Jeśli po jakiejś porażce profesjonalnemu menedżerowi odechciałoby się trenerskiej kariery, to właśnie po takiej. Dopiero co dostał wielką szansę, ma prowadzić Chelsea Londyn. Nadchodzi pierwszy oficjalny mecz o Tarczę Wspólnoty i...
46-0. Klęska, wstyd i hańba. Przegrane w takim rozmiarze bramkowym nie zdarzają się w zawodowej piłce. Jednak w
Football Managerze 2008, i to na łatce
8.0.2, i owszem.
Oto co przytrafiło się pewnemu zapalonemu eFeManiakowi
Patrykowi, gdy prowadził on zespół
Chelsea. Smaczku całej sytuacji nadaje fakt, że rywale
The Blues byli zarządzani przez drugiego "ludzkiego" menedżera, kolegę naszego pechowego bohatera, z którym na jednym komputerze wspólnie prowadził rozgrywkę.
A wszystko zaczęło się od wystawiania składów na spotkanie o
Tarczę Wspólnoty. Pierwszy robił to menedżer
Manchesteru United, który po skończonych czynnościach kliknął magiczne "Kontynuuj". Po tym nastąpiła zmiana gracza i władzę nad myszką przejął trener Chelsea, jednak znalazł się już... w ekranie meczowym. Co dalej? Oddajmy głos samemu, można go chyba tak nazwać, poszkodowanemu:
Można było wejść w taktykę i ustawienie zespołu oraz rozmowę motywacyjną, natomiast (z braku składu) nie dało się wprowadzić żadnych zmian. Próbowałem w tym momencie cofnąć się do zakładki "taktyka" i tam owszem, wszystkie opcje wraz z wyborem piłkarzy były możliwe, natomiast zmiany nie dawały rezultatu. Wszystko wyglądało tak, jakby mecz się już zaczął (tyle że bez zawodników). Zaskoczony taką sytuacją wybrałem urlop - ostatnią nadzieją było to, że skład, w jakiś magiczny sposób wystawi asystent, co jednak się nie stało. Po spotkaniu postanowiłem zapisać grę (mam więc sejva tuż po meczu) oraz zapisać sam mecz.
Jeśli chcecie obejrzeć spotkanie, w którym na boisku biega tylko jedenastu zawodników, wystarczy kliknąć
tutaj. Naprawdę warto się przyjrzeć, bo ta sprawa nie kończy się na bugu
uniemożliwiającym wystawienie składu - to co się dzieje w trakcie meczu jest równie interesujące. Okazuje się bowiem, że gra w żaden sposób nie reaguje na taką sytuację - zawodnicy Manchesteru grają tak, jakby biegali między nimi gracze Chelsea. Konstruują akcje po skrzydłach, dośrodkowują, strzelają z dystansu. Po co to wszystko, gdy bramka jest pusta? Ale zaraz - bramkarza nie ma, kto w takim razie wybija piątki? Piłkarze-widmo! Tak samo piłkarze-widmo rozpoczynają grę od środka po kolejnych straconych bramkach, a obrońcy-widmo wybijają piłki na rzuty rożne wygrywając czasem pojedynki główkowe z napastnikami
Czerwonych Diabłów. Co więcej, tych piłkarzy-widmo widzą najwyraźniej nie tylko rywale - i stąd te akcje - ale również sędzia, który odgwizdał spalonego zawodnika Manchesteru tylko 3 razy w trakcie spotkania! A przecież gdyby na boisku nie było żadnego gracza z Londynu każde podanie do przodu na połowie Chelsea powinno się kończyć gwizdkiem. O co więc w tym wszystkim chodzi? Drużyny na boisku nie ma, ale ktoś kopie piłkę, ba,
The Blues mieli nawet
46% jej posiadania i
przewagę w środku pola (!), jednak ta obecność niewidzialnych zawodników nie chroni zespołu przed wysoką porażką. Jeden bug z wystawieniem składu pokazał inne błędy - silnika meczowego, który nie radzi sobie z taką sytuacją? Jeszcze raz zachęcam do
obejrzenia tego nietypowego spotkania i wyrobienia sobie własnej opinii na ten temat.
A ja na koniec dodam tylko, że po wczytaniu gry mecz udało się szczęśliwie rozegrać w pełnej obsadzie.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