Premier League
Ten manifest użytkownika kaczmar123 przeczytało już 1319 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
LIGA
Jak przystało na styczeń – należy podsumować połówkę sezonu. Zajmowaliśmy 3 lokatę. Za nami Liverpool mający mecz mniej. Jak zapewne pamiętacie (bo czytaliście poprzednie części ;)) w zeszłym sezonie o tej porze roku byliśmy wyżej w tabeli z realnymi szansami na majstra. Już na początku sezonu strzał we własną stopę – a dokładnie w stopę Bale’a. Walijczyk musiał przymusowo odpocząć od footballu przez 3 miesiące. Klasowo zastąpił go Rodriguez. Do wyleczenia się Walijczyka, Kolumbijczyk strzelił w 12 meczach ligowych 6 bramek. Jego bilans ogólny to 19 meczów i 9 goli. Aż żal było sadzać chłopaka na ławie gdy Bale się wyleczył. Rozbrat z footballem okazał się dla Garetha nieznaczącym – już w pierwszym meczu po kontuzji strzelił brameczkę. W październiku kolejne osłabienie. Też 3 miesiące – King. Jego miejsce zajął Breno i nie oddał go już praktycznie do końca sezonu. Początki miał co prawda trudne. Słabe noty, błędy przy bramkach. Z czasem forma Brazyliczyka zaczynała zwyżkować aczkolwiek od czasu do czasu zdarzało mu się – i nadal się zdarza – podać pod nogi przeciwnika czy nie kontrolować linii obrony w celu złapania przeciwnika na spalonego. Potrafił w jednym meczu – ligowym przeciw Evertonowi – strzelić hat-tricka, by później w następnym ze Swansea otrzymać notę 5,8. Skuteczność naszej drużyny szwankowała. Strzelaliśmy niby bramki, ale patrząc na sytuacje do jakich dochodzili moi piłkarze to powinno ich być dwa razy tyle. Słabą formę przejawiał - w pierwszej części tej połówki sezonu – Lennon. Całe szczęście moi rezerwowi to klasowi gracze – Salvio zanotował 5 bramek w 11 występach. Na Lennona zadziałało to niezwykle motywująco, a ława parzyła go w dupę więc przypomniał sobie dosyć szybko jak się gra na najwyższym poziomie i wrócił do składu. 22 grudnia mogliśmy sprawić sobie niezły prezent świąteczny. Manchester City – lider tabeli – na wyjeździe. Na treningu jednak Dawson został poturbowany przez Fucile i wypadł ze składu. Zaśmierdziało dezercją. Do składu wrócił King, ale na nic się przydał bo dostaliśmy wrzutę 1:0. Zrobiło się nieciekawie – 8 punktów straty do lidera. A przecież mieliśmy walczyć dzielnie o tytuł. Jak przystało na wigilię – dostaliśmy prezent – Vaart wypadł na 3 miesiące. 26 grudnia dostaliśmy kolejny. A co, los jest hojny. Porażka u siebie z Liverpoolem. Splot tych jakże fantastycznych zdarzeń spowodował, że spadliśmy z drugiego miejsca na czwarte. Przed końcem roku nadarzyła się okazja na „odbicie się od dna”. Pojechaliśmy do ostatniego Leicesteru. Bez obaw. Wracamy bez trzech punktów. Zaledwie z jednym. W sylwestra kurs bukmacherów na nas w meczu na wyjeździe z Newcastle wynosił 3,2. Gospodarze faworytem. Tego było już za wiele. Aż tak słabi nie jesteśmy? A jednak. No może nie do końca. Identycznie jak z Leicesterem prowadzimy 2:0 i ostatecznie remisujemy. Brakowało nam sił w drugich połowach. Ewidentnie. Kondycja nie taka. Modrić prosi o odpoczynek. Zobaczymy.
