Manifesty użytkownika SJ przeczytało już 2090 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
W Związku Radzieckim bardzo popularne były babuszki. Ot, takie biedne, schorowane starowinki, które żyły ze skromnej pensji, wypłacanej za donosicielstwo. Informowały aparat wyższy o każdej błahostce, dlaczego młody sąsiad przyszedł w nocy nawalony, z kim wróciła do domu dziewczyna, albo jakim cudem starszawy hutnik z naprzeciwka przyjeżdża nową Wołgą. Obecnie to tylko relikt minionej ery, chociaż ten, kto nie ma wścibskiego sąsiada niech pierwszy rzuci kamieniem.
Jakaś forma tych radzieckich babuszek przetrwała jednak w naszych umysłach, ponieważ w niektórych przypadkach się uaktywania się raz na jakiś czas - gdy tylko zobaczą na mieście piłkarza swojej drużyny.
W Krakowie, wśród piłkarzy bardzo popularne są dwa kluby, Frantic i Cień. Co ciekawe, brylują w nich głównie młodzi gracze, często niepełnoletni, braci Brożków tam nie uświadczysz, za to do niedawna można było spotkać choćby Sebka Leszczaka. Młodziutki talent, według niektórych obserwatorów największy w Wiśle mógł zajść bardzo daleko. Ale co z tego, skoro przegrał właściwie z samym sobą, potem został zawieszony, trenował z Polonią, Twente, a ostatecznie trafił do Górnika?
Z cienia w odpowiednim momencie wyszedł natomiast Patryk Małecki, bardzo ważnym momentem w jego karierze było wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec, tam nie miał za bardzo gdzie się wyrwać nocami, dlatego zostały mu tylko treningi i mecze. Ligi nie olśnił, ale doświadczenia nabrał, a Maciek Skorża, któremu Patryk dużo zawdzięcza widział go w swojej drużynie na przyszły sezon, ponieważ Łobodziński jak zwykle zawodził. W słabo grającej jesienią Wiśle był promykiem nadziei, marzeniem kibiców o wychowanku wiernemu klubowi, a jednocześnie zdolnego pociągnąć innych swoją grą. I faktycznie, Mały sprawiał wrażenie kogoś od dawna wyczekiwanego na Reymonta, to on wreszcie wypełnił lukę po Kubie Błaszczykowskim na skrzydle, on wykonał karnego w meczu z Lechią Gdańsk, gdy cała reszta drużyny ( z Zieńczukiem i Sobolewskim na boisku!) bała się to zrobić.
Wydawało się, że niedługo trafi do reprezentacji, będzie kolejnym talentem z polskiej ligi, który rokował jakiekolwiek nadzieje na korzystną przyszłość. Drużyna także zaczęła lepiej grać, co w połączeniu z pikującym w dół Lechem dało jej mistrzostwo, Małecki jeszcze nie zasłynął kontrowersyjnymi wypowiedziami, ale pojawiła się pierwsza skaza na jego wizerunku. Idąc za namową agenta dość długo zwlekał z podpisaniem umowy, stawiał coraz to nowsze warunki, pojawiły się plotki o zainteresowaniu West Hamu, lecz ostatecznie został w Wiśle. Kibice nie mieli mu nic za złe, bluzgali tylko zarząd za opieszałość i igranie z losem.
Następny sezon to fatalny start z Levadią, potem przyszły lepsze mecze z Zagłębiem Lubin, czy GKSem Bełchatów i ponowne zachwycanie się Patrykiem, lecz coraz częściej zamiast się starać, wolał drzeć ryja z pretensjami w kierunku partnerów, często Kirma i Jirsaka. Prawdziwy popis dał niedługo później, gdy po przestrzelonym karnym w meczu młodzieżówki z Holandią udzielił wywiadu w którym skrytykował trenera i partnerów z zespołu. Prawdziwy pokaz prostactwa dał jednak w grudniowym meczu z Ruchem, gdy szerokim echem w mediach odbiły się jego słowa do Sadloka i Grodzickiego:
- Wstawaj, ku**a, śmieciu! Wstawaj, ch**u!
- Kim ty ku**a jesteś, kim ty ku**a jesteś, pedale?
Teraz dopiero klarował się jego prawdziwy wizerunek, stał się jedną z najbardziej nielubianych osób na stadionach w Polsce, a na zgrupowaniu w Tajlandii podpadł Franciszkowi Smudzie i mimo powołania na mecze z Finlandią, Serbią i Hiszpanią zagrał w nich łącznie minutę.
