Ten manifest użytkownika dobry.adam przeczytało już 793 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
"Instynktownie" zagrana piłka ręką, która dała gola Francuzom sprawiła, że w mediach wybuchła z siłą wielotonowej bomby dyskusja na tematy wszelakie. Czy to już czas, by wprowadzić powtórki wideo, czy słusznie Irlandczycy domagają się rozegrania jeszcze raz tego spotkania (co, jeśli wtedy padnie gol ze spalonego dla mieszkańców zielonej wyspy?) oraz co u licha robi Platini, pozwalając na ulizanie tematu i nie dostrzegając, że w futbolu potrąconych moralnie piłkarzy roi się bez liku? Kibice natomiast szybciej niż trzepot skrzydełek kolibra podzielili się na dwa gardzące sobą obozy - obrońców i tępicieli ręki Thierry'ego. Czy ohydne w skutkach zagranie napastnika Trójkolorowych - w ohydę bowiem nie wątpię - zmieni poczynania miłośnika Barcy i jej wirtualnego menedżera?
Kiedy Arsenal wojował z Barceloną o najważniejsze trofeum klubowe globu, w maju 2005 roku, Henry może wiedział, że kiedyś zagra dla klubu z Camp Nou. Dlatego ograniczył się do asysty, nie pogrążając swoich przyszłych chlebodawców nad wyraz. Po przyjściu okazało się, że to on będzie musiał się dostosować do stylu Barcy, nie na odwrót. Początkowo z marnym skutkiem, nie umiał polubić biegania po lewej stronie murawy, w otoczeniu szalejącego wtedy Ronaldinho. Dotarł się jednak, tłoki zaskoczyły i grał dobrze. Z Blaugraną zdobył uginającą się od ciężaru półkę trofeów, łącznie z Ligą Mistrzów. Ma 32 lata, pewnie ze trzy sezony gry przed sobą i do środy mógł czuć, że za piłkarskiego życia stał się legendą. Haniebne zagranie pozbawiło go złudzeń. Może go uratować jedynie amnezja futbolowego świata, tak jak stało się to z jego rodakiem, Zidane'm.
Bez zbędnej skruchy przyznam, że prowadząc rozpędzoną Barcę w menedżerach wszelakich maści, sprowadzałem go za niebotyczne sumy, ba, nawet wyprzedając inne gwiazdy, byle tylko go mieć. Przygniatające budżet kontrakty, jakich żądał, nie były przeszkodą; w CM 03/04 płaciłem mu nawet milion euro miesięcznie. Spłacał się seriami bramek, hat-trickami i golami z połowy boiska. Był boiskowym bogiem, wolałem go w wielkiej Barcie bardziej, niż Saviolę, Eto'o czy zastęp potencjalnych gwiazd, jak Ederson czy Tsigalko. Lubiłem go w realu i wirtualu; najprościej mówiąc, spełniał z naddatkiem pokładane w nim nadzieje.
Gdy przeszedł do tej prawdziwej Barcelony, z miejsca powtarzałem poczynania Rijkarda, ucząc go gry na lewym skrzydle. I stał się asystentem wybitnym, średnio 40 podań zakończonych bramką to wszak wynik nieosiągalny często. Do tego w świecie rzeczywistym dochodziły jego szlachetne gesty, wspieranie walki z rasizmem i ogólny wizerunek, na jaki pracował. Po prostu dał się lubić, a wielu kibiców go kochało miłością bezgraniczną.
Zabolało jednak wszystkich, gdy zamiast nogi, użył ręki w polu karnym Irlandczyków. Oczywiście żądni awansu Francuzi, z prezydentem Sarkozy'm na czele, nie ulegli pomeczowej histerii i zapewniali, że bramka się należała i kropka. Pep Guardiola też - to dane dla mnie z ostatniej chwili - uznał, że sędzia nie mógł tego zobaczyć. Główny, nie liniowy, ale to już przeszłość.
I właśnie do historii warto się odwołać. Zagranie Henry'ego porównuje się do "ręki Boga", Diego Maradony. Że Bóg wielką literą słusznie napisany mam pewność, bo w Argentynie jest taki kościół - Ręki Boga właśnie. Co stało się z tą akcją? Przeszła do historii, przepastne kroniki filmowe wzbogaciły się o jeszcze jeden materiał. Czy nie tak samo stało się z bykiem Zizou? Jego głupie, impulsywne zachowanie, pal licho, czy sprowokowane, nie przeszkodziło występować mu w reklamach pewnego niemieckiego koncernu sportowego. W annałach tego się nie zapisało, ręki Titi też nie, bo tam tylko wyniki cieszą się uznaniem.
Dlatego apeluję głośno i wyraźnie: niech wszyscy święci, grzesznicy i zwykli przejadacze chleba zostawią Henry'ego w spokoju. Jemu samemu będzie wstyd, a może nie - tego się nie dowiemy, bo nawet autobiografiom nie powinno się wierzyć, gdyby takową spisał. To zagranie w nienazywalnej cząsteczce sekundy stało się faktem i historią jednocześnie. Henry nie ucierpi; ja z kolei tylko go nie pokocham. Lubić będę.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Powołania dla ogranych! |
---|
Jeżeli jesteś selekcjonerem reprezentacji, zwracaj uwagę na procentową wartość ogrania zawodnika. Znajdziesz ją w ekranie taktyki przy wyborze składu. Wystawiając do gry piłkarza o niskiej wartości tego współczynnika, sporo ryzykujesz - może nie znajdować się w odpowiednim rytmie meczowym. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