Witam serdecznie.
Wynik 1:0, 2:1 dla mnie lub każdy inny, gdzie wygrywam 1 bramką na zakończenie 1. połowy jest dla mnie najgorszym z możliwych. Niby odwalam gadkę motywacyjną, znaczna część zespołu ma status 'zmotywowany', 'skoncentrowany' bądź 'zadowolony' a mecz kończy się remisem lub nawet porażką. W drugiej połowie rywale cisną mnie cały czas, zespół się broni, wyprowadza nieskuteczne kontry, a pod koniec spotkania w końcu wpakują mi bramę. Jeśli nie prowadzę przynajmniej dwoma bramkami to wiem, że w drugiej połowie będzie nerwówka do samego końca. Ile zwycięstw straciłem w doliczonym czasie gry? Nie da się zliczyć. Jednobramkowe prowadzenie nie jest bezpiecznym wynikiem, więc nie chcę ustawiać w tym momencie kontry czy defensywy w obawie właśnie o stratę bramki, co może spowodować podmuch wiatru w żagle przeciwnika. Jednak ofensywa też często gęsto w tym wypadku zawodzi. Czasem zaczynam myśleć, że te rozmowy motywacyjne to jakiś pic na wodę, w 1. połowie zespół gra świetnie, po rozmowie wszyscy są niby bardziej skoncentrowani/zmotywowani, a efektem jest tragiczna druga odsłona, w której ustępują pola przeciwnikowi we wszystkich aspektach gry. Co innego przegrywając. Miałem sytuację, kiedy po 1. połowie przegrywając 1:0 ostatecznie wygrałem 4:1. Jakieś rady?
Wynik 1:0, 2:1 dla mnie lub każdy inny, gdzie wygrywam 1 bramką na zakończenie 1. połowy jest dla mnie najgorszym z możliwych. Niby odwalam gadkę motywacyjną, znaczna część zespołu ma status 'zmotywowany', 'skoncentrowany' bądź 'zadowolony' a mecz kończy się remisem lub nawet porażką. W drugiej połowie rywale cisną mnie cały czas, zespół się broni, wyprowadza nieskuteczne kontry, a pod koniec spotkania w końcu wpakują mi bramę. Jeśli nie prowadzę przynajmniej dwoma bramkami to wiem, że w drugiej połowie będzie nerwówka do samego końca. Ile zwycięstw straciłem w doliczonym czasie gry? Nie da się zliczyć. Jednobramkowe prowadzenie nie jest bezpiecznym wynikiem, więc nie chcę ustawiać w tym momencie kontry czy defensywy w obawie właśnie o stratę bramki, co może spowodować podmuch wiatru w żagle przeciwnika. Jednak ofensywa też często gęsto w tym wypadku zawodzi. Czasem zaczynam myśleć, że te rozmowy motywacyjne to jakiś pic na wodę, w 1. połowie zespół gra świetnie, po rozmowie wszyscy są niby bardziej skoncentrowani/zmotywowani, a efektem jest tragiczna druga odsłona, w której ustępują pola przeciwnikowi we wszystkich aspektach gry. Co innego przegrywając. Miałem sytuację, kiedy po 1. połowie przegrywając 1:0 ostatecznie wygrałem 4:1. Jakieś rady?
Najnowsze posty