La Liga Santander
Ten manifest użytkownika Michellaga przeczytało już 1849 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jak w każdym blogu najpierw przypomnijmy sobie trochę historii Athletic Bilbao. Fragment artykuł pochodzi ze strony athleticbilbao.pl. Wraz z kolejnymi częściami bloga będę wrzucał kolejne fazy rozkwitu tego klubu.
Zaraz po powstaniu ligi Athletic szybko wspina sie na sam szczyt zdobywajac w pierwszej dekadzie istnienia 4 tytuly (1930, 1931, 1934 oraz 1936) oraz 4 razy Puchar Krola (1930 1933). Jednakze nadejscie wojny domowej w Hiszpanii przerywa to pasmo sukcesów. Hiszpania pod rzadami generala Franco nie sprzyja rozwojowi futbolu w prowincjach które nie sprzyjaly aktualnie panujacej wladzy co tez dotknelo w wymierny sposób zespól Basków. W tym czasie druzyna Los Leones odnosi sukcesy glownie w rozgrywkach Pucharu Króla (przemianowany przez rezim na Copa del Generalisimo). W miedzyczasie klub zostaje zmuszony do zmiany nazwy na Atletico Bilbao co bardzo nie jest w smak kibicom baskijskim i wzmaga juz i tak duze antagonizmy pomiedzy wladzami w Madrycie oraz Krajem Basków. Do tego stopnia ze niemal swietem bylo gdy kapitan zespolu Ignacio Kortabarria przed meczem z Realem Sociedad w 1975 roku wywiesil w centrum Bilbao Ikurrine, oficjalna flage Kraju Basków bylo to pierwsze oficjalne pokazanie flagi od smierci generala Franco i jedna z nielicznych od czasu objecia przez niego wladzy. Klub tez wrócil do dawnej nazwy Athletic Club de Bilbao. W 1977 roku osiagnal swój najwiekszy sukces na arenie miedzynarodowej dochodzac do finalu PUEFA gdzie ulegli przewaga goli na wyjezdzie Juventusowi Turyn.
W 1981 roku stery na lawce trenerskiej obejmuje Javier Clemente. Jest on ostatnim trenerem który osiagnal z Baskami sukcesy. Wprowadzil on do skladu zespolu wielu mlodych zawodników i juz na poczatku swojej przygody zdobyl czwarte miejsce. Ograni przez pierwszy sezon mlodzi gracze Clemente nie dali rywalom szans w nastepnym sezonie pewnie zdobywajac tytul Mistrzów Hiszpanii. Powtórzyli ten sukces w rok pózniej dorzucaja jeszcze do tego 24-ty Puchar Króla. Clemente odszedl z klubu w 1986 roku i sa to jak dotychczas ostatnie trofea zespolu Los Leones w historii. Clemente stworzyl niepowtarzalny styl jaki cechuje Basków agresywna, nieustepliwa i szybka gre do ostatniego gwizdka sedziego bez wzgledu na wynik spotkania. Niektórzy posadzaja ich nawet o brutalnosc ale jest do stanowczo za daleko idace stwierdzenie. Baskowie zawsze grali ostro i agresywnie ale tez zawsze fair play, bez zadnych zlosliwych fauli.
Czasy rządów generała Franco był ciężkie dla klubu i kibiców. Reżim nie pozwalał na zbyt aktywną działalność kibicowską, klub był nawet zmuszony do zmiany nazwy. Natomiast lata Javiera Clemente zmieniły sposób postrzegania zespołu, od tego czasu drużyna z Bilbao jest postrzegana jako niesamowicie waleczny i zawzięty klub. Bardzo chciałem kultywować wzór takiej drużyny.
Miniony sezon okazał się zwycięski w La Lidze, natomiast w Lidze Mistrzów zawiedliśmy na całej linii. Wiadomo było w czym chcemy się poprawić i co chcemy w przyszłości zrobić lepiej. W lidze chcieliśmy utrzymać status quo. W tym roku celowaliśmy także w zawojowanie Ligi Mistrzów. Konieczne do tego były zmiany personalne.
TRANSFERY
W odróżnieniu od poprzedniego sezonu postanowiłem dokonać wielu zmian związanych z transferami. Konieczne finalizowania moich fanaberii były spore pieniądze, postanowiłem wiec pożegnać się z kilkoma piłkarzami którzy przez dłuższy czas grali dla nas.
Tym sposobem drużynę pożegnali:
Doszło jeszcze do jednego, dosyć niespodziewanego odejścia, z Athletic pożegnał się także Stephane Ruffier. Nie miałem w planach sprzedawać Francuza, jednak Arsenal zaproponował za 31-letniego bramkarza aż 39 mln euro, które po krótkich negocjacjach przerodziły się w 47,5 mln euro. Uznałem, że za taką kwotę nie ma co go na siłę trzymać i stopować rozwój Kepy Arrizabalagi. Zrobiliśmy więc kolejny świetny interes, dwa lata kupiliśmy go za 6,75 mln a teraz sprzedaliśmy za aż 40 mln więcej. Biznes jest biznes.
