W końcu postanowiłem się zarejestrować, bo to co dzieje się z tą grą z roku na rok jest dość smutne (gram od CM3, więc trochę tego już się przewinęło). Raczej ciężko mnie zirytować, ale FM13 robi to wybitnie skutecznie. Pomijam już fakt, że niedopuszczalne jest to, by wypuścić tak niedopracowaną wersję na rynek. To nie było kilka błędów, tylko masa "wielbłądów", przy których nie dało się prowadzić rozgrywki. A co zostało?
Stare sprawy, czyli porażki. Irytujące porażki, nie porażki, w których przeciwnik jest lepszy. Ktoś wcześniej napisał: "oddałem 30 strzałów, rywal 8 i przegrałem", na co ktoś odpisał: "zdarza się, dyspozycja dnia, itp.". I to się zgadza - dyspozycja dnia, szczęście - to jest normalne w piłce. Tylko z jakiego powodu mam tak co drugi mecz (a niekiedy jeden po drugim)? To normalne już nie jest. Dodam, że gram osławionym Truro City, w najniższej lidze, a tam wirtuozów nie ma, więc takie dysproporcje są jeszcze bardziej irytujące. Tam nie ma wielu napastników z wykończeniem 10+ (pomijając inne statsy), ale przeciw mnie sypią aż miło. Tzn. miło, ale nie dla mnie. Pozostały oczywiście tony goli w 1., 45., i 90 (90+). minutach (o dziwo zaraz po przerwie jakoś bramki nie padają), pozostały tony błyskawicznych odpowiedzi rywali. No i KLASYK: nieuznana bramka dla mnie, spudłowany karny przez mojego zawodnika i gol przeciwników - wszystko w 10 minut.
Efekty rozmów motywacyjnych dobierane są losowo. Sprawdziłem to (żadne odkrycie), powtarzając 10 razy ten sam mecz. Raz byli wszyscy zadowoleni, raz jeden, a raz dwóch niezadowolonych. Oczywiście na ten sam typ motywacji w tym samym tonie. Po co więc to jest, skoro jest to brnięcie na ślepo? Pozostając w temacie, idiotycznie zachowują się piłkarze w drugich połowach. Dajmy na to, że prowadzę 2:0 z jakimś przeciętniakiem, daje wtedy zazwyczaj, co wydaje się logiczne, 'nie odpuszczajcie' lub 'grajcie tak dalej'. Logiczne, prawda? Nie dla grajków, którzy po takiej rozmowie w przerwie (najczęsciej większość jest "happy" przestają grać! Można wtedy rozpaczliwie grzebać w taktyce, chwytać się różnych pomysłów, jednak NIE - slowo się rzekło w szatni i remisujemy lub dostajemy po pupie. Zero logiki.
Kolejna sprawa, być może wyda się Wam dziwna, ale grając moim Truro... autentycznie nie chce awansować. Nie chce, po prostu. Czemu? Ano temu, że coś niedobrego stało się w tej edycji z transferami. Gram trzeci sezon, w każdym zajmując miejsce w czołówce (acz bez awansu), dochodząc nawet do 2. rundy FA Cup, jestem około 300 tysięcy funtów na plusie i... nie mogę nikogo ściągnąć do klubu! Nikogo! Maksymalna płaca to po tylu miesiącach gry 220 funtów tygodniowo! Zarząd oczywiście ma w pompie moje prośby. Łatam więc dziury jakimiś ogórami lub juniorami nie najwyższych lotów, bo o wypozyczeniach też mogę sobie pomarzyć. Ale niech będzie, nie mam tej kasy, OK, kryzys. Próbuje jednak cały czas negocjować z wolnymi graczami. Godzą się na zaoferowanie kontraktu, ale nie daje rady moimi 220 funciakami spełnić ich żądań. I tu pojawia się rzecz najgorsza - otóż gdy już odrzucą moje 220 funtów (plus wszystkie bonusy jakie tylko są możliwe - akt desperacji), po kilku dniach podpisują NIŻSZY kontrakt (albo nawet godzą się na opcję "bez kontraktu" z GORSZYM klubem! O co tu K...A chodzi? Rozumiem, to jest wymagająca gra, trudna, trzeba sporo czasu nad nią spędzić, ale czemu jest tak IRYTUJĄCA???
I teraz sytuacja jest taka: kończę trzeci sezon, póki co jestem na drugim miejscu, ale po co mi awans, skoro nie zdołał sklecić składu na Blue Square Premier? Przecież zarząd podniesie mi max kwotę na kontrakt do - strzelam - 500 funtów. Bez sensu. Szkoda, że nie ma opcji sprzedawania meczów, jak w starym menedżerze ligi polskiej, to przynajmniej bym sobie teraz zarobił na rozbudowę szkółki.
