Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Sokół Wielka Lipa

Polska IV Liga

Polska, 2011/2012

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1615 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Nie ma lipy #318.05.2013 20:49, @Bolson

15
[W poprzednim odcinku]
Klikasz słabe - skomentuj.
 
Pierwsze dwa spotkania w IV Lidze poszły po naszej myśli. Największym problemem na tym poziomie zmagań jest kondycja i kontuzje. Jeżeli ktoś dozna jakiegoś urazu, to zazwyczaj jest to poważna dolegliwość, wymagająca kilkutygodniowego leczenia. Pracujący w Sokole fizjoterapeuta zazwyczaj nawet nie zabiera się za rehabilitację, tylko od razu mówi, że trzeba do szpitala jechać, oni się tym zajmą. Bardzo się cieszę, że to właśnie my go zatrudniliśmy. Takiego profesjonalisty trzeba ze świecą szukać. Zostawiając jednak jednego z moich pracowników-nieudaczników i przechodząc do drugiego. Andrzej miał rację mówiąc, że mój scout się jeszcze przyda. Wpierw z dalekiego Irkucka ściągnął do nas Olega Kapustnikova, a teraz przyszedł czas na Evgenya Zezina z klubu Kołomiagi St. Petersburg. Ten 35-letni Rosjanin zaczynał karierę w Zenicie z Piotrogrodu, grał też w Kubaniu Krasnodar, a do nas przyszedł absolutnie za darmo. Bobrowski się spisał, dołączyła do nas prawdziwa gwiazda jak na standardy IV ligi i mówię to absolutnie poważnie, nawet jeśli miałby pograć u nas tylko do czerwca 2012.
 
Wraz z Zezinem do klubu dołączył Sławomir Iwanowski [wcześniej bez klubu, 20 lat, N Ś], który będzie szóstym w hierarchii napastnikiem. Dostanie szansę na pokazanie swoich umiejętności tylko wtedy, gdy nikt inny nie będzie dostępny. Marne szanse. W dzień po meczu z Nysą zakontraktowałem trzech ostatnich piłkarzy. Są to Łukasz Nowak [wcześniej bez klubu, 19 lat, DP], Patryk Tarnowski [wcześniej bez klubu, 18 lat, DP] oraz Konrad Świderski [wcześniej bez klubu, 20 lat, DP]. Przez większość rozgrywek będą oni toczyli walkę o to, kto z nich zajmie lepsze miejsce na trybunach.
 
Transfery zakończone, trzeba było się skupić na wyjeździe do Szczedrzykowic. Na szczęście dzięki geograficznej bliskości wszystkich drużyn w tej lidze, nie trzeba wyjeżdżać na mecze dzień przed spotkaniem, płacić za hotele i te sprawy. Pojedynek na 15, z Wielkiej Lipy wyruszyliśmy o 12.30, wszyscy zdrowi, wyspani i zadowoleni. Skład na to spotkanie wyglądał następująco:
 
Anusiewicz – Grodzki, Kisiel, Zych, Dirceu – Tarnowski, Siedlarz, Nowak – Dziki, Zezin, Chwetko
 
Niestety, zamiast skupić się na strzelaniu goli, moi piłkarze postanowili kolekcjonować żółte kartki. Już po 20 minutach do protokołu został wpisany Nowak, a do przerwy mieliśmy na koncie więcej fauli niż obie drużyny strzałów – 8 przy 6 uderzeniach. Porządny opierdol w przerwie poskutkował tym, że oprócz faulowania, moi piłkarze zaczęli także strzelać na bramkę. Niestety, bramkarz Orkana, Pietrzak, postanowił łapać wszystko, co leciało w kierunku bramki, popisując się kilkoma fantastycznymi interwencjami. Typowany na najważniejszego zawodnika meczu Zezin nie mógł się odnaleźć na boisku, a my w przeciągu 7 minut złapaliśmy 4 żółte kartki. Sędzia zaprezentował je kolejno Zezinowi, Chwetce, Siedlarzowi i Dzikiemu. Dopiero w 73 minucie passa Pietrzaka została przerwana, choć trzeba przyznać, że dość szczęśliwie. Siedlarz uderzył sprzed pola karnego, piłka odbiła się od słupka i od pleców niefortunnie interweniującego bramkarza, wpadając do bramki. Prowadziliśmy 1-0. Praktycznie do ostatnich minut regulaminowego czasu gry drżeliśmy o wynik, ale w 90 minucie spotkania udało się wyjść na dwubramkowe prowadzenie i mogliśmy odetchnąć z ulgą. Z autu wrzucał Chwetko, w pole karne płasko dograł Tarnowski, przebitkę z obrońcą wygrał Nowak, a piłka spadła wprost pod nogi Siedlarza, który po raz drugi pokonał Pietrzaka. Sportem lokalnym gospodarzy było łapanie kontuzji – aż 3 graczy nie skończyło tego meczu z powodu urazów. IV liga zbiera swoje żniwo.
 
