szfedo:
Ja prowadziłem swojego czasu Bromley z BSS, po roku awansowałem do BSP, następnego roku do League 2. Już tam miałem problemy, żeby ustabilizować skład, sytuację finansową itd. Trudno powiedzieć, czy awansowałbym od razu wyżej, niemniej jednak postanowiłem celowo zostać w tej lidze jeszcze rok, gdyż uznałem, że nie mam drużyny (piłkarsko i organizacyjnie) na League One. Awansowałem wyżej dopiero po trzech sezonach. Do Championship przez następne trzy sezony nie udało mi się dostać i karierę odpuściłem.
W obecnej chwili prowadzę Ceutę, którą po pierwszym, bardzo dobrym sezonie, awansowałem do Segunda Division, w długich i rozbudowanych barażach nie tracąc ani jednej bramki. Rozpoczynam w tej chwili drugi sezon (a więc pierwszy w drugiej lidze hiszpańskiej) a cel postawiłem sobie - ambitna walka o utrzymanie. Klub jest bowiem wciąż półzawodowy, mój podstawowy defensywny pomocnik kluczowe atrybuty ma na wysokości 9 -10 , a mam grać przeciwko takim wynalazkom jak Murcia, Levante czy Racing. Jeśli w tym sezonie jakimś cudem (choć cudem będzie, jak z powrotem nie spadnę do trzeciej ligi) bym awansował, moim zdaniem byłby to zły krok. W tej chwili mam przebudowywany stadion (nie mam pojęcia po co, skoro frekwencję na meczach mam w okolicach 300 kibiców, dotychczasowy stadion był na 1500, a zarząd buduje na 6000), budżet na pensje wynosi szalone 15'000 euro na tydzień, budżetu na transfery praktycznie brak. Z wolnego transferu mogę ściągnąć ogórków porównywalnych z moim juniorami przy beznadziejnej szkółce młodzieżowej i równie beznadziejnej bazie treningowej.
Moim zdaniem, otrzaskanie się w lidze przed awansem wyżej jest sensowną opcją. Planuję z 10 sezonów pograć na zapleczu ekstraklasy hiszpańskiej i wtedy przypuścić próby awansu, by nie było sytuacji, w której awansuję,a potem spadam na pysk po pierwszym sezonie, morale zawodników leci w dół, uaktywniają się klauzule odejścia przy spadku, rozkupują mi zespół i całą mozolną robotę szlag trafia.
Do tego czasu będę po prostu budował klub, cegiełka po cegiełce - lepsi trenerzy, większa frekwencja na stadionie, lepszy system scoutingu, może dochapię się przemiany klubu półzawodowego w profesjonalny. Planuję znaleźć klub patronacki, by korzystać z wypożyczeń, rozbudować (jak będzie kasa) bazę treningową, wynaleźć ciekawych piłkarzy z wolnych transferów i ogólnie stworzyć sensowne podwaliny pod klub mający walczyć docelowo o coś więcej niż utrzymanie w Primera Division. Moim zdaniem, gdybym awansował w dwa lata z trzeciej ligi do pierwszej, postąpiłbym mniej sensownie niż zamierzam.
MeehoweCK:
Tobie więc, mając na uwadze powyższe, polecam zrobić podobnie. Należy dążyć do stabilizacji, a wtedy dopiero do walki o wyższe cele. Pamiętasz takie drużyny jak:
- Nantes (ostatni mistrz Francji przed erą Lyonu)
- Leeds (jeszcze parę lat temu półfinał Ligi Mistrzów)
- Boavista (jedyny obok Wielkiej Trójki w Portugalii i Belenenses mistrz kraju)
- Celta Vigo (pod koniec lat '90 i na początku '00 grali w Lidze Mistrzów)
Były to zespoły piłkarsko niezłe, nawet bardzo dobre. Lecz organizacyjnie funkcjonowały fatalnie. Kretyńska polityka wprowadzania wychowanków na siłę do składu kosztem wzmocnień i transferów przy jednoczesnym sprzedawaniu najbardziej utalentowanych piłkarzy (Nantes), machlojki finansowe (Leeds), durna postawa zarządu (Boavista) czy nieinwestowanie zarobionych pieniędzy z klub, struktury itd. (Celta) - to wszystko spowodowało bardzo efektowne spadki na łeb na szyję (Nantes druga liga francuska i pogrąża się coraz głebiej, Boavista - walka o utrzymanie w trzeciej lidze portugalskiej, Cela - szarzyzna w drugiej hiszpańskiej, Leeds - wałęsają się gdzieś pomiędzy Championship a League One). Oczywiście, FM nie jest idealnym symulatorem, ale ja polecam uczyć się na błędach poprzedników i wprowadzić do klubu stabilizację, a dopiero potem awansować.
// Edytowano 2 razy, ostatni raz 16.08.2010 o godz. 12:03
Najnowsze posty