Informacje o blogu

Najgorszy polski piłkarz w historii

Workable FC

BOC Life Hong Kong Premier League

Hongkong, 2007/2008

Ten manifest użytkownika rahim przeczytało już 2797 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Po naszej publikacji, w redakcji rozdzwoniły się telefony. Czy znamy dokładniejszą historię Ryszarda Krzyśkiewicza, polskiego menadżera piłkarskiego, który podbija Hongkong? Zasięgnęliśmy języka, u samego źródła.

Za pośrednictwem Internetu udało nam się nawiązać kontakt z Krzyśkiewiczem. Postanowiliśmy zadać mu trochę pytań.

Po naszym artykule w Polsce nie milkną głosy na temat pańskiej osoby. Jedni się śmieją, inni czują zażenowanie. Okrzyknięto pana mianem najgorszego polskiego piłkarza w historii!
Najgorszy polski piłkarz w historii... Po części można się z tym zgodzić, kariera nie do końca mi się udała. Ale nie czuję się w jakiś sposób przegrany. Dzięki tej tułaczce trafiłem do Hongkongu, gdzie życie układa mi się bardzo dobrze. Z całym przekonaniem również mogę przyznać, że grając w tych klubach w Rosji, Uzbekistanie, Pakistanie, Chinach czy ostatnio w Hongkongu zarabiałem kilkukrotnie większe pieniądze niż w Polsce, więc to tylko z pozoru kiepska droga.

Czyli pieniądze były głównym celem tej wyprawy?
Nie, broń Boże. W Polsce nagrałem się na najniższym szczeblu, więc próbowałem spróbować za granicą. Padło na Rosję, sam nie pamiętam już teraz dlaczego. Wyjechałem do Moskwy i tam zgłosiłem się do podmoskiewskiego klubu. Przez te dwa lata mieszkałem w stolicy i dojeżdżałem do Krasnogorsku. Na początku grałem cały czas w wyjściowym składzie, później do klubu na wypożyczenie przeszedł młody bramkarz z CSKA Moskwa i w ten sposób utraciłem miejsce w pierwszym składzie. Przez rok przesiedziałem na ławce rezerwowych. Po roku miałem dość. Tak się zdarzyło, że w klubie grali sami Rosjanie, oprócz mnie i jednego Uzbeka. On postanowił wrócić do ojczyzny, no i wyruszyłem z nim do Uzbekistanu. Tam razem znaleźliśmy angaż w klubie, który siedzibę miał można powiedzieć rzut beretem od granicy z Afganistanem. Amudar'ya to było rodzinne miasto Pavla. Zaproponował mi zakwaterowanie u siebie. Czułem się trochę niekomfortowo, ale wiedziałem, że tylko on mi pomoże "przetrwać" w tym kraju. Pomagał mi przez ten cały czas. Aż w końcu po dwóch latach ten klub po prostu upadł. Klub sponsorował właściciel miejscowej knajpy, której się coraz gorzej wiodło, więc wycofał się ze sportu. Wtedy podjąłem decyzję, że czas zmienić otoczenie. Wyjechałem do Afganistanu i trafiłem do Kabulu. Podjąłem treningi w tamtejszym pierwszoligowym klubie. Jednak zrezygnowano ze mnie po tygodniu. Nie poddałem się, w tym samym mieście działał jeszcze jeden klub, nawet nie wiem która to była liga. Spędziłem tam dwa dni i nigdy tam nie wrócę. Do tej pory widzę twarz tego trenera, który z pogardą zwracał się do swoich zawodników. Rozumieć go nie rozumiałem, ale wystarczyła mi jego mimika. Postanowiłem, że jadę dalej, do Pakistanu. W Islamabadzie było podobnie. Trafiłem do kolejnego amatorskiego klubu, ale jak się okazało po dwóch tygodniach treningu, właściciel tego mojego klubu to zarazem właściciel pierwszoligowego klubu i po tym, jak jego pierwszy bramkarz złamał nogę, sięgnął po mnie, niejako mnie wypożyczając. Tam były pieniądze i ambicje. Miło wspominam ten okres. Grałem przez cały sezon. Wiedziałem, że to jest moja szansa. I tak się jakoś potoczyło... Zdobyliśmy mistrza kraju. I wtedy wypatrzyli mnie łowcy talentów chińskiego Guangzhou i zakupili mnie. To był 1999 rok. Grałem zaledwie pół roku, aż z początkiem 2000 roku wprowadzono przepisy, w myśl których kluby piłkarskie w Chinach nie mogą posiadać obcokrajowca na pozycji bramkarza. Kompletnie głupi i niezrozumiały przepis. Guangzhou było niedaleko Hongkongu, więc przeniosłem się właśnie tam. Zostałem tam już do dziś. Miałem 27 lat. Trafiłem do pierwszoligowego Citizenu, gdzie grałem przez cztery lata. Potem w Kitchee przez kolejne trzy lata, gdzie postanowiłem zakończyć karierę. Zdaniem wszystkich przedwcześnie, ponieważ tam widok 45-letniego mężczyzny biegającego za piłką w najwyższej klasie rozgrywkowej nie jest niczym nadzwyczajnym. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wtedy propozycja klubu Workable FC bym został jego menadżerem...