Po tym maratonie na starcie rozgrywek, czyli 3 meczach w 9 dni, teraz mieliśmy aż ponad tydzień na przygotowanie się do domowego starcia z Foto-Higieną Gać. Nie da się ukryć, że robiliśmy sobie lekkie podśmiechujki z nazwy klubu przeciwnika, ponieważ w porównaniu do nich, nasza prawie w ogóle nie jest śmieszna. Dłuższa przerwa sprzyjała aklimatyzacji nowych zawodników, Zezin i Kapustnikov już zaczęli dukać coś po polsku, głównie przebąkiwali coś o sklepie, w którym byli w piątek. Gieniu, jak zaczęliśmy go nazywać, chwalił się swojemu koledze, że wszedł do monopolowego i powiedział po naszemu – poproszę najtańsze możliwe wino. Ewidentnie zaimponowało to Kapuście, gdyż ten natychmiast poszedł do domu, żeby nauczyć się tego zdania za pomocą translatora. Byłem niezwykle zadowolony, gdyż mało co łączy nas, Słowian, tak bardzo jak alkohol. Dziki trzymał się bardziej z Dirceu, ponieważ najlepiej z piłkarzy znał angielski, zaś Brazylijczyk po polsku jeszcze mówił słabo. Wszystko jakoś się układa. Na mecz z Foto-Higieną wyszliśmy w następującym składzie:
 
Anusiewicz – Rosiński, Kisiel, Zych, Jania – Pikul, Siedlarz, Bartosiak – Jałocha, Zezin, Dziki
 
Od początku spotkania było widać, że goście przyjechali prosić o najniższy wymiar kary. Mówiąc niczym prezes, mieli pełne gacie. Lubię te jego żarciki. Głęboka defensywa, poczynania ofensywne kończące się przy pomyślnych wiatrach tuż za linią środkową boiska i granie bardziej na boki niż do przodu – taką grę preferowała Foto-Higiena. Pierwsze chwile poświęciliśmy na rozpracowaniu przeciwnika, zaś po 19 minutach było już 1-0. Z „piątki” wybijał Buczek, jednak zrobił to za krótko i piłkę głową zagrał Bartosiak. Zezin mimo trzydziestu pięciu lat na karku wystartował najszybciej i przepięknym, naprawdę przepięknym lobem pokonał bramkarza gości. Osiem minut później Gienek miał już dwa trafienia na koncie. Rosiński przerzucił piłkę na lewą stronę, Jania dograł na wysokość pola karnego, Dziki przyjął futbolówkę, odwrócił się z nią w kierunku bramki i podał do Zezina, a Rosjanin bez przyjęcia uderzył na długi słupek. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę na złapanie dwóch żółtych kartek (Zezin oraz Siedlarz), po czym jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy wyszliśmy na trzy bramki prowadzenia. Siedlarz zamiast dośrodkowywać z rzutu wolnego podał do Rosińskiego, ten podbiegł bliżej linii końcowej i wrzucił w pole karne, z piłką minął się Kowalczyk i wylądowała ona pod nogami Dzikiego, który się nie pomylił.
 
