Informacje o blogu

Manifest użytkownika feliks1997

Zagłębie Lubin

LOTTO Ekstraklasa

Polska, 2014/2015

Ten manifest użytkownika feliks1997 przeczytało już 1440 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG


Być może tytuł manifestu jest nieco zbyt dosadny, ale trafia idealnie w sedno. To był niezwykle szalony sezon, wiele spotkań rozstrzygało się w niesamowitych okolicznościach, jednakże zazwyczaj to my wychodziliśmy obronną ręką. A skąd to zagryzanie? Bo nasze zwycięstwa nie przychodziły łatwo. Niemal w każdym meczu walka była zacięta, rzadko kiedy dominowaliśy od pierwszej do ostatniej minuty. Trudno mi wskazać spotkanie, gdzie rywal absolutnie nie istniał. Każdy mecz to było dziewięćdziesiąt zażartego boju. Na nasze szczęście, to my najczęściej okazywaliśmy niezwykły hart ducha i zwyciężaliśmy. To tyle w skrócie: reszta poniżej.

Transfery

Najpierw jednak słowo o transferach. Nie było ich wiele - w chwili skończenia poprzedniego sezonu byłem dość zadowolony ze składu i nie widziałem potrzeby kadrowej rewolucji. To nie znaczy wcale, że nikogo nie sprowadziłem, a wręcz przeciwnie. Przybył Kędziora z Lecha, aby zastąpić odchodzącego Zubiaurre. Odeszli także: Guldan, Piech, Ahman-Persson i Tete. Na tych dwóch ostatnich zarobiliśmy nieco gotówki, więc miałem z czego wydawać. Być może jednak nie doszłoby do kolejnych transferów do klubu, gdyby nie istna plaga kontuzji. Moich czterech skrzydłowych wyleciało na 3 miesiące i trzeba było ekspresem poszukać następców. Z Lipska przybył do nas Vincent Rabiega, z Legii Henrik Ojamaa, a z wolnego transferu Simon Vukcevic i Robert Tesche. Za psie pieniądze sprowadziłem też Rybickiego z Widzewa, ale niemal od razu wypożyczyłem go do Arki

Skład zespołu:
Makaridze (Forenc) - Kędziora (Rymaniak), Jovanovic (Danch), Politevich (Stachura), Azikiewicz (Oleksy) - Javi Ros (Piątek), Rakowski (Tesche, Jagiełło) - Błąd (Bertilsson, Ojamaa), Vukcevic (Przybecki, Janoszka) - Galan (Molski), Woźniak (Papadopoulos)


 

Liga Europy

Zacznijmy od rozgrywek, które w mojej opinii nie odgrywały wielkiej roli. Oczywiście, dobrze byłoby pokazać się w Europie, ale nie czułem presji sukcesu w tych rozgrywkach. Liczyłem po cichu na fazę grupową, o ile wcześniej nie trafilibyśmy na jakąś Sevillę czy Besiktas. Udało się, choć łatwo nie było. W pierwszej kolejności wyeliminowaliśmy fiński ROPS. Na 30 minut przed końcem rewanżu byliśmy poza trzecią rundą, ale końcówka była zabójcza. Dalej łatwo miało nie być, bo Zurych wydawał się być drużyną znacznie lepszą. Zaczęliśmy od utraty bramki w pierwszej minucie, ale później było już tylko lepiej. Na wyjeździe wygraliśmy 4-2 i rewanż był czystą formalnością. Ostatnią przeszkodą okazała się ekipa z Belgii - Standard Liege. Wiedziałem, że mamy szansę. Na wyjeździe uzyskaliśmy cenny remis 1:1. U siebie szybko uzyskaliśmy prowadzenie za sprawą Adriana Błąda. Do 80 minuty prowadziliśmy, ale wtedy po rzucie rożnym rywale wyrównali. Nie zdążyłem wpaść w niepokój bo w sześć minut moi zawodnicy strzelili dwa gole i rozwiali marzenia o fazie grupowej z głów belgów.

Faza grupowa. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nic tu po nas. Ani Besiktas, ani tym bardziej Sevilla nie byli rywalami, z którymi rywalizacja miała jakiś większy sens. Swoje jednak zrobiliśmy - zajęliśmy trzecie miejsce w grupie, na pewno nie możemy narzekać. Szacunek należy się jednak wszystkim polskim ekipom, bo cała czwórka naszych przedstawicieli awansowała do swoich rozgrywek pucharowych: Legia do Ligi Mistrzów, a my, Lech i Wisła do Ligi Europy. Do dalszych faz awansował tylko Lech, ale oni polegli w starciu z naszymi pogromcami - Besiktasem (który nawiasem mówiąc dotarł aż do półfinału). Dobra postawa wszystkich ekip zaowocowała skokiem reputacji naszej ligi, dzięki czemu będziemy mieli aż dwóch przedstawicieli w Lidze Mistrzów!