Wraz z tym sezonem rozpoczęliśmy interes z wypożyczeniami na wielką skalę. Jako, że co sezon kupuje 20-30 a nawet 40 młodziaków mam już kogo wypożyczać. I w tym sezonie zacząłem to robić.
Prawie 78 mln z samych wypożyczeni? Ładnie, ładnie ale tak trzeba właśnie robić pieniądze. Łącznie z wypożyczeń i sprzedaży zarobiliśmy jakieś 173 mln euro. Bardzo ładna sumka.
Jako odejścia należy także potraktować zakończone kariery przez Artiza Aduriza I Xabi Prieto. Szczególny szacunek należy się naszemu zasłużonemu snajperowi. Strzelił dla nas masę ważnych bramek. Dziękujemy Ci Artiz, oddałeś serce zespołowi. Obaj znaleźli miejsce w moim sztabie szkoleniowym.
Do klubu natomiast dołączyła całe mnóstwo ważnych i znanych piłkarzy. Zacznijmy od tych z wolnego transferu.
Alvaro Pena dołączył do nas z Racingu. Nie jest piłkarz o zdumiewających umiejętnościach ale od początku planowałem go jako piłkarza który miałby odciążyć podstawowy kwartet ofensywnych piłkarzy. Jest to także wychowanek naszego klubu.
Drugi piłkarz który nas wzmocnił to gracz uwielbiany w Sociedad, uwielbiany w Liverpoolu, uwielbiany w Madrycie, uwielbiany w Monachium. Umiejętności, charakter, klasa mowa oczywiście o Xabi Alonso. Mimo ubytków fizycznych spowodowanych wiekiem, umyśliłem sobie, że on będzie generałem końcówek. Mój pomysł był taki żeby wchodził z ławki i uspokajał grę pomogając dowozić korzystne wyniki do końca.
Oier Olazabal od początku miał być u nas rezerwowym i tak też było. Zmiennik, za darmo czyli wszystko tak jak nakazuje encyklopedia piłkarskiego biznesu.
Kolejne transfery już zawsze coś kosztowały.
Jonathan Espericueta dołączył do nas z meksykańskiego Tigres za kwotę 11,25 mln euro. Rozumiem, że może was dziwić Meksykanin jest też Baskiem ale okazuje się, że jego rodzina pochodzi z Bilbao. Już w 2011 Athletic miało go na oku.
Pod koniec okienka dołączył do nas także Nacho Monreal. Arsenal zarobił za ten transfer koło 2 mln euro. Uznałem, że przyda się dobry rywal dla Saborita.
I na koniec bomba którą planowałem od dwóch sezonów i wreszcie mi się udało. 88 mln euro, połowa rozłożona na długoletnie raty. Tyle kosztował mnie transfer Antoine Griezmanna. Oczywiście najwyższy kontrakt w zespole, ponad 12 mln euro za sezon. Ale tak to jest piłkarz który ma zniwelować u nas brak piłkarza klasy Messiego czy Ronaldo. Od razu po dołączeniu do zespołu nakazałem trenować mu grę na szpicy, bo tam planowałem miejsce dla niego. Dużym problemem była kontuzja która obdarła go z całego okresu przygotowawczego.
Do kadry pierwszego zespołu awansowałem dwóch piłkarzy którzy zaliczyli bardzo udane sezony na wypożyczeniach. Tym sposobem do drużyny trafili Inigo Lekue i Jonas Ramalho.
Oprócz wymienionych zawodników dołączyli do nas młodzi gniewni w liczbie około 20 i kilku piłkarzy do drużyny rezerw. Łącznie na wszystkie transfery wydaliśmy kwotę 110 mln euro.
ZARYS TAKTYCZNY I PERSONALNY
Nie doszło do żadnych taktycznych zmian. W poprzednim sezonie wszystko ładnie grało i nie chciałem tego niepotrzebnie psuć. Oczywiście w niektóry meczach graliśmy ofensywniej, natomiast w innych więcej energii wkładaliśmy w obronę ale ogólne założenia taktyczne zawsze były takie same. Dużo zmieniło się pod względem personaliów. Jeśli mowa o pierwszym składzie to tylko Arrizabalaga, Griezmann i Ramalho wywalczyli pierwszy skład. Jednak wśród zmienników wiele się zmieniło co widać na schemacie, możecie porównać z tym poprzedniego sezonu.
SUPERPUCHAR HISZPANI
Jak co roku od czterech lat, także i w tym roku przypadł nam zaszczyt walki o Superpuchar Hiszpanii. W ciągu tych 4 lat graliśmy raz z Barceloną i wtedy przegraliśmy, i dwa razy z Realem Madryt i wtedy dwa razy to my zwyciężaliśmy. W tym roku kolejny raz musieliśmy mierzyć z klubem ze stolicy.