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy było już 4-0. Klepka Bartosiaka z Siedlarzem zakończyła się prostopadłym podaniem tego pierwszego. Znakomicie wystartował Jałocha i plasowanym strzałem pokonał Buczka. Dziesięć minut później – manita. Zezin przejął piłkę w środku boiska i poszedł w lewo, na co obrońcy Foto-Higieny odpowiedzieli masowym pójściem wDziki… prawo. Skończyło się na tym, że jedynym zawodnikiem między Rosjaninem a bramkarzem okazał się Dziki, ale był na tyle uprzejmy, że odsunął się z drogi Gienka, a ten skompletował hattricka. W jedynej udanej akcji gości daliśmy im strzelić gola honorowego. Dośrodkowanie z bocznego sektora boiska i gol główką Gikiewicza, ale nie z tych Gikiewiczów oczywiście. Gdy wszyscy powoli zbierali się do wyjścia, na listę strzelców wpisał się wprowadzony za Dzikiego Chwetko. Świetną asystą popisał się Tomczyk, a napastnik miał przed sobą tylko bramkarza. Uprzejmie spytał, w który róg ma posłać piłkę, po czym posłał w przeciwny. Bo mógł. I chciał. Przecież nie będę mu zabraniał.
 
Sześć dni później, to jest 27 sierpnia wyjechaliśmy do Strzelina. Postanowiłem nakazać przejazd przez Wrocław, żeby chłopaki zobaczyli trochę wielkiego świata zza okien autobusu. Oczywiście żartuję, pojechaliśmy obwodnicą. Zero przyjemności, w czwartej lidze jest zapierdol a nie wielkie życie. Po autobusie krążyły niebagatelne sumy pieniędzy w wysokości pięćdziesięciu złotych od osoby, gdyż ogłosiłem zakład. Jeśli chłopaki wbiliby Strzeliniance (na marginesie, kreatywność godna pozazdroszczenia) co najmniej piątkę, dostaliby nie tylko po pięćdziesiątaku z powrotem, ale i drugiego ode mnie. Znaczy się od prezesa, ale prezes jeszcze o tym nie wiedział. Na stadion przy ul. Okrzei w Strzelinie wystawiłem dokładnie taką samą drużynę jak podczas poprzedniej kolejki, podobnież zwycięskiego składu się nie zmienia. Czyli tak:
 
Anusiewicz – Rosiński, Kisiel, Zych, Jania – Pikul, Siedlarz, Bartosiak – Jałocha, Zezin, Dziki
 
Już w siódmej minucie zaczął się Zezin Szoł. Siedlarz dośrodkował z rzutu rożnego, Rosjanin nie sięgnął piłki głową, ale opanował ją lewą nogą, po czym umieścił w siatce. Po pół godzinie prowadziliśmy 2-0. Zych do Bartosiaka, ten do Dzikiego, a nasz sympatyczny gracz z Zimbabwe wypuścił Zezina piłką na dobieg. Oczywiście Rosjanin wyprzedził wszystkich i posłał bombę pod poprzeczkę. Jedenaście minut później sam Dziki wpisał się na listę strzelców. Dostał piłkę od Siedlarza i wydawało się, że wypuścił ją za mocno, ale tylko sobie znanym sposobem udało mu się do niej dobiec i posłać płasko w krótki róg. Jeszcze zanim zeszliśmy do szatni, Zezin skompletował hattricka. Znowu wyszło znakomite zgranie z Siedlarzem, gdyż Rosjanin kolejny raz wykorzystał dogranie Marcina ze stałego fragmentu gry, tym razem z rzutu wolnego. Do przerwy tylko bramki brakowało moim piłkarzom żeby zgarnąć premię w postaci pięciu dych.
 
Po przerwie widzieliśmy głównie, jak kolejni piłkarze Strzelinianki opuszczali boisko z powodu kontuzji. Kolejno Małkowski, Jędrzejczak i Jarosz zeszli z kontuzjami w przeciągu niecałych dwóch kwadransów. Wybiło to nas trochę z rytmu, ale nie na tyle, żeby nie wbić kolejnego gola. W osiemdziesiątej trzeciej minucie hattricka zaliczyła para Siedlarz-Zezin, gdyż po raz trzeci ten pierwszy dośrodkował, a drugi wykorzystał. Wszyscy przybijali sobie piątki i podnosili ręce do góry uśmiechając się od ucha do ucha, pieniądze były ich. Żeby położyć wisienkę na torcie, w 89 minucie Chwetko poszedł prawym skrzydłem i wrzucił piłkę w pole karne. Tam najlepszą pozycję zajął oczywiście Zezin i pokonał bramkarza gospodarzy po raz piąty w tym spotkaniu. Koniec, sześć do zera, Sokół żegna frajera.
 
