Ten manifest użytkownika Gerard31 przeczytało już 2371 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Trzecia część "opowiadanka" o Euro2012. Wiedziałem że gra kadrą bez jednoczesnego prowadzenia klubu jest nudna, wręcz dobijająca, ale nie myślałem że będzie to aż takie wyzwanie by zrobić z tego jakąś "serię manifestów". Na razie jest nr 3- wierzę że starczy mi sił na nr 4 :d. Zapraszam.
ps: Wesołych Świąt ;)
Mecz z Kamerunem miał być pierwszym sprawdzianem prowadzonej przeze mnie kadry. Nie oczekiwałem cudów po tym meczu. Wiedziałem doskonale że chłopaki będą musieli wpierw zrozumieć i dostosować się do mojej wizji gry. Zdawałem sobie sprawę również z tego że kadra którą powołam na ten mecz, wcale nie musi i pewnie nie będzie trzonem reprezentacji na Euro. Do 5 sierpnia musiałem rozesłać powołania, zaś zawodnicy musieli stawić się na zgrupowaniu cztery dni później. Kpiną dla mnie było to że mogłem popracować z nimi ledwie dwa dni przed meczem, ale widać takie czasy nastały w piłce nożnej...
Prawie cały lipiec zajmowałem się sprawami organizacyjnymi, przez to nie miałem nawet czasu obejrzeć na żywo choćby jednego potencjalnego kadrowicza. Zajęli się tym moi współpracownicy, ja zaś długimi godzinami oglądałem dziesiątki nagrań wideo, próbując rozeznać się w co poniektórych zawodnikach i ich ewentualnej przydatności do zespołu. Z dnia na dzień powstawał zarys ekipy którą obdarzę zaufaniem w tym pierwszym meczu. Pracowaliśmy jak się to mówi "24 godziny na dobę". Analizowaliśmy wspólnie ze sztabem wszelkie możliwe warianty taktyczne. Kiedy mieliśmy już jakiś szkic taktyki, należało dokooptować odpowiednich ludzi do jej jak najlepszego wykonania.
***
Z bramkarzami jak to w naszym kraju bywa, problemu nie było żadnego. Był nawet swego rodzaju kłopot bogactwa. Miałem do wyboru kilku doświadczonych graczy jak również utalentowaną młodzież która powoli pukała do drzwi Reprezentacji. Ostatecznie zdecydowałem że na zgrupowaniu chciałbym zobaczyć Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego oraz Tomasza Kuszczaka.
Gorzej było z zestawieniem bloku defensywnego, tutaj zawsze wyglądało to "kulawo". Skład tej formacji zacząłem ustalać od dwóch rutyniarzy- Michała Żewłakowa oraz Mariusza Lewandowskiego. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego że na Euro będą oni już o dwa lata starsi mając kolejno 36 i 33 lata na karku, ale liczyłem na ich ogromne doświadczenie. Z drugiej strony i tak nie miałem zbyt wielkiego pola manewru. Kolejnym który miał spore doświadczenie był Dariusz Dudka z 43 występami w reprezentacji, tyle że do niego jakoś nie miałem przekonania, no ale przecież zawsze mógł mnie zaskoczyć jakoś pozytywnie. Ostatnim mającym na koncie występy w kadrze był bardzo uniwersalny Łukasz Piszczek. Taki zawodnik zawsze się przyda, mogąc grać na całej długości prawego skrzydła. Pozostali czterej obrońcy to debiutanci w narodowych barwach- Marcin Kowalczyk, Kamil Glik, Damien Perquis i Sebastian Boenisch. Ci dwaj ostatni to gracze o których zabiegał jeszcze Franciszek Smuda podczas swej kadencji, ja tylko dokończyłem dzieła, po którym zdecydowali się oni ostatecznie grać dla biało-czerwonych. Bardzo liczę na to że pokażą oni w pełni- pierwszy, szkołę francuską, drugi zaś, niemiecką. Wierze także w niedocenianego do tej pory Kowalczyka oraz w wielki talent Kamila Glika.