Pierwsze spotkanie na Santiago Bernabeu zaczęliśmy bez kilku podstawowych piłkarzy, a mimo tego zaliczyliśmy wręcz bombowy początek. Najpierw podanie Ibai Gomeza wykorzystał Sabin. Było to w 5 minucie meczu. Kwadrans później bramkę zdobył także, poprzednio asystujący, Ibai Gomez. Wynik wynosił wtedy 2:0 dla klubu Basków. Do końca pierwszej połowy nic już się nie działo, nie było większego zagrożenia żadnej ze stron. W przerwie chyba byłem jednak zbyt pobłażliwy dla moich zawodników, bo szybko się rozluźnili i źle rozpoczęliśmy drugą połowę. W 49 minucie kontaktową bramkę zdobył Ronaldo. Sytuacja stało się wtedy nerwowa. Real zaczął coraz mocniej naciskać, przeprowadzali atak za atakiem. I tu pojawiła się kolejna skaza na moim trenerskim kunszcie. Dokonałem złych zmian, które nie pomogły zespołowi, a tylko podcięły skrzydła. Konsekwencją tego był bramka Danilo zdobyta w doliczonym czasie. Zremisowaliśmy więc wygrany mecz, z mojej winy. WYNIK
W rewanżu na San Mames postanowiliśmy od razu pokazać co potrafimy. Postaraliśmy się szybko wprowadzić słowa w czyn, już w 13 minucie bramkę zdobył Illara. Później już spokojnie kontrolowaliśmy spotkanie. Wszystko co działo się na boisku, działo się pod nasze dyktando. Dokładnie tak jak zaplanowaliśmy, pokazywaliśmy na boisku niesamowitą waleczność i wole walki, było widać, że piłkarzom po prostu zależy. W końcówce zdobyliśmy jeszcze 2 bramki. W 83 minucie swoją debiutancką bramke w barwach klubu zdobył Alvaro Pena. Bramka padła po bardzo składnie rozegranym kontrataku. Kolejną bramke w barwach Athletic zdobył także Sabin. Wynik 3:0 dobrze obrazował to co się działo na boisku. Wygrywamy trzeci raz z rzędu Superpuchar Hiszpanii. WYNIK
PUCHAR HISZPANII
Rozgrywki pucharu Hiszpanii traktowałem w większości jako okazje do rozegrania rezerwowych piłkarzy którzy mieli problem z ograniem. Nie miałem założonych jakiś specjalnych celów na te rozgrywki, oczywiście miło by było wygrać ale nie było ciśnienia. Mieliśmy ważniejsze cele w tym sezonie, a nadal nie dorobiłem się drużyny w której nie było by widać różnicy miedzy pierwszym a drugim składem. Jednak to kwestia kilku najbliższych sezonów, kilku młodych graczy ma zadatki na naprawdę klasowych zawodników.
Pierwsze 3 rundy przeszliśmy bez najmniejszego zająknięcia. I tak po kolei odprawiliśmy w dwumeczach: Atletico Baleares 4:0, Granade 5:0, Getafe 3:0. W sześciu spotkaniach nie straciliśmy nawet bramki ale to akurat będzie jeden z wyznaczników tego sezonu. TERMINARZ
Tym sposobem minimalnym nakładem sił udało się nam dostać do półfinału. Tam czekała nas przeprawa z Barceloną. I w tych spotkaniach postawiłem już raczej na pierwszy skład.
Pierwsze spotkanie na Camp Nou to byłby typowy mecz Athletic AD 2018/19, gdyby nie czerwona kartka. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, bo bramke już w 7 minucie zdobył Ibai Gomez. Później wyrównał Messi, ale to jednak moi piłkarze byli górą w pierwszej połowie. Kilka minut przed przerwą Ander wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym i skierował piłkę do siatki. Wynik do przerwy 2:1. Później dwa głupie faule od tyłu w przeciągu 3 minut zaliczył Ander, za każdym razem był karany żółtą kartką, co w konsekwencji doprowadziło do czerwonej. Po tym zdarzeniu Barcelona otworzyła worek z bramkami. Kolejno strzelali Neymar w 64 minucie, Messi w 77 minucie i Suarez w 81 minucie. Tym sposobem z 2:1 zrobiło się aż 2:4. Czekało nas trudne zadanie w rewanżu. WYNIK
W rewanżu na naszej twierdzy musieliśmy wygrać. I zaczęliśmy bardzo dobrze. Ibai Gomez w 11 minucie zdobył bramke na 1:0, natomiast San Jose w 27 minucie zdobył bramke na 2:0. Taki wynik dawał mi awans, postanowiłem wiec trochę cofnąć zespół i dać się wyszaleć Barcelonie. Ufałem, że moja obrona jest w stanie powstrzymać wszystko co przygotują rywale. I tu popełniłem błąd, przeliczyłem nasze możliwości. Po koronkowej akcji zawodników z Katalonii zdobył bramkę Montoya. W 46 minucie, czyli stało się najgorsze co może być, bramka do szatni podcinająca skrzydła. Starałem się zmotywować chłopaków do rozszarpania rywali w drugiej połowie, w końcu musieliśmy zdobyć tylko jednę bramkę, ponieważ wynik 3:1 również dawał nam awans. I druga połowa właśnie tak wyglądała, my atakowaliśmy, oni się bronili. Ostatecznie mimo ogromu sytuacji nie udało nam się już nic strzelić. Odpadam wiec ostatecznie w półfinale, nie jest to zły wynik ale pewien niedosyt pozostaje. WYNIK
LIGA
Jakie były nasze cele na ten sezon? Oczywiście obrona mistrzostwa. W takiej lidze jak La Liga, w której liczba klubów realnie walczących o mistrzostwo oscyluje w zależności od sezonu od 2-5 zespołów jest to cel bardzo ambitny. Ale ja i zarząd jesteśmy ambitni: obrona mistrzostwa i zdystansowanie rywali to zadanie numer jeden.
