Informacje o blogu

Jestem, więc tworzę

Ten manifest użytkownika Kerry przeczytało już 1267 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG




Dzisiejszy wpis będzie poświęcony sytuacji w polskiej piłce. Chcę wylać na ekran monitora swoje przemyślenia, dotyczące futbolu w kraju. Pytanie, jakie zawarłem w tytule Manifestu, jest adekwatne do tego, co obecnie odczuwam. Wydaje mi się, że z roku na rok jest coraz gorzej i nic nie wskazuje na to, aby było lepiej.



MIŁE - ZŁEGO POCZĄTKI

Zmiany w polskiej piłce miały rozpocząć się wraz ze zmianami władz w Polskim Związku Piłki Nożnej. Marzeniem wielu kibiców była wygrana Zbigniewa Bońka - wybitnego piłkarza, człowieka spoza betonu, który otwarcie mówił, że w związku potrzebne są zmiany, aby mógł wreszcie funkcjonować jako prawdziwe piłkarskie społeczeństwo. Delegaci, którzy mieli za zadanie wybierać nowego prezesa, zapewne przestraszyli się reform, jakie zapowiedział Boniek i oddali swoje głosy na dwójkę ze starego układu: Grzegorza Latę i Zdzisława Kręcinę. Kandydatura tego drugiego od dłuższego czasu była obiektem drwin i niedowierzania, bowiem jak to możliwe, że człowiek oskarżony o defraudację pieniędzy startuje w wyborach na prezesa PZPN? Okazało się, że były sekretarz generalny związku nic nie ma sobie do zarzucenia i otwarcie twierdził, że nie ma najmniejszego zamiaru wycofać się z kandydowania w wyborach mimo, że po reportażu Gazety Wyborczej jego szanse na zwycięstwo zdecydowanie zmalały. Ostatecznie wygrał ten pierwszy. Lato, to również były gwiazdor piłkarskiej reprezentacji Polski, popierany przez "szefa szefów", Michała Listkiewicza. Z perspektywy czasu okazuje się, że wybory mogły zostać rozstrzygnięte zanim tak naprawdę się zaczęły. W kuluarach od dawna mówiło się, że zwycięzca może być tylko jeden. Mimo szumnej zapowiedzi nowego szefa związku, że będzie walczył z korupcją, "oczywistą oczywistością" było, jest i będzie to, że swoje decyzje będzie konsultował z Listkiewiczem. Takiego poparcia przecież nie udziela się za nic.

EUROPO WITAJ NAM

W międzyczasie do europejskich pucharów przebijał się poznański Lech. Popularny Kolejorz to, że dzisiaj gra w fazie grupowej Pucharu UEFA zawdzięcza Zbigniewowi Drzymale, który ośmieszył się, oddając miejsce w pucharach. Były właściciel Groclinu, szukając nowej lokalizacji dla swojego klubu, zapewnił kibiców Śląska (początkowo tam się zwrócił), że odda miejsce w pucharach, aby ci tylko zgodzili się na fuzję klubów. W ostateczności Drzymała został olany i musiał szukać miejsca gdzie indziej. Nie chciano go również w Szczecinie i w ostateczności wylądował w Warszawie, a na jego byłą drużynę do dziś mówi się "Dysko-Polo". Zawiedziony tym rozwojem wypadków Drzymała, sprzedał klub właścicielowi "Czarnych Koszul", Józefowi Wojciechowskiemu, który uwielbia łączyć rolę właściciela z trenerem. Do dziś chodzą opowieści, jak w przerwie jednego z meczów ligowych wparował do szatni i bez ogródek wygarnął piłkarzom, co myśli o jej grze, a następnie grożąc trenerowi Zielińskiemu, że "jego dni są policzone". Wróćmy jednak do Lecha. Poznaniacy dzięki temu awansowali kuchennymi drzwiami do pucharu UEFA. Tam znów szczęście było po stronie drużyny Franciszka Smudy. Losowanie okazało się pomyślne, dzięki temu Lech mając lepsze i gorsze momenty, awansował do fazy grupowej tych rozgrywek. Tutaj skończyła się euforia. Okazało się, że CSKA Moskwa to nie Austria Wiedeń i to właśnie mecz z rosyjskim potentatem ujawnił słabość Kolejorza. Obrońcy Lecha, mimo wysokich umiejętności, nie poradzili sobie z gwiazdorami z Moskwy i przegrali, choć zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. Większe pretensje można mieć za remisy z Nancy i Deportivo, które po prostu nie powinny mieć miejsca. Głupio stracone bramki spowodowały, że wielkie oczekiwania, jakie towarzyszyły Lechowi w związku z awansem, brutalnie zderzyły się z rzeczywistością i - jak zwykle zresztą - okazało się, że na wyższy poziom polskie drużyny nie wskoczą.

