Premier League
Ten manifest użytkownika kaczmar123 przeczytało już 1680 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
OGÓLNIE
Sezon 2014/2015 rozgrywałem trochę na przekór sobie. Nie chciało mi się prowadzić Kogutów, lecz klikałem myszką na „Kontynuuj” i mieszałem co jakiś czas trochę w składzie. Chęć do gry jednak z czasem mi powróciła. Jak to się mówi - przezwyciężyłem kryzys. Moją głowę zaprzątały myśli dotyczące Manchesteru United, a dokładniej - możliwości pracy w tym klubie. Takich ofert przecież, chyba się nie odrzuca? To są legendarne Czerwone Diabły, prawda? Jedynym wyjściem z tej przytłaczającej mnie już sytuacji, było zrobienie naprawdę konkretnego wyniku. Wyniku, którego nie powstydziłby się Manchester United. Zostawić daleko w tyle Diabły. Ten cel był moim głównym. Fakt, był dosyć ogólny. Dotyczył wszystkich rozgrywek. Co najważniejsze – udało się go zrealizować, ale o tym w dalszej części.
CARLING CUP
W skrócie: gładko od początku do końca. Moi rywale, jeden po drugim, odpadali. Oczywiście z mojej strony, wystawiani głównie gracze rezerwowi jak Forster, Fucile, Breno, Delgado, Theophile-Catherine, Defour, Dos Santos, Willian, Rodriguez, Salvio czy Jovetić. Chłopaki naprawdę się spisali. Ogrywamy kolejno: Nottingham Forest, Blackburn Rovers, Stoke, Queens Park Reengers i w finale Liverpool. Fakt, w ostatnim meczu nie wystawiłem już rezerw. Chciałem zgarnąć to trofeum. I zgarnąłem. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Jonathan Dos Santos.
FA CUP
Tu również wydawało się, że do samego końca będzie kolorowo. Jak już się pewnie domyśliliście – nie było. Porażka z The Citizens w finale 0:1. Ale po kolei. Najpierw wpierdol dla WBA, potem dla Bristol City, dla Ipswich, Liverpoolu (tak, również dostali wpierdol 4:1), i dla Stoke. Na drodze po drugie trofeum w sezonie stanęli nam szejkowie z Manchesteru. Wyrównany mecz, walka, otłukiwanie Haarta, lecz niestety bezskutecznie. Dla rywali, gola strzela Arnautović. Co do składu w tych rozgrywkach – starałem się mieszać. A to raz strzelał Jovetić, a to później Damiao. A to raz Rodriguez, a to raz Bale. W efekcie doszliśmy do finału. Nie udało się jednak.
LIGA MISTRZÓW
Do Kogutów, w grupie B, dołączyli również: Racing Genk, Udinese Calcio oraz obrońcy trofeum Real Madryt. Od początku wiedziałem, między kim rozegra się walka o pierwsze miejsce w grupie, a kto będzie walczył o wyjście z grupy do Ligi Europejskiej. W innych grupach również dosyć spokojnie. Bez przysłowiowej „grupy śmierci”. Swoją przygodę w europejskich pucharach zaczynamy od wyjazdu do Madrytu, gdzie dostajemy trzy bramki, a odpowiadamy zaledwie dwiema. Graliśmy naprawdę ambitnie. Nie mogłem skorzystać z Dawson’a, Baines’a, Vaart’a, Bale’a i Damiao. Jak widać, najważniejsi zawodnicy każdej z formacji. Z tego co pamiętam, to Real wyszedł na prowadzenie 5 minut przed końcem spotkania, za sprawą niezawodnej Kryśki. W drugiej kolejce poszło nam już lepiej. Racing nie dał nam rady. Sandomierski dwoił się i troił. Mimo to, pokonali go Bale i Damiao. Po trzech kolejkach mieliśmy sześć punktów i zajmowaliśmy drugie miejsce w tabeli – za Realem. Ograliśmy gładko u siebie Udinese - aż 5:0. We Włoszech, również byliśmy lepsi – hat-tricka zanotował Bale. Czwarta kolejka to spinanie dupy z mojej strony. Przyjeżdżał do nas madrycki Real – obrońca trofeum Ligi Mistrzów. Wygrywamy jednak dosyć pewnie – 2:0. Już przed meczem, mieliśmy razem z Realem – pewny awans z grupy. Gdyby nie wystawienie rezerwy na mecz z Genk’iem na wyjeździe, wyszlibyśmy z pierwszego miejsca. Z Belgii, wracamy jednak z jednym punktem.
Wyniki Faza Grupowa Ligi Mistrzów
Oprócz nas i Realu, w 1/8 Ligi Mistrzów znalazły się takie drużyny jak: Malaga, Stuttgart, Spartak Moskwa, Barcelona, Szachtar, CSKA, Borussia, Marsylia, Manchester City, Valencia, Chelsea, Manchester United, Lyon oraz PSG. My trafiliśmy na Marsylię, którą nie bez problemów, oczywiście przezwyciężyliśmy. Szlagierowo zapowiadał się pojedynek Barcelony z Chelsea. Katalończycy okazali się lepsi i wygrywając w dwumeczu 5:3, przeszli do kolejnej rundy. Wielką niespodzianką było wyeliminowanie City przez hiszpańską Malagę. Nie mniejszy szok to zwycięstwo Spartaka nad Valencią.