Pierwsze jedenaście kolejek to prawdziwy popis naszych formacji ofensywnej i defensywnej. Z jednej strony strzeliliśmy 30 bramek w 11 spotkaniach co daje bardzo dobrą średnią prawie 3 bramek na mecz, natomiast z drugiej straciliśmy tylko JEDNĄ bramkę, co jest fenomenalnym wynikiem. TABELA Oczywiście warto zwrócić uwagę na klasę zespołów z którymi graliśmy w początkowych kolejkach, nie było tam żadnych potentatów z którymi to w dalszej perspektywie mielibyśmy walczyć o tytuł. A mimo tego nie ustrzegliśmy się dwóch słabszych spotkań: porażka z Getafe i remis z Levante. TERMINARZ Problemem były kontuzje podstawowych piłkarzy które przez długi czas powodowały mi problemy. Rozumiałem pewne drobne kontuzje które nękały Antoine Griezmanna i były spowodowane tym, że nie przepracował okresu przygotowawczego i kondycja nie zawsze była jego najmocniejsza stroną. Za to bardzo obawiam się Ikera Muniaina. Kolejny raz uszkodził więzadła kolanowe i wypadł na 6 miesięcy, później po powrocie znowu naciągnął więzadła kolanowe. Ogólnie w jego wypadku ten sezon jest stracony. (Czy któryś z czytelników miał go u siebie? Też miał tyle problemów z kontuzjami? Obawiam się, że może być naprawdę szklany, jeśli tak będzie możliwe, że zdecyduje się na jego sprzedaż. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie.)
Później nadeszła seria trudnych meczów z rywalami do mistrzostwa. W tych meczach bywało różnie. Raz wygrywaliśmy, później znowu przegrywaliśmy. Ostro pojechał z nami Real na Bernabeu. W poprzednich 11 spotkaniach straciliśmy jedną bramkę a tutaj nagle jedno spotkanie i straciliśmy trzy. Jednak w kolejnych meczach pokazaliśmy, że był to tylko wypadek przy pracy, a nie początek jakiegoś większego kryzysu. Przegraliśmy jeszcze z Barceloną i Villarealem. TERMINARZ Na półmetku pierwsze miejsce zajmowała Valencia z jednym punktem przewagi nad nami.
Rundę wiosenną zaczęliśmy równie dobrze co jesienną. Zdobyliśmy nawet o 2 punkty więcej w pierwszych 11 spotkaniach. Straciliśmy jednak aż 3 bramki, co mimo wszystko nadal jest fenomenalnym wynikiem. Tym razem zdobyliśmy 35 bramek w 11 spotkaniach. TABELA Pierwsze miejsce z ładną przewagą 7 punktów na 8 kolejek na pewno cieszyło, jednak to co najtrudniejsze było jeszcze przed nami. Zaliczyliśmy tak naprawdę tylko jeden słaby mecz z Espanyolem który zasłużenie przegraliśmy, bo byliśmy po prostu słabszą drużyną. TERMINARZ Jak widać bardzo dobrą formę prezentował w tym czasie prawoskrzydłowy Inaki Williams. Można także zwrócić uwagę na powrót do formy Griezmanna.
