Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Everton FC

Premier League

Anglia, 2015/2016

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1345 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

To jest WOJNA! [34]20.08.2010 16:22, @Bolson

2

 

 DOGRYWKA Z: Michałem Ryglem.

- Denerwuje się pan przed tym spotkaniem?

- Oczywiście, w końcu po raz pierwszy mierzę się z moim byłym klubem. Mecz na Old Trafford będzie wielkim wyzwaniem zarówno dla mnie jak i dla moich piłkarzy.

- Czego pan się spodziewa wchodząc na stadion? Oklasków czy może gwizdów?

- Nie jestem pewien, kibice mogli już zapomnieć, że wykonałem dla ich ukochanego klubu tytaniczną robotę przez te trzy lata, ale nie wykluczam też innych możliwości.

- Ten mecz nie jest ważny tylko dla pana, przecież kibice Evertonu nie darzą zbytnim szacunkiem Czerwonych Diabłów.

- Dokładnie, nie jestem w stanie przewidzieć reakcji naszych fanów jeśli przegramy, więc zrobimy wszystko, żeby jej uniknąć.

- Władzę w Manchesterze przejął Avram Grant, czy według pana wykonuje on dobrą robotę?

- Przykro mi, nie płacą mi za wychwalanie innych menedżerów.

- To może powie pan coś o zagrożeniach płynących ze strony zawodników United?

- Już prędzej. Już w bramce przewagę ma MU, gdyż pilnuje jej znakomity Rene Adler, sprowadzony za darmo przeze mnie, wart dziś ponad dwadzieścia milionów funtów. W obronie rządzą Pique z Beeversem. Im dalej w głąb pola, tym lepsi zawodnicy się pojawiają. Pjanic, Fabregas, Messi i wielu innych to istny gwiazdozbiór, który znakomicie się ze sobą rozumie. W ataku dominuje młody Robert Ryan, który według wielu już jest lepszy od Rooney’a i Aguero. Na ławce też nie brakuje znakomitych nazwisk – Jovetić, Gourcuff, Schwaab czy Rossi to nazwiska, które każdy by widział w swoim zespole.

- Tak pochlebnie wypowiada się pan o zawodnikach Czerwonych Diabłów, jakby byli nie do pokonania. Muszę zatem zapytać, czy w ogóle dopuszcza pan możliwość pokonania United?

- Oczywiście, w futbolu już nie takie rzeczy miały miejsce, wszystko się może zdarzyć.

- Czy w związku z tym przygotował pan jakieś niespodzianki taktyczne na to spotkanie?

- Po raz kolejny bez komentarza, wolę, żeby wszyscy zobaczyli to na boisku niż przeczytali przed meczem.

- Zatem odwrócę to pytanie, czy Avram Grant może czymś pana zaskoczyć?

- Nie, za długo pracowałem z tymi chłopakami, żeby nie wiedzieć, na co ich stać.

- Nie pytałem o umiejętności piłkarzy, tylko o przygotowanie taktyczne.

- Jedno i to samo, nic i nikt mnie nie zaskoczy.

- Dobrze, zejdźmy trochę z tematu meczu. Ostatnio Everton był na fali, w pięciu meczach strzelając 16 bramek i tracąc tylko 4, czy uważa pan, że uda się utrzymać tą znakomitą formę do końca sezonu?

- Uważam, że pięć spotkań i to z takimi rywalami nie może być wyznacznikiem naszej siły. Pragnę przypomnieć, że z cięższymi przeciwnikami, czyli Chelsea i City, nie udało nam się wygrać, więc coś jest na rzeczy. Oczywiście, bardzo bym chciał, żeby ta passa wysokich zwycięstw była kontynuowana, ale najważniejsze jest w tym momencie zdobywanie punktów.

- Teraz już zupełnie odejdźmy od futbolu klubowego i skupmy się przez chwilkę na reprezentacji. Niedługo EURO w  Szkocji i Walii, czy jest pan zadowolony z losowania grup?

- Nie ukrywam, że mogliśmy trafić lepiej, ale Belgia, Holandia i Szwajcaria to rywale, z którymi powinniśmy sobie poradzić, w końcu jesteśmy mistrzami świata.

- A może jeszcze słówko o eliminacjach, czy uważa je pan za udane?

- Tak i to nawet bardzo, mój asystent, Mark Bowen, wykonał znakomitą robotę z zespołem, czego dowodem był nasz wynik w grupie. Nie dziwi mnie fakt, że FA postanowiła przedłużyć kontrakt z Walijczykiem, naprawdę spisał się na szóstkę z plusem.

- A śledził pan postawę naszej kadry?

- Oczywiście, jako Polak jestem dumny, że udało się nam trzeci raz z rzędu zagrać na EURO, mam nadzieję, że tym razem nie skończy się jak poprzednio, zwłaszcza, że nasza Ekstraklasa powoli rośnie w siłę.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

- Również dziękuję.

 

- Ruszać dupy panowie, nie zostało wiele czasu!

- My nie konie, nie mamy tyle siły! To już trzecia godzina biegania – wyjęczał Marilungo.

- Zamknij paszczę i biegaj, bo się męczysz podczas gadania. Chcę podczas tego meczu zobaczyć, że dajecie z siebie miliard procent, zrozumiano?

- Jak tak dalej pójdzie, to padnę zanim sędzia gwizdnie po raz pierwszy – stwierdził Johnson.

- Jeśli usłyszę jeszcze jedno zdanie zawierające narzekanie, to będziecie biegać kolejne trzy godziny. No, czemu teraz nie macie nic do powiedzenia?

- Bo... a zresztą...

- No właśnie Thompson, bardzo ładnie, możesz już kończyć, zmywaj się pod prysznic.

- Ja? Serio? Dziękuję!

- Nie dziękuj, bo się rozmyślę, spadaj już!

- A my?! – wykrzyknęli chórem wciąż biegający zawodnicy.

- Zastanowię się.

- No bez jaj, cholera jasna!

- Który to?! Już ja wam dam bunt! No który to?!

- To byłem ja – powiedział Baines, zatrzymując się.

- Masz szczęście, że się przyznałeś. Dobra, widzę, że naprawdę macie dość. Zrobimy tak. Na dzisiaj wam odpuszczę, ale jak zaliczymy wtopę z United, to jak żonę kocham, będziecie biegać cały dzień, zrozumiano?

- Taa..

- Więcej entuzjazmu panowie, więcej entuzjazmu. No, spylać już, widzimy się na odprawie.

Czterdzieści minut później, 24 godziny do meczu.

- Dobra, od początku. W bramce stoi Rene Adler, co możecie o nim powiedzieć?

- Szkop i tyle. Przydałoby się go rozstrzelać, albo chociaż zamknąć.

- To nie druga wojna światowa pacanie, do rzeczy proszę.

- Wszystko przez pana, to pan zbudował drużynę, której nie da się pokonać.

- Co się nie da, właśnie, że się da i my to udowodnimy. Szybka sonda, jest was 26, kto nie wierzy, że ugramy cokolwiek na Old Trafford?

Szesnastu podniosło ręce, widać, że mają kisiel w gaciach.

- Gratuluję optymizmu – kontynuowałem. – Jak tak dalej pójdzie, to z ligi spadniemy. Pozytywne nastawienie przede wszystkim.

- Ale jak tu się pozytywnie nastawiać, jak z nimi się nie da wygrać, po prostu się nie da! Wszyscy widzieliśmy mecz z Aston Villą, to był pogrom (5-1 dla United w finale Carling Cup przyp. Bolson)! – krzyknął najbardziej przestraszony Hoilett.

- To nic, my nie Aston Villa, stać nas na więcej, poza tym jesteśmy na fali.

- Wielka mi fala, rozjechaliśmy Heerenveen i Sunderland, tylko przyklasnąć – kontynuował czarne wizje Kanadyjczyk.

- David, wypad, ale już! Nie zagrasz.

- Czemu?

- Bo ty prędzej byś się podłożył United niż wyszedł na boisko i walczył, masz tak pełne gacie, że ci się gówno nogawkami wylewa, tak więc dziękuję, możesz już iść. Kto uważa podobnie jak on, też może się wynosić.

Razem z Hoilettem salę opuścił Edu.

- Znakomicie i tak byś nie zagrał – krzyknąłem do Amerykanina. -  A teraz idźcie się stuknąć. Panowie, to jest WOJNA! Zrozumiano?

- Ta jest szefie... – odparli gracze.

- PYTAŁEM, CZY ZROZUMIANO!

- TAK JEST!

- No i to rozumiem, a teraz jesteście wolni, widzimy się jutro!

Jutro.

- Nie mamy nic, ale to nic do stracenia, pamiętajcie o tym panowie.

- Będziemy pamiętali.

- Szybkie pytanie, dlaczego Żydzi mają duże nosy?

 - No, czemu?

- Bo powietrze jest za darmo.

- Jakoś tak, nie, nie uśmialiśmy się.

- No trudno, skład na dzisiejszy mecz:

 

- Wszyscy zadowoleni?

- Jasne. Wygramy trenerze! – krzyknęli chórem.

- Ee.. pan wybaczy, ale przysłali skład United – powiedział jakiś nieznany mi facet.

- Dawaj pan i spylaj.

 

- O żesz w mordę – burknąłem pod nosem z przejęciem.

- Co jest? – spytali zaciekawieni piłkarze.

- Nic nic, idźcie chłopaki, czas walczyć!

Okazało się, że Grant jednak mnie zaskoczył, wstawił bowiem Rooney’a, Verrattiego, Joveticia, Mertesackera i Schwaaba do składu, czyżby zatem ten Żydek mnie przechytrzył? Się okaże.

Zaczęło się, pieroński deszcz, nic nie widać. Kibice, co bardzo mnie zaskoczyło, przywitali mnie gromkimi brawami. Ulewa jednak była tak potężna, że od czasu do czasu musiał podbiegać Van Persie i mówić, co się dzieje, bo spikera zagłuszało 100 tysięcy kibiców. W siódmej minucie zobaczyłem, że ktoś w czerwonej koszulce podbiega do ławki United. Rozpoznałem w nim Aguero, a po nim już tylko podchodzący Van Persie i... cały czas 0-0, Aguero był wysłannikiem Granta. Przyzwyczaiłem się już do przybiegającego Argentyńczyka, ale z raportów Holendra wynikało, że mecz jest zdominowany przez United, ale Lung broni znakomicie. W przerwie wreszcie udało mi się pogadać z piłkarzami.

- Co jest panowie?

- Wszystko w porządku, Lung gra jak natchniony.

- Brawo Silviu, dobra robota. Atakujecie coś, czy nie?

- A skąd, te pachoły trzymają nas w zamku hokejowym, jeden Derdiyok strzelił na bramkę.

- Kiepsko, kiepsko.  Okej, zaczniemy się bronić. Tomkins, wchodzisz za Bartley’a, widać, że chłop już nie może biegać. A De Silvestri zmieni Marilungo. Panowie, damy radę?!

- Damy radę!

Mecz rzeczywiście przebiegał pod dyktando United, kibice cały czas dopingowali Czerwone Diabły. Aż do 75 minuty, wtedy to podbiegł Van Persie.

- SZEFIE! KARNY DLA NAS! Co mamy zrobić?!

- KARNY?! Ale jak to?!

- Tak to, Hazard wrzucał z rogu, a Ryan popełnił największe głupstwo w swoim życiu i popchnął Berrę na oczach sędziego! Kto ma strzelać?!

- Thompson!

- Chwilka... – Van Persie zaczął krzyczeć. – Szefie, Graeme się boi, kto w końcu?!

- Zamknij się, po prostu się zamknij, muszę pomyśleć.

- Lepiej się pospiesz – powiedział mój asystent.

- Em... wiem! De Silvestri, niech on ładuje!

Nie minęła minuta, a stadion zamarł. Odwróciłem się na chwilę i nagle zostałem powalony na ziemię.

- Gol szefie, GOOOOOOOOOOOOOOL!!!

- Że co?!

- No to! De Silvestri strzelił!!

- A niech mnie! Rzeczywiście – powiedziałem po usłyszeniu komunikatu spikera. – Panowie, teraz nie ma ataku, nie ma! Wszyscy do obrony i niech Opatrzność ma nas w opiece.

No i miała. United zaczęło bombardować naszą bramkę, ale byli tak wściekli, że nie trafiali. No, aż do...

- O KURWA, co to jest!

- Co to kurna jest!

- No co jest wreszcie?!

- Szefie, Thompson jest geniuszem!

- Czemu tym razem?

- Pieprzony wybił piłkę z linii bramkowej!!

- Niemożliwe!

- A jednak. Słyszy to szef? To koniec.

Mecz skończył się wynikiem 1-0 i cała Anglia zaczęła świętować, była to pierwsza przegrana United w meczu ligowym od 74 spotkań. De Silvestri został ogłoszony bohaterem, a ja zacząłem układać treść faksu do Stambułu, żeby wykupić Włocha z Fenerbahce.

Fuks, szczęście, nie wiem, jak to jeszcze określić, był to jeden z najdramatyczniejszych pojedynków w tej karierze. Wierzcie lub nie, ale nie było Save and Load, jak to określił Jan Domarski „Naszło, zeszło i weszło”. Do napisania.

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.