GOOOOOOOOOLLLL! Michał Haftkowski strzela bramkę! 1-0 w meczu o awans do 4 rundy eliminacji Pucharu Polski! Mecz dopiero się zaczął, kibice dopiero co usiedli na trybunach, a tu co? 1-0! Błęki kompletnie pogubił się w obronie, błąd w kryciu tego dwumetrowego zawodnika, kosztował ich bardzo dużo.
Po bramce uspokoiliśmy grę. Klepiemy piłkę, spokojnie rozprowadzamy ją po wszystkich sektorach boiska, szukając zagrania na obieg, albo górą na wolne pole. W końcu taka okazja przyszła w 42 minucie, zagrana piłka górą do Haftkowskiego, to zbiega do końcowej linii, wrzuca.... blok, rożny. Wrzuca Adaszek. Rozgląda się, szuka dogodnego rozegrania, kopie... GOOOL! Piotr Kulpaka, najskuteczniejszy aktualnie gracz Wiernej strzela bramkę! Trzecią w tym sezonie, trzecią główką! Fantastyczny zawodnik. Nie dość, że doskonale gra z Maćkiem Osłowskim i Jakciem Imianowskim w obronie, to jeszcze wykańcza akcje niczym prawdziwy, rasowy napastnik. Do przerwy 2-0.
Wychodzimy na drugą połowę z zamiarem utrzymania wyniku poprzez konsekwentne wykorzystywanie błędów rywala i solidną grę w defensywie, którą poza bramkarzem Czarkiem Osuchem, kwartetem defensorów w linii: Monasterski - Kulpaka - Osłowski - Sidorowicz, dopełniają także Jacek Imianowski i Bartłomiej Dolubizna - dwaj defensywni pomocnicy. Kibice, którzy wyszli chwilowo poza trybuny w przerwie jeszcze nie zdążyli wrócić na drugą połowę, by obejrzeć odrodzenie Błękitu, a tu już sytuacja, po której mogą iść tylko i wyłącznie do domu. Łukasz Dzierzega strzela przepiękną bramkę z samego rogu pola karnego w lewe okienko bramki. Takie bramki można oglądać bez końca, bowiem zdarzają się niezwykle rzadko. Zmieniamy taktykę, na eksperymentalne 3-2-1-2-2, lecz z zamiarem gry z kontry. Błękit już nie gra, by odrobić straty, lecz by nie doszło do kompromitacji. Szanowana na Pomorzu drużyna, która miała pokonać Wierną, teraz już nie istnieje. Dominujemy ją pod każdym względem: pomorzanie nie oddali ani jednego celnego strzału!
Gramy spokojnie, by się nie męczyć i KONIEC! Historyczny awans do IV rundy preeliminacji staje się faktem! Wychodzimy wyżej niż oczekiwania zarządu (III runda). Nie wygłaszam żadnych przemówień, chwalę piłkarzy dwoma słowami:
- Dobra robota!
Piłkarze są rozweseleni, bowiem takie mecze na pewno często się nie zdarzają.
Tymczasem z racji wczesnej pory meczu, wracamy tego samego dnia. Wyruszamy o 15.30 spod hotelu, o 23.40 jesteśmy z powrotem. Jestem pełen podziwu dla kierowcy wynajętego busa. Przejechaliśmy prawie 450 km w zaledwie 8,5 h. Busem!
Spotykamy się na lekkim rozbieganiu dnia następnego, lecz porą wieczorową. Biegam z piłkarzami - kondycję trzeba w końcu ćwiczyć, gdy nagle słyszę glos:
- Przemeeek! - krzyczy prezes.
Prezes ma bardzo donośny głos, bo ten stojąc jakieś 50 metrów od nas krzyczał bardzo wyraźnie.
- Przemeek! Chodź no, na słówko!
Podchodzę, pełen obaw usłyszanych przed meczem z Widzewem.
