Ten manifest użytkownika Drinkwater przeczytało już 1175 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Początki bywają trudne. Doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Dlaczego o tym piszę? Zapewne część z was widziała mój pierwszy manifest. Dlaczego był pierwszy i jak do tej pory ostatni? Nie, nie chodziło tutaj o brak odzewu ze strony innych czytelników, a o to, że nie potrafię grać wielkimi klubami. Swoją przygodę z menadżerami zaczynałem od Ligi Polskiej Manager, tej z numerkiem ’98. To były wspaniałe czasy, później przyszedł czas na Championship Managera, oczywiście klasyka czyli wersji - 01/02 (Do dziś wspominam bardzo dobrze takiego gracza, co zwał się Tó Madeira, szkoda że w tak zwanym „real world” nie było nikogo takiego) . Dostałem grę na urodziny od ojca, który nie mógł już patrzeć i słuchać ścieżki z LPM. A kilka miesięcy później w moje ręce wpadła inna gra, była nią Ultimate Soccer Manager z 1998 roku. Może wydać się wam to dziwne, że w XXI wieku trafiłem na grę sprzed trzech lat. Ale graficznie biła ona ba głowę i nasz polski produkt, jak i CMa (prostotę oprawy graficznej tego doceniłem dopiero kilka lat później).
Mój pierwszy sezon w USM zagrałem Manchesterem United, i o dziwo, ledwo co znając grę, wywalczyliśmy tytuł mistrza Anglii. W następnych sezonach, gdy poznawałem coraz więcej tajników gry, szło nam o dziwo coraz gorzej, aż w końcu zwolniono mnie z funkcji managera. Były jeszcze wtedy przygody z innymi potęgami, AC Milanem, Liverpoolem. Jednak gra po pewnym czasie zaczęła mi się nudzić (oh to były jakieś trzy lata bodajże, nie miałem wtedy w domu Internetu, nie miałem pojęcia o dostępnej aktualizacji) i miałem wrażenie, że po kilku sezonach staje się ona bardzo przewidywalna. Więc w końcu odkurzyłem CMa. Był to już rok 2004, ale jak pewnie zauważyliście aktualne składy nie były dla mnie najważniejsze, ani to czy mam te same zespoły w lidze. Znów spróbowałem zagrać Manchesterem i wiecie co? Wywali mnie po 12 kolejkach. Ależ się wkurzyłem. Spróbowałem w innym klubie, wytrzymałem na stołku półsezonu. Później znów zmiana i tym razem półtora sezonu. Za którymś razem zaczęło układać mi się coraz lepiej, a pod choinką w 2005 roku znalazłem świeżutkiego Football Managera 2006. Skok między CM 01/02, a FM 2006 był ogromny. Zmiana jakościowa wielka, a grywalność porównywalna. Po dwóch latach przyszedł czas na wersję 08 i znów dwa lata grania. I podczas tych dwóch lat po raz pierwszy zaszła zmiana. Nudziło mnie granie dużymi klubami, coraz częściej sięgałem po słabsze drużyny, zacząłem też przychylniej zerkać w kierunku polskiej ligi. To w właśnie w wersji 08 święciłem największe sukcesy z naszymi klubami, potrafiliśmy eliminować Liverpool czy Barcelonę. Nie potrafiliśmy grać za to z włoskimi klubami.
Coś w tamtym czasie we mnie pękło. Teraz, gdy mój świat managera opiera się o FM 2011, zerkam do niższych lig w różnych krajach. Czy to w Niemczech, Szwecji, Łotwie, Słowacji albo Polsce (jedynie w Polsce wyjątek robie i czasem zagram Legią). Przyzwyczaiłem się do szukania piłkarzy, którzy kosztują kilkaset euro, albo wręcz nic. Albo takich, którzy mają swoją kartę w ręku. Nadmiar bogactw w takim AC Milan mnie przeraża i zastanawiam się, czy aby na pewno potrzebujemy kogoś kupować. A co gorsza nie idzie mi prowadzenie takich zespołów i nie chodzi tutaj nawet o wyniki, a o brak chęci. Nudzi mi się taka rozgrywka już na poziomie przygotowań do sezonu. Wolę mały klub, który sam doprowadzę do sukcesów na arenie krajowej a później może i międzynarodowej. Mam nad nim kontrolę.
Dlatego też opis mojej kariery w Milanie skończył się na jednym tekście. Nie przebrnąłem przez sparingi i szybko wróciłem do MŠK Rimavská Sobota. Teraz zaś jestem po pierwszym sezonie w FC Trelleborg (graliśmy w Division 3 Södra Götaland – czyli piąty poziom rozgrywek ligowych w Szwecji), a teraz zaczynam przygodę w RB Leipzig (Regionalliga Nord – czwarty poziom). Sprawozdanie z Szwecji zapewne w tym tygodniu nastąpi, będzie jeden tekst obejmujący pierwszy sezon, a o Lipsku powstał długi tekst, prolog na ponad 10 tyś znaków. Może jak szczęście dopiszę ukaże się on w którymś z serwisów.
Mam nadzieje, że nikt mnie nie pogoni ale ten tekst ukazał się także na moim blogu FM Coach. A pogonić, za taką paskudną reklamę.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