W kolejnych 3 kolejkach zaliczamy remisy. Dwa z nich były w pełni wkalkulowane w sezon, jednak strata punktów z Rayo bardzo nas zabolała. TERMINARZ Także w tabeli zaczęło to wyglądać dosyć nieciekawie. TABELA Tylko 3 punkty przewagi nad Barceloną stanowiły powód do obaw. Do tego w kolejnej kolejce mieliśmy się zmierzyć właśnie z Dumą Katalonii. Na szczęście ten mecz miał zostać rozegrany na naszej twierdzy San Mames. Ostatecznie spotkanie to wygraliśmy. Mecz otworzył i zamknął Griezmann. Wreszcie mogłem mówić o nim, że jest liderem drużyny. W kolejnej kolejce przegraliśmy jednak z Valencią i znowu mieliśmy tylko 3 punkty przewagi nad drugim zespołem, tym razem nad Nietoperzami. Ostatnie 3 kolejki wygraliśmy w łatwy sposób co dało nam obronę tytułu.TERMINARZ
BILBAO PONOWNIE STOLICĄ PIŁKARSKIEJ HISZPANII
LIGA MISTRZÓW
Po zeszłorocznej tragedii w Lidze Mistrzów liczyłem na zdecydowany progres w nadchodzących rozgrywkach. Zarząd postawił mi za cel ćwierćfinał, uznałem, że mam podobne plany. Grupa którą trafiliśmy w tym roku, trzeba uznać za bardzo wyrównaną, konieczne wiec było przyłożenie się do każdego meczu. GRUPA
W odróżnieniu od poprzedniego składu, w tym roku nie dałem szansy pograć zmiennikom w LM. Liczyły się wyniki, a je zapewniali gracze pierwszego zespołu i to właśnie głównie oni grali w tych rozgrywkach. Pierwsza kolejka to mecz z Bayernem na Allianz Arenie, obawiałem się tego spotkania ale niepotrzebnie. Pod dobrym meczu w naszym wykonaniu wywalczyliśmy cenny remis. W kolejnych dwóch kolejkach graliśmy u siebie i dwa razy wygraliśmy 3:0 z OM i Ajaxem. W obu meczach graliśmy naprawdę pewnie i nie było wątpliwości kto jest lepszy. W czwartej kolejce ponownie mierzyliśmy się z Ajaxem tym razem w Amsterdamie. Pewnie wygraliśmy to spotkanie 4:1 i zapewniliśmy sobie awans do kolejnej rundy. Będąc pewny awansu dałem odpocząć najbardziej eksploatowanym piłkarzom i w rewanżu z Bayernem zagraliśmy mieszanym składem. Mimo tego bez najmniejszego problemu odprawiliśmy ich z kwitkiem. Dwie bramki w tym meczu strzelił Lekue czyli nominalny prawy obrońca który na boisku zameldował się dopiero w 65 minucie. W ostatnim meczu grupowym z OM postawiłem w 100% na rezerwowych ale pomimo pewny trudności wygraliśmy. Ostatecznie awansowaliśmy z pierwszego miejsca w grupie. TABELA TERMINARZ
Losowanie 1 rundy LM nie było dla nas zbyt korzystne, trafiliśmy bowiem na bardzo mocne Manchester City.
Pierwsze spotkanie graliśmy na Etihad Stadium i zaczęliśmy źle. Już w 4 minucie Sergio Aguero wymanewrował moją obronę. Tak szybko stracona bramka nie zapowiadała nic dobrego. Ale moje chłopaki szybko się otrząsnęli i powoli zaczęli zdobywać teren. W 37 minucie Ander przeprowadził indywidualną akcje i udało mu się dograć do Griezmanna który bez żadnego problemu wkręcił Otamendiego i spokojnie, płaskim strzałem pokonał Harta. Udało nam się odrobić i uzyskaliśmy bardzo cenny remis. Przez resztę meczu na boisku nie działo się nic godnego uwagi. WYNIK
Rewanż na San Mames to już to co tygryski lubią najbardziej. Kontrola wydarzeń na boisku od pierwszej do ostatniej minuty. 22 minuta – pierwszą bramkę w meczu zdobywa Unai Lopez. Już wiem, że będzie dobrze. Po prostu wyglądamy lepiej, akcje składne, wszystko wygląda dobrze. W City poza Aguero nikt się nie wyróżniał, brakowało im atutów, mimo posiadania galaktycznych zawodników. Do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik 1:0. W przerwie postarałem się rozpalić serca moich piłkarzy. Zaczęliśmy dobrze, atakowaliśmy, strzelaliśmy ale bramki zdobyć nie mogliśmy. Aż do 62 minuty, wtedy to Illara zagrał genialną piłkę za obronę City. Podanie na odległość 45 metrów ale mierzone co do centymetra. Piłkę przejął Griezmann i bez problemów pokonał Harta. Wynik to 2:0, nie wiec mowy o dogrywce. Można więc było już spokojnie robić zmiany, nie martwiąc się o ewentualne dodatkowe 30 minut meczu. W 76 minucie zdobyliśmy jeszcze jedną bramkę, tym razem strzelcem został Pena. Akcja która poprzedziła tę bramkę przeszła przez 8 moich zawodników, można mówić o dobrej grze zespołowej. Mecz zakończył się winkiem 3:0 który promował nas do kolejnej rundy. WYNIK
W kolejnej rundzie, a więc ćwierćfinale trafiliśmy na kolejny angielski zespól. Tym razem zagramy z Liverpoolem.
Pierwszy mecz rozegraliśmy na Anfield. Z trybun przywitali nas fanatyczni kibic L’poolu ze swoim najbardziej znanym na świecie hymnem.
When you walk through a storm,
Hold your head up high,
And don`t be afraid of the dark.
At the end of a storm,
There`s a golden sky,
And the sweet silver song of a lark.
Walk on through the wind, Walk on through the rain,
Though your dreams be tossed and blown,
Walk on, walk on, with hope in your heart,
And you`ll never walk alone...You`ll never walk alone.
Walk on, walk on, with hope in your heart,
And you`ll never walk alone,
You`ll never walk alone.