W pomocy nie było najgorzej. Przede wszystkim gracze byli jeszcze w miarę młodzi i w miarę perspektywiczni. Roger, Błaszczykowski czy Obraniak- to byli raczej pewniacy tej kadry. Uzupełniali ich doświadczony Maciek Iwański, waleczny Sławek Peszko oraz utalentowani Majewski, Cetnarski czy Kuklis. Niespodzianką dla wielu w tej kadrze był z pewnością powrót do reprezentacji po czterech latach Grzegorza Bonina, ale i tak było to niczym wobec powołania Damiana Piotrowskiego. Na jednej z płyt DVD dostrzegłem tego 23 latka z Górnika Polkowice, zespołu Pierwszej Ligi! Wielu pukało się w czoło, ale ten chłopak ma coś w sobie. Po drugie pamiętam doskonale jak w 1988 roku w kadrze debiutował 22 latek z Gwardii Warszawa, wtedy również drużyny zaplecza najwyższej ligi. Wielu jak dziś pukało się także w swoje głowy, a zawodnik ten stał się wkrótce czołową postacią drużyny narodowej i w końcu jej Kapitanem- mowa oczywiście o Romanie Koseckim.
W ataku miałem dwóch zawodników zdecydowanie wybijających się umiejętnościami nad innymi. Robert Lewandowski i Ireneusz Jeleń póki co raczej nie musieli obawiać się o miejsce w składzie. Kolejnym napastnikiem któremu zdecydowałem się dać szansę był Euzebiusz Smolarek. Nie ukrywam że bardzo liczyłem na jego reprezentacyjny instynkt strzelecki, w końcu 19 bramek w 43 meczach nie bierze się z niczego. Potrzebowałem jeszcze jednego zawodnika ofensywnego. Zdecydowałem się na niezwykle dynamicznego i przebojowego Kamila Grosickiego. Myślę że dojrzał on już do poważnych prób reprezentacyjnych. Muszę przyznać że myślałem również o "emerytowanym" Tomku Frankowskim. Liczyłem na jego "zabójczy" instynkt strzelecki i ogromne doświadczenie które mógł przekazać młodszym kolegom z zespołu, jednak po osobistej rozmowie z samym zainteresowanym dowiedziałem się o jego planach na zakończenie kariery tuż po tym sezonie.
Powołania zostały rozesłane. Pewnie w trakcie kolejnych miesięcy sporo się będzie jeszcze zmieniać, ktoś wystrzeli z formą, a ktoś inny ja zatraci. Muszę się liczyć ze zdarzającymi się w tym sporcie kontuzjami, kartkami, czy innymi wypadkami losowymi. Już teraz kilku zawodników przechodziło rekonwalescencję, więc skorzystać z nich nie mogłem- szczególnie z Marcina Wasilewskiego, z którym wiąże ogromne nadzieje w kontekście Mistrzostw Europy. Cały czas będziemy szukać i obserwować potencjalnych kadrowiczów. Selekcja dopiero jest w fazie początkowej.
***
9 sierpnia w Szczecinie, pojawili się na zgrupowaniu niemalże wszyscy powołani gracze. Niemalże, ponieważ Menedżer Nottingham Forest ubzdurał sobie że Majewski wystąpi 10 sierpnia w meczu o Carling Cup. Dziwne, bowiem wcześniej Radek miał dołączyć do nas w planowanym terminie, teraz zaś okazało się że przyleci on do Polski w dzień meczu z Kamerunem... Przyznam że Billy Davies mocno "zagrał" mi na nerwach. Co mi ze zmęczonego zawodnika przed ważnym sprawdzianem reprezentacji? Nie chciałem już robić przykrości Radkowi cofając jego powołanie, musiałem docenić to, że mimo wszystko pragnął on dołączyć do zgrupowania. Myślę że takimi sytuacjami pilnie powinna zająć się FIFA, dlatego też niezwłocznie zamierzałem przekazać moje obiekcje do PZPN.