- Zmienia się prezes, co już wiesz. Prezesem będzie pan Rafał, prezes stowarzyszenia kibiców. Spłacą deficyt budżetowy, ale czy utrzymasz posadę - tego pewien nie jestem. Odchodzę jeszcze przed meczem z Wieliczką. Pogadaj z nim jutro, może go przekonasz.
Zakończyłem trening właśnie wtedy, gdy prezes odchodził do szatni. Zwołałem chłopaków, nakazałem nieprzychodzenie dnia jutrzejszego, bowiem za dwa dni mecz - nasz, mój debiut w lidze.
- Przemek, nie jestem pewien, czy dasz radę w lidze. Jestem pod podziwem twojego meczu z Cracovią, ale zaniepokają mnie mecze ze Stalą Mielec, czy Pogonią Staszów, które powinieneś z łatwością wygrać. Mam ofertę od jednego trenera i rozważam zatrudnienie jego, albo zostawienie ciebie.
- Mecze ze Stalą i Pogonią, to było testowanie taktyki i nowych, młodych graczy.
- Bolączką klubu jest skuteczność i wykańczanie akcji. Z Drawą miałeś 19 strzałów i tylko 3 bramki. Powinieneś mieć chociaż 4,5 bramek, by pokazać także w bramkach przewagę i dominację nad Drawą.
- Ostatnie 8-9 strzałów to były oddawane z niewygodnych często pozycji, bo zaleciłem piłkarzom strzały z każdej pozycji - czy 30 metrów, czy kąt 90 stopni, czy pozycja, gdzie blokuje Ci bramkę dwóch graczy - nieważne, szukaj zawsze strzału.
- Trener tamten - którego tożsamości nie ujawniam - jest specjalistą od wykańczania akcji i skuteczności, co często pokazywał.
- Natomiast ja jestem specjalistą od rozgrywania piłek, przez wszystkie partie boiska i bronienia bramki.
- Hmmm... sam nie wiem. Przemów na swoją korzyść.
- Co by tu powiedzieć... Wiem! Fakt - skuteczność to nasza słaba strona, ale czyż nie lepiej stworzyć 10 akcji, z których trafimy 3 bramki, niż tworzyć 1 akcję na mecz? Tą jedną, jedyną można spaprać, a te pozostałe dziewięć - może się uda trafić. Ponadto, mamy potencjał na rynku transferowym - gdyż ściągnąłem dwudziestu graczy w zamian za juniorów i każdy z nich się sprawdza. Nieważne skąd - mamy graczy z Pomorza, Suwalszczyzny, Słowacji, Luksemburga. Zewsząd - nawet nieznanych terenów, w których wydaje się, że dobrych klubów nie ma.
- Nie. To nie załatwi sprawy.
- Spełniam wymagania zarządu: przeszedłem do IV rundy preeliminacji Pucharu Polski, utrzymuję budżet płacowy piłkarzy i szkoleniowców w ryzach i jeszcze go zmniejszam pozbywając się słabych graczy, na miejsce dobrych. Po prostu - chcę ściągnąć dobrą piłkę do Małogoszcza, by pokazać, że małe miasteczka mogą mieć wielką piłkę.
- Okej... Dam Ci taką szansę. Gracie na przestrzeni miesiąca kilka spotkań. Wygraj mecz z Rozwojem Katowice w Pucharze Polski i graj spotkania w lidze tak, by być w pierwszej czwórce po meczu z Limanovią Limanowa. Jeśli ci się uda, nie tworząc problemów w klubie i dokoła niego - zostajesz. Jeśli nie - twoje szanse zmaleją niemal do zera. Czytaj: wylatujesz.
- Dziękuje, chce Pan coś odemnie?
- Jedna rzecz - mówcie mi Rafał.
- OK, Rafał. Do zobaczenia. - Wyszedłem, w duchu zadowolony, ale z poważną mimiką twarzy... Czekały mnie ciężkie dni. To nie będzie bitwa o posadę. To będzie wojna. Wojna - na śmierć i życie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