Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1135 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Środa, 18.06.2014 r., coś koło 8.15 -> hotel Alegre Joaninha w Sao Paolo.
Trzaskając drzwiami bez przyczyny rozpocząłem środowy poranek po spotkaniu z Chile. Miałem ochotę urządzić sobie małą rzeź. Jako pierwszy do odstrzału wystawił się Ryan Shawcross. Chciałem pachoła ubić i wrzucić do morza. Wszedł w 60 minucie, a niecałe 20 minut później zobaczył czerwoną kartkę. Skubany usiadł na samym końcu stołówki, co nie przeszkodziło mi w rzuceniu w jego kierunku paru słów konstruktywnej krytyki i jakiegoś szklanego wazonu. Na szczęście dla niego jeszcze się nie rozgrzałem i nie oberwał. Choć niewiele mi zabrakło, widać że w przeszłości grywałem w ręczną. Zaordynowałem grajkom krótki rozruch w postaci zabawy w berka, którym bez względu na wszystko był Shawcross i gratisowo Rooney. I...
Środa, 18.06.2014 r., bodajże 16.45 -> nieznany mi z nazwy bar w SP.
- Trenerze, trenerze! - przybiegł ku mnie z krzykiem Carson.
- Co jest łosiu? Nie widzisz, że gram w skoki?! A co macie robić, jak ja gram w skoki?!
- Nie przeszkadzać...
- Brawo! Ech.. tylko 2 miejsce. Co chcesz?
- Chcemy iść na miasto, obejrzeć mecz Australii z Walią. Moożemyyy? - spytał mnie błagalnie bramkarz.
- Tak, tak, idźcie, tylko nie zawracajcie mi głowy. A! Macie być w hotelu przed 20. I zero alkoholu!
Po krótkiej 'rozmowie' wróciłem do gry w skoki. Po raz kolejny nosa utarł mi Martin Schmitt, który w 2002 roku był na równi z Bogiem. Jeszcze mu pokażę.
Czwartek, 19.06.2014 r., na zegarku 9.00, choć wydawało mi się, że ustawiałem budzik -> hotel Alegre Joaninha w Sao Paolo.
Zaspałem. Dopadła mnie dziwna, niespotykana dotąd dolegliwość -> ból głowy i ogólna niechęć do wszystkiego. Diagnoza - kac. Ale od czego to?! Za nic w świecie nie mogłem sobie przypomnieć, co robiłem wczoraj. Boże, żebym tylko nie przespał się z jakąś brazylijską kobietą lekkich obyczajów. Ale nie.. miałem przy sobie asekurację, Rio Ferdinanda. Tak, Rio! On mi powie, co robiłem. Zszedłszy na parter, zobaczyłem moją parszywą dwudziestkę trójkę 'drącą ze mnie łacha' jak to się popularnie mówi.
- Wy! Plaża! Jedenaście! Kilometrów! Migiem! Bo jak nie to wywalę na ryj! Rio, ty zostajesz. A reszta na co się gapi?! Już was nie ma!
Gdy wszyscy poza Ferdinandem pokornie poszli przemierzać dystans 11 kilometrów, zacząłem rozmowę.
- Rio. Musisz mi powiedzieć, co robiłem wczoraj. Nic a nic nie pamiętam. Ale wiem, że byłeś ze mną. Czy ja coś piłem?
- Ee.. szefie. Siedzieliśmy w barze, było późno. Zamówił pan łiskacza z colą. Z tego co pamiętam, mówił pan coś o pobiciu jakiegoś Schmitta. Wypił pan z 5 kolejek. A wiemy, że trener ma słabą głowę. Zasnął pan przy laptopie ze skokami, to zabrałem pana do hotelu.
- Tak, tak, teraz pamiętam. Dzięki wielkie. W nagrodę masz połowę dystansu. A teraz zmykaj.
Gdy wszyscy przebiegli swoje, nakazałem chłopakom odpoczywać, a sam udałem się do najlepszego lekarza - łóżka. I tak oto z czwartku zrobił się...