Do meczu z Kamerunem przeprowadziłem z chłopakami raptem cztery zajęcia treningowe (powiedzmy...). W poniedziałek, w dzień przylotu, przeprowadziliśmy tylko lekki trening na płycie boiska imienia Floriana Krygiera. Nazajutrz odbyliśmy dwa normalne treningi, takie jakich oczekuje każdy selekcjoner na zgrupowaniach kadry. Środa była dniem meczu, toteż przeprowadziliśmy z zawodnikami tylko lekki rozruch około południa. Tak z pewnością nie powinno to wyglądać! Byłem cholernie zły na całą tą sytuację...
Zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego na murawie stadionu Pogoni Szczecin, należy wspomnieć że "na dniach" grały reprezentacje młodzieżowe U-19 oraz U-21. Młodsza kadra, Rudolfa Wojtowicza, rozegrała w Glasgow towarzyskie spotkanie ze Szkocją U-19. Zwycięstwo 1:0 należy przyjąć ze sporym zadowoleniem. Zwycięską bramkę tego meczu zdobył wychowanek Legii Warszawa, a przebywający obecnie na wypożyczeniu w Ostrowcu Świętokrzyskim- Rafał Wolski. Reprezentacja U-21 dowodzona przez Andrzeja Zamilskiego po wyrównanym meczu przegrała w Amsterdamie z rówieśnikami z Holandii 0:2.
Rozpoczęcie spotkania zaplanowane było na godzinę 19.00. Skład drużyny która rozpocznie od pierwszych minut to spotkanie podałem około dwóch godzin przed meczem. Zdecydowałem że naprzeciw niezwykle silnej drużynie Kamerunu wybiegniemy w ustawieniu 4-4-2. Zamierzałem zagrać wysoko ustawiona linią defensywy, tak by próbować łapać na pułapki ofsajdowe szybkich napastników gości. Próbowałem także maksymalnie zagęścić środek pola, licząc że zyskamy tam przewagę nad rywalem. Dwójka napastników miała za zadanie próby "rozbicia" trzech środkowych obrońców przeciwnika. W bramce zdecydowałem się postawić na rutynę Artura Boruca, choć do końca wahałem się czy on, czy Fabiański. Nawet Młynarczyk był bliższy jednak tej drugiej opcji. Na środku obrony wystawiłem doświadczonego Żewłakowa, a także debiutującego w kadrze Perquisa. Po bokach mieli do pomocy Dudkę i Boenischa. Pytanie czy będą potrafili zgrać się ze sobą na odpowiednim poziomie. Pomoc również wyglądała przynajmniej eksperymentalnie. Na środku ustawiłem obok siebie Rogera z Cetnarskim, zaś na skrzydłach zagrać mieli Obraniak z Boninem. Wiele ryzykowałem, ale w końcu od tego są takie mecze. Atak to na szpicy Irek Jeleń i mający na celu wspieranie go w atakach młodziutki Robert Lewandowski. W doborze takiego zestawienia kierowałem się w głównej mierze instynktem, bowiem ciężko było oczekiwać po niespełna dwóch dniach zgrupowania, że zdążymy przećwiczyć "na poważnie" jakiekolwiek warianty taktyczne. Na ławce rezerwowych zasiedli- Fabiański, Piszczek, Glik, Kowalczyk, Peszko, Piotrowski, Błaszczykowski, Grosicki i Smolarek. Byliśmy gotowi do spotkania, a przynajmniej tak się nam wydawało...
Zaczęło się obiecująco. Już w 1 minucie Prawym skrzydłem akcję naszego zespołu rozpoczął Sebastian Boenisch. Uruchomił on Bonina, który wypatrzył wychodzącego środkiem Cetnarskiego, ten zaś po przebiegnięciu kilku metrów z piłką silnym strzałem próbował zaskoczyć Kameni'ego. Bramkarz wybił piłkę przed siebie, ale nim doskoczył do niej Jeleń- Makoun wyekspediował ją na rzut rożny.