Podobnie było z obecnym jeszcze mistrzem kraju, Wisłą Kraków."Biała Gwiazda" w poprzednim sezonie pokazała swoją wyższość nad pozostałymi drużynami w lidze, zapewniając sobie tarczę na kilka kolejek przed końcem. Latem w polskiej prasie niemal codziennie pojawiały się informacje, jakoby w najbliższym czasie na Reymonta pojawiły się prawdziwe gwiazdy. Mówiło się o Kluivercie, Diego Tristanie, Smolarku czy Krzynówku. Rzecz jasna żaden z nich w Krakowie nie pojawił się do dzisiaj i nic nie zapowiada na to, aby miało to się zmienić. Zupełną głupotą wykazali się działacze Wisły z Jackiem Bednarzem na czele, sprzedając Dariusza Dudkę do Auxurre, a w jego miejsce pozyskując Słowaka Singlara, któremu do dzisiaj nie udało się wywalczyć miejsca w pierwszym składzie. Pierwszy mecz w europejskich pucharach spowodował, że wielu przestało wierzyć w możliwości polskich zespołów. Porażka z Beitarem stawiała naszych rodaków w trudnej sytuacji przed meczem rewanżowym. Drugi mecz okazał się popisem strzeleckim Wisły, a zwycięstwo 5:0 było powodem do dumy dla kibiców. W trzeciej rundzie LM, na drodze naszego zespołu stanęła wielka Barcelona. Oczywiście nikt nie mógł oczekiwać od Polaków zwycięstwa i słusznie. Nasi przegrali na Camp Nou z kretesem, cieszy jednak, że w spotkaniu rewanżowym wstali z kolan i pokonali dumną jak paw "Dumę Katalonii" 1:0. Pozostały nam rozgrywki w pucharze UEFA. Tottenham Hotspur był drużyną najsilniejszą, na jaką Wisła mogła trafić, ale wierzyliśmy, że są szanse na zwycięstwo. Dlaczego? Drużyna wówczas prowadzona przez Juande Ramosa zaliczyła najgorszy start od 25 lat w Premier League, dostając lanie z każdym. Pierwszy mecz na White Hart Lane zakończył się minimalną wygraną Spurs 2:1, zaś w rewanżu był remis 1:1. Z postawy krakowian mogliśmy być zadowoleni. Przegrali, ale dzielnie walczyli o pomyślny rezultat. Wielka szkoda, że w losowanie okazało się bardzo nieszczęśliwe. Na pewno z tych porażek na dwóch frontach można wyciągnąć wnioski i zdobyć doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłych sezonach.

GWIAZDY I GWIAZDECZKI

W międzyczasie formą błyszczeć zaczęło trzech piłkarzy: Robert Lewandowski i Semir Stilić z Lecha oraz Paweł Brożek z Wisły. Bośniak stał się z miejsca liderem drugiej linii, najlepszym obcokrajowcem roku, według tygodnika Piłka Nożna. O lewej nodze Stilicia krążą już legendy, a nim samym interesuje się m. in. Celtic Glasgow. Lewandowski i Brożek to postacie, które według mnie powinny grać pierwsze skrzypce w dorosłej reprezentacji. Robert, mimo młodego wieku, jest piłkarzem genialnym o wspaniałych umiejętnościach i sprycie, którego pozazdrościć mu mogą ligowi wyjadacze. O jego klasie powinien świadczyć fakt, że interesuje się nim Bayer Leverkusen. Zapewne żaden polski kibic nie miałby nic przeciwko, gdyby nasz młody napastnik poszedł w ślady Dimitara Berbatova, który to właśnie z Bayeru przeszedł do najsilniejszej ligi na świecie. Jeśli chodzi o Pawła, to sytuacja jest jeszcze prostsza. Król Strzelców naszej ekstraklasy nowy sezon zaczął w piorunującym stylu i szybko odskoczył rywalom, zdobywając do końca rundy 12. bramek. Bardzo widoczne było, jak "Brozio" z meczu na mecz po prostu gasł. Wisła nie ma drugiego, równego napastnika, który mógłby zluzować 25-latka, którym swego czasu interesowała się Bologna i Nantes.

