Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

SC Goa

Hero I-League

Indie, 2012/2013

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1349 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

"Pursue one great decisive aim with force and determination." Carl von Clausewitz

Kibice SC Goa chcieli mnie nosić na rękach, tak byli zachwyceni ze zwycięstwa w Pucharze Federacji. Ja również byłem zachwycony, bowiem utwierdziłem się w przekonaniu, że wreszcie zrobiłem krok w dobrym kierunku dla swojej kariery. Poza tym czekały na nas rozgrywki kontynentalne, co było fantastyczną wiadomością. Fiesta zakrapiana niewielkimi ilościami alkoholu nie trwała długo, większość Hindusów popadała na pyski w wielu różnych miejscach, nie przejmując się tym, gdzie mogą się obudzić. Mają strasznie słabe głowy i w sumie to trochę to smutne. Niestety dla nich, tego elementu nie byłem w stanie wytrenować.

Gdy wszyscy już wytrzeźwieli, przedstawiłem nasz cel na Puchar im. Kevina Duranta, znany oficjalnie jako Osian's Durand Cup. Mieliśmy za zadanie wygrać, zwłaszcza że Budda znowu się do nas uśmiechnął i w grupie przydzielił nam po raz kolejny Churchill Bros, a na dokładkę Army XI - klub wojskowy. Nie taki jak Legia, że można sobie wcale nie być w armii, ale taki profesjonalny wojskowy, tam najgorszych zawodników stawia się przed plutonem egzekucyjnym, po tym jak sąd wojskowy skazuje ich na dziesięć godzin łaskotek. Niewielu wychodzi z tego cało. 

Najlepszą wiadomością przed startem tych rozgrywek był powrót do stuprocentowej sprawności króla okolicznych boisk, wielkiego, złego i bardzo czarnego Jamesa Mogi. Gdy jest w formie, niczym tornado i trzęsienie ziemi naraz sieje chaos w defensywach rywali, które są gotowe mu sprzedać swoje domy, rodziny i samochody, byleby ich nie krzywdził. Oczywiście przesadzam, kto by się chciał rozstać z domem i samochodem. Tak właśnie było w pierwszym meczu Pucharu im. Kevina Duranta. Do przerwy jeszcze Bracia Churchilla się trzymali w swoich naprędce skonstruowanych schronach, ale to tylko dlatego, że wpuściłem Jamesa dopiero na drugą połowę. Po przerwie reprezentant Sudanu Południowego potrzebował piętnastu minut, żeby strzelić dwa gole. Trzeciego dostaliśmy gratis od Abhijita Mondala, który zaoferował swoje usługi w zamian za to, żeby Moga już nigdy więcej nie wbiegał w ich pole karne, bo on chce mieć jeszcze szanse u kobiet. Zlitowałem się i przystałem na ten układ, a w 88 minucie padł gol samobójczy. Łatwe 3-0. 
 
 

[Zawodnik meczu: James Moga - 2 bramki, 3/4 strzały celne]

Przed meczem z żołnierzami podszedł do mnie Moga i powiedział, że trochę się ostatnio zmęczył pożeraniem kurczaków z KFC i nie czuje się na siłach, żeby wyjść na boisko. Gdybym trenował jeszcze Indian Arrows, wziąłbym delikwenta za szmaty, a następnie wyjebał na murawę sążnym kopniakiem w rzyć. Tyle że taki Hindus ma 165 centymetrów wzrostu i 5 kilo wagi. Natomiast James to 189 centymetrów i 85 kilo człowieka, jak tu się nie bać? Poklepałem go po plecach mówiąc, że może sobie zrobić mecz odpoczynku. Uśmiechnął się od ucha do ucha. Jakim cudem czarni ludzie mają tak białe zęby? I jak udało mu się tak świetnie opanować nić dentystyczną? Pozbył się wszystkich kawałków kurczaka. Geniusz. Tak czy inaczej.

Miejsce Mogi zajął inny wybitny masakrator, nasz nigeryjski Speedy Gonzalez, człowiek który potrafi wyprzedzić wszystkich ubiegających się o kupon żywnościowy - Michael Ochei. Okazał się to strzał w szóstkę. Dlaczego nie w dziesiątkę? Bo nie zdążył strzelić tylu goli. 4, 14, 59, 69, 87, 90. Gdyby się sprężył, to kto wie... Ochei sam mógł rozmontować Army XI, ale inni pozazdrościli mu roboty. 11 - Milan Singh, 18, 29 - Victorino Fernandes, 76 - Surkumar Singh, 82 - Mohammed Rafique. Tak, tak, zdobyliśmy 11 bramek w meczu. Jedyne trafienie dla żołnierzy to gol Mohammeda Aliego z 43 minuty. Skazał się na trochę mniej godzin łaskotek. Współczułem tym chłopakom, może i umieją strzelać, ale tylko z broni. W piłkę grać już nie powinni. Trauma do końca życia.
 