W 8 minucie meczu Webo próbował zaskoczyć strzałem z dystansu Boruca, lecz zdecydowanie uderzył ponad bramką. Po szybkim wznowieniu gry przed dogodną szansa stanął Roger, jednak kiedy po akcji i podaniu od Jelenia przedarł się z piłka w pole karne, mierząc w samo okienko kameruńskiej bramki, minimalnie przestrzelił.
W 16 minucie spotkania o mały włos nie prowadziliśmy 1:0. Po świetnym zagraniu Boenischa, Roger przyjął spokojnie piłkę na dwunastym metrze, uderzył plasowanym strzałem, lecz piłka trafiła w słupek. Było blisko.
21 minuta meczu to akcja Lewandowski- Cetnarski. Po niezłej wymianie podań ten drugi próbował zaskoczyć bramkarza gości, lecz tamten był tego dnia w bardzo dobrej dyspozycji.
Od tego momentu coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić piłkarze z Czarnego Lądu. Zaczęli uzyskiwać oni przewagę w posiadaniu piłki, a także prezentowali się znacznie lepiej pod względem motoryki i kondycji. Pierwsze ostrzeżenie miało miejsce już w 26 minucie, kiedy to znów groźnie, aczkolwiek ponownie niecelnie strzelał Pierre Webo.
W 37 minucie stało się to co wisiało od kilkunastu minut w powietrzu. Enoh uruchomił niezwykle szybkiego Samuela Eto'o, Ten zaś rozpoczął rajd w stronę naszej bramki z około trzydziestego metra. Próbował go powstrzymać Boenisch. Nawet przez moment wydawało się że skutecznie, ale do wybitej piłki ponownie doskoczył kameruński napastnik. Wpadając w pole karne podawać piłkę do lepiej ustawionego Makouna, jednak tor lotu piłki przeciął Dariusz Dudka. Niestety wybił on ją tak niefortunnie ze ta trafiła wprost pod nogi Webo. Temu zaś zostało tylko skierować piłkę obok zdziwionego obrotem sytuacji Boruca. 0:1- "witamy w polskiej rzeczywistości panie Zima..."
Do końca pierwszej połowy tempo meczu nieco siadło. Kameruńscy piłkarze rozgrywali z finezją piłkę popisując się raz po raz niebanalnym wyszkoleniem technicznym. Cały czas niezwykle groźny był strzelec bramki, Webo. Około 41 minuty próbował nawet zaskakującego strzału, ale tym razem Artur wychwycił piłkę ze spokojem, niczym na treningu. Próbowaliśmy i my nieco szarpnąć. Niestety wpierw wychodzącego na dobrą pozycję Jelenia- "skasował" Matoukou, a chwilę później po centrze z rzutu rożnego Rogera Guerreiro, Perquis uderzył w sposób, w jaki ja uderzałem w trampkarzach chorzowskiego Ruchu końcem lat sześćdziesiątych... chyba nawet gorzej. Do szatni schodziliśmy w minorowych nastrojach. Czuliśmy że "tracimy" ten mecz.
-Panowie, do jasnej cholery, co jest grane!?- zacząłem zdecydowanym tonem- Nie rozumiem! Gramy przez pierwsze dwadzieścia pięć minut jak równy z równym, a nawet lepiej. Nagle "jeb"! Siadamy na całego jak "nowo przyjęci"...
W szatni zapanowała cisza. Patrzyłem na każdego z nich uważnie. Wyglądali jak chłopcy którzy zostali właśnie przegonieni z podwórka przez starszych kolegów. Spojrzałem na Dudkę który siedział ze spuszczoną głową. Najwyraźniej wciąż rozpamiętywał straconą przy jego udziale bramkę.