Następnego dnia przyszedłem do klubu, a tam czekał już na mnie prezes.
 
- Blacha, chodź. Musimy pogadać.
- O co chodzi?
- Słuchaj, myślałem, czy by nie znaleźć jakiegoś sponsora dla naszego klubu.
- Sponsora, naprawdę?
- Nie, w końcu ja jestem jedynym fundatorem i szefem tego projektu. Jednak pomyśl sobie, czy nie byłoby super, gdyby nasz klub sponsorował Lipton?
- Lipton. Lipton Wielka Lipa?
- Tak! Genialne, prawda?
 
Jak mówiłem, lubię te żarciki prezesa.
 
- No… całkiem nieźle pomyślane.
- Wiedziałem, że docenisz mój pomysł.
- Ale na pewno nie po to mnie wezwałeś. Zatem o co chodzi?
- Chodź do szatni.
Prezes szedł szybko, jakby rozdawali za darmo wódę. Ale miałem przeczucie, że nie chodziło tutaj o darmowy alkohol. Dotarliśmy do szatni, gdzie znajdowała się meczowa osiemnastka zabrana do Strzelina.
 
- Witam panowie.
- Dzień dobry prezesie.
- Zdrastwuj! – krzyknęli Zezin i Kapustnikov.
- Dobriii – powiedzieli Dirceu oraz Dziki.
- No, patrzcie mnie tu na usta. Co wam pan tutaj obecny Blacha obiecał?
- Jak strzelimy pięć bramek w Strzelinie, to dostaniemy po pięćdziesiąt zeta na łebka premii.
- Widzisz, Blacha, coś narobił? Gdyby Lipton nas sponsorował, to nie byłoby problemów.
- A tak to są jakieś problemy? To jest łącznie dziewięć stów.
- Dziewięć stów, ty wiesz ile można kupić win za dziewięć stów?
- Z trzyści dobrich prezesi – powiedział Kapustnikov.
- Szybko się uczysz Oleg, bardzo dobrze. Każdy z nas miałby po dwie butle na głowę. Jakieś Merlo czy inne tego typu Szato.
- Myślę, że nie wszyscy chcieliby mieć alkohol zamiast pieniędzy.
- Prawda trener, ja na przykład dobre pizze ostatnio jadłem w Pizza Hut w ryneczku… mmmm.. pyśne byli – wyrwał się Dirceu.
- No i proszę – powiedziałem z nutką zadowolenia w głosie.
- To jest wyjątek potwierdzający regułę. Zrobimy tak. Ja tę premię sobie wpiszę tu do notatnika i uznamy, że pan tutaj obecny Blacha nie miał zgody mojej, czyli waszego prezesa, na ten mały hazard. Niedługo przyjeżdża tu Strzegom, kamieniarze. Zrobicie z nimi porządek taki jak w Strzelinie, to ja tę premię odmrożę i dorzucę po litrze albo też po kuponie do Pizzy Hut na głowę. Zadowoleni?
- Haraszo, spasiba prezidiem, spasiba! – Kapusta ewidentnie był zachwycony tą propozycją prezesa.
- Dzięki szefie, równy z pana gość – powiedział ktoś z Polaków.
- No, to to ja rozumiem. A ty się Blacha trzymaj z daleka od takich zakładzików, proszę cię bardzo. Chyba, że masz własny fundusz na takie okazje. Żegnam wszystkich, widzimy się po meczu.
 
