Ten manifest użytkownika Kerry przeczytało już 5305 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Reprezentant Polski w piłce nożnej - czy to nie brzmi dumnie? Czy nie marzyliście nigdy o tym, aby kiedyś stanąć na murawie największego stadionu na świecie i wsłuchiwać się w Mazurka Dąbrowskiego? Albo czy nie marzyliście o tym, że biegacie po boisku z koszulką z orzełkiem na piersi i strzelacie bramkę decydującą o zdobyciu Mistrzostwa Świata przez Polskę? Może troszkę się zapędziłem, ale na pewno wielu z Was miało przed oczami taką wizję. W obecnym futbolu - pomijając liczne zatrzymania i afery korupcyjne, coraz częściej mam problem z tym, kogo można nazwać reprezentantem, a kogo przypadkowym kopaczem.
Poprzednikowi Leo Beenhakkera, Pawłowi Janasowi możemy zarzucić wszystko - że swoimi nieodpowiedzialnymi decyzjami zaprzepaścił szanse Polski na sukces w Mistrzostwach Świata, że zepsuł zespół zamykając go przed światem i za styl konferencji prasowych, z których tak naprawdę nic nie wynikało. Jednego jednak obecnemu trenerowi Widzewa Łódź zarzucić nie możemy - niszczenia pojęcia reprezentanta.
Za czasów Holendra, do kadry powoływani są wszyscy, jak Polska długa i szeroka. Szkoda tylko, że Leo bardzo rzadko powołuje ludzi odpowiednich, którzy naprawdę zasługują na to, aby w tej kadrze się znaleźć.
OBROŃCA POSZUKIWANY
Nie od dziś wiadomo, że w naszej reprezentacji brakuje klasowego lewego obrońcy. Nie oznacza to jednak, że nie ma odpowiednich kandydatów - wystarczy spojrzeć na listę osób wystawianych w tej formacji.
1. Grzegorz Bronowicki - po meczu z Portugalią, gdy Bronek założył już legendarną siatkę Simao Sabrosie, kibice chórem krzyczeli: nastał dzień, w którym narodził się boczny obrońca z krwi i kości. W tym spotkaniu ówczesny piłkarz Legii zaprezentował się genialnie - często włączał się w akcje ofensywne, nie bał się pojedynku jeden na jeden, a w destrukcji radził sobie równie dobrze. Jego występ wbudził zachwyt wśród działaczy Crveny Zvezdy Belgrad, dokąd został sprzedany za milion euro. Co było później? Kilka wystepów i... kontuzja. W futbolu urazy są codziennością, lecz Polacy mają ogromne problemy z powrotem do podstawowego składu drużyny zagranicznej po urazie. Szybko lądują na ławce, potem na trybunach, aby na końcu grać w rezerwach.
2. Jakub Wawrzyniak - różniło go od Bronowickiego to, że nie miał nigdy takiego spektakularnego spotkania w reprezentacji. Grał w Legii na poziomie - jak na polskie warunki - dobrym i to zaowocowało debiutem w reprezentacji. Głośno było o tym, że jest nim zainteresowany... Juventus Turyn. Rzeczywistość pokazała, że były to jedynie plotki, nie mające nic wspólnego z prawdą. W niedawno zamkniętym oknie transferowym Kuba przeszedł do Panathinaikosu za 1.5 miliona euro. Tam został przekwalifikowany na środkowego obrońcę, więc powinniśmy zadać sobie jedno pytanie - czy da radę grać w "Koniczynkach" na środku, a w reprezentacji na lewej stronie? Na pewno niedługo przyzwyczai się do roli stopera i z pewnością ciężko będzie mu podczas krótkich obozów diametralnie zmienić swoją grę.
3. Paweł Golański - od samego początku kandydatura sporna. Leo na lewej obronie próbował już chyba każdego - wariant z Pawłem był wybitnie nieudany. To wlaśnie on przyczynił się do straty bramki w meczu z Niemcami, ale nikt nie powinien go za to winić - niemalże cała drużyna zagrała na bardzo niskim poziomie i zasłużenie przegraliśmy z bardziej utytułowanyym rywalem zza zachodniej granicy. Od kiedy Paweł przeniósł się do Steauy Bukareszt, jakoś mu się nie wiedzie. Początek miał udany, lecz później było już o wiele gorzej: najpierw kontuzja, potem zaległości finansowe i w ostateczności wylądował na ławce rezerwowych.
4. Marcin Kowalczyk - kolejny przykład zawodnika, który grał na prawej obronie, by dla potrzeb kadry zmienić stronę. Dużo mówiło się o jego odejściu z Bełchatowa. Historia jego transferu do Dynama jest krótka: GKS Bełchatów zagrał na obozie z rosyjskim klubem, BOT wygrał 3:0, a Kowalczyk kilkanaście dni później zmienił Polskę na Rosję. Jego grę w reprezentacji można uznać za satysfakcjonująca - najlepszym obrońcą nigdy nie był, ale grał na przyzwoitym poziomie i nie popełniał jakiś rażących błędów.
5. Jacek Krzynówek - tutaj absolutna abstrakcja. Znany z zamiłowania do indywidualnej gry Jacek miał nagle bronić. Jego poczynania na boisku jasno wskazywały, że z doświadczonego skrzydłowego obrońcy się nie zrobi: często zapędzał się pod pole karne rywali, jakby chciał w jednym meczu grać zarówno jako obrońca, jak i boczny pomocnik. Szkoda tylko, że siły zazwyczaj kończyły mu się szybko i przez resztę czasu truchtał. Najlepszym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze "zaklepanie" Ludovica Obraniaka i zastąpienie go wiekowym Jackiem.
