Witajcie
Rozmowy motywacyjne - temat bardzo burzliwy w ostatnim czasie.
Jestem ciekaw jakie są wasze spostrzeżenia dotyczące rozmów motywacyjnych. W jaki sposób motywujecie swoich grajków w meczach ze słabszymi/równymi/silniejszymi przeciwnikami?
Początkowo myślałem, że to pic na wodę - że rozmowy motywacyjne w ogóle nie wpływają na zawodników. Czasem, gdy prowadziłem kandydata do tytułu (Chelsea), zdarzały mi się remisy, porażki, ze słabymi drużynami, często beniaminkami - to bywa strasznie irytujące. Niezależnie od tego, co mówiłem zawodnikom - a zazwyczaj mówiłem to samo (agresywnie/stanowczo/spokojnie, że ten mecz należy wygrać) - wynik był ten sam, marny. W tej całej frustracji stwierdziłem więc, że zniechęcony powiem im, że wygrają ten mecz, jeśli tylko zagrają po swojemu. Bałem się efektu. Bałem się wyluzowania - czułem, że zbagatelizowanie przeciwnika źle się skończy.
Niesłusznie. Teraz to jest mój sposób na słabsze drużyny. Potwierdziło się to nie raz w meczach pucharowych, czy ligowych ze słabszymi przeciwnikami. Gdy grają na luzie, bramki wpadają aż miło. Skutecznym egzekutorem jest wtedy nawet mój 18-letni junior.
Jeśli chodzi o przeciwników z wyższej półki - zazwyczaj życzę chłopakom powodzenia. I choć zazwyczaj nie budzi to wyraźnej (natychmiastowej) widocznej reakcji, to mecze jakoś... idą po mojej myśli. To akurat najczęściej potwierdzało się w przypadku meczy Aston Villą (z Man City, ManU, Chelsea -> wysokie zwycięstwa -> od 2:0 do 5:1).
Jestem ciekaw waszych obserwacji. Jak motywujecie swoich zawodników?
Rozmowy motywacyjne - temat bardzo burzliwy w ostatnim czasie.
Jestem ciekaw jakie są wasze spostrzeżenia dotyczące rozmów motywacyjnych. W jaki sposób motywujecie swoich grajków w meczach ze słabszymi/równymi/silniejszymi przeciwnikami?
Początkowo myślałem, że to pic na wodę - że rozmowy motywacyjne w ogóle nie wpływają na zawodników. Czasem, gdy prowadziłem kandydata do tytułu (Chelsea), zdarzały mi się remisy, porażki, ze słabymi drużynami, często beniaminkami - to bywa strasznie irytujące. Niezależnie od tego, co mówiłem zawodnikom - a zazwyczaj mówiłem to samo (agresywnie/stanowczo/spokojnie, że ten mecz należy wygrać) - wynik był ten sam, marny. W tej całej frustracji stwierdziłem więc, że zniechęcony powiem im, że wygrają ten mecz, jeśli tylko zagrają po swojemu. Bałem się efektu. Bałem się wyluzowania - czułem, że zbagatelizowanie przeciwnika źle się skończy.
Niesłusznie. Teraz to jest mój sposób na słabsze drużyny. Potwierdziło się to nie raz w meczach pucharowych, czy ligowych ze słabszymi przeciwnikami. Gdy grają na luzie, bramki wpadają aż miło. Skutecznym egzekutorem jest wtedy nawet mój 18-letni junior.
Jeśli chodzi o przeciwników z wyższej półki - zazwyczaj życzę chłopakom powodzenia. I choć zazwyczaj nie budzi to wyraźnej (natychmiastowej) widocznej reakcji, to mecze jakoś... idą po mojej myśli. To akurat najczęściej potwierdzało się w przypadku meczy Aston Villą (z Man City, ManU, Chelsea -> wysokie zwycięstwa -> od 2:0 do 5:1).
Jestem ciekaw waszych obserwacji. Jak motywujecie swoich zawodników?
Najnowsze posty