 

 

Puchar Polski

Liczyłem na coś znacznie więcej po ubiegłorocznej kompromitacji. Od pierwszego spotkania miałem zamiar postawić na zawodników pierwszego wyboru i nie eksperymentować ze składem. Pierwsze dwie rundy przebyliśmy z dziecinną łatwością. Sandecja została ograna, a Korona wręcz zmieciona z boiska. Piękne spotkanie rozegrał nasz wychowanek - Alan Molski okraszając świetny występ hat-trickiem. Cwierćfinał miał być wygrany bezproblemowo, a tymczasem niestety w Rybniku przegraliśmy 2:1 i sytuacja nie prezentowała się dobrze. W rewanżu na szczęście duet Ojamaa-Woźniak w pół godziny zaaplikował rywalom trzy bramki i byliśmy w półfinale. Przed losowaniem modliłem się aby nie trafić na Legię i udało się - Warszawianie potykali się z Widzewem, a my z Wisłą Płock. Nie pozwoliliśmy sobie na wpadkę i już w Płocku rozstrzygnęliśmy sprawę - demolka 4:1 mówi wszystko o tym spotkaniu. W rewanżu wybiegły rezerwy, bo oszczędzałem graczy zagrożonych wykartkowaniem. Rezerwowi nie zawiedli, rezultat dwumeczu 7:2.

A w finale czekała Legia. Legia, z która nie potrafiliśmy się przełamać. Na pięć spotkań wygraliśmy z nimi raptem jedno i szykowała się ciężka przeprawa - zwłaszcza, że rywale dysponowali zawodnikami pokroju: Erika Morana, Rodriego, Keirissona czy Radovicia. Zagraliśmy normalnie, nie kładąc nacisku ani na defensywę, ani na ofensywę. Tak jak się spodziewałem, mecz był twardy, Mało klarownych sytuacji - choć w czwartej minucie byliśmy o włos od bramki. Uderzał Molski głową, Kuciak sparował strzał na poprzeczkę. I jedni, i drudzy mieli swoje okazje, ale obaj bramkarze bronili tego dnia fenomenalnie.

Niestety, sprawę załatwiła czerwona kartka dla Javiego Rosa. Otrzymał ją raptem trzydzieści sekund po rozpoczęciu dogrywki, a nam nie starczyło sił by się obronić. Trafił Rzeźniczak i Rodri, ale nie miałem żadnych pretensji do moich zawodników. Padali ze zmęczenia, trzy dni wcześniej na inaugurację Grupy Mistrzowskiej zdemolowali Śląsk w derbach. Nie było na co się wściekać.



 





 

Liga


Na lidze właśnie się skoncentrowaliśmy. Zaczęliśmy od pięciu efektownych zwycięstw, pierwszy raz wygrywając za mojej kadencji z Legią po szalonym meczu - skończyło się 4:3. Naszą serię zwycięstw przerwał Piast, murując swoją bramkę i prezentując piękny antyfutbol. Dalej szło jednak jak z płatka i do końca sierpnia wygrywaliśmy. Tak jak już wspomniałem na początku - nie było wielkich indywidualności. Był zespół. Raz strzelał Błąd, raz Galan. Od czasu do czasu też Woźniak, czy Rakowski, lecz żaden z tych zawodników nie był gwiazdą. Oni nie błyszczeli, oni swój wysiłek kierowali ku temu, aby to nasza drużyna błyszczała.

Błysku zabrakło nam w spotkaniu z Lechem, kiedy pierwszy raz przegraliśmy i z Lechią, kiedy ledwo zremisowaliśmy. Następnie piękna seria trzech zwycięstw, w tym demolki Śląska - 4:0. Bohaterem tatego meczu był Vukcevic, który strzelił cudowną bramkę z rzutu wolnego. Miał nawet szansę na hat-tricka, ale przestrzelił karnego. Potem absolutnie niezrozumiała porażka u siebie z Chojniczanką a także łatwe zwycięstwa z Jagiellonią czy Zawiszą. W międzyczasie Legia wzięła odwet za sierpniową porażkę. Zmęczenie materiału dało powoli o sobie znać, przez co do końca rudny jesiennej graliśmy w kratkę. Rundę zakończyliśmy z przytupem ogrywając Wisłę u siebie 3:1. Tam błysnął Jorge Galan i załatwił nam dwoma trafieniami trzy punkty. Byliśmy w czołówce, razem z Lechem i Legią. Wiele mogło zdarzyć się na wiosnę.



Druga część sezonu

W telegraficznym skrócię opiszę transfery. Odeszli: Janoszka, Jovanovic i Tesche. Przybyli: Milovic i Pluim. Zmian w pierwszym składzie nie było, poza tym, że generalnie coraz więcej szans dostawał 17-letni Alan Molski, który w tak młodym wieku osiągnął niesamowitą formę.

