Rdeq, czytelnik CM Revolution, postanowił ukazać swoje przemyślenia na temat drogi, którą idzie FM 2009. Próbuje pokazać, że seria FM dąży do upadku. Jest to wizja stojąca w sprzeczności z niedawno opublikowanym u nas tekstem na podobny temat.

Manifesty na CM Revolution służą różnym celom - jedni wykorzystują je, aby chwalić się postępami w grze, inni narzekają na rzeczywistość piłkarską i okołosportową, a pewien ambitny fan serii Football Manager postanowił zostać nauczycielem.

Chociaż od premiery Football Managera upłynęło już kilkanaście dni, nie umierają śmiercią naturalną dyskusje na temat większych lub mniejszych błędów. Na szczęście nie wszystkich one dotykają, a odważny fan FM-a postanowił opisać te najciekawsze.

FM 2009 wzbudza skrajne emocje, od zachwytów, po jęki zawodu. To nie żadna nowość, było tak zawsze - przy każdej premierze. Jednak gdy tylko wrzawa opadnie, każdy skupia się na grze i zapomina o tym, co mówił na gorąco. My mu nie pozwolimy...

Kolejne newsy, felietony i wypowiedzi w Suflerze dały nam pewien obraz tego, czego oczekują gracze od FM-a w wersji 2009. Aby nie było wątpliwości, na forum SI zakończyło się właśnie głosowanie, w którym każdy mógł wyrazić swoje zdanie.

Jak prawie każdego dnia w kwaterze pojawiłem się pierwszy. Gdy przechadzałem się po korytarzach w oczekiwaniu na resztę redakcji, dostrzegłem, iż drzwi do zamkniętego dotąd pomieszczenia były uchylone, a z wnętrza wydobywały się tajemnicze hałasy...

Pierwszy sezon w Argentynie chyba musi być trudny dla każdego trenera - nie dość że zawodnicy mają zupełnie inny temperament od europejczyków, to jeszcze zasady rozgrywek są zadziwiająco zagmatwane. W drugim sezonie jednak nie ma już taryfy ulgowej.

"Oj chłopie! Albo masz układ z gwiazdami, albo to wszystko to jakiś pieprzony sen... Oby tak dalej!" - takimi słowami jednego ze znajomych McGregora zakończyła się pierwsza część opowiadania Angielskie wejście. Przekonajmy się, jak było...

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Kończy się także lubiana przez wszystkich różana saga, którą przez wiele tygodni raczył czytelników jej autor, demrenfaris. Dziś mamy po raz ostatni możliwość śledzenia perypetii Blackburn Rovers.

Po wycieczce do Argentyny na przyspieszony kurs tanga - wracamy na Wyspy! Tym razem jednak za cel obrane zostało nie Aldershot, a Blackburn. Demrenfaris opisał kolejne pół roku swoich menedżerskich przygód, zapraszam więc do lektury!