-Darek!- krzyknąłem w jego stronę, a on natychmiast uniósł głowę, nieco jakby przestraszony- Gościu wchodzi w pole karne i wrzuta. Ty super przerywasz akcję, ale nie robimy tego w stylu "byle przeciąć podanie"! Jeśli masz ułamek sekundy na decyzję to nie zastanawiaj się tylko walnij "bale" z całej siły, byle dalej! Nie wprost pod nogi ich napastnika...
-Zjebałem trenerze...- odpowiedział krótko i treściwie...
-Panowie. weźcie się w garść i pokażcie trochę ambicji- kontynuowałem- Środek pola musi ze sobą lepiej współpracować. Nie może być tak że Roger szuka akcji, a tymczasem: Ludo robi za cień po jego lewej stronie. Cetnar, ty uciekasz gdzieś do boku, jakbyś chciał sobie pogadać z Grześkiem (Boninem). Robert, ty grasz w ataku! Nie na piętnastu metrach kwadratowych, jakby przyklejony do tego miejsca. Biegamy! Ruszamy się! Szukamy gry! Żewłak z Damienem? Co wy panowie robicie na tym środku obrony? Albo łapiemy ich na ofsajd, albo zdecydowanie odbieramy piłkę. Tymczasem ten Webo i Eto'o wchodzą w nasze pole karne jak w masło...
-Darek!- krzyknął Żewłakow w stronę Dudki- Ile razy darłem się żebyśmy wypieprzali do przodu bo idą!? Ja nie mogę patrzeć na ciebie jak mam dwóch "nowych" po prawej stronie. To ty powinieneś patrzeć na mnie i jak widzisz że ruszamy linią to startujesz! Daruś, pomóż że mi trochę...
-Ja to wiem przecież- Dudka rozłożył bezradnie ręce- ale co mam zrobić jak widzę że lecimy do przodu, a Ludo truchta metr przede mną... Co mam go kurwa wyprzedzić!?
-Sorry "dżentelmens", muszi szi rosbjegaczć- wykrztusił z siebie łamaną polsko-anglo-francuszczyzną Obraniak- bełdżie dobrzi...
-Panowie- przerwałem im- wychodzimy po przerwie i gramy to co na początku meczu. Więcej woli walki, więcej ambicji i są do ogrania! Nie bać się do cholery!
Na drugą połowę meczu chłopaki wychodzili pełni werwy i woli walki. Dostrzegałem w nich ogromna wolę zwycięstwa.Co z tego skoro nie widziałem wcześniej u nich tak niskiej odporności psychicznej i łatwości do poddawania się... Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy meczu Kameruńczycy przystąpili do ostrego natarcia. Nie zdążyliśmy się nawet w tej części gry dotknąć piłki, kiedy to Samuel Eto'o podwyższył wynik meczu na 2:0 dla Kamerunu. Jak to się mówi w żargonie piłkarskim- "rozklepali nas": Webo do Angbwy, Angbwa do Essame, Essame do Matoukou, Matoukou do Mbia, Mbia znów do Essame, ten zaś pograł sobie z Enohem, Enoh do Eto'o, Eto'o do Webo, ten strzela kąśliwie, Boruc odbija piłkę... i co z tego skoro brak jakiejkolwiek asekuracji i Eto'o zdobywa jedną z najłatwiejszych bramek w swojej karierze. 0:2.
Później było już tylko gorzej. Moi piłkarze podłamali się po tej koronkowej akcji rywali, niczym debiutanci amatorzy poniżeni przez zawodowców. W 48 minucie meczu Kameruńczycy wciąż dążyli do kolejnych bramek. W jednej z takich akcji pod naszym polem karnym, Damien Perquis nie wytrzymał i najzwyczajniej popchnął będącego bez piłki Samuela Eto'o. Bezsensowny faul i słuszna czerwona kartka. Było wiadomo że jest już po meczu. Myślę że Perquis zrobił to nie tyle ze swojej głupoty, co raczej w akcie bezsilności całej drużyny. Nie tak wyobrażał sobie z pewnością swój debiut w reprezentacji Polski.