LIGA MISTRZÓW
Tottenham w drodze po tytuł! – pisały miejscowe media. Basel, Lyon, Celtic są do ogrania – można było znaleźć na portalach internetowych. Rzeczywistość okazała się brutalniejsza. Czasem to bym tych pismaków powyrzynał. Pieprzą takie głupoty. Oczekują cudów. Jak wygrywasz – jesteś bogiem. Jak przegrywasz – przygotowują listę kandydatów na twoje miejsce. Wracając do wyników w elitarnej lidze. Inauguracja z Basel utkwi wielu w pamięci. Stało się jasne po tym meczu, że nie zdobędziemy tego pucharu (oj zaskoczyłem sam siebie). Są tu mocniejsi. Każdy może wygrać z każdym. Każdy chce się pokazać. 84 minuta meczu – Ekotto robi przeciw nam karnego. Gol. Wpadka nr 1. Damiao chciał wejść z piłką do bramki. Inni walili w poprzeczki i słupki – mieliśmy 2 poprzeczki i 3 słupki w meczu. Ogólnie przewaga była, ale liczy się tutaj tylko i wyłącznie wynik. W kolejnym meczu było lepiej bo gładko ogoliliśmy naszych dawnych przyjaciół z Glasgow. Potem – tak samo gładko – ograł nas Lyon. Jak już mówiłem – obiecałem chłopakom, że gdy nie wyjdą z tej grupy to poukręcam im jaja. Wzięli się do roboty. W rewanżu z Lyonem to my byliśmy lepsi. Z Basel – to samo. Do meczu z Celtami podchodziliśmy z zapewnionym wyjściem z grupy. Przypominam, że Celtic w zeszłym sezonie dwa razy ograł nas w Lidze Europejskiej. Perspektywa zrewanżowania się im była ekscytująca. Celtowie, czy wy myślicie, że potraktuje was poważnie i wybiegnie na mecz z wami pierwsza 11-stka? Mając przed sobą grudniowe nagromadzenie spotkań ligowych, oraz najbliższy mecz z Arsenalem? Macie racje! Nie wybiegnie. Gardzę wami. Nie wystawie najmocniejszego składu. Rezerwowi też muszą grać. Mecz ten był debiutem Forstera. Do przerwy 2 razy musiał schylić się po piłkę leżącą w naszej bramce. Za Williana - Paloschi. Zapamiętajcie tą zmianę. Jovetić przesunięty na OPŚ. Nie chwaląc się – miałem nosa. Włoch ukuł Szkotów raz… drugi… trzeci… czwarty… koniec. Wychodzimy z grupy z drugiej lokaty. W losowaniu 1/8 jak zwykle nie dopisało nam szczęście. Trafiliśmy Madryciaków z Realu. Zapomniałem dodać, że nasz przedstawiciel w LM – Lech – wyszedł z grupy. Oni mieli chyba większego pecha w losowaniu 1/8 – trafili na Barce.
jakby wyglądał mój skład gdybym poukręcał chłopakom jaja
CARLING CUP
Jedynego wywalczonego w poprzednim sezonie tytułu – nie obroniliśmy. Już w pierwszej rundzie, los przydzielił nam Liverpool. Jak przystało na Carling Cup – w 11-stce Tottenhamu wybiegli chłopcy na co dzień grzejący ławkę. Liverpool wymieszał swój skład. Meczy był wyrównany. The Reeds skuteczniejsi. Odpadamy
PODSUMOWANIE
Spadek formy. Ogólna lipa. Być może wynika to z nagromadzeń spotkań? – pocieszałem się. Było to oszukiwanie samego siebie. Każdy grał tyle samo meczów. Nie ma przebacz. To jest kurwa Anglia. Spotkanie które najbardziej utkwiło mi w pamięci? Bez wątpienia Bolton. Do przerwy 3:0 w plecy. Po przerwie – koszulki Tottenhamu założyli zupełnie inni piłkarze. Efekt? Zwycięstwo 4:3. Dla takich chwil warto być managerem. Takich chwil jednak było mało. Chce odpocząć. Ostatnie dni nie były łatwe. Jestem wykończony psychicznie. Idzie styczeń. Miesiąc transferów. Może czas na kolejne? Nie, trzeba przecież zgrywać chłopaków. Drużyna musi tworzyć zgrany kolektyw. Nie tak jak teraz. Pojedyncze przebłyski. Choć może wyleci Parker?
Na koniec wrzucam statystyki moich grajków. Na koniec sezonu również zrobię podobne zestawienie by porównać jak ich gra zmieniła się w drugiej części sezonu w porównaniu do pierwszej:
Bramka:
Gomes - gra słabiej niż w zeszłym sezonie, 28 meczów - 39 goli wpuszczonych (liga: 20/29)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