PROBLEMY I BOLĄCZKI

REPREZENTACJA:

Polska piłka od dłuższego czasu ma wzloty i upadki. Jak co eliminacje, w październiku jesteśmy dumni ze swojej drużyny narodowej, która na Stadionie Śląskim w Chorzowie po raz kolejny pokazuje, że jest nie do pokonania. Olbrzymi obiekt pomógł naszym Orłom zatrzymać wirtuozów z Portugalii czy twardych Czechów, za każdym razem "odsyłając" obie drużyny do domu bez zdobyczy punktowej. Polskim problemem jest psychika. W meczach eliminacyjnych za czasów Leo Beenhakkera nasi radzą sobie dobrze, oczywiście zdarzają im się wpadki, ale nie są one decydujące na koniec eliminacji. Tutaj dopiero zaczynają się schody. Najlepszym tego przykładem były niedawne Mistrzostwa Europy w Austrii i w Szwajcarii, gdzie nasi zakwalifikowali się z pierwszego miejsca w naszej grupie. Na zgrupowaniu przed turniejem, nasi wypowiadali się buńczucznie, twierdząc, że "jedziemy po złoto" czy "sam awans nas nie satysfakcjonuje". W rzeczywistości okazało się, że samo zakwalifikowanie się do tego turnieju było dla nas sukcesem, podobnym do tego z 1974 roku. Nasi czołowi piłkarze (z nazwisk wymieniać już nie chcę) w meczu przeciwko Niemcom zaprezentowali się jak własne cienie, plącząc się po boisku bez sensu. Prawda jest taka, że gdyby nie postawa Artura Boruca, dzisiaj mówilibyśmy o totalnej kompromitacji. "Holy Golie" zaprezentował się znakomicie, broniąc praktycznie wszystko. To w głównej mierze dzięki niemu straciliśmy tylko cztery bramki.

Prawda jest taka - tutaj nie powinno być wątpliwości - że ME 2008 okazały się dla nas totalną klęską i katastrofą. Nie oszukujmy się: jeden strzelony gol i na dodatek ze spalonego, chluby nam nie przynosi. Najbardziej irytujące było to, że nasi reprezentanci nie byli w stanie powstrzymać co rusz szarżujących Austriaków, którzy co chwila bombardowali naszą bramkę. W pamiętnej 93. minucie cały kraj przeklinał na myśl "Howard Webb", ponieważ to właśnie ten pan podyktował wątpliwą jedenastkę dla gospodarzy. Z perspektywy czasu łatwiej jest zrozumieć, że niepotrzebnie tak się "gorączkowaliśmy". Prawdą jest to, że angielski policjant popełnił błąd, ale w ogóle nie powinno być sytuacji, że pozwalamy rywalom do czegoś takiego. Od pierwszych minut powinniśmy wyjść z ustawieniem ofensywnym, wysokim pressingiem i z jasno wyznaczonym celem: "interesują nas tylko trzy punkty!". Gdybyśmy narzucili rywalom swój własny styl gry, oni nie mogliby nawet liczyć na pomoc sędziego. Źle ustawiona taktycznie drużyna, błędy motywacyjne i brak najlepszego - przynajmniej według Piłki Nożnej - piłkarza w kraju, Jakuba Błaszczykowskiego.

KLUB:

W piłce klubowej nie jest lepiej. Przede wszystkim, oprócz kulejącego skautingu i systemu szkolenia młodzieży, razi zachowanie prezesów klubów Ekstraklasy. Dla nich liczy się tylko kasa i robią wszystko, aby ich portfele były coraz grubsze, nie zwracając uwagi na dobro klubu i kibiców. Prawda jest taka, że każdy wyróżniający się w lidze obcokrajowiec, z pewnością opuści naszą ligę.

Brakuje mi więcej takich ludzi jak włodarze Lecha Poznań, mówiący otwarcie: "żaden z piłkarzy nie jest na sprzedaż!". Jestem świadom tego, że od słów do czynów jest daleka droga, ale miło jest usłyszeć zapowiedzi, że choć komuś w Polsce zależy na budowie silnej drużyny, a nie na maksymalnym zwiększeniu swojego konta bankowego.

TRANSMISJE I SKRÓTY

Jeszcze większą porażką jest magazyn "Szybka Piłka". Mit o tym, jakoby był prowadzony fachowo przez rzetelnych dziennikarzy do dziś budzi u mnie uśmiech politowania na twarzy i powoduje, że czuję się, jakby ktoś na siłę chciał wmówić mi, że "białe jest białe, a czarne czarne", albo na odwrót. Dawno nie widziałem tak żałosnego programu, w którym Panowie z TVP skupiają się wyłącznie na tym, aby przeprowadzić relację z meczu w jak najszybszym tempie, kosztem ciekawych i wyczerpujących uwag odnośnie polskiej Ekstraklasy.

W takich momentach bardzo żałuję, że skończył się czas programu, nazywanego "Magazyn Orange Ekstraklasa". Pod względem intelektualnym i fachowym "dzieło" TVN i TVN 24 biło nieudany projekt powstały na Woroniczej o głowę.