Kolejne bramki były tylko kwestią czasu. Starałem się przeprowadzić jakieś sensowne zmiany, ale dzisiaj wszystko było bez sensu... W 55 minucie Eto'o podwyższył wynik na 3:0, a ja sam czekałem na kolejne bramki. Tym bardziej że w piłkarze Kamerunu cały czas groźnie atakowali, a nas ratowały albo słupki, albo Artur Boruc.
Pierwszy (i chyba ostatni) wielki pozytyw nastąpił w 68 minucie spotkania. Wprowadzony po przerwie Kuba Błaszczykowski przeprowadził wspaniały rajd prawym skrzydłem, po czym dośrodkował mocno bitą piłkę po ziemi w pole karne. Tam swój instynkt strzelecki pokazał Irek Jeleń, który wślizgiem skierował piłkę do bramki rywali. Było 1:3- honorowa bramka to zawsze coś.
Po tej bramce mecz się nieco wyrównał. Grając w dziesiątkę potrafiliśmy nawet konstruować jakieś akcje zaczepne. Obudził się Obraniak, do gry dobrze wprowadzili się zmiennicy- Błaszczykowski, Kowalczyk i Piotrowski. Wciąż groźny był Jeleń. Niestety, mimo całego wysiłku na sam koniec dostaliśmy czwarta bramkę "w plecy". Znów Eto'o wykazał się świetnym długim podaniem, a rezerwowy Somen Tchoyi nie miał problemów z pokonaniem Boruca wychodząc z nim sam na sam. To była bramka w piątej minucie doliczonego czasu gry. Sam mecz trwał siedem minut dłużej. Co z tego że sędzia techniczny na swojej tablicy pokazywał 3 minuty? Czy to ma jakieś znaczenie w kontekście całego meczu, w którym wypadliśmy naprawdę "blado" w porównaniu do reprezentacji Kamerunu? Absolutnie dla mnie znaczenia to nie miało żadnego.
Szczecin, 11.08.2011: Polska - Kamerun 1:4 (0:1)
Jeleń (68) - Eto'o (46, 55), Webo (37), Tchoyi (90+5)
POL: Boruc- Boenisch, Perquis, Żewłakow (69' Kowalczyk), Dudka- Bonin (61' Błaszczykowski), Cetnarski (49' Piotrowski), Roger (69' Smolarek), Obraniak- Lewandowski (49' Glik), Jeleń (82' Grosicki)
CAM: Kameni- Matoukou (90' Nkoulou)- Mbia, Bassong- Angbwa, Assou'Ekotto (90' Bedimo)- Enoh (80' Chedjou), Makoun, Essame (90' Kome)- Webo (75' Meyong, 90' Tchoyi), Eto'o
Czerwona kartka: Perquis (Polska) (48, faul), żółte kartki: Bassong, Enoh (obaj Kamerun)
sędzia: Carlo Bertolini (Szwajcaria), widzów: ≈8.000
***
Chcielibyście może wiedzieć co działo się w naszej szatni po meczu? Większości wypowiedzi naszych reprezentantów nie warto cytować. Słowa na "k", "j", "p" czy "ch" wypełniły całą szatnię. Nie wtrącałem się, a niech sobie chłopaki wyjaśnią po męsku wszystkie nieporozumienia z tego meczu...
Przed nami niespełna miesiąc przerwy i czekają nas dwa kolejne mecze towarzyskie. Początkiem wrześnie zagramy ze współgospodarzem Euro- Ukrainą, a kilka dni później podejmiemy reprezentację Australii. Muszę dokładniej przyjrzeć się zawodnikom i przede wszystkim pomyśleć trochę nad taktyką- ta w konfrontacji z Kamerunem okazała się marna. Pomijając fakt że taktyka to jedno, a znalezienie ludzi którzy będą potrafili ja w pełni wykorzystać- to drugie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poprzednie części:
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