Piątek, 20.06.2014 r., godzina wczesna -> hotel Alegre Joaninha w Sao Paolo.
- Panowie. Wczorajszego dnia nie było. Magicznym sposobem przeskoczyliśmy ze środy do piątku, jasne? No, mam nadzieję, że się rozumiemy. Jutro jedziemy do jakiejś wiochy, Belo Horizonte bodajże. Czeka nas tam mecz z dostarczycielami punktów z Azji - Koreą.
- Którą szefie? Bo chyba są dwie, no nie? - Głupotą i podstawową wiedzą z geografii wykazał się Jack Rodwell.
- Burą pajacu. Tą z południa. Może Ty nie pamiętasz, ale Angole strasznie się skompromitowały grając tam na mundialu, no nie Rio?
- Taa. Nie lubię wracać do Korei myślami. Coś jeszcze chce nam pan powiedzieć?
- A żebyś wiedział. Panowie, pomimo faktu, że gramy z drużyną, w której znam 3 piłkarzy, to liczę na was. Macie wygrać i wysłać ich tyłki do zbierania ryżu, are we clear?
- Się wie, szefie. Możemy już iść? - głosem całej drużyny przemówił Leighton Baines.
- Nie, nie ma mowy. Podczas gdy ja będę brał rewanż za przegrany Puchar Świata, wy obejrzycie sobie film instruktarzowo-taktyczny o Korei. Kto zapamięta najwięcej - najmniej pobiegnie, myślę, że to odpowiednia motywacja.
Piątek, 20.06.2014 r., przed dobranocką -> hotel Alegre Joaninha.
- No, coś się ściemniło, koniec już? - zapytałem ze śmiechem moich piłkarzy.
- Bardzo, bardzo zabawne kołczu. Siedzimy tu już pieprzone 6 godzin, kto do cholery robił ten film? - wyładował swoje emocje Chris Kirkland.
- A co Cię to interesuje. Zapamiętałeś coś w ogóle? Bo za krytykę możesz biegać więcej, a nie mniej. Nie pyskuj.
- A i tu pana mam. Wiem co nieco o Korei. Otóż: Republika Korei – państwo w Azji, południowej części Półwyspu Koreańskiego powstałe po II wojnie światowej na terenach zajętych przez wojska USA. Republika Korei oficjalnie rości sobie pretensje do całego terytorium Korei. Kiedy powstało niepodległe państwo koreańskie w 1948 roku reaktywowano również piłkarską centralę. Wtedy także Korea Południowa została członkiem FIFA, a od 1954 należy do Azjatyckiego Związku Piłki Nożnej.
- No, brawo. Masz 2 kilometry mniej. A reszta? Standardowo, 10. Migiem. Potem do łóżek, możecie sobie jeszcze poczytać, ale do 23, wtedy gaszę światło. Wstajemy wyjątkowo o 8.30, śniadanie o 9. Kto się spóźni, biegnie za autokarem do Belo Horizonte.
Sobota, 21.06.2014 r., godzina 10.00 -> autokar do Belo Horizonte.
- Wszyscy na pokłaaaaad! Popatrzeć po siedzeniach, czy każdy ma koło siebie kumpla. Zgadza się? No to jadziem!
- Szefie trenerze! - wykrzyknął z tyłu Joe Mattock.
- Cooo?!
- A będzie fiiilm?
- O mój Boże. Chcesz? To se chodź i se wybierz!
Ja oczywiście zabrałem się za młócenie w Skoki, szło mi super, w końcu rozpichrzyłem Schmitta. Lepiej być nie mogło. Jednak z drugiej strony to szlak by trafił tych Brazoli. Siekli nam trasę przejazdu na bitych 7 godzin. Dobrze, że pojechaliśmy dzisiaj, bo byłoby ciężko. A tak to wszystko ładnie, pięknie.
Sobota, 21.06.2014 r., godzina 20.00 -> stadion Mineirao w Belo Horizonte.
- Panowie. Macie się przejść po boisku. Taka inspekcja mała.