Po takim czymś wiadomo piłkarze nogi z waty, mnie ciarki przeszły po plecach. I nie zdążyliśmy oprzytomnieć a już przegrywaliśmy 1:0 po bramce Divocka Origi. Na całe szczęście potrafiliśmy im szybko odpowiedzieć. Już w 7 minucie bramkę zdobył, doskonały w tym sezonie, Ibai Gomez. Jednak nie długo cieszyliśmy się z remisu bo kilka chwil później bramke zdobył Jordan Henderson. Później aż do końca pierwszej połowy nic się nie działo. W przerwie wydarłem się na chłopaków żeby się ogarnęli i zaczęli grać. Na efekt mojej motywacji czekaliśmy aż do końcówki meczu. W 80 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Gomez a piłkę do siatki skierował Unai Lopez. Tak w końcówce udało się nam zremisować, jednak to nie wszystko. Sześć minut później ponownie akcja Gomez – Lopez dała nam kolejną bramkę, tym razem dającą nam zwycięstwo. Wyjeżdżamy z Anfield z tarczą, a głównymi naszymi bohaterami Ibai Gomez i Unai Lopez. Warto zwrócić tez uwagę na nasza skuteczność w tym meczu: 3 celne strzały dały nam 3 bramki. WYNIK
Rewanż na naszej ziemi zapowiadał się naprawdę dobrze. Mieliśmy zaliczkę z pierwszego spotkania, do tego nie mamy raczej skłonności do przegrywania u siebie. Poeksperymentowałem więc ze składem, szanse gry w pierwszym zestawieniu dostali Eraso i Pena, do tego na prawym skrzydle wystawiłem nominalnego prawego obrońcę Zaldue. Mecz zaczął się źle dla Liverpoolu, już w 13 minucie czerwoną kartkę dostał Emre Can. Uderzył Javiera Eraso z łokcia, zobaczył to sędzia Skomina i nie było litości, Anglicy musieli sobie od tego momentu radzić w 10. Od tego momentu spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. W 37 minucie bramke zdobył Pena, a minutę później trafienie zaliczył także De Marcos. Wynik do przerwy to 2:0. W meczu zobaczyliśmy jeszcze jednego gola. W 65 minucie z najbliższej odległości piłkę do siatki skierował Illara. 3:0 czyli kolejna deklasacja na San Mames. Ostateczny wynik dwumeczu to 6:2. Bardzo dobrze wypalił również mój eksperyment z Zalduą, który świetnie prezentował się jako skrzydłowy i zaliczył nawet 2 asysty. Od tego meczu nakazałem mu trenować grę na pozycji prawoskrzydłowego. WYNIK
W losowaniu par półfinału trafiliśmy na kolejny angielski zespół. Po Manchesterze i Liverpoolu przyszedł czas na Londyn, a mianowicie Tottenham. Mogłoby się wydawać, że dobrze trafiliśmy, bo mogliśmy też wpaść na PSG lub Bayern. Ale ja wiedziałem, że to tylko takie wrażenie. Z LM wyrzucili już Barcelonę 7:2 w dwumeczu i Real Madryt 5:3 w dwumeczu. Mieli wiec patent na hiszpańskie zespoły ale my mieliśmy patent na angielskie, zapowiadał się więc bardzo ciekawa rywalizacja.
Jak zawsze już pierwsze spotkanie przyszło nam rozegrać na wyjeździe. Tym razem padło na nowy stadion Tottenhamu – New White Hart Lane (nazwa szałowo kreatywna, nie sądzicie?). Pierwsza połowa to piłkarskie szachy. Obie drużyny wyszły na boisku w ustawieniu 4-2-3-1 z podobnym nastawieniem. Cała pierwsza połowa polegała na badaniu rywala, ja wyciągnąłem pewne wnioski i na drugą część meczu wyszliśmy ofensywniej. Przyniosło to wymierne skutki, w 50 minucie strzałem z bliskiej odległości bramkę zdobył niezawodny Griezmann. Ta bramka spowodowała, że gospodarze się otworzyli i zaczęli grać bardziej ryzykownie. My natomiast mogliśmy zacząć grać to co najbardziej lubimy, czyli skupiać się na przeszkadzaniu rywalom i szukać swoich okazji w kontratakach. Po jednej z takich kontr zdobyliśmy bramkę na 2:0, strzelcem był Pena. Ten wynik utrzymał się już do końca meczy, mieliśmy wiec dobre podstawy przed rewanżem. Ten mecz doskonale pokazuje jaką drużyną jest moje Athletic – drużyną bezpretensjonalną, potrafiącą przystosować się do rywala, waleczną czasem nawet nieco za bardzo. Ale właśnie taką mamy własną tożsamość. WYNIK
W rewanżu postanowiłem po prostu zabić mecz. Zaplanowałem grę powolną, krótkimi podaniami, praktycznie bez pressingu. Mieliśmy zagrać tak żeby najmniejszym kosztem i ryzykiem dostać się to finału. Moi piłkarze w 100% zrealizowali moje zamierzenie. Tottenham, mimo że musiał atakować, to cały czas był wybijany z rytmu, my natomiast zawsze kiedy byliśmy przy piłce ze dwa razy przegrywaliśmy ją przez naszą obronę dla zyskania kilkunastu sekund. Taka gra dała nam pierwszy finał Ligi Mistrzów w historii zespołu. WYNIK
Finał Ligi Mistrzów 2019 miał zostać rozegrany na lizbońskim stadionie Estadio da Luz. Naszym rywalem, w tym historycznym dla nas meczu, miał być Bayern Monachium. Przeciwko Bayernowi graliśmy już trzy razy, żadnego z tych spotkań nie przegraliśmy, dwa razy to my byliśmy górą, natomiast raz był remis. POPRZEDNIE SPOTKANIA Wszystkie znaki w niebie i na ziemi wskazują na to, że mamy duże szanse na końcowy sukces.
