"Czerwony Manchester!", "Diabły górą!", "Van Basten na wylocie, Rygiel wygrywa!" Takie nagłówki widniały na pierwszych stronach w 3 największych gazetach w Anglii. Rzeczywiście, po zwycięstwie na City of Manchester Stadium, Manchester United był na fali. Wystarczyło to do pokonania Chelsea 2-1, Sunderlandu 4-0 i remisu z Lyonem 1-1.

Jednakże okres przedświąteczny był w Manchesterze burzliwy. Kierownik zespołu miał za zadanie zorganizowanie wigilii integracyjnej koło góry Snowdon w zachodniej Anglii. Już 14 grudnia zaklepano miejsce i rozpoczęto przygotowania. Zanim jednak atmosfera świąt przeniknęła do szatni Manchesteru, trzeba było rozegrać 3 mecze: z West Bromwich, Evertonem i Hull.

Pierwsze spotkanie zakończyło się sensacyjną porażką lidera rozgrywek na własnym boisku. WBA zdobyło gola w 86 minucie po zamieszaniu w polu karnym. Drugim przedświątecznym zadaniem było ogranie Evertonu na Goodison Park. Zwycięstwo przyszło gładko i pomimo początkowego prowadzenia The Toffees, nikt nie był w stanie zatrzymać Aguero, który po raz kolejny trafił dwukrotnie, a że dołożył się jeszcze Skjelbred wynik meczu z Evertonem 3-1. I ostatni pojedynek - na The Circle z Hull. Znowu pierwsi gola zdobyli gospodarze, ale potem aż pięć (w tym kolejne 2 trafienia Aguero) bez odpowiedzi United doprowadziło do stanu 5-1. Hull dołożyło jeszcze 2, na co Chivu odpowiedział jednym i mecz zakończył się wynikiem 6-3 dla MU.

United w spokoju mogło cieszyć się świętami u stóp Snowdon, patrząc z pozycji lidera na resztę tabeli. Jako prezent od Mikołaja, trener United zorganizował swoim piłkarzom 5 kilometrową przebieżkę o 2 rano. Na tyle pobudziło to umysły graczy MU, że nie przegrali meczu do końca sezonu w obawie przed kolejnym nocnym alarmem.

W następnym odcinku - ciężki styczeń i tajemnicza oferta.