- Serio? - z niedowierzaniem spytał Scott Loach.
- Nie! Czy ja wam kiedykolwiek pozwoliłem po prostu się przejść?! No pytam się! Macie szczęście, że jest późno. Wszyscy! Pięć! Kilometrów! Natychmiast! Potem wziąć sobie 6-7 piłek i ładować w bramkę.
- A szef co będzie w tym czasie robił? - Loach kontynuował robienie z siebie pajaca.
- Scott. lubię Cię. Nie zmuszaj mnie do nakazania Ci dodatkowego kilometra, sprintem. Będę grał w skoki. Zasuwaj, zanim się wkurzę.
Reszta wieczoru po prostu przeminęła na skokach. Ogarnęła mnie złość, bo pomyślałem sobie o tym, że to koniec i będziemy musieli zasuwać samolotem (...) do Recife, busem to by nam zajęło całe.. 24 godziny. Nie mogli nam dać rozegrać wszystkich gier w Sao Paolo. Skandal, no ale co kraj, to obyczaj.
Niedziela, 22.06.2014 r., godzina 15.00 -> stadion Mineirao w Belo Horizonte.
Deszcz. Najgorszy możliwy. Głupia Brazylia, zabić tych organizatorów to mało. Przecież każdy głupi wie, że o tej godzinie leje jak z cebra. Cholera jasna. Miałem nadzieję, że nikt się nie potłucze. Na odprawie było tak:
- Mattock, Rodwell, Lennon - wyjść.
- Po co? - spytali trzej na raz.
- Po jajco pajace. Idźcie, zobaczcie co się dzieje na zewnątrz.
- Ale czemu we trzech? Jack może sam to zrobić - powiedział tchórzliwie Lennon.
- Łoś jesteś i tyle. Chciałeś go wkopać, masz karę - zasuwasz sam na górę. Ale już! A co do reszty z was... Wiem, że Koreańce jedzą psy i ogólnie są dziwni, ale macie urządzić tutaj masakrę. Nie ma litości.
Anglia - Korea Południowa -> formacje.
69333 ludzi przybyło na Mineirao. Dużo, zważywszy na to, że zapowiadało się na jednostronne widowisko. Ale ta frekwencja spowodowana jest tym, że bilety na mecze są tańsze niż rachunki za prąd. Serio. Sędzią spotkania Gianluca Rocchi z Włoch. No i poszło. Moje przemówienie zdało się psu na budę. Na takim boisku nie szło grać, chłopaki tonęły w tym bagnie po kostki. Brazylijczycy powinni się wstydzić. Pierwsze trzydzieści minut meczu zostało stracone na wylewanie wody z butów i ogólnie z boiska. Deszcz na szczęście ustał i nagle wyszło zza chmur słońce. No i zaczęło się na dobre. Teraz gra sprowadziła się do tego, kto lepiej i szybciej odnajdzie się w warunkach panujących na stadionie. Ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich na obiekcie, gola strzelili Koreańczycy za sprawą Ki Sung-Yonga. Szok ogarnął moich grajków, bo jeszcze przed przerwą mogli stracić drugą bramkę. Żaden z nich nie chciał schodzić do szatni bo:...
- Cole! Nie chce ci się grać? Zaraz będzie zmiana do cholery! Co to ma być?! No, geniusze!
- Szefie trenerze.. to przez ten deszcz.. - wyrzucił z siebie przerażony Joe Cole.
- Deszcz, deszcz?! Już ja wam pierdzielnę deszcz. Gracie w Anglii, tam przecież pada cały czas! Macie wyjść i urządzić im masakrę, albo po meczu będziecie biegać nie dziesięć, nie piętnaście, ale trzydzieści kilometrów i to pod prąd! Już was tu nie ma!
Po przerwie nastąpiło ożywienie moich chłopaków. Widać, że nie chciało im się biegać. Gola w 58 minucie zdobył Wayne Rooney i było 1-1. 15 minut później po znakomitej akcji Anglików było 2-1 - autorem trafienia znów Rooney! Na szczęście udało się utrzymać prowadzenie i mecz skończył się wynikiem
Anglia - Korea Południowa -> statystyki meczowe + statystyki zawodników.