8 czerwca w Argentynie obchodzony jest Dzień Polskiego Osadnika.
8 czerwca 2008 roku w austriackim Klagenfurcie reprezentacja Polski przegrała z Niemcami 0:2 w swym pierwszym meczu grupowym na Mistrzostwach Europy.
8 czerwca 2019 roku w Lizbonie odbył się finał Ligi Mistrzów pomiędzy Athletic Bilbao a Bayernem Monachium. Mecz zakończył się zwycięstwem … WYNIK Takich spotykań nie powinno się opisywać, ponieważ wzbudzają zbyt duży ładunek emocjonalny. Zdominowaliśmy drużynę Guardioli w każdym calu, nie było mowy żebyśmy tego nie wygrali.
Ten sezon w Lidze Mistrzów można nazwać wręcz krainą marzeń i dziwów. Dokonaliśmy czegoś niezwykłego, po zeszłorocznej kampanii w której nie byliśmy w stanie wyjść z grupy, nie miałem zbyt wielkich nadziei odnośnie tego roku. A jednak historia potrafi płatać figle. Rozegraliśmy perfekcyjne rozgrywki, nie przegraliśmy żadnego meczu. TERMINARZ Jestem dumny z całej drużyny i każdego chłopaka z kolei, pokazali niesamowita ambicje i wole walki o zwycięstwo. W takich momentach można tylko z Queen zaśpiewać. WE ARE THE CHAMPIONS
SOMOS LOS CAMPEONES
PODSUMOWANIE SEZONU
Zagraliśmy niesamowity sezon. Zdecydowanie ponad oczekiwania kibiców zarządu i moje. Tak, nie spodziewałem się aż tak dobrych wyników. Oczekiwałem niezłego sezonu ale takie coś? Nawet w snach mi się to nie przyśniło. Nasz stadion San Mames jest dla nas prawdziwą twierdzą. W trwającym sezonie rozegraliśmy u siebie 31 spotkań, 29 wygraliśmy i 2 zremisowaliśmy. Ostatnią porażkę u siebie zanotowaliśmy 19 lutego 2017 roku z Atletico Madryt. Było to ponad dwa lata i trzy miesiące temu. (Pobiliśmy już Mourinho i jego rekord na Stanford Bridge? Wiecie coś na ten temat?). Sezon na mega plus i nie wiem jaki kolejny cel postawić przed sobą. Aż strach się bać co będzie kiedy dorośnie pokolenie mojej mega zdolnej młodzieży.
Bramkarze:
Zdecydowanie na tym sezonie najwięcej zyskał Kepa Arrizabalaga. Odejście Ruffier spowodowało, że został niekwestionowanym numer jeden. I świetnie spisał się w swojej roli, w wielu meczach był ostoją drużyny. Dzięki temu w tym sezonie straciliśmy naprawdę mało bramek. Zaczął dostawać także pierwsze powołania do reprezentacji, na razie tylko jako rezerwowy i nawet jeszcze nie zadebiutował ale kto wie jak będzie w przyszłości. Jest to na pewno bramkarz na lata z którym wiąże przyszłość. Jego zmiennikiem był Oier Olazabal i ze swojej roli spisał się poprawnie. Po sezonie zapewne zostanie sprzedany a jego miejsce zastąpi któryś z wypożyczonych bramkarzy.
Prawi obrońcy:
Oscar De Marcos nadal świetny i nic się na tej pozycji nie zmieniło. Jest niesamowicie ważnym zawodnikiem. Jedną z głównym postaci zespołu. W reprezentacji zagrał już w 10 spotkaniach. Uwielbiam go, jeden z moich ulubieńców. Bardzo dobrze w tym sezonie pokazał się Joseba Zaldua. W jego grze było widać zacięcie do akcji ofensywnych o czym świadczy aż 10 asyst. Od wiosny trenuję go jako prawoskrzydłowego. Także on zadebiutował w reprezentacji, ma już w niej 3 mecze. Ostatnim graczem na tej pozycji jest nasz wychowanek Inigo Lekue. Po niezłym sezonie w Atalancie dałem mu szansę w pierwszym zespole. Dzięki sporej uniwersalności grał na różnych pozycjach: prawa i lewa obrona, a nawet prawe skrzydło. Bardzo dobrze obsadzona pozycja.
