Informacje o blogu

Manifest użytkownika German

FK Geležinis Vilkas

LFF II Lyga

Litwa, 2013

Ten manifest użytkownika German przeczytało już 1336 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Zimno. Pizgawica. Śnieg. Ja, zacisznie siedząc w domu oglądałem z nudów amerykańskie kreskówki. Futbolu w telewizji na próżno było szukać. 1/8 finału Ligi Mistrzów miała startować dopiero za tydzień, a liga litewska odbywała właśnie przerwę w rozgrywkach. Zasiadłem więc za biurkiem i włączyłem swój osobisty komputer. Kilka nieodebranych wiadomości na Facebooku, nie przeczytanych emaili. Stwierdziłem, ze skoro zbliża się wiosna, warto by było zaopatrzyć swój komis o nowy samochód. W czasie przeszukiwania niemieckich stron, zadzwonił do mnie telefon. Na ekranie pojawiła się twarz mojego ojca. Instynktownie odebrałem telefon i spytałem czego potrzebuje.

-Nieee, żartujesz?!- spytałem lekko rozbawiony
-Przyjedź w niedzielę na obiad to się wszystkiego dowiesz. Jest na to szansa, Kauskauskas zachorował i potrzeba kogoś tam na jego miejsce, nie. Także tego, spotkamy się, pogadamy i ustalimy szczegóły.



Po wymienieniu kilku słów na temat tej wiadomości, zeszliśmy na tematy rodzinne i wspólnie zadecydowaliśmy jaki prezent kupimy matce na jej zbliżające się niebawem urodziny. Uszczęśliwiony faktem, że dostanę szanse prowadzenia sekcji piłkarskiej, lokalnej drużyny, zrobiłem sobie kawę, odpaliłem papierosa i wyszedłem na balkon w swojej ortalionowej kurtce. Był wieczór. Przy chodnikach głazy zepchniętego śniegu, nie wielu ludzi na ulicach. Nie mogłem doczekać się soboty.

Moja przygoda z piłką nożną zaczęła się w wieku 10 lat. Wcześniej interesowałem się koszykówką, chodziłem wspólnie z dziadkiem na mecze lokalnej drużyny która odnosiła nie małe sukcesy na arenie międzynarodowej.  Jednak wszystko się zmieniło za sprawą mojego ojca, wojskowego. W rodzinie trwał zawsze spór  oto czy oglądamy koszykówkę czy piłkę nożną. W czerwcu 1996 roku wygrał jednak futbol. To właśnie wtedy obejrzałem swój pierwszy mecz pomiędzy Niemcami a Republiką Czeską, no i po prostu zakochałem się. Zafascynowało mnie dosłownie wszystko, od dopingu kibiców, po piękne zagrania piłkarzy. Wtedy ten finał wygrali chyba Niemcy, po strzale jednego z jej napastników w doliczonym czasie gry. Wcześniej piłkę widziałem jedynie parę razy na zajęciach WF’u. Najczęściej stałem jednak na obronie i wykopywałem tępo piłkę jak najdalej do góry. Od tamtego finału zmieniło się wszystko.  Grałem w szkolnej drużynie, później nawet przez rok reprezentowałem Żalgiris w zespole juniorów, aż w końcu wylądowałem u boku swojego ojca. Przez jakiś czas byłem młodym żelaznym wilczkiem. FK Gelezinis Vilkas to zespół powołany przez armię litewską. Najczęściej grał na pograniczu III i IV klasy rozgrywek. Kończąc szkołę i kilka kursów zdecydowałem, że założę komis samochodowy wspólnie ze swoim przyjacielem Vytautasem. Praca pochłonęła mnie na tyle, że zaprzestałem treningów w Gelezinisie. Po za tym, aby tam zostać musiałem podpisać kontrakt z zawodową armią, i pójść w kamasze. I tak jest od 4 lat.

