Oczywiście, w głębi serca wszyscy wiemy, co oznacza dla klubu przyjście nowego trenera. To jak pojawienie się Luke'a Skywalkera w czwartej części Gwiezdnych Wojen. Za pomocą miecza świetlnego, dobrej taktyki i motywacji drużyna w pierwszych spotkaniach gra na wyższych niż dotychczas obrotach. Nowa nadzieja. Chociaż na dobrą sprawę zawodnicy, którzy szczycą legitymują się bilansem 1-2-5 i 5:15 mają jeden cel - wygrywać. 

Jak spadać to z wysokiego konia. Pierwszy mecz to nie żaden tam pojedynek z przyjaciółmi z naszej ligi, tylko głęboka woda - druga runda pucharu Chin. Walka z kandydatem do mistrzostwa - Dalian Shide. W składzie Adriano (nie ten gruby i też nie tamten z Barcelony) i Martin Kamburov (bułgarski bojówkarz, kiedyś, jeszcze w swoim kraju, znany morderca bramkarzy - w 58 meczach 52 bramki). Wypadałoby zacytować znanego polskiego piosenkarza. 

Tymczasem wzięliśmy ich za pysk, braki w umiejętnościach nadrabiając kopaniem po nogach w sposób taki, że sędzia się nie przyczepi. Padali jak muchy i ostatecznie kończyli w 10, bo aż czterech z nich wysłaliśmy do lekarza na noszach. Jak się ma przydomek Ostrza, to trzeba grać jak na ów przydomek przystało. W przerwach między łamaniem nóg a wybijaniem barków toczył się też mecz piłkarski. Strzelanina, spaghetti western, beverly hills chińszczyzna, w samo popołudnie. Zastosowaliśmy starą zasadę znaną też jako gramy jak Real Madryt. Proste i efektowne. Oni nam trzy, to my im cztery. No, ewentualnie pięć, bo cztery to strzelił sam Gao Xiang. Ten Robert Lewandowski chińskiej piłki pokazał gościom z Dalian, że 2600 kilometrów na południowy zachód też gra się w piłkę. W 92 minucie dołożył swoje Mouchid Ly. Wygraliśmy 5-3. Joł. Epic flow. 

Puchar Chin - 2 runda, 8.05.2013
Dalian Shide [CSL] - Chengdu Blades [JIA]
3-5 (Oh-Seong, Ting, Kamburov - Xiang x4, Ly)
MoM: Gao Xiang (Chengdu) 9,9 - 4 gole i asysta

Latanie samolotem w te i we w te to czysta nieprzyjemność. Trzy dni po meczu z Dalian musieliśmy wrócić 2600 kilometrów żeby zagrać domowe spotkanie z Songjiang, które dla odmiany podróżowało 1857 km. Można pojechać z Edynburga do Londynu, z powrotem i jeszcze raz. Taka skala porównawcza. Byliśmy na fali. Zwarci jak północnokoreańska armia i gotowi jak Polak do emigracji. Yang Changpeng odkurzył skakankę, którą dostał na ichni nowy rok i efekty tego posunięcia były znakomite. Bang, bang, bang. Trójeczka. Najpierw jednak strzelanie zaczął Ly. Po przerwie odpowiedział Aleksandr Rodić, ale nie cieszył się za długo, bo festiwal rozpoczął Yang. Pierwsze ligowe zwycięstwo od miesiąca. W jednej chwili został pobity rekord Guinessa w synchronicznym oddychaniu z ulgą. To jest to.

Jia League [9/30], 11.05.2013
Chengdu Blades [16] - Tianjin Songjiang [11]
4-1 (Ly, Changpeng x3 - Rodic)
MoM: Yang Changpeng (Chengdu) 9,5 - hattrick

 I lecimy. Lecimy, lecimy. Mógłbym zamieszkać na lotnisku i jeździć na mecze mojej drużyny. Tym razem wycieczka do Pekinu. A jakże - 1800 kilometrów w jedną stronę. Gwiazda? Manu, który kiedyś tak dał się sfaulować Krzysztofowi Kotorowskiemu, że Maciek Skorża się wkurzył i krzyczał, że to jest czerwona kartka a sędzia dał żółtą. W ataku zaś Andrija Kaludjerović - 7 występów i 3 gole w serbskich barwach. Zacząłem się przyzwyczajać. W pierwszym meczu pod moją wodzą mordował Xiang, w drugim Changpeng. Logicznym zatem było połączenie sił tych szanownych panów. Asystowali sobie wzajemnie, przytulili się po obu golach, zapanowała radość i nawet partia się zachwyciła - polityka maksymalnie jednego dziecka na parę nigdy nie miała się lepiej. Swój wkład w zwycięstwo miał także Shim Dae-Ho, ale nie poszedł się przytulać słusznie uznając, że trzech to już tłum. Dwa mecze z pierwszoligowcami = dwa zwycięstwa. Aż szkoda, że musimy się męczyć na zapleczu.  

Puchar Chin - 3 runda, 15.05.2013 
Beijing Guo'an [CSL] - Chengdu Blades [JIA]
0-3 (Changpeng, Xiang x2) 
MoM: Gao Xiang (Chengdu) 9,4 - 2 gole i asysta

Nie, serio, zmęczyłem się samym pisaniem o powrotach i wyprawach. Dosyć. U siebie podejmowaliśmy kandydata do awansu z ligi, zespół Rizhiquan. Zero znanych nazwisk, jacyś zagraniczni zawodnicy, reszta to ponadprzeciętni Chińczycy. Byliśmy po prostu wyczerpani przemieszczaniem się z miejsca w miejsce, potrzebowaliśmy odpoczynku, którego nie było nam dane otrzymać. W efekcie zebraliśmy dość porządny wpierdol. Zaczęliśmy od prowadzenia, ale potem cztery proste na pysk i leżeliśmy na łopatkach. A, jeszcze Yang doznał urazu oraz kończyliśmy mecz w 10 po czerwonej kartce dla Fenga Zhuoyi. 

Jia League [10/30]
Chengdu Blades [14] - Guangdong Rizhiquan [3]
1-4 (Yingbo - Chen sam., Toijev, Weichao, Sheng)
MoM: Ye Weichao 8,2 - gol i asysta