Lewi Obrońcy
Podstawowym zawodnikiem na lewej obronie był ten kto akurat był zdrowy. Sporo problemów z kontuzjami miał i Enric Saborit i Nacho Monreal. Wtedy zastępował ich Jon Aurtenetxe. Wszyscy spisywali się poprawnie i nie było jakiś większych problemów z obsadą tej pozycji. Po Aurtenetxe widać że nie jest naturalnym lewym obrońcą ma sporo problemów w ofensywie, nie jest tak pomysłowy jak pozostała dwójka ale świetnie spisuje się jako zapchajdziura dla całej obrony i za to bardzo go cenię.
Środkowi obrońcy:
Pozytywnym zaskoczeniem okazał się forma Jonasa Ramalho. W poprzednich sezonach był wypożyczany do Villarrealu i Benfiki i świetnie spisywał się na tych wypożyczeniach, w konsekwencji postanowił spróbować go w pierwszym zespole i nie zawiodłem się. Mimo mocno średnich atrybutów wraz z Mikelem San Jose stanowi bardzo mocną parę środkowych obrońców. Ich zmiennikami w tym sezonie byli Mikel Gonzalez i Xabi Etxeita. Wywiązywali się dobrze ze swojej roli ale w ich grze widać już zmęczenie spowodowane wiekiem i możliwe, że dokonam tu jakiejś zmiany, a mam kilku wypożyczonych piłkarzy których chciałbym tu spróbować.
Środkowi pomocnicy:
Podstawę środka pomocy już drugi sezon z rzędu stanowi Asier Illarramendi i Ander Herrera. Obaj są niesamowici i jeszcze przez kilka lat powinni trzymać wysoki poziom. Pierwszym który wchodził z ławki był Jonathan Espericueta. Meksykanin ma zadatki na podstawowego piłkarza i możliwe, że w najbliższych sezonach silniej zawalczy o miejsce w składzie. Drugim piłkarzem który często wchodził z ławki był legendarny Xabi Alonso. Wchodził na boisku i każdym kontaktem piłki uspokajał grę, dawał pewność drużynie. Już zapowiedział że po kolejnym sezonie skończy karierę ale w przyszłym jeszcze pogra. Javier Eraso nie wchodził z ławki, grał głównie w meczach przeciwko słabszym rywalom i robił to dobrze. Nie planuję zmian ale kilku wypożyczonych piłkarzy coraz głośniej dobija się do pierwszego składu.
Ofensywni pomocnicy:
Po odejściu Raula Garcii, Unai Lopez dostał pełną autonomię na tej pozycji. Jest piłkarzem galaktycznym, przebił się do pierwszego składu reprezentacji i może być tylko lepszy. Jeden z moich ulubieńców. Jego zmiennikiem był Alvaro Pena który nie miał się co równać z Unaim ale za to idealnie spisywał się z roli pierwszego rezerwowego. Nie narzekał a wchodząc na boisko zawsze dawał powiew świeżości. Na tej pozycji grało także kilku innych piłkarzy czyli Muniain, Ander. Kilku młodych wypożyczonych graczy widziałbym w pierwszym składzie.
Prawi skrzydłowi:
Zdrowy Inaki Williams to piłkarz jakiego można za świecą szukać. Jest graczem genialnym, nie mającym sobie równych na skrzydle. Statystyki pokazują wszystko – 26 bramek i 11 asyst. Jego zmiennik Iker Guarrotxena jest zawodnikiem dużo słabszym, nie stanowiącym rywala dla Williamsa. Mimo tego miał całkiem niezłe statystyki ale grywał głównie przeciwko słabszym rywalom. Na tej pozycji grywali także nominalni prawi obrońcy Zaldua i Lekue. Ta pozycja wymaga zmian.
Lewi skrzydłowi:
Ten sezon należał do Ibai Gomeza, to co on wyprawił w tym sezonie to coś niesamowitego. 11 bramek i 21 asyst to świetny wynik, w pełni wykorzystał nieobecność Ikera Muniaina. Kontuzje zmarnowały już drugi sezon Muniaina, tym razem nie było go aż 7 miesięcy. Poważnie zastanawiam się nad jego sprzedażą, chętni na pewno by się znaleźli. Na tej pozycji grali też Griezmann, Sabin i Saborit.
Napastnicy:
Antoine Griezmann jest piłkarzem który równa moją drużynę do najlepszych. Pomimo braku okresu przygotowawczego dawał radę. W kluczowym momencie sezonu strzelał w prawie każdym spotkaniu. Jego rola dla zespołu jest kluczowa. Z każdym kolejnym sezonie będzie coraz ważniejszy dla drużyny. Lider klubu i reprezentacji. Jego rywalem był Sabin który na początku sezonu radził sobie bardzo dobrze ale w styczniu zerwał mięsień czworogłowy i pauzował aż 4 miesiące. W następnym sezonie będę potrzebował jeszcze jednego piłkarza na tej pozycji aby mieć możliwość możliwość rotacji w razie kontuzji.
Większość drukowanych napisów zawiera screeny, jest ich naprawdę sporo dlatego zachęcam do używanie do Chroma wtyczki Hover Zoom która pozwala wyświetlać obrazy bez przechodzenia na stronę serwera.
W komentarzach piszcie co można zmienić, poprawić lub zrobić inaczej. Pozdr.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