Długa i zarazem ciekawa historia. Myślę, że mógłby pan zostać bohaterem filmu, czy też książki...
Śmiała propozycja... Zawsze lubiłem wyzwania i tak się potoczyła moja piłkarska kariera...

A jak życie prywatne?
Jak grałem w Citizenie to spotkałem Annę, Brytyjkę, którą wysłano do Hongkongu do tutejszego przedstawiciela angielskiej firmy. Po dwóch latach znajomości wzięliśmy ślub i w 2003 roku na świat przyszedł nasz syn, Brian. Piłkę już kopie, aż się boję, że on też się będzie tułał po świecie...

Może po prostu syn obierze zachodni kierunek?
Planujemy wrócić kiedyś jeszcze do Europy, być może powrót do Polski...?

Kiedy pan ostatnio był w Polsce?
Paręnaście dni temu, gdy podpisywaliśmy kontrakty z Polakami. Chciałem jeszcze ściągnąć ze sobą asystenta, ale niestety nikt nie chciał podjąć wyzwania.

A skąd pomysł z Polakami?
Tak mnie jakoś natchnęło, może brakowało mi kogoś, kto mówi po polsku? Sam nie wiem. Wyjechałem do Polski i skontaktowałem się z polskim agentem, działającym głównie dla klubów na Śląsku i w Małopolsce, który przedstawił mi parę propozycji. Skontaktowałem się z tymi graczami i zgodzili się, choć każdy przedstawił warunek, że wyjeżdżają tylko grupą. No i tak trafili wszyscy do Workable.

Doszły nas słuchy, że jednak nie wszyscy mogą liczyć na występy...
Niestety walka będzie ostra, bowiem w zespole mam 12 obcokrajowców, a tylko 7 miejsc w składzie meczowym. Jutro gramy mecz z Citizenem i skład mam już ustalony - z Polaków nie zagra tylko Kubik, a pozostali dwaj to Brazylijczycy. Kubik jest lewym obrońcą, a solidnie na treningu pracował 18-letni Kin Man, więc postanowiłem dać mu szansę. Kubika bardziej chcę wprowadzać powoli w szeregi sztabu szkoleniowego, w tym roku skończył 35 lat.

Życzymy powodzenia i czekamy na jakieś relacje, myślę, że czytelnicy będą śledzili poczynania naszej Polonii w Hongkongu.
Dziękuję i obiecuję, że raz na jakiś czas będę dostarczał informacje.

Tymczasem w jednym serwisów o piłce nożnej pojawił się wreszcie profil Krzyśkiewicza.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.