Jeszcze na początku stycznia pożegnaliśmy się z trójką byłych już zawodników Geleżinis Vilkas. Z zespołu odeszdł Strenskis który zdecydował iż ważniejsza od gry w piłkę i pracy w wojsku będzie nauka na studiach, Rimantas Mazliauskas wybrał ofertę kopalnianego w Miniji Kretindze, a Sarunas Lekevicius, tak jak zapewniał wcześniej otworzył własny biznes i zaczął podróżować po kraju, zupełnie tracąc czas na systematyczne granie w piłkę. Szkoda, bo żadnym z tych graczy nie zamierzałem się rozstawać, a rozłąka boli tym bardziej, że nie udało się nam sprowadzić nikogo na ich miejsce.
W dniu meczu z sławnym na cały kraj FBK Kowno, czułem narastający stres, który ogarniał mnie tym bardziej, im bliżej wskazówki zegara wskazywały na godzinę w pół do ósmej. Dała o sobie, także znać nieodłączna sraczka, którą szybko opanowałem w klubowym kiblu. Nie przypominam sobie równie utytułowanego przeciwnika spośród wszystkich tych z którymi się mierzyłem. FBK rozpoczęło przygotowania do sezonu troszeczkę wcześniej, i z tego co się dowiedziałem chcieli jak najszybciej odzyskać prym w A Lydze. Kiedyś godnie reprezentowali Litwę w Europie, rozgrywając ciekawe mecze m.in. z Rangers Glasgow.
Szaleńcza pora na rozgrywanie spotkania! Tym bardziej, że mieliśmy środek zimy. Temperatura w ostatnim czasie jednak złagodniała, i wzrosła tylko do minus jednego stopnia. Zwróciłem więc uwagę wszystkim zawodnikom, aby przed wyjściem z szatni dobrze się rozgrzali i przebiegli więcej kółeczek wokół boiska niż dotychczas. Kilkanaście minut później, na trawiastym parkingu zawitał żółto-zielony, autobus ozdabiany troszeczkę nijaką grafiką klubu FBK. Wysiadł z niego tabun profesjonalistów z głównym dowodzącym trenerem i kierownikami klubu.
- Oho, wielcy, wielcy przyjechali! – krzyknął Pankratjev idąc w kierunku bramki powitalnej.
Najwidoczniej znał niektóre przepite mordy w żółto-zielonych ortalionach. Z otwartymi ramionami w kierunku Pankratjeva kroczył starszy gościu w siwych długich włosach i wąsie porucznika. Z dala biło od niego charyzmą i wszechogarniającym mentorstwem.
- Witaj Igor! A więc to prawda co gadał Sirmelis. Pracujesz w wojsku, da? – spytał krótko, ów gość trzymając ręce w kieszeni.
- Żadna praca nie hańbi, a wiesz dobrze jak zależało mi na pozostaniu w Wilnie.
- Tjak bardzo, że odrzuciłeś nawet moją propozycję współpracy? Dobria, gdzie macie tutaj jakieś szatnie? Co raz gorzej znoszę te podróże. A to pewnie Twój synalek, strasznie wyrósł! – spojrzał na mnie spode łba.
- Co? Andrius? Nie, nie, nie! To prowadzący Twoich dzisiejszych rywali! Radkuaskas, Andrius Radkauskas – Stonował nastroje trenera przyjezdnych Pankratjev.
- Nje może być! Ha-ha! Bardzo mi miło Ciebie poznać. Janciauskas jestem. Mam nadzieję, że kurwa znasz zasady! Żadnego wychodzenie przed szereg, cwaniakowania i niech Tylko Ci do głowy nie przyjdzie specjalne faulowanie moich zawodników, jeszcze mi się tam, k-kurwa urazów nabawią. To twój pierwszy’j mecz? Nje martw się też kiedyś zaczynałem. Dobra, widzimy się za kilkanaście minut na boisku!
Nie zdążyłem nawet wykrztusić żadnego słowa. Spojrzałem wymownie na Igora, który rozbroił mnie uśmiechem. Ten krnąbrny dziadek chyba nawet nie wiedział, że od roku prowadzę tą drużynę z powodzeniem, i jeśli tylko los nam dalej będzie sprzyjać, to będziemy mieli możliwość rywalizacji na tym samym poziomie ligowym! Pokaże zaraz temu dziadkowi co potrafię.
Po 90 minutach byłem skłonny wycofać swoje, na szczęście niewypowiedziane słowa. Przegraliśmy z kretesem 3:5, a kuriozalną bramkę, i to pierwszą, puścił Svedkauskas. Katastrofa! Później kolejna ,czwórka’ i tylko dzięki totalnym ,zjebom’ w szatni wychodzimy z tego pojedynku z twarzą. 3 gole nieco ochłodziły moją, burzącą się pod czapką głowę.
Geleżinis Vilkas Vilno – FBK Kowno 3:5
FK Granitas Wilno - FK Geleżinis Vilkas Wilno 1:0
Parę plusów, jednak z tego spotkania trzeba wyciągnąć. Po pierwsze strzelcka forma Lukoseviciusa (dobry prognostyk przed zbliżającą się ligą) i po drugie debiutancki gol młodego Kiżysa, którego tuż przed spotkaniem dobraliśmy pod nieobecność lewoskrzydłowych. Po meczu, wymieniłem jeszcze kilka zdań z Janciauskasem i zarządziłem rewanż w przyszłym roku (A jak, bądźmy pewni siebie!)