6. Marcin Komorowski - przypadek świeży. Piłkarz znany z tego, że w przeciętnej Polonii Bytom zdobył w jednym meczu trzy bramki grając jako lewy obrońca. Oprócz tego zagrał - przynajmniej według mnie - na średnim poziomie, a mimo to otrzymał powołanie do reprezentacji Polski i przeniósł się do warszawskiej Legii. Historia niczym z bajki, prawda? Biedak na wskutek przypadku staje się milionerem (porównując sytuację finansową Polonii Bytom i Legii tak to trzeba nazwać).
Lista zawodników imponująca. Ja bym ją ukrócił do dwóch nazwisk: Seweryn Gancarczyk i Piotr Brożek. Prawda, że to proste? Gancarczyk jest jednym z najlepszych obrońców na Ukrainie, oprócz tego gra regularnie w drużynie, która walczy w Europie (awans z pierwszego miejsca w grupie do fazy pucharowej UEFA) i robi to bardzo dobrze. Piotr Brożek z kolei, robi prawdziwy popłoch na lewej stronie murawy, biegając od swojego pola karnego, do szesnastki rywali i z powrotem. Szukając wytłumaczenia dla braku powołań dla Brożka, można zauważyć, że ma małe doświadczenie na arenie europejskiej (choć nie sądzę, aby Komorowski miał go więcej), ale już brak Gancarczyka jest dla mnie zagadką. Czy to tak wiele pojechać na Ukrainę, pogadać z zawodnikiem i trenerem, obejrzeć mecz na stadionie i zadecydować? Chyba nie.
KTO MA STRZELAĆ?
Z atakiem w naszej drużynie nigdy nie było najlepiej i to trzeba powiedzieć wprost. Nawet gdy mieliśmy jednego napastnika regularnie strzelającego w reprezentacji (mowa oczywiście o Ebim Smolarku) to nigdy nie było takiej sytuacji, aby była jakaś alternatywa. Oczywiste jest to, że napastnik wiecznie w najwyższej dyspozycji nie będzie - przyjdzie moment, gdy nastąpi u niego załamanie formy i strzelać nie będzie? Co wtedy? Biorąc pod uwagę powołania Beenhakkera chyba nic, bowiem jak można oczekiwać, że Michał Zieliński czy Tomasz Zahorski okażą się wzmocnieniami? Zwłaszcza ten pierwszy, jeśli jesienią nie strzelił żadnej bramki w lidze?
Leo niektóre braki powołań tłumaczy "niepasowaniem danego zawodnika do koncepcji". Sam bardzo chciałbym tę koncepcję poznać. Nie powołuje Wichniarka (bo regularnie strzela bramki :)) czy Jelenia. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Holender woli na prawym skrzydle - podczas nieobecności Kuby Błaszczykowskiego - wystawiać swojego pupila Łobodzińskiego - drewno jakich mało niż np. mogącego grać również na prawej stronie Ireneusza "byłem najszybciejszy" Jelenia. Dla mnie to niezrozumiałe. Dlaczego nie Wichniarek? Bo zagrał całą pierwszą połowę w meczu z Czechami i się nie sprawdził. Szkoda tylko, że takich samych zasad szkoleniowiec nie stosuje wobec swoich pupili z gromadką piłkarzy Górnika Zabrze na czele.
A BEENHAKKER ROBI SWOJE
O tym, że Leo Beenhakker jest trudnym pracownikiem przekonywać nikogo nie trzeba. Oprócz zatrudniania "swojaków" w roli współpracowników Leo posunął się do rzeczy niesamowitej, zgadzając się na współpracę w Feyenoordzie bez zgody swojego pracodawcy, Grzegorza Laty. Sytuacja jest tym bardziej dziwna, że Holender, będąc krytykowany, powinien raczej się wyciszyć, a nie wzbudzać kolejne kontrowersje. Jedno jest pewne - jeśli okaże się, że Leo oszukał związek i wyjdą na jaw jakieś kulisy negocjacji z holenderskim klubem, powinien zostać karnie wyrzucony ze sztabu.
Nie śmiem negować zasług Holendra dla naszej drużyny, jednak nie może być takiej sytuacji, że czuje się on niczym Bóg i robi to, na co ma tylko ochotę. Powinien ponosić konsekwencję swoich czynów. W obecnej sytuacji wygląda to na to, jakby Beenhakker chciał odejść z kadry i robił wszystko, aby PZPN z niego zrezygnował i co za tym idzie wypłacił mu rekompensatę za zerwanie umowy. Prawnicy zapewne szukają jakiś kruczków prawnych, dzięki którym można będzie podziękować mu za pracę, bez potrzeby wypłacania odszkodowania.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbudowa bazy treningowej |
---|
Rozbudowa bazy treningowej nie trwa zwykle dłużej niż kilka miesięcy (ok. pięciu), pozwala jednak wskoczyć na wyższy poziom standardów szkolenia w naszym klubie. Jedna rozbudowa równa się jednemu poziomowi wyżej. Najwyższe standardy określane są jako Doskonałe i Najnowocześniejsze. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