Zaczęliśmy od porażki z Lechem, potem kilka zwycięstw, wpadka z Lechią, ale generalnie spisywaliśmy się bez zarzutu. Kolejne bramki zdobywał Galan, asystował wszędobylski Błąd a Rakowski i Politevich dyrygowali pierwszą i drugą linią. Szkoda porażki w derbach, ale zmazaliśmy plamę na honorze i ograliśmy Chojniczankę. Wygrywaliśmy kolejne mecze, by zakończyć tą część sezonu pechową porażką z Jagiellonią. Sytuacja w tabeli była jednak chyba jasna. Tylko pierwsza czwórka liczyła się w walce o mistrzostwo.




Tak jak już wspomniałem, na rozpoczęcie rundy finałowej zmietliśmy z powierzchni ziemi odwiecznych rywali - Śląsk demolując ich 5:1. Woźniak odzyskał formę i ukąsił dwa razy w tym meczu.

W drugiej kolejce niestety wyszarpaliśmy tylko remis 1:1  z Jagiellonią, która grała zaskakująco dobrze i ze sporym animuszem rozbijali nasze kolejne ataki. Remis uratował nam Alan Molski, po którego pukają do nas najlepsze kluby w Europie.

Wielki mecz z Legią na Łazienkowskiej. Doszedłem do wniosku, że nic nie stracę jeżeli zaryzykuję i ustawiłem nas ofensywnie. Poskutkowało, bo prowadziliśmy od trzeciej minuty - trafił niezawodny Galan. W dalszej części spotkania skoncentrowaliśmy się na odpieraniu ataków rywala i wychodziło nam to całkiem przywoicie. Na kwadrans przed końcem trafił Vukcevic i było pozamiatane. Nawet gol Koseckiego im nie pomógł. Kapitalny mecz, po którym uwierzyłem, że mistrzostwo jest w naszym zasięgu, lecz mając w pamięci poprzedni sezon, zachowałem chłodną głowę i tonowałem nastroje.

 
Jak się okazało, nieskutecznie usiłowałem ochronić moich chłopaków przed wodą sodową, bo w najważniejszym momencie przytrafiły nam się dwa remisy i to u siebie! Rywale spokojnie do ogrania, bo Wisła i Pogoń! Myślałem, że zamorduję ich gołymi rękami! Uratowało ich jedno - fatalna forma Lecha i Legii. Obydwie te ekipy sprawiały wrażenie, jakby zapomniały grać w piłkę, dzięki czemu na dwie kolejki tabela wyglądała tak:
 
 Dwa mecze do końca. Każdy z nich śmiertelnie ważny. Najpierw Lechia, potem Lech. Mieliśmy losy mistrzostwa w naszych łapach i musieliśmy dopilnować aby tak zostało do końca. Najciekawsze, że mistrzami mogliśmy zostać już ogrywając Lechię, bo Lech grał z Legią. Remis w tamtym meczu i nasze zwycięstwo gwarantowały nam końcowy triumf bez względu na wynik ostatniego pojedynku.

Mecz z Lechią. Rywale nie grali o nic, my graliśmy o wszystko. Już w czwartej minucie Politevich wpakował piłkę do bramki po dośrodkowaniu Vukcevicia i byliśmy w niebie. Potem trwała walka wręcz, z której my wychodziliśmy zwycięsko. Niestety. Cztery minuty wywróciły ten mecz do góry nogami. Cywka władował nam dwie bramki i do przerwy przegrywaliśmy 1:2. W szatni padły mocne słowa, a moi podopieczni wyszli na drugą połowę niezwykle zmotywowani. Efekt?





Przez większość meczu Lech prowadził z Legią, tak więc wydawało się, że wszystko rozstrzygnie się w bezpośrednim pojedynku. W 81 minucie tamtego meczu na 2:2 trafił Kucharczyk. Nic się nie zmieniło, więc zostaliśmy mistrzami! Zemsta za poprzedni sezon się udała! Mogliśmy fetować!

Na samo zakończenie na ogromnym luzie ograliśmy jeszcze Lecha, tak więc nasze mistrzostwo nie ulegało żadnej dyskusji!


 

Podsumowanie

Absolutnie genialny sezon! Mistrzostwo osiągnięte w cudownym stylu, zespół, który sam dobrze wiedział jak ma grać i o co. Przepiękne momenty, które zwiastują dopiero początek przygody, bo za rok czeka na nas Liga Mistrzów. Ilość wychowanków w pierwszym składzie raczej nie ulegnie zmianie, bo cała moja ekipa przedłużyła kontrakty.

Jednakże rozpiera mnie duma, bo ten oto zawodnik w przyszłości wyrośnie na gwiazdę światowego formatu. Uwaga, przed państwem, Alan Molski:








Zapraszam do komentowania!!!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.