My, kibice Wisły nic do niego nie mieliśmy, w końcu walczył i się starał, mimo wszystko było widać, że ma w sercu nasz klub, a z trenerem Skorżą żadnych zatargów nie miał, z trenerem Kasperczakiem także. Do czasu.
Nie mam pojęcia, jak można składać na szali swoją karierę i obrażać się na trenera tylko dlatego, że posadził go na ławce, gdzieś w austriackich górach, w meczu z prowadzonym przez Mirko Slomkę Hanowerem. Całkiem dobrze potrafiło to zobrazować Weszło:
Zanim więc ostatecznie uznamy Patryka Małeckiego za ciężko chorego psychicznie, zaczekamy na jakieś bardziej szczegółowe wyjaśnienia, sami może popytamy tu i tam. Chłopak jest specyficzny, ale do tej pory pewnych granic nie przekraczał. Może więc - hmm, strzelamy - bolało go jądro i się wstydził przyznać? Albo dopadła go inna równie głupia dolegliwość, którą wolał zachować dla siebie? Może miał kaca-giganta? Może chciało mu się srać?
Dziwna sprawa. Wytłumaczenie, że on po prostu obraził się, iż zaczął mecz na ławce rezerwowych po prostu nie mieści nam się w głowach. To by przecież oznaczało, że w czasie następnych spotkań powinien być odsyłany do szorowania kibli szczoteczką do zębów.
Ja ze swojej strony byłem pewien, że to koniec Małeckiego w Wiśle, szczególnie, że plotkowano o ofercie z Trabzonsporu. Ostatecznie i nieoczekiwanie dla kibiców Patryk dostał karę finansową i... na tym się skończyło. W końcu nie stać klubu na wyrzucenie z zespołu piłkarza, za którego można dostać całkiem niezłą sumę. W pierwszym meczu z Szawle zagrał w podstawowym składzie, lecz nic mu nie wychodziło, poza wrzeszczeniem na nowego w drużynie Erika Czikosa. W drugim zasiadł już na ławce rezerwowych, a drużyna zagrała bez niego całkiem dobrze, udowadniając, że nie jest jej niezbędny.
Potem przyszedł mecz z Karabachem, katastrofalny w skutkach. Drużyna z wypalonymi Brożkami w pierwszym składzie, niepotrafiącym samemu podźwignąć zespołu w górę Sobolewskim, od dawna bez Głowackiego, Baszczyńskiego, Zieńczuka, czy Kosowskiego nagle grała bez lidera. W 46' minucie wszedł Patryk i rozruszał trochę grę, widać było, że jako jedynemu mu zależy. Dał szansę Maćkowi Żurawskiemu na odmienienie losów spotkania, lecz ten fatalnie uderzył z karnego. Chwilę wcześniej, po werdykcie sędziego Małecki cieszył się z kibicami co najmniej, jakby zapewnił nam awans do dalszej fazy.
W rewanżu było już katastrofalnie, długie susy z piłką w stylu Robbena, które wystarczały na obrońców w polskiej lidze były łatwe do przewidzenia dla Azerów. Mimo to, zagrał najlepiej z drużyny, potwierdzając powiedzenie, że wśród ślepców jednooki jest królem.
Dzisiaj przeczytałem, jakoby Wisła była zdeterminowana przeprowadzić największy hit transferowy w polskiej lidze i sondowała możliwość kupna młodziutkiej gwiazdy OM i reprezentacji Ghany na Mistrzostwach Świata, nominowanego do nagrody najlepszego piłkarza młodego pokolenia na tychże Mistrzostwach, Andre Ayewa. Nie wiem, jakie były perypetie tego transferu, jak widać, ostatecznie Ayew pod Wawel nie trafił, ale cała ta historia spowodowała moje rozgoryczenie. Bo największą młodą "gwiazdką", na jaką stać polskie kluby jest właśnie nasz Patryczek, noszący głowę w chmurach, arogancki, średni piłkarsko, ale swojski. Jesteśmy na niego niejako skazani.
Nie wiem, jakie ostatecznie będą losy Małeckiego, szczególnie, że na forum Wisły pojawiają się takie głosy:
Wiesz jak to jest... Mama wybacza... Ojciec wybacza... Basałaj wybacza, ale Cupiał nie wybacza... Resztę sobie dośpiewaj.
Ale wiem, że takich Małeckich i Leszczaków jest więcej. Wypadałoby coś z tym zrobić.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |