Vanarama National League North/South
Ten manifest użytkownika bosser1 przeczytało już 713 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jednorożce, piękne mityczne stworzenia symbolizujące urodzaj, piękno, wolność. Zwłaszcza tą ostatnią cechę cenię najbardziej. Uwielbiam prowincjonalne miasteczka. Wszystko tam jest takie spokojne, nie zauważa się też wyścigu szczurów toczącego się w naszej cywilizacji. Kocham też coś jeszcze: psy i piłkę nożną, mieszkam w Stalybridge i nie opuściłem ani jednego spotkania zasmarkanej drużyny z tegoż miasta od co najmniej kilku lat. Tak po za tym to jest zwykłym Anglikiem, który zajada się fish and chips, lubi wyskoczyć sobie do pubu i, którego gra polegająca na kopaniu okrągłej piłki do prostokątnych bramek interesuje bardziej niż choroba byłej teściowej.
28 lipiec 08 r.
W jednym z trzech pubów w Stalybridge unosiła się woń spożywanego na hektolitry alkoholu. Jak zwykle siedziałem przy samym barze w towarzystwie prezesa ekipy Celticu, dwóch kumpli i jednej z legend piłkarskiej ekipy, Paula Sykes’a.
- Stary źle się dzieje. Ten idiota Eddy tylko pogrąża naszych – wyraźnie zbyt duża ilość procentów skłaniała prezesa Roba do wygłaszania „złotych myśli”.
- To weź go wywal – odrzekłem
- Chciałbym, ale kogo ja tu znajdę?
- Ja mógłbym spróbować – widać tego dnia piwo było mocniejsze niż zwykle i zabłąkany mózg wpadał na irracjonalne pomysły.
- Stary wiesz jak ja cię lubię, ale ty k***a coś na tym znasz? – głos Roba przypominał już bardziej pijackie stękanie.
- Ja się nie znam? Ja się nie znam? Zagrałbym 4-4-2 z jednym defensywnym pomocnikiem i typowym rozgrywającym – mózg nagle doznał otrzeźwienia. – Sprowadziłbym też do klubu Polaków jakiś. Pałętają się po jakiś swoich niskich ligach, a u nas by mieli taką samą kasę. W ogóle to mam opracowany system zyskania funduszy...
- Stary, ale pierdolisz – wtrącił się Sykes.
- No. Weź się stary napij, dobrze ci zrobi – dodał Steve, jeden z kumpli.
Dalsza część wieczoru niestety zatarła się przez nadmiar etanolu, którego krople dalej zdobiły moją koszulę wytwarzając odór nie do zniesienia. Nagle moje bębenki w uszach zaatakował nieprzejednany dźwięk dzwonka w mojej komórce.
- Halo – odrzekłem na wpół przytomny.
- To ja, Rob. Stary znowu się przez was władowałem w gówno.
- Co jest? – zdenerwowany powiedziałem.
- Przez te gadki z wami wywaliłem Eddy’ego.
- No i dobrze zrobiłeś.
- Tylko gorzej, że nie ma kto teraz poprowadzić chłopaków. Pytałem kilku miejscowych trenerów, nikt w to bagno nie chce wchodzić. Nie wiem co robić.
- To może jednak ja? – nieśmiało z moich ust posłałem światu, a konkretniej prezesowi tych kilka słów.
- Przyjedź do klubu zobaczymy co się da zrobić.
Po kilkunastu minutach byłem już w siedzibie Stalybridge Celtic. Budynek nie prezentował się olśniewająco. Można by rzec, iż nie prezentował się wcale. Był to obskurny, nie odmalowywany kloc. Ściany wręcz krzyczały domagając się remontu, jednak świecący pustkami skarbiec drużyny ewidentnie nie pomagał w tej sytuacji. Odważnie zapukałem do drzwi gabinetu Roba, ten standardowym okrzykiem „wejść” zaprosił mnie do środka.
Po 3 godzinach negocjacji zostałem tymczasowym trenerem wschodzącej potęgi angielskiej piłki chwilowo grającej na peryferiach brytyjskiego futbolu! Dokładniej w Blue Square North, był to szósty poziom rozgrywkowy.
Moją pierwszą decyzją było wyrzucenie większości zawodników. W pierwszej drużynie ostali się jedynie: Pearson (bramkarz), Sykres (pomocnik), Briggs (pomocnik), Wilkinson (skrzydłowy) i Jonyes (napastnik). Zawodnicy ci nie grzeszyli zbytnio umiejętnościami, jednak byli legendami klubu i tylko przez szacunek dla kibiców pozostawiłem ich. Kiedy ta decyzja dotarła do uszu prezesa to pobliscy mieszkańcy mogli zapoznać się z repertuarem przekleństw jakim posługuje się Rob. Mało mnie to jednak ruszało. Sam rozpocząłem wielkie zmiany w klubie, najpierw przedstawiłem nowatorski plan urozmaiconego treningu wzorowanego na tym, który stosuje katalońska Barcelona. Również wprowadziłem w życie plan nauki taktyki już od najmłodszych juniorów w przy klubowej szkółce piłkarskiego narybku. Tak, już widziałem Stalybridge na Old Trafford czy Stamford Bridge zgarniający komplet punktów w pojedynku gladiatorów. Póki co czekało na mnie skompletowanie kadry. Jako, że już od dawna dla własnej satysfakcji szukałem graczy, którzy mogli by u nas zagrać listę życzeń miałem gotową w oka mgnieniu.
Bramkarz:
Krzysztof Stodoła – gracz MKS Kluczbork. Do wyciągnięcia za czapkę gruszek. Z tego, co zdołałem o nim usłyszeć to jak na naszą klasę rozgrywkową jest to zawodnik bardzo dobry. Podobno o jego refleksie i wykopach krążą legendy.
Obrońcy:
*Lewi:
Mateusz Kurek – wychowanek Polonii Warszawa, który obecnie przebywa na wolnym transferze. Taka rekomendacja wystarczy jak na nas. Jego atutami jest krycie i odbiór.
Adam Gmitrzuk – nie za dużo wiadomo o jego przeszłości klubowej. Idealny na ławę.
*Prawi
Dale Tonge – gracz Roterthamu. Szybki, sprawny, wytrzymały, ot taki chłopak od gryzienia murawy
*Środkowi
Tomasz Sosna – doświadczony Polak. Krycie, odbiór, umiejętność podania, myślenia ma 3 klasy wyższe niż pozostali. Pozostaje jedynie kwestia wieku, 37 lat to nie mało.
Dariusz Rucki – to ma być nasza ostoja w defensywie. Technicznie drewno, jednak umiejętności gry w obronie wręcz profesorskie.
Reszta zespołu i dalsze przygody Stalybridge w dalszych odcinkach.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