Przykro to stwierdzić, ale gra, mimo, że coraz ładniej "opakowana", to z roku na rok coraz bardziej zaczyna irytować... Niestety, mimo to nadal jest to najlepszy menedżer na rynku.
Stare sprawy, czyli porażki. Irytujące porażki, nie porażki, w których przeciwnik jest lepszy. Ktoś wcześniej napisał: "oddałem 30 strzałów, rywal 8 i przegrałem", na co ktoś odpisał: "zdarza się, dyspozycja dnia, itp.". I to się zgadza - dyspozycja dnia, szczęście - to jest normalne w piłce. Tylko z jakiego powodu mam tak co drugi mecz (a niekiedy jeden po drugim)? To normalne już nie jest. Dodam, że gram osławionym Truro City, w najniższej lidze, a tam wirtuozów nie ma, więc takie dysproporcje są jeszcze bardziej irytujące. Tam nie ma wielu napastników z wykończeniem 10+ (pomijając inne statsy), ale przeciw mnie sypią aż miło. Tzn. miło, ale nie dla mnie. Pozostały oczywiście tony goli w 1., 45., i 90 (90+). minutach (o dziwo zaraz po przerwie jakoś bramki nie padają), pozostały tony błyskawicznych odpowiedzi rywali. No i KLASYK: nieuznana bramka dla mnie, spudłowany karny przez mojego zawodnika i gol przeciwników - wszystko w 10 minut.
Efekty rozmów motywacyjnych dobierane są losowo. Sprawdziłem to (żadne odkrycie), powtarzając 10 razy ten sam mecz. Raz byli wszyscy zadowoleni, raz jeden, a raz dwóch niezadowolonych. Oczywiście na ten sam typ motywacji w tym samym tonie. Po co więc to jest, skoro jest to brnięcie na ślepo? Pozostając w temacie, idiotycznie zachowują się piłkarze w drugich połowach. Dajmy na to, że prowadzę 2:0 z jakimś przeciętniakiem, daje wtedy zazwyczaj, co wydaje się logiczne, 'nie odpuszczajcie' lub 'grajcie tak dalej'. Logiczne, prawda? Nie dla grajków, którzy po takiej rozmowie w przerwie (najczęsciej większość jest "happy" przestają grać! Można wtedy rozpaczliwie grzebać w taktyce, chwytać się różnych pomysłów, jednak NIE - slowo się rzekło w szatni i remisujemy lub dostajemy po pupie. Zero logiki.
Kolejna sprawa, być może wyda się Wam dziwna, ale grając moim Truro... autentycznie nie chce awansować. Nie chce, po prostu. Czemu? Ano temu, że coś niedobrego stało się w tej edycji z transferami. Gram trzeci sezon, w każdym zajmując miejsce w czołówce (acz bez awansu), dochodząc nawet do 2. rundy FA Cup, jestem około 300 tysięcy funtów na plusie i... nie mogę nikogo ściągnąć do klubu! Nikogo! Maksymalna płaca to po tylu miesiącach gry 220 funtów tygodniowo! Zarząd oczywiście ma w pompie moje prośby. Łatam więc dziury jakimiś ogórami lub juniorami nie najwyższych lotów, bo o wypozyczeniach też mogę sobie pomarzyć. Ale niech będzie, nie mam tej kasy, OK, kryzys. Próbuje jednak cały czas negocjować z wolnymi graczami. Godzą się na zaoferowanie kontraktu, ale nie daje rady moimi 220 funciakami spełnić ich żądań. I tu pojawia się rzecz najgorsza - otóż gdy już odrzucą moje 220 funtów (plus wszystkie bonusy jakie tylko są możliwe - akt desperacji), po kilku dniach podpisują NIŻSZY kontrakt (albo nawet godzą się na opcję "bez kontraktu" z GORSZYM klubem! O co tu K...A chodzi? Rozumiem, to jest wymagająca gra, trudna, trzeba sporo czasu nad nią spędzić, ale czemu jest tak IRYTUJĄCA???
I teraz sytuacja jest taka: kończę trzeci sezon, póki co jestem na drugim miejscu, ale po co mi awans, skoro nie zdołał sklecić składu na Blue Square Premier? Przecież zarząd podniesie mi max kwotę na kontrakt do - strzelam - 500 funtów. Bez sensu. Szkoda, że nie ma opcji sprzedawania meczów, jak w starym menedżerze ligi polskiej, to przynajmniej bym sobie teraz zarobił na rozbudowę szkółki.
Przykro to stwierdzić, ale gra, mimo, że coraz ładniej "opakowana", to z roku na rok coraz bardziej zaczyna irytować... Niestety, mimo to nadal jest to najlepszy menedżer na rynku.
// Edytowano 1 raz, ostatni raz 24.01.2013 o godz. 04:24
Najnowsze posty