Ten manifest użytkownika dobry.adam przeczytało już 1358 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Spoglądanie z dystansu na rzeczywistość czyni świat przejrzystszym, bliższym prawdzie, zamieniając na ułamki sekund lub długie minuty subiektywne oceny w obiektywne. Kto szczerze spróbował i doznał tegoż uczucia wie jednak, że prócz zalet oczywistych i wymienionych wyżej neutralność - ona bowiem jest matką obiektywnych - zadaje ból, nieznośne cierpienie; sprawia, że z żalem obserwujemy poczynania tych, których wspieraliśmy.
Gdy kroczymy u czyjegoś boku nawet przez krótki czas, szybko wytwarza się chemiczna reakcja, wrażenie bliskości. Im dłuższa, tym trwalej utożsamiamy się z kompanami; ich świat, oceny i osądy przez nich kreowane stają się naszymi.
Z grubsza rzecz ujmując, bronimy bliskie nam osoby jak nakazuje chrześcijański obowiązek miłości bliźniego. W dowolnym sporze w mgnieniu oka opowiadamy się za przyjaciółmi, tak bowiem nakazuje ślepo rozumiana afirmacja - w trakcie obrony nie reaguje się rozumem, lecz emocjami.
Dojść może jednak w pewnym momencie do zdarzenia, które wcale nie zrujnuje podwalin naszej świadomości, nie sprzeciwi się naszym ideałom, ba! Staniemy przed dylematem: bronić prawdy, w którą sami wierzymy, czy stać u boku bliskiej nam osoby?
To właśnie ta chwila zdecyduje, czy stanowimy monolit z człowiekiem, znanym częstokroć przelotnie i zdawkowo, czy raczej fundamentem naszych poczynań jest racjonalne myślenie, bronienie niepodważalnych faktów, nawet wbrew opinii przyjaciół. To właśnie ta chwila zdecyduje, czy spoglądanie z dystansem na rzeczywistość czyni nasz świat lepszym, łatwiejszym do zaakceptowania, czy jednak sprzeciwimy się własnym ideałom, by bronić wierzeń Innych; to właśnie ta chwila zdecyduje, czy sami sobą prezentujemy wierność własnemu istnieniu.
Tego rodzaju dylemat spotkał także mnie, wielotygodniowe wahanie przerodziło się wreszcie w klarowną myśl, jasny obraz: nie chcę uczestniczyć w zbiorowym dobijaniu, gnębieniu, przygwożdżaniu ludzi mi obcych. Niezawinione cierpienie, niemal Hiobowe w swej formie, które spotyka część społeczności, jest - w mojej ocenie, pragnąłbym się mylić - wytworem nienawiści, pogardy, niespełnionych ambicji, głęboko skrywanych urazów - albo (to bardziej przyziemne przyczynki) podłego nastroju, przegrania meczu wielbionej drużyny, depresyjnie usposobiającej pogody, wstania lewą nogą.
Padając ofiarą negatywnych uczuć, pierwszą reakcją, jaka we mnie zachodzi, jest momentalne przeanalizowanie, czy napastnik to osoba mi bliska, czy więź między mną a katem jest silna, długotrwała i niezdolna do zerwania; gdy tak, odpieram atakiem nieproporcjonalnie mocniejszym, nie waham się zadać cios poniżej pasa. Przyczyną jest najgłębsze we mnie przekonanie, że tylko ból może zmienić postawę atakującego. To ma w najwyższym stopniu niepoślednie znaczenie: z cierpienia można wskrzesić siłę, a ból czyni twardszym niż ze spiżu.
Gdy jednak napastują obce mi osoby, nie chcę reagować; nie ma to większego sensu, to działalność bez znacznia, bowiem nie zmienię nikogo, kto nie jest mi bliski. Zmienić da się tylko tych, którzy darzą Cię jakimkolwiek uczuciem z grupy tych pozytywnych; w przeciwnym razie atak jest tylko okazaniem pogardy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