 

[Zawodnik meczu: Michael Ochei - 6 bramek, 8/11 strzałów celnych]
 



Zaledwie dzień przerwy między rozpierdoleniem w proch i w pył armii Indii a półfinałowym starciem z Pune FC to kretynizm. Wiadomo przecież doskonale, że piłkarze potrzebują co najmniej trzech dni. Na szczęście Moga dostał aż tydzień przerwy i to na niego liczyłem najbardziej. Zdrowy i gotowy był również Mohammed Rafique, więc miałem już dwa działa. Do tego Ochei powiedział, że w sumie mu wszystko jedno i jakbym chciał, to też może zagrać. Czyli tak wygląda niebo w Goi. A, na marginesie. Chciałem wykupić Sabeetha i Shiltona D'Silvę z Indian Arrows, ale prezes powiedział, że mogę spierdalać na drzewo, że jestem jebanym zdrajcą i żeby wszystkie moje krowy dawały kwaśne mleko. Chyba czymś go obraziłem. 

Strzelanie zaczęło się błyskawicznie, Rafique już po osiemnastu sekundach pokonał bramkarza Pune. Niewiele ponad kwadrans później Jeje, na którego również miałem chrapkę, wyrównał stan spotkania. Do przerwy utrzymał się remis i było mi z tego powodu bardzo przykro, więc spuściłem swoim piłkarzom werbalny wpierdol. Ochei strzelał ślepakami, Moga bardziej był zajęty zastraszaniem przeciwników, a reszta zastanawiała się, ile curry dzisiaj zjedzą i jakie będą konsekwencje gastralne tego przedsięwzięcia. Zagroziłem im szlabanem na curry przez tydzień, jeśli się nie wezmą do roboty. Dawno nie widziałem takiego przerażenia w oczach ludzi. Ale podziałało. W 52 minucie Hardeep Singh, stary znajomy z Indian Arrows, wyprowadził nas na prowadzenie. Kwadrans później po raz drugi trafił Rafique. Gdy mecz zbliżał się do końca, Moga zorientował się, która jest minuta i trochę go to poirytowało. No to sobie strzelił. Raz i drugi. To jest taki nasz czarny Zlatan dla ubogich. Ostatecznie wygraliśmy 5-1, droga do końcowego zwycięstwa stała otworem.
 
 
[Zawodnik meczu: James Moga - 2 gole, 5/6 strzałów celnych]
 

Finał, jeden malutki krok od zbiorowego orgazmu wszystkich związanych z klubem. Wszyscy teoretycznie zdolni do gry, ale zdecydowałem się dać Mohun Bagan szansę i nie wystawiłem Mogi - w pierwszym składzie wybiegli "tylko" Ochei i Rafique. Jednak ten mecz miał innych bohaterów, trochę nietypowych.

W trzydziestej pierwszej minucie trafił były zawodnik Mohun Bagan, który miał im za złe, że tak po prostu go zostawili. Sheikh Jewel Raja, 22-letni reprezentant Indii (5 A/1 gol). Sześć minut później dośrodkowanie z rzutu rożnego, Ochei już miał pakować piłkę do siatki, ale Hudson zdecydował się go sfaulować. Rzut karny. Surkumar Singh. 2-0. Pograne. W drugiej połowie kontrolowaliśmy tempo gry, a w 85 minucie na 3-0 podwyższył Victorino Fernandes. Nawet honorowe trafienie Odafe Onyewi Okolie nie mogło zetrzeć uśmiechu z mojej twarzy. Drugi puchar do kolekcji.
 
 
[Zawodnik meczu: Sheikh Jewel Raja - gol]

Cztery mecze, cztery zwycięstwa, bilans bramkowy 22:3. Nic dziwnego, że wszyscy zachwyceni. Sam Kevin Durant przyjechałby nam pogratulować, ale nas nie zna i trochę mu się nie chce. 
 

Czas na ligę. Chyba jesteśmy faworytami, prawda?
 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.