Umówiony na niedzielny obiad ubrałem się nietypowo w garnitur i pospiesznie pojechałem do swego domu rodzinnego, usytuowanego w centrum Wilna. Na miejscu po przywitaniu z mamą usłyszałem dwa męskie głosy wydobywające się z salonu. Było to stare, pamiętające jeszcze czasy ZSRR mieszkanie, z kilkoma ciasnymi pokojami. W zasadzie od mojej wyprowadzki niewiele się tu zmieniło oprócz położenia nowych kafelek w łaźience i przedpokoju. Ściągnąłem buty i zawitałem najpierw do kuchni sprawdzić co mama dziś upichciła. Po krótkiej rozmowie, zaszedłem do salonu i przywitałem się z ojcem oraz jego znajomym. Był to starszy Pan, ubrany w czerwoną koszulę i granatowe spodnie. Na jego szyi lśnił złoty łańcuszek. Uścisnął moją dłoń, a ja usiadłszy za stołem dowiedziałem się kim jest. Ojciec przedstawił go jako Nerijus Stankevicius pułkownik oraz prezes wszystkich sekcji sportowych Geleżinisu. Po krótkiej rozmowie na temat produkcji nowych czołgów na Rosji i rozporządzeniach ministra finansów, do pokoju weszła mama z ciepłymi cepelinami.

-Świetnie udały Ci się te cepeliny Lena-odparł płk.Stankevicius
-Nie za mało słone? Bo kurcze wydaje mi się że za mało soli dodałam- odpowiedziała lekko zmartwiona moja mama.
-Nie są świetne naprawdę!- uśmiechnął się, po czym skierował głos w moją stronę.

Zaczęło się. Przez blisko 2 godziny gawędziliśmy o piłce nożnej oraz o roli jaka czekała mnie w Geleżinisie. Przez ten czas zdążyliśmy nawet przenieść się do pokoju telewizyjnego i wypić kawę. Wieczorem było już wszystko dopięte na ostatni guzik a ja od środy mogłem pokazać się w jednostce i chyba przede wszystkim przedstawić jako nowy prowadzący drużynę Żelaznych Wilków.



Środa przyszła bardzo szybko, w jednostce byłem już przed ósmą rano, a po porannej kawie złożyłem odpowiednie podpisy pod umową która zobowiązywała mnie do opieki nad drużyną. Nie wiedziałem, że przy okazji prowadzenia tego zespołu nieźle sobie dorobię. 3,100 netto miesięcznie w pełnie mnie zadowalało. Około 9 rano wyszedłem wspólnie z jednym żołnierzy na musztrę. Przed dłuższą chwilę obserwowałem chłopaków jak wykonują ćwiczenia w ten mroźny dzień. W międzyczasie przyszedł mój ojciec i oznajmił mi że połowa z tych chłopaków to od dzisiaj moi podopieczni. W rzeczywistości niektórych można było łatwo odróżnić. Ci wielcy i szerocy w barach to z pewnością nie bramkarze, tylko rugbiści, którzy tworzyli inną sekcję sportową, Ci młodsi ale i zwinniejsi to na pewno piłkarze. Całkiem nieźle radzili sobie na małpim gaju. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. To będzie zajebista jazda. Po ćwiczeniach, kapitan prowadzący przedstawił mnie całemu batalionowi.

-No! Towarzysze bronii! Oto nowy prowadzący treningi sekcji piłkarskiej, Andrius Radkauskas! Co niektórym pewnie te nazwisko coś przypomina! Mądrzejsi się domyślają, ze to syn naszego podpułkownika Ivana […]

Ci grający w rugby już wcześniej poszli na zasłużony wypoczynek. W zasadzie podczas tego spotkania nie wiele mówiłem. Ręce w kieszeni, brzegi kurtki zasłaniały moją twarz. Zawodnicy spoglądali na mnie, po czym każdy z nich, kolejno przedstawiał się z imienia i nazwiska. Ja, wyciągając pewnie dłoń kiwałem głową na znak tego iż jest to miłe dla mnie spotkanie. Zdecydowana większość z nich to chłopaki lekko po dwudziestym roku życia, nie więcej. Po południu czekał nas pierwszy trening. Kapitan zaprowadził mnie najpierw do wnętrza budynku, i poprosił abym poczekał przed jego gabinetem. Po 5 minutach wyszło z niego kilku mężczyzn. Przedstawili się. Pierwszy był nie wiele starszy odemnie niski i krępy mężczyzna:

-Starszy chorąży Aleksandras Jasaitis, będziemy wspólnie monitorowali prace chłopaków na treningach- powiedział stanowczo

Wnet dłoń wyciągnął drugi, o niebo młodszy i ubrany w biały fartuch.

