Hero I-League
Ten manifest użytkownika Rem-8 przeczytało już 1118 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Kibice United SC przyjechali pod stadion bardzo wystraszeni. Nie dość, że autokar wyglądał jak do przewozu bydła, to jeszcze kibice śmierdzieli nie wiadomo czym. To musiało się na nich zemścić, bo smrodu nie znoszę, a piłkarze już zaczynali pachnieć na boisku. Rywal na własnym terenie prezentował się cienko, zresztą jak na boisku obcym, więc w zasadzie można powiedzieć, że obawiać się tego meczu nie musiałem.
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem nieudolnie wyprowadzanych akcji obu drużyn, ale moi podopieczni dobrze prowadzili grę i co jakiś czas coś im się udawało. Zatem coś musiało wpaść. Coś wpadło, ale dopiero w drugiej połowie. W 56 minucie Bhutia dostał dobre podanie od Barmana, pognał w stronę bramki mając aż trzech rywali obok siebie i zmieścił piłkę na krótkim słupku.
Gra się nadal kleiła, ale na przypieczętowanie wygranej czekaliśmy aż do 82 minuty. Wtedy to Anto dośrodkował z prawej strony, obrońca lekko wybił piłkę, a Barreto po przyjęciu jej przebiegł dokładnie na drugi kraniec pola bramkowego i stamtąd uderzył nie do obrony tuż przy słupku. Co za facet.
- Kolego Barreto i kolego Bhutia. Jesteście moimi najlepszymi zawodnikami. No jest jeszcze Pal i Edu, ale to co innego. Mam pytanie - czy ktoś może do was dzwonił i pytał o transfery?
- Yyyy, nie, do mnie nikt. - rzekł Bhutia.
- Do mnie też nie. Ale mój menago powiedział, że ktoś z Brazylii mnie chce. - rzekł Barreto.
- Dawaj mi jego komórkę.
- Nie mam jego komórki, trenerze, on ma... ten no... ochronę, nie dało się ukraść.
- Numer telefonu, debilu jeden!
A po chwili...
- Ty jesteś menago Jose?
- Ja nie Jose. Ja Manuel. Jose mój klient.
- No to mówię o tym. Posłuchaj mnie, człowieku. Jak dostaniesz informację, że ktoś chce kupić Jose, to powiesz im, że nikt jeszcze się nie zesrał dalej niż widzi. Nie ma takiej opcji. Kapujesz?
- ...
- Rozumiesz?
- ...
- Kumasz czaczę? Czaisz bazę? Wiesz o co biega?
- ...
- Dobra, spie**alaj.
Kolejny mecz przed własną publicznością graliśmy ze słynnym z opowiadań Jose Vasco. Jose jak zwykle chciał ostro zabłysnąć i tym razem znów mu się to udało. Jednak to nie on był postacią pierwszoplanową, a ponownie Bhutia. Już w 13 minucie Bhutia uderzeniem zza pola karnego wyprowadził nas na prowadzenie.
Na następną bramkę czekaliśmy 17 minut. Tym razem warto było czekać, gdyż Bhutia uderzył z 30 metrów pod poprzeczkę. Bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem, chociaż zdołał musnąć piłkę palcami, ta odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Drugą asystę zaliczył Barreto.
Ponieważ Jose był bardzo zmartwiony, że nie strzelił gola, sam postanowił coś z tym zrobić. 3 minuty później dopiął swego. Po podaniu Bhutii posłał piłkę bez przyjęcia w miejsce, które bramkarz odsłonił.
Formalności jeszcze było mało, ale tym razem bramkarz rywala sam sobie wbił piłkę do własnej bramki. Lame...
Mecz skończył się wynikiem 4:1. Tydzień później jechaliśmy do Mumbai na mecz z Mahindra Utd. Prawie jak Manchester Utd. Gospodarze zajmowali miejsce czwarte i było więcej niż pewne, że spróbują zaatakować i zwietrzyć szansę na dobry wynik. W pierwszej połowie to było prawdziwe, gdyż gospodarze raz po raz atakowali naszą bramkę. Aż do 34 minuty był remis 0:0 i wtedy Mahindra ukąsiła. Kumar zdobył głową gola na 1:0 i już wiedziałem, że będzie trudno wygrać. Zaatkowaliśmy z animuszem, a Mahindra cofnęła się. To był ich błąd. W 44 minucie Seriki wykorzystał rzut rożny Kisku i doprowadził do wyrównania. W końcu nigeryjczyk wykorzystał umiejętność gry głową.
Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część meczu. W drugiej połowie rzuciliśmy się bardziej do ataku, gdyż liczyliśmy na zmęczenie rywala. W 49 minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Kisku, Barreto wyskakuje i jest gol! 2:1!
Z prowadzenia cieszyliśmy się zaledwie dwie minuty, gdyż Singh i Singh zagrali dwójkową akcję - jeden wrzucił, drugi wbił głową. 2:2 w 51 minucie. My na szczęście mamy Barreto, który także potrafi strzelać z dystansu i takim właśnie bananem odzyskał dla nas prowadzenie w 55 minucie meczu.