Z początkiem września zjawił się w Wielkiej Lipie zespół AKS-u Strzegom. AKS to skrót od Amatorski Klub Sportowy, także liczyliśmy na niezwykle łatwą przeprawę, zwłaszcza zmotywowani propozycją prezesa. Żeby nie było żadnego zamieszania, zabrałem tę samą osiemnastkę co do Strzelina. Pierwszy skład również bez zmian, czyli:
 
Anusiewicz – Rosiński, Kisiel, Zych, Jania – Pikul, Siedlarz, Bartosiak – Jałocha, Zezin, Dziki
 
Aż kwadrans musieliśmy czekać na rozpoczęcie strzelania. Amatorzy dokładnie przez taki czas potrafili się bronić przed naszymi atakami. Zych wygrał pojedynek z napastnikiem AKS-u, piłkę przejął Dziki i podał do Jałochy, a ten ominął obrońcę i skierował piłkę do siatki. Dwadzieścia minut później znakomitym podaniem z pominięciem linii pomocy popisał się Kisiel, futbolówkę przejął Zezin, a on w takich sytuacjach nie zwykł się mylić. 2-0. Mecz nie byłby kompletny bez współpracy Siedlarza z Gienkiem i w pierwszej minucie doliczonego do pierwszej połowy czasu gry Rosjanin podwyższył na 3-0 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
 
Tuż po przerwie mieliśmy już cztery gole przewagi. Znowu Siedlarz i Zezin, tym razem jednak po prostopadłym podaniu, a nie po stałym fragmencie, jednakże gol jest gol. W 53 minucie także Dziki wpisał się na listę strzelców. Obrońcy AKS-u uciekła piłka, przejął ją Jałocha i podał do Dzikiego, a ten strzałem pod poprzeczkę zapewnił wszystkim prezent od prezesa. Cały stadion się cieszył, ale nie przyćmił głośnego „no kurwa, jebani” z loży VIP-ów. To oczywiście prezes nie mógł powstrzymać swojej radości, choć wyrażonej w dość dziwny sposób. Jakby tego było mało, po godzinie gry prowadziliśmy sześcioma bramkami. Zezin zszedł do lewego skrzydła i dograł do Bartosiaka. Ten podał do Jani i gdy wszyscy, włącznie z bramkarzem spodziewali się dośrodkowania, Michał posłał piłkę z trzydziestu metrów w krótki róg, zaskakując wszystkich. Oczywiście kropkę nad i musiał postawić Zezin, rozegrał on piłkę z Bartosiakiem i Chwetką, po czym uderzył tuż przy słupku, strzelając w 81 minucie swojego 12 gola w 3 meczu dla Sokoła. Strzegomianie wracali do domu z siedmioma straconymi bramkami. Nawet było nam trochę przykro, ale cóż zrobić, tylko jedna drużyna w tej lidze może mieć Zezina w swoim zespole.
 
 
Rano następnego dnia zebrał nas w szatni prezes.
 
- Nie wiem, jakżeście to zrobili, ale należy się wam kurwa podziw, panowie. Demolujecie wszystkich, bez względu na wszystko. Jeżeli dalej będziecie rozjeżdżać każdego po kolei, będziemy robić zakłady, żebyście przegrali. Ale mam nadzieję, że się nie dacie podpuścić. No, Andrzejku, wjeżdżaj.
 
Do szatni wszedł Andrzej, pchając przed sobą wózek z trzema skrzynkami wódki.
 
- To wasza zapłata. Dostaniecie kasę z wypłatą. Jak ktoś chce kupon, tak Dirceu, do ciebie mówię, zgłoście się do Wioli. No to co, zdrowie wasze w gardła nasze!
- Prezesie, ale my nie pijemy przed dwunastą, jesteśmy profesjonalistami – próbowałem się uchronić od setki tuż po śniadaniu.
- Profesjonaliści nie profesjonaliści, kurwa, panowie, czy wyście kiedykolwiek na żywo widzieli, żeby jedna drużyna strzeliła w meczu dwanaście bramek?!

Miejsce Drużyna Zwycięstwa Remisy Porażki Punkty
1. Sokół Wielka Lipa 6 0 0 18
2. Miedź II Legnica 4 1 1 13
3. Ślęza Wrocław 4 1 2 13
4. Nysa Zgorzelec 3 1 2 10
5. GKS Kobierzyce 2 4 0 10

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.