NAGRODY I LAUREACI

Oglądając galę Piłki Nożnej miałem mieszane uczucia. Na samym początku przygnębiła mnie postać Kasi Cerekwickiej - osoby lansowanej, która tak naprawdę nie ma talentu do śpiewu, robi to tak, jak większa część Polaków. Niestety nie wszyscy nasi rodacy mają tyle szczęścia. Dzięki Bogu bisów nie było i prowadzący tę galę mogli przejść do konkretów.

O ile w kategorii "Ligowiec Roku", "Odkrycie Roku" i "Obcokrajowiec Roku" zostali wybrani najlepsi z możliwych, to zwycięzca "Piłkarza Roku" budzi już u mnie pewien niesmak i niezadowolenie.

Panowie z Piłki Nożnej nie pierwszy raz udowodnili, że są przeciwnikami Artura Boruca. Dla mnie, jego porażka w tej kategorii, to hańba i pewnego rodzaju skandal. Nie chcę mówić, że Błaszczykowski jest słaby, ale w każdym fachowym  i obiektywnym piśmie nie miałby żadnych szans z podstawowym bramkarzem Celtiku Glasgow. To właśnie głównie i wyłącznie dzięki niemu, Mistrzostwa Europy nie okazały się totalną zagładą, a "tylko" kompromitacją. Gdyby nie jego wspaniałe obrony w meczu z Austrią, dziś znak zapytania i słówko "czy", z pewnością zniknęłoby z tytułu mojego Manifestu.

Dla mnie nie trafia argumentacja zastępcy naczelnego PN, Adama Godlewskiego, który stwierdził, że "Błaszczykowski zyskał na tym, że nie pojechał na ME, natomiast Boruc nam nic nie wygrał". Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy ten pan nie żartuje i zarazem nie robi sobie "jaj" z polskich kibiców. Dla mnie - jako kibica piłkarskiego - liczy się przede wszystkim występ na arenie międzypaństwowej, potem w Europie (LM, UEFA) i liga. Kuba nie zaprezentował się w tych dwóch, najważniejszych imprezach. W lidze zaś miewał przebłyski, ale to zdecydowanie za mało, aby nazwać go najlepszym piłkarzem w Polsce. Co innego Boruc. 28-latek zaprezentował się wyśmienicie w meczu z europejskimi gigantami, ratując tyłek trzęsącej się ze strachu defensywie "The Boys".

SZUKANIE GWIAZD

Kolejnym symptomem świadczącym o tym, że z naszą piłką jest coraz gorzej jest ciągłe poszukiwanie piłkarzy, którzy z pewnością zostaną gwiazdami. Nigdy nie mieliśmy i w najbliższym czasie mieć nie będziemy piłkarza, o którego będą walczyły najlepsze kluby. Powodów jest kilka. Główny to taki, że każdy zawodnik młodego pokolenia - oczywiście z drobnymi wyjątkami - traktowany jest jak piąte koło u wozu i musi się naprawdę nieźle nagimnastykować, żeby trener w końcu mu zaufał i dał szanse. Pomijam już to, że na dzień dzisiejszy są małe szanse rozwoju (Orliki dopiero powstają), przez co każdy piłkarz swój początek z futbolem ma na betonowych boiskach,  na których o uraz nietrudno. Powodem dla którego nie będziemy mieć gwiazd, jest również nieudolność prezesów klubów. Nasi powinni uczyć się od szefów Dinamo Zagrzeb, którzy podyktowali za Lukę Modricia sumę zawrotną, którą i tak zapłacił Tottenham. U nas tego również brakuje. Piłkarze sprzedawani są za maksimum trzy miliony euro, a gdy to się uda, mówi się o dobrym interesie. Może niektórzy z Was uznają, że podawanie tego argumentu jest zwykłym "czepianiem się", ale według mnie jeśli sprzedajemy swoich najlepszych i niekiedy młodych zawodników za granicę za "czapkę gruszek", wtedy ten nie ma szans na przebicie. Tani był, to chociaż dużo nie stracimy - takie podejście jest niestety bardzo znane.  

Ogólne podsumowanie

Drogie Towarzyski, drodzy Towarzysze. Nie jest najlepiej. Nasza piłka od dłuższego czasu kuleje, i to nie na jedną, a na obie nogi. Zmieńmy to póki czas! Wyjdźmy na ulicę i głośno manifestujmy swoje "nie" dla tępych prezesów, kiboli na ulicach i gonitwą za pieniędzmi. Towarzysze i towarzyszki - pokażmy na co nas stać!

Słowa kluczowe: Pozostałe

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.