W ćwierćfinale wylosowaliśmy chyba najgorzej jak się dało – FC Barcelone. Pierwszy mecz u siebie. Byłem przygotowany na wpierdol. A tu psikus. Pozytywny. Fakt, Barca grała bez kontuzjowanego Messiego, no ale to chyba nie tłumaczy ich z porażki 2:0. To mój wymarzony klub. Jak mogłem inaczej i lepiej, zwrócić na siebie uwagę działaczy z Katalonii niż po prostu pokonując ich? W rewanżu na Camp Nou zanotowaliśmy remis. Aj, co to był za mecz. Hat- trick Damiao. Barca nas goniła i w końcu dogoniła. Przechodzimy dalej. W bramce Barcelony Volkan Demirel a nie Valdes? Na ławce tacy gracze jak: Jairo, Licht, Bartra, Deulofeu, Cuenca i … Messi. Coś mi nie pasowało w tym składzie. Rzut oka na managera zespołu i już wszystko jasne. Arsene Wenger, który swoją drogą odszedł na emeryturę, po sezonie. Niby byłem faworytem mediów na tą posadę. Oferty jednak nie nadchodziły. Mancini zgłosił swoje zainteresowanie, za co potępił go i skrytykował zarząd City. W sumie nie dziwię się, chęci zmian przez Włocha. Zajął dopiero czwarte miejsce w ligowej tabeli.
Ja jako główny kandydat do pracy w FCB
Wracając do tematu. W Półfinale znalazły się drużyny z Madrytu, Malagi i Lyonu. Malaga, znów sensacyjnie, ogrywa kolejny zespół z Manchesteru – United. Oczywiście, my wylosowaliśmy najgorzej jak się dało – Real Madryt, pierwszy mecz w Londynie. Tym razem już tak kolorowo nie było. Mimo, iż udało nam się raz wygrać w grupie z Realem, to dostajemy u siebie 0:1. W rewanżu również porażka – 0:2. Z Realem zaczęła się jak i skończyła - moja przygoda w Lidze Mistrzów w sezonie 2014/2015. Naszym najlepszym graczem w elitarnych rozgrywkach był Bale, który zdobył w nich, aż 9 bramek. Dla porównania, Damiao – 5.Przeciwnikiem Realu w finale – Lyon. Królewscy przegrywają i nie bronią wywalczonego rok temu tytułu. Lyon zwycięzcą Ligi Mistrzów. Niezłe jaja.
LIGA
Już we wrześniu zanotowaliśmy pierwszą ligową wtopę – nie przywozimy ani jednego punktu z Blackburn. Kilka wygranych, m.in. z Liverpoolem u siebie i znów musieliśmy przełknąć smak gorzkiego wpierdolu. Tym razem od Mistrza Anglii – Manchesteru City. 0:3 w japę. Odkuliśmy się za to na Aston Villi i o dziwo na Chelsea, gdzie również spodziewałem się porażki. Masa zwycięstw z przeciętniakami, remis z Manchesterem United na wyjeździe i w końcu kolejne wpierdol – 1:2 na The Emirates. Sylwester nie był dniem wesołym. Mimo kilku wpadek i straty punktów w większości z ligowych szlagierów – w połowie sezonu zajmowaliśmy drugie miejsce za United – tracąc do nich zaledwie jeden punkt. Bielsa z United zaskoczył mnie. Zmienił bowiem, ustawienie na 3-4-3. Odważny typ. We wspomnianym przeze mnie spotkaniu z United mogliśmy wygrać. Byliśmy lepsi. Trudno. Co się odwlecze, to wiadomo. Ale o tym dalej.
Druga część ligowego sezonu należała bezwarunkowo do nas. Rok zaczęliśmy fantastycznie – wygraliśmy sześć razy z rzędu, strzelając 17 bramek i nie tracąc żadnej. Na uwagę zasługuję fakt, iż ostre, solidne, potężne i przerażające WPIERDOL spuściliśmy obrońcom tytułu – Manchesterowi City. Zostali doszczętnie wypunktowani.
Po podjarce, związanej ze zwycięstwem przytoczonym wyżej, przyszedł mecz rozprężenia. W chwili, gdzie powinniśmy iść za ciosem, my przegrywamy. Z The Reeds u nich. Podnosimy się na dwa mecze – z Aston Villą i Wolverhampton – a potem znów w japę. Tym razem u siebie od Chelsea. Po Londyńczykach, kolejna seria – pięć meczów ligowych bez porażki. Potem co? Wiadomo –wpierdol. Dla nas. U nas. Od Diabłów. Będący niby w wyśmienitej formie, znów dostajemy kopa w dupę od największego rywala, zajmującego w tabeli miejsce za nami, realnie myślącego o prześcignięciu nas. Całe szczęście dowozimy przewagę punktową do końca, a w meczu z Kanonierami przechodzimy samych siebie – wygrywając 6:0. Wojtek, grzeczny chłopiec, wrócił do domu przed siódmą – na wieczorynkę.
