Ten manifest użytkownika dobry.adam przeczytało już 775 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ci, którzy tych kilka notek z mojego skromnego blogowiska przeczytali, wiedzą bez przypominania, że drużyną wielbioną przez mnie jest F.C. Barcelona. Mijający rok obfitował jednak w tak liczne zachwyty, peany i laudację na cześć katalońską, że obrzydzać Wam nie zamierzam; poprzestanę jedynie na kronikarskim obowiązku - zdobyli wszystko, co mogli i pobili więcej rekordów, niż się przyśnić mogło.
Że podsumowań mnóstwo w całym internecie można znaleźć bez liku, tu też nie pokuszę się o zbiorcze zestawienie wszystkich, bądź bodaj cząstki "naj" z 2009. roku. Zamierzam wspomnieć i zapalić świeczkę - futbolową, menedżerową, nie za życie - tym, którzy ogłosili kres pocenia się na boisku. Oto piłkarscy emeryci, którzy przyszli na świat Anno Domini 2009, subiektywnie wybrani i spisani.
Henrik Larsson. Klasyczny... przykład na to, jak porywać tłumy będąc nawet u kresu kariery. Zaczynał i kończył w Szwecji. Klubowo i reprezentacyjnie wybiegał na boisko 688 razy, 382. piłki znalazły swoje miejsce w bramce rywalil. Kochali go w Hogaborgs, Helsingborgs, Feyenoordzie Rotterdam, Celticu Glasgow, Barcelonie i Manchesterze United (do Czerwonych Diabłów został wypożyczony raptem na 3 miesiące. Było to jego pierwsze wypożyczenie w ogóle!). Grając w Szkocji, otrzymał Złotego Buta w 2001. roku. Morderczo skuteczny i daleki od kontrowersji. Zrezygnował z grania w znamienny dzień: 01.11.2009. Menedżerując, trzymałem go w Blaugranie do ostatnich dni.
Paolo Maldini. Legenda za życia. Grał przez 24 lata w jednym tylko klubie: Milanie. Rozegrał ponad tysiąc meczów w jakże profesjonalnej karierze; większość z nich, także w reprezentacji, rozegrał z opaską kapitańską. Im dłuzej grał, tym jaśniejsze stawało się, że obrońcy niepotrzebne są fizyczne zdolności, lecz boiskowa mądrość i psychika. Przykre było jego pożegnania z kibicami - część była niezadowolna z jego wypowiedzi, które chętnie cytowały włoskie media. Nie wpłynęło to - całe szczęście - na zastrzeżenie "3" z jego koszulki. Grać z nią będą mogli tylko synowie Maldiniego.
Luis Figo. Najdroższy znienawidzony. Portugalczyk zachwycał wszystkich niebanalną techinką, dryblingiem, czytaniem gry, pięknymi golami i zabójczymi asystami. Jednak poza boiskiem częściej dzielił, niż łączył: jeszcze jako dwudziestodwulatek dostał zakaz gry we Włoszech za podpisanie kontraktów z dwoma zespołami jednocześnie - Juventusem i Parmą. Ze Sportingu trafił w końcu do Barcelony. 5 sezonów, jakie tam spędził, skończyło się rekordem i skandalem: stał się ówcześnie najdroższym piłkarzem w historii, a 56 milionów dolarów zapłacił odwieczyny rywal całej Katalonii, Real Madryt. Grożoną mu śmiercią, przeraźliwie wygwizdywano i obrażano, gdy tylko pojawił się z powrotem na Camp Nou. Sportową karierę zakończył w Interze Mediolan. Bolało oglądanie męczącego się skrzydłowego, on sam dobrze wiedział, że Mourinho tylko honor mu oddając, pozwala biegać po boisku. Zszedł z niego po raz ostatni 31 maja 2009.
Tych trzech kopaczy wymieniłem i opisałem; innych, w tym Pavla Nedveda, opisać nie zdołam - jemu podobnych karier nie śledziłem tak bardzo, by bez wyguglowania podstawowych danych zdołać sklecić więcej niż dwa zdania. Na pewno jednak tych trzech będzie pamiętanych najchętniej. Zasłużenie.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