Kilka dni później gramy z dobrze znanym nam rywalem - Granitasem. Pizgawica jakich mało! Mówię szczerze, było tak zimno, że nawet podwójnie ocieplana bluza Kappy mi pomogła! Patrząc na boisko, byłem zmuszony na te spotkanie zabrać kalosze bo wszędobylski gnój atakował nogi, od pięt po kolana. Mecz ,derbowy' zapowiadał się ciekawie, bo stanowił istny preorder meczów z rywalami z II Lygi. Wygrana, po ładnym, kąśliwym strzale Simkusa, zapewnia nam tytuł zwyciężców tej przecież nic nie wartej konfrontacji. Ale jednak, dominujemy, budujemy morale i kondycję. Na podobne wyniki liczymy w spotkaniach z drużynami rezerwowymi Daugavy i BATE.
FK Geleżinis Vilkas Wilno - FC II Daugava 2:1
Mój premierowy mecz z przeciwnikami zza granicy. Pomyśłałem, że w końcu na nasze drogi, i moje managerskie, zaczyna wkraczać internacjonał. Pierwszy zespół Daugavy odbywał siermiężne zgrupowanie gdzieś na Litwie, to i przy okazji zabrał ze sobą, chłopaczów z drugiej drużyny, którzy jak się później okazało - Nie odstawali niczym od naszych rywali z ligi. Cechowali się wysokim wyszkoleniem technicznym, i co najważniejsze - Zgraniem. Potrafili niesamowicie operować piłką, co miało swoje przełożenie tuż przed końcem pierwszej połowy. Mimo wystawienia najsilniejszego składu (Testy w klubie zaliczał Marius Zagurskas na lewej defensywie) mieliśmy ogromne problemy ze stwarzaniem sobie sytuacji podbramkowych. Znów słowny opieprz i ganianka piłkarzy po szatni była głownym czynnikiem do odrabiania przez nas strat. W końcówce meczu, swoimi dwoma trafieniami zapewnia nam zwycięśtwo - LUKOSEVICIUS! Chłopak z blokowisk Wilna, urywał się Łotyszom prawie tak samo jak mnie przed paroma miesiącami gdzieś po osiedlu. Na drobne urazy po spotkaniu narzekał Solomin, na szczęście nie było to nic groźnego i kilka dni kuracji szybko tą niedyspozycję znieweluje. Duży plus należał się także Klimaviciusowi za godne reprezentowanie się na prawym skrzydle. To taki mój mały eksperyment, póki co udany.
Gelezinis Vilkas Wilno - BateRM 2:0
Białoruska młodzież BATE Borysów była bardzo wysoko ceniona w kraju. W końcu wielokrotny mistrz juniorskich jak i seniorskich rozgrywek. Podopieczni Rhyżnikova posiadali w składzie kilku, jak nie kilkunastu utalentowanych juniorów, reprezentujący swój kraj w przeróżnych kategoriach wiekowych. Pogoda sprzyjała zawodom, choć wszędobylska ,ciapa' i błotko nie odpuściła i tym razem. Cóż, zaczęliśmy powoli przyzwyczaiać sie do tego typu warunków. Murawa (Jeśli w ogóle można tak to nazwać) nie była tu wymieniana chyba od czasów socjalizmu, więc o stan faktyczny boiska dbała matka natura. Zmęczenie, znajomość własnego klepiska, i lepsza wydolność ruchowa pozwoliła nam na osiągnięcie korzystnego rezultatu w tym spotkaniu. Wygrywamy gładko 2:0. Gole strzelają Ci, na których nawet zbytnio nie stawiałem, i nie miałem w planach odznaczyć ich jako ,kluczowe' postacie do całego swojego Boskiego planu. ,Pepe' Petkevicius strzela, ludzie! Odpalił! I to w jaki sposób! Ile tak razy strzeli w lidze? Jeśli na dwóch się skończy, to przyrzekam, nie ganić go po sezonie i nakazywać stawiania kolejnych drinów w barze. Po meczu przybijamy sobie piątki i kierujemy się wszyscy zgodnie na wspólne warsztaty na których gościli trenerzy z BATE. Siedząc dumnie z skoroszytem na kolanach, notowałem wszystko to co ciekawego mieli do powiedzenia przyjezdni. Owe nauki pozostawie jednak dla siebie.
- Wszystko tyka jak w ruskim zegarku. Jesteśmy zajebiście przygotowani, zero kontuzji, skład zgrany do granic możliwości. Suduva przyjedzie po czysty wpierdol po nic więcej - zapewniał mnie Jasaitis po jednym z zebrań kadry wojskowej.
- Oby było tak jak mówisz
- Andriu?
- Co?
- Niee, już nic - uśmiechnął się do mnie, po czym obrócił się napięcie i odszedł w stronę schodów które mieściły się na końcu korytarza.
Po 18 marca każdego roku (dzień po urodzinach CM Rev) warto rozglądać się za utalentowanymi regenami w polskich ligach. Jest to data „powstawania” nowych graczy, automatycznie dodawanych do bazy przez silnik gry.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