Panowie, znam sposób na Wasze bolączki. Otóż kiedyś grałem sobie Boavistą Porto, która - jak wiadomo - tonie w długach i miałem podobną sytuację mimo, iż udało mi się ustabilizować finanse klubu. Ba! Było nawet gorzej, bowiem tak się jakoś złożyło, że zawodnik sprzedawany przez prezesa nie chciał negocjować nowego konkratku. Już myślałem, że żegnam się z utalentowanym juniorem, a tu niespodzianka - zawodnik odmówił transferu do większego i bogatszego klubu, gdyż nie wyobraża sobie pracy z innym menadżerem niż ja Recepta jest prosta - trzeba rozkochać w sobie zawodników
Najnowsze posty