-Mindaugas Pinkevicius, jestem tutaj lekarzem na okresie próbnym, zajmuje się przygotowaniem fizycznym i motorycznym żołnierzy. Czasami też stawiam diagnozy w przypadku groźniejszych kontuzji – odparł mądrze

-Proszę, poznaj jeszcze podporucznika, Robertasa SkinderisaBardzo zaradny człowiek, pomaga nam w ogarnięciu całego tego bajzlu, wiesz o co chodzi, podpisywanie kontraktów z młodymi, organizacja wyjazdów, no bez niego sport w naszej jednostce chyba by tak dobrze nie funkcjonował- poklepawszy Roberta po ramieniu uśmiechnął się do mnie uroczyście.

Spojrzałem na niego z zaciekawieniem. Był ubrany w mundur, zdecydowanie najstarszy z naszej piątki. Wydawał się być bardzo spokojny, ale chyba i stanowczy, bo nie minęła chwila a zaprosił mnie do swego gabinetu.  Witając mnie w środku zauważyłem, że to chyba taki sam kibic jak i ja. Na ścianach oprócz portretów sławnych królów i generałów litewskich, były najzwyczajniej w świecie proporczyki Żalgirisu, Spartaka Moskwa i Bayernu Monachium. Podczas wspólnej rozmowy (gdzie szybko przeszliśmy na ,,Ty’’) Robert przedstawił mi w szczegółach całą obecną sytuację panującą w klubie. Z jego relacji dowiedziałem się, że dysponujemy budżetem na poziomie 200 tysięcy litów (około 60 tyś euro), co i tak dawało nam trzecie, ostatnie miejsce spośród wszystkich sponsorowanych przez miasto i wojsko drużyn sportowych. Oprócz tego dowiedziałem się że trenować możemy w co najmniej trzech miejscach- Za jednostką, gdzie znajdowało się dosyć duże pastwisko usiane tóż przy lesie, na stadionie Vingis bądź w jego parku, który był kilka metrów dalej. Zdecydowałem, że najlepiej jak wszyscy będziemy spotykać się w parku, ze względu na to, ze stadion zajęty był albo przez lekkoatletów, albo rugbistów, którzy mieli w tym wypadku pierwszeństwo. Na koniec rozmowy dowiedziałem się również, że natrafiłem na rok wymiany sprzętu sportowego. Taką wymianę wojsko stosuje co 3 lata i stara się wymienić cały asortyment niezbędny do grania w piłkę nożną.  Po krótkiej konsultacji wybraliśmy 3 katalogowe modele firmy Diadorra, zestaw 10 piłek, komplet kurtek oraz bluz dla bramkarza. Pochłonęło to w znacznym stopniu nasz 3-letni budżet, ale myślę, że godne reprezentowanie się na boisku to rzecz święta. Przy okazji, zaoszczędziliśmy pieniądze na wydruku herbu klubu na koszulkach. Tym zajmie się inna firma, a przyszywaniem młodsi szeregowi. Zainwestowane w ten sposób pieniądze, mogłem przeznaczyć na płacę nowych zawodników którzy zawitać mogli w każdej chwili. Wiedziałem, ze mogę mieć każdego chłopaka z Wilna, chcącego tylko ubrać mundur.  Zawodnicy byli na kontraktach pół zawodowych. Oznaczało to, że pobierali jednak jedną stałą pensję. Od bycia żołnierzem oraz tą od bycia piłkarzem. Do pensji wliczana była także premia za zdobytego gola bądź wystąpienie w 20 meczu z rzędu. Nie były to wielkie kwoty, bo nawet nie przekraczały one 70 litów, ale z pewnością dodawały niektórym motywacji. Kto nie chciałby za strzeloną bramkę, wypić trochę piwa z kolegami świętując na przykład zwycięstwo? No właśnie. Polityka wojskowa co raz bardziej zaczynała mi się podobać. Wszystko tutaj było ułożone, i po mimo tego, ze pachniało to prowizorstwem wierzyłem, że jestem w stanie odnieść sukces na szczeblu III ligi. Może i daleko było nam do stricte czysto piłkarskich klubów na Litwie, ale nie od razu Rzym zbudowano. Jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, ze zamierzam tą drużynę wywindować znacznie wyżej niż czuby tabeli lig półzawodowych. Nie chciałem jednak wyjść na kogoś kogo poniosły marzenia i nie stąpa twardo po ziemi, stąd też ukrywałem swoje prawdziwe aspiracje przed całym sztabem. Dlaczego by nie zacząć marzyć, i spełniać tego, czego się naprawdę chce? 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.