5 minut później... było 3:3. Poprzednio podający Singh tym razem wykorzystał podanie z lewej strony Ajayana. Robiło się pochmurno, a mnie taki wynik bardzo się nie podobał. Nie wiedziałem, jak chłopaki zareagują na taką strzelaninę z obu stron. My jednak mieliśmy dziś Seriki'ego, który strzelił drugą bramkę w meczu i to jaką! Nogą! Niesłychany wyczyn! 4:3 w 67 minucie - zapowiadało to zapewnie nie koniec atrakcji.
Z dedukcji wynikało, że teraz czwartą bramkę powinna strzelić Mahindra, ale nieeeeee... Tym razem piątą bramkę w meczu strzelił Bhutia, który kompletnie niepilnowany skorzystał z przerzucenia akcji z lewa na prawo przez Mondala. Sprytnie. Była 74 minuta. Koniec?
A skąd. Singh, strzelec 2 bramki dla gospodarzy tym razem strzelił czwartą w 78 minucie. To jednak był koniec Singha, gdyż przy strzale nabawił się kontuzji i musiał zejść. Gospodarzom nie starczyło już sił na wyrównanie i mecz zakończył się takim dziwnym wynikiem 5:4.
- Jose. Ktoś ku*wa do Ciebie jednak dzwonił. Wiem to. Czuję, bo mnie krocze swędzi. Mów!
- Yyyy... dzwonili z Internacional. Ale powiedziałem, że ch*ja wafla.
- No, uczysz się szybko. W nagrodę dostaniesz cukierka.
Churchill Bros zostali rozjechani bez przeszkód. Barreto urządził sobie pokaz umiejętności, wykorzystał to wszystko co miał i wygrał mecz w pojedynkę ustrzeliwując hat-tricka. Zaczęło się w 36 minucie...
... poprzez 39 minutę, gdzie goście kategorycznie chcieli nieuznania bramki, bo byl spalony ...
... po 78 minutę, gdzie prawie strzelcem gola byłby Bhutia, który pogubił się w polu karnym, ale przytomnie wycofał do Barreto, który już wiedział, jak strzelić gola.
Z Mohammedan było skromnie, bo 1:0. Barreto nie zawiódł. Chociaż bardzo obawiałem się tego spotkania, zważywszy na to, że gospodarze chcieli rewanżu za finał pucharu krajowego, to poszło raczej łatwo.
Po meczu podszedł do mnie pewien Hindus.
- Ty Polska super!
- Ty Indie śmierdzi.
- Ty Polska, ty niegrzeczny. Ty cham.
- Ochrona! Wyzywa mnie!
Ochrona szybko pozbyła się człowieka z miejsca zdarzenia. Później słyszałem o nim wiele niemiłych rzeczy...
JCT także nie stawiało nam oporu na naszym terenie. Wypuntowaliśmy rywala dosłownie raz - dwa. Raz zrobił to w pierwszej połowie Barreto, który wypuszczony w uliczkę przez Bhutię i mając na plecach kilku rywali zdołał oddać celny strzał...
... a dwa to Bhutia wykorzystujący dośrodkowanie z rzutu rożnego Kisku.
- Trenerze. - zagaił prezes - Ja nic nie chcę mówić, ale jesteśmy o krok od tytułu. Nad drugim East Bengal mamy 12 punktów przewagi oraz 4 mecze do końca. To jest wielka szansa przez tobą.
- Tak wiem. Aż sam się sobie dziwię, że tak dobrze mi idzie.
- Słuchaj. Jak wygrasz jutro mecz z SC Goa, to dostaniesz tyle kobiet, ile zapragniesz. Nie będą mnie obchodziły już kolejne mecze ani wyniki - najważniejszy będzie tytuł.
- Prezesie, spokojnie. Ja nie dla kobiet tu pracuję.
- System motywacyjny sprawdza się dobrze, więc nie planuję zmian. - I wyszedł.
Prezes ma dość dziwne metody pracy. Trzeba przyznać, że dobrze motywuje do dalszych działań.
- Trenerze - zadzwonił Jose.
- Tak?
- My już, kur*a, pijemy, a Pan?
- Co do cholery?
- A, sorry, trener nie pije.
Pijemy?? W przeddzień meczu?? No to kur*a ch**. Chłopaki zrobili falstart. Nastepnego dnia patrzyłem na zataczających się ludzi po boisku. To było fatalne. Szczególnie ta 90 minuta meczu...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Ściągawka selekcjonera |
---|
Prowadząc reprezentację kraju, często uaktualniaj swoją listę krajową. Wprowadzaj na nią nowych zawodników i usuwaj tych bez formy lub u schyłku kariery. Dzięki tej liście możesz wygodnie porównać umiejętności zawodników oraz sprawdzić, w jakiej są aktualnie formie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