie mam już czasu. To znaczy miałbym, ale musiałbym nie spać. Zbieraliście kiedyś kapsle? Interesowaliście się futbolem? Mieliście ulubione drużyny na mistrzostwach świata? Podsyłam zatem instrukcję z dzieciństwa - zbierasz 18 kapsli, wycinasz z papieru kółka i malujesz na całym kółku flagę kraju. Potem piszesz czarnym długopisem gruby numer a na górze nazwisko. Takie kółko smarujesz lekko klejem i wkładasz do kapsla. Tak powstaje super drużyna z 11 piłkarzami i 7 rezerwowymi. Takich składów robisz tyle ile chcesz, potem jeszcze kapsel ze wzorem piłki i grasz z kolegą. Najlepiej na dużej płaskiej przestrzeni, żeby nie było łatwo. Jak kapsel przeciwnika dotknie najpierw twojego kapsla - faul. Jak zrobi to w polu karnym - karny. Pstrykacie na przemian. Zabawa wyśmienita! Ech, wspaniałe czasy...
Usiedliśmy z Broniszewskim (moim asystentem). Rozrysowaliśmy plan treningów i meczów sparingowych. Na początek coś łatwego - Energetyk Rybnik i Nielba Wągrowiec. Potem gościmy Jihlavę i NK Rijekę. Potem przeciwnik z wyższej półki - Austria Wiedeń, wyjazd do Nowego Sącza na coroczny mecz, potem jeszcze wyjazdy do Tarnobrzega i Sosnowca...
Dwa miesiące później...
Mecze sparingowe wypadły obiecująco - gdzie grał najlepszy skład, były wygrane, a gdzie testowaliśmy i ogrywaliśmy rezerwy, były remisy lub porażki. Jak wyglądały zatem nasze ruchy transferowe? Myślałem, że dziennikarze rzucą nam się do gardeł jak dzikie wilki czyjahące na króliki. Jak myśliwy na łanię. Jak Nigeryjczycy na Rozgrywkę Mistrzów. Wypożyczyliśmy bowiem... Kamila Kuczaka do Sandecji oraz sprzedaliśmy Łukasza Burligę do Cambuur za całe milion z haczykiem. Nie sposób wspomnieć o cudownie rozegranym wypożyczeniu Damiana Burasa do Limanovii! Byliśmy nader dumni ze swojej aktywności! Trzeba było zatem zacząć kolejną rundę z kopyta. Semir potwierdził jeszcze tylko, że odchodzi do Anorthosi... Normalnie wspaniały awans sportowy. Kibice Wisły aż kipieli z wściekłości... Za to przybył do nas Oscar Serrano, Hiszpan, prawe skrzydło. Ma być zmiennikiem dla Opoku na wypadek kontuzji.
Rozpoczynamy dalszy ciąg rundy wiosennej. Na początek mocne uderzenie i z Krakowa Poznań wyjeżdża z trójką - Stilić, Stępiński i Jankowski. Potem jedziemy do Gdańska i kolejna trójka, tym razem Brożek, Kalinichenko i Serrano! W swoim drugim występie bramka to dobry prognostyk. Bydgoszcz? 2:1 i Opoku z Brożkiem. Ćwierćfinał PP? 5:0 z Niecieczą i cztery gole Stilića oraz Przemek Lech, któremu dałem możliwość zagrania. Następnie proste 2:1 z Podbeskidziem i 2:0 z Piastem. W rewanżu z Niecieczą 1:1, ale wystawiliśmy rezerwowy skład z Jankowskim w napadzie.
Potem nadszedł krach. Jeszcze w derbach Krakowa uciułaliśmy wygraną 1:0 po golu Stilića z karnego w 7 minucie, potem dwumecz z Lechem w Półfinale PP, gdzie u siebie było 1:1, a na wyjeździe Stilić znów z karnego w 70 minucie dał nam awans do finału. Jednak pomiędzy tymi meczami... dostaliśmy porażki! PORAŻKI! 1:3 z Koroną! Wszyscy płakali, prezes mówił o wylocie, ptaki obsrały mój samochód...
Coś wisiało w powietrzu. Piłkarze dostawali coraz słabsze oceny, mecze nie były już tak jednostronne, coraz więcej kontr rywali kończyło się bramką. Strach zajrzał w me oczy... czyżby to koniec? Jeszcze 0:0 z Jagiellonią! Jeszcze szansa na odnalezienie się po 3:1 w Szczecinie i hat-tricku Semira... A potem u siebie, przed własną publicznością... 0:1 ze Śląskiem. Ostatni mecz na wyjeździe oczywiście z Legią, tak jak zakończenie rundy jesiennej. Wynik? 1:3 i gol na otarcie łez Barrientosa.
Runda finałowa. Przed rundą finałową mieliśmy 10 punktów przewagi nad Legią (69-59 pkt), a za Legią z 2 punktami straty czaiła się Jaga. Zostało 7 spotkań. Wystarczyło wygrać 2. Dzieląc to wszystko na pół... mieliśmy całe 5 punktów przewagi (35-30).
KOLEJKA 31.
Rozpoczynamy od meczu... z Legią. Przegrać tego nie możemy i udało się. 0:0 to bezpieczny wynik, nadal zatem 36-31. Dzień później Jagiellonia także remisuje z Lechem 1:1.
KOLEJKA 32.
Jedziemy do Poznania. Tam wielki talent Kownacki pokonuje Ricardo, ale my nie pokonujemy Gostomskiego i robi się nieciekawie. Dzień później Legia gra z Jagą i zespoły dzielą się punktami (0:0) w wyniku czego bilans punktów wynosi 36-32. 9 punktów i tylko 5 spotkań do końca. Wydaje się bezpiecznie...
KOLEJKA 33. We środę 20 maja wszystkie drużyny grają o tej samej porze - o 19:00. Legia z Lechem, Wisła z Jagiellonią. Od początku o dziwo mecz układał nam się znakomicie i pokonaliśmy pewnie Jagę 4:0, a Legia jedynie remisuje (39-33). Całe 6 punktów przewagi, a ponieważ prowadziliśmy po rundzie zasadniczej, w przypadku równej liczby punktów i tak my wygrywamy ligę.
KOLEJKA 34. W strzelaninie na Śląsku przegrywamy 3:4, a Legia dzień później remisuje w Łęcznej 0:0. Wszystko układa się po naszej myśli nawet, gdy przegrywamy! (39-34).
KOLEJKA 35. Legia pokonuje Śląsk u siebie 3:1, a zatem musimy wygrać swój mecz! Gramy u siebie z Pogonią i... 3:0! Brożek, Kalinichenko i Stilić. 42-37. Dwie kolejki do końca! Wystarcza remis w przedostatniej kolejce! Tak łatwo? Tak prosto?
KOLEJKA 36. Piast przegrywa z Legią 0:1, ale my remisujemy w Łęcznej z Górnikiem 1:1 i JESTEŚMY-MISTRZAMI-POLSKI! (43-40). Basałaj wniebowzięty! Kibice tańczą! Dziewczyny rzucają się na szyję chłopakom, dziewczynom i psom! Sztuczne ognie targają niebiosami! W ostatniej kolejce jeszcze pieczętujemy wygraną wynikiem 4:3 z Piastem, chociaż przegrywaliśmy 2:0. Jeszcze feta na własnym stadionie! Jeszcze odebranie pucharu! Pamiątkowe zdjęcia! Plakaty do podpisu! To była prawdziwa Rozgrywka Mistrzów! Czy to już koniec? Czy wpływające oferty do ubiegania się o pracę w Niemczech skuszą Rutkowskiego?
Odetchnęliśmy z ulgą. To całe zamieszanie było niewiarygodne, ale warto było.
- Bogdan, może jednak...?
- Nie.
Wspominam jeszcze majową potyczkę o Puchar Polski.
Sobota, 2 maj 2015. Stadion Narodowy w Warszawie. Wisła Kraków kontra Olimpia Grudziądz! Olimpię wylosowano jako gospodarza. Sędzia Frankowski gwiżdze. Start. Ruszyliśmy do ataku. 7 strzałów celnych w pierwszej połowie kontra 1 celny Olimpii. Po 45 minutach przegrywamy 0:1 po golu Cieślińskiego. Stępiński kontuzja. Wchodzi Opoku. Bijemy głową w mur. Bijemy, bijemy i bijemy. W końcu w 86 minucie Stilić podchodzi do rzutu wolnego... Bramkarz nawet nie drgnął. 1:1! Tyle czasu... 89 minuta. Żemło z dystansu! POPRZECZKA! 90 minuta. Stilić! POPRZECZKA! JAK MOŻNA! Koniec. Dogrywka. Olimpia rozpoczyna. Ruszają do ataku. Czekaj i Garguła zabierają piłkę i długa dzida do Opoku, który wyskakuje zza linię obrony. Pędzi sam na sam! 50 metrów. 40 metrów. Goni go Piter-Bućko. 30 metrów. 20 metrów. wychodzi Wróbel z bramki. Opoku czuje oddech Pitera, widzi Wróbla. Co zrobi? Tuż nad ręką bramkarza strzela i goooooooooooool. Koniec pierwszej połowy dogrywki. Ruszyli. Zmiana taktyki Olimpii. Atakują, ale mamy Czekaja i Guzmicsa. Jest też w obronie Żemło i Guerrier. 110 minuta. 115 minuta. 119 minuta. Żemło z autu do Garguły. Tam obok niego już Woźniak. Oddaje do przodu do Barrientosa. Ten na prawo do Opoku, a sam schodzi do środka. Opoku kiwa na prawym skraju pola karnego. Ma trzech obrońców. Dośrodkowanie, ale Kłus wybija piłkę hen hen daleko. Piłka wraca znów pod pole karne Olimpii. Kilka podań, jest zmiennik Serrano. W środku pola. Z przodu wychodzi Opoku. Do niego piłka. Oddanie na skraj pola karnego do Barrientosa. Ma obok siebie Zalepę. Bierze go na zwód, lewo, prawo, strzał z 16 metra i gooooooooooool. KONIEC.
Popijam mojito bezalkoholowe. Jest dobrze. Odpływam. Widzę we śnie kibicki Wisły rzucające mi się na szyję i coś szepcące do ucha... Jest i druga. Coś mówią. Czegoś chcą. Nie chcę się budzić.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