Pierwsze wygranie ligi przez drużynę Tottenhamu, pod moją wodzą, stało się nieodwracalnym faktem. Nie wiem, czy to rywale grali tak słabo i tracili punkty? Czy to przez zmianę naszej taktyki? Czy po prostu nasza wyśmienita forma. Za pewne, w każdym z tych domniemań jest cząstka prawdy, ale kogo to teraz obchodzi? Liczy się to co jest tu i teraz. A jest zdominowanie ligi po raz pierwszy od 1961 roku. Wspaniała chwila. To właśnie dla niej, objąłem ten klub. Gdy wydawało się, że już przestanę kontynuować karierę, przełamałem się i o to są efekty. Nigdy podczas czterech sezonów pracy w Londynie, nie byliśmy uznawani przez bukmacherów nawet za drużynę nadającą się do pierwszej trójki, a tu proszę. Taki sukces.
PODSUMOWANIE
Póki co najlepszy mój sezon w Tottenhamie. Zdobyty Carling Cup, wygranie ligi angielskiej; finał Pucharu Anglii; półfinał Ligi Mistrzów. Podoba mnie się to zestawienie. Moim celem było prześcignięcie United w każdych rozgrywkach. Udało się tego dokonać. Z zaciekawieniem obserwowałem ruchy Bielsy. Byłem ciekaw co przyniesie na przykład sprzedanie Rooneya zimą do Realu Madryt za 39 milionów euro, czy Naniego do Barcelony za 40 milionów. Swoją drogą Rooney mógł trafić do nas. Diabły oferowały nam go. Nie mieliśmy jednak funduszy, a poza tym wydawało mi się zimą, że nie jest nam potrzebny. Jak się później okazało - dobrze mi się wydawało. Marcelo spory procent z tych transferów zostawił w Sao Paulo, sprowadzając do Manchesteru Lucasa Moure oraz Rhodolfo. Jak widać po wynikach, nic to jednak nie dało.
My nie przeprowadzimy zimą żadnych transferów. Dos Santos – kupiony jeszcze latem – doskonale wkomponował się do składu. Salvio robi wielkie kroki do przodu i powoli wypiera z pierwszego składu Lennona. Shawcross z Dawsonem to żelazny środek defensywy. Co do linii obrony to wreszcie straciliśmy mało bramek w lidze! Tylko 25. Lepsze pod tym względem były od nas tylko Diabły, które straciły 4 gole mniej. Nie zdobyliśmy co prawda ponad 100 ligowych goli, ale wynik 85 był najlepszym w lidze. Poprawiliśmy swoją efektywność gry. Zdobyliśmy 8 punktów więcej niż w zeszłym sezonie. Co do nagród indywidualnych – jak przystało na Mistrzów – otrzymaliśmy ich naprawdę sporo. Co widać jest na poniższych screenach. Moja głowa była jednak przy ewentualnej propozycji pracy z Barcelony. Nie rozmyślałem, nad tym czy przyjąłbym ją. Ciekaw byłem po prostu czy ją dostanę. Po kilku dniach moje wątpliwości zostały rozwiane. Mancini przejął ster w Barcelonie. Zastanawiam się co dalej. Zostać w Londynie, a może zacząć coś nowego? Od początku? Jeśli zostanę to na pewno czeka nas mini-rewolucja. Graczy z trójką z przodu coraz więcej. Ja jak już kiedyś mówiłem – nie lubię takich. Posadę w City przejął Moyes. Miejsce zrobiło się przez to w Chelsea.
Piłkarz Roku w Anglii wg Piłkarzy
Menedżer Roku Angielskiej Premiership
Jedenastka Roku Angielskiej Premiership wg Piłkarzy
TO KONIEC
Odchodzę z Tottenhamu. Straciłem motywacje do dalszego prowadzenia klubu. Odchodzę jednak z podniesioną głową. Zdobyte Mistrzostwo Anglii, zdentronizowanie obu Manchesterów. Szkoda, że nie udało się wygrać Ligi Mistrzów. Dwukrotny półfinał jest chyba jednak niezłym wynikiem. Długo wahałem się co robić dalej. Jak już wspomniałem - na początku tego sezonu grałem trochę na przekór sobie. Później chęć gry powróciła. Teraz - ostatecznie - wiem, że to już koniec. Dziękuję wszystkim tym, którzy śledzili moją przygodę w Londynie. Kolejny krok na mojej piłkarskiej mapie - HSV Hamburg. Czy będę opisywał karierę w Niemczech? Jeszcze nie wiem. Czas pokaże. Bez odbioru.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