A co w innych grupach?
Grupa A:
Wypowiedź eksperta: prezydent FIFA Sepp Blatter.
- Nie rozumiem, co z tego, że jestem ze Szwajcarii. Wolałem mecz Australii z Walią. Super spotkanie. Walijczycy strzelając tego gola w ostatniej minucie musieli chyba wybuchnąć ze szczęścia! A i tak wyjdzie Szwajcaria z Ghaną.
Grupa B:
Wypowiedź eksperta: były reprezentant Brazylii Rivaldo.
- Coś słaba ta grupa. Brazylia nie musiała się nawet zbytnio przemęczać, żeby wygrać ze Szwecją. Nigeria - ZEA -> kiepski mecz. Nudy i tyle.
Grupa C:
Wypowiedź eksperta: reprezentant Kanady w hokeju na lodzie - Sidney Crosby.
- Żałuję, że nie mogłem wejść na boisko. Porozwalałbym ich kijem. Dokładnie tak samo jak z Ruskimi 4 lata temu w Vancouver. Uciekali gdzie pieprz rośnie, a teraz tłuką wszystkich niemiłosiernie. Co prawda mieli 60 minut powerplay'a. I tak nic nie wygrają, życzę im tego z całego serca.
Grupa D:
Wypowiedź eksperta: wyznawca kościoła Maradońskiego Augustin.
- Aaaaa!!!! Nie rozumiem jak można było zremisować z Austrią!! O mój święty Maradono!! Messi to nieudacznik, aż dziw, że ktoś go w ogóle wykupił z tej Barcelony. Przynajmniej nasi serdeczni przyjaciele z Mali grają dobrze, kto wie, może wyjdą z grupy?
Grupa E:
Wypowiedź eksperta: szejk Hassan el Alhassan.
- Tyle petrodolarów! Kasy pompujemy w to jak lodu, a nasi wciąż nie umieją sobie poradzić z Hiszpanią... Ja już na prawdę nie wiem, co zrobić. To jest jakiś skandal. Chyba wykupię wszystkie piłki na świecie i nikt już nie będzie poza nami grał w nogę. A co do Holandii to też wstyd, żeby taka świetna drużyna remisowała z Ekwadorem. Przypomina mi to trochę Polskę sprzed ośmiu lat, czyż nie?
Grupa F:
Wypowiedź eksperta: prowadzący Top Gear Jeremy Clarkson.
- Francuzi są jak mini jadący po autostradzie. Niby nie aż taki szybki, ale się przeciśnie. Natomiast Chile się w ogóle nie popisuje - to taki Robert Kubica tych mistrzostw świata - niezły kierowca, ale słaby bolid. Anglicy zaś są Jaguarem w tej grupie, grają szybko, ładnie i stylowo. A Korea? Oni są jak KIA, niby 7 lat gwarancji, ale ogólnie do bani.
Grupa G:
Wypowiedź eksperta: były reprezentant Portugalii Luis Figo.
- Łał, łał, łał. Paragwaj był blisko, ale my byliśmy bliżej. Fajnie tak wygrywać. Mam nadzieję, że w końcu uda się nam wspiąć na podium. Medal byłby świetną niespodzianką dla naszych rodaków. No i wypada pogratulować Amerykanom, mają dobrą drużynę i stać ich na wiele.
Grupa H:
Wypowiedź eksperta: prezydent Turcji Abdullah Gul.
- Słabo, oj słabo. Nikt się nie spodziewał, że przegramy z Meksykiem, zwłaszcza po tym świetnym meczu z WKS. Przynajmniej Niemcy wygrali, ci to zawsze są w formie. Pewnie dlatego, że mają trochu naszych graczy. To jest jak z Mediamarktem - powinni tego zabronić!
W następnym odcinku - koniec starć grupowych - mecz z Francją + update z innych grup.
Jak zawsze liczę na komentarze